43. Nie tego oczekiwała...
Camila POV
Wstałam rano jak zwykle nie wyspana, bo poszłam spać coś koło trzeciej w nocy. Gdy tylko się obudziłam, myślałam jak będzie wyglądać spotkanie z Lauren. Tak naprawdę to za nią tęskniłam ale było mi bardzo przykro kiedy się nie odezwała słowem a nawet nie odpisywała. Kiedy tylko ją zobaczyłam w drzwiach miałam ochotę się na nią rzucić i przytulić tak mocno żeby mi nie uciekła ale nie chciałam by miała tak łatwo. Chciałam żeby się postarała.
Będąc ciągle zamyślona tym nawet nie tknęłam śniadania, które o dziwo sama zrobiłam, bo zazwyczaj mi się nie chce.
- Nie myśl tyle o tym... - mruknęłam do siebie cicho i zaczęłam w końcu jeść. Do kuchni weszli rodzice na co od razu się spięłam. Nie mogli jeszcze spać? Od razu przestałam jeść i postawiłam talerz na szafkę.
- Idę do szkoły. Zostańcie z Bogiem - wzięłam plecak słysząc ciche "idź z Bogiem" od mamy i wyszłam z domu kierując się do szkoły. Nie mogłam się doczekać godziny 13:30 kiedy to zobaczę Jauregui. Poczułam wibracje w kieszeni więc od razu wyjęłam telefon i spojrzałam kto napisał. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Ugh, ona tak na mnie działa...
Od: Lo 💕
Dzień dobry Camzi, miłego dnia najpiękniejsza 😘
Do: Lo 💕
Dziękuję i wzajemnie. Btw znowu się podlizujesz.
Od: Lo 💕
Dziękuję. Nie podlizuje się Camila. Chciałam byś się uśmiechnęła (coś czuję, że jednak mi się udało 😏)
Do: Lo 💕
Jesteś głupia, i nie, nie udało Ci się :)
Kiedy nie otrzymałam odpowiedzi, schowałam urządzenie do spodni i szłam dalej. Kiedy przekroczyłam próg szkoły, ciągnęło mnie żeby zawrócić i iść na wagary. Dobra, dam radę...
*5 godzin później*
W końcu mogę wyjść z tej przeklętej szkoły. Wiedziałam do licha, że nie będzie dziś spokojnie. Czego ja w sumie oczekiwałam... Co się stało? Popularna suka Nicole oczywiście jak zwykle "przez przypadek" na mnie wlazła i zaczęła się drzeć na całą szkołę poniżając mnie słownie. Jeden nauczyciel nawet na to nie zareagował, bo się z nim pieprzy. Mój humor ratuje jedynie spotkanie z Lauren. Mam nadzieję, że przynajmniej ona mi go poprawi.
Wyszłam a raczej wybiegłam, prawie się wywracając, ze szkoły i dostrzegłam znajomą mi sylwetkę. Uśmiechnęłam się ale po chwili przypomniałam sobie, że ona ma się postarać więc schowałam uśmiech przybierając niby poważny wyraz twarzy. Podeszłam do niej.
- Cześć Camzi - posłała mi uśmiech ale gdy zobaczyła, że się nie uśmiecham zmieszała się biedna i zagryzła warge.
- Cześć - mruknęłam. Ugh muszę walczyć ze sobą by się na nią nie rzucić.
- Chodźmy... Chyba, że chcesz czekać pół godziny aż rozdam zdjęcia, bo widzę jak się ludzie na mnie patrzą... - westchnęła a ja kiwnęłam głową
- Tak, chodźmy.
- Prowadź. Nie znam tych okolic - zaśmiała się cicho a ja zaczęłam iść w stronę opuszczonego już parku. Przez ten czas była kompletna cisza a ja nie miałam zamiaru się odzywać. Dopiero kiedy wkroczyłyśmy na teren parku ona spojrzała w moją stronę i potem znowu przed siebie.
- Przepraszam Camz - odezwała się a ja uniosłam brwi - Możesz dokładniej? - zapytałam
- Przepraszam, że tak zareagowałam na temat tego siniaka ale naprawdę się o Ciebie martwiłam a Ty mi nie chciałaś powiedzieć... No i to, że Cię "ignorowałam". Chciałam Ci zrobić niespodziankę i przyjechać do Ciebie a po drugie byłam bardzo zajęta i nie miałam czasu pisać. Ciągłe wypady z Justinem, nagrywanie nowych piosenek... to po prostu męczy bardziej niż możesz sobie to wyobrazić. Naprawdę Cię przepraszam. Nie chciałam byś pomyślała, że mam Cię w dupie. Jesteś dla mnie w jakiś sposób ważna - słuchałam każdego jej słowa. Nie wiedziałam, że to tak wyglądało... Było mi źle z tym, że byłam dla niej taka niemiła ale po części zasłużyła, okej?
- Mam nadzieję, że nie będziesz już zła - dodała i spojrzała się na mnie uważnie wyczekując ode mnie odpowiedzi. Odwróciłam głowę w jej stronę a ona zagryzła warge. Dlaczego aż tak się boi co powiem?
- Nie każ mi czekać tyle na odpowiedź -zaśmiała się nerwowo a ja nie mogąc dłużej czekać wpiłam się w jej usta. Chyba nie tego oczekiwała...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top