24. Nie cieszysz się?


Camila POV

Stałam jak osłupiała i sie gapiłam na Lauren. Skąd ona do cholery może znać moje imię skoro pierwszy raz się widzimy na oczy? Owszem napisałam jej swoje imię ale nie widziała jak wyglądam więc to mnie dziwi.

- C...co? Skąd znasz moje imię? - zmarszczyłam brwi patrząc na nią a Michelle od razu wyszła z pomieszczenia i reszta ludzi która tu przebywała. Dobra, to się zrobiło trochę strasznie. Co oni próbują mi zrobić? Co jeśli serio zostanę zgwałcona?

- Um, usiądź... Chciałabym z Tobą porozmawiać ale pierw chodź tu - W chwilę poczułam jej ramiona oplatające moje ciało. Wtuliłam się w nią. Spełniło się moje marzenie.

- Daj mi powiedzieć do końca i nie przerywaj dobrze? - spojrzała na mnie a ja zmarszczyłam brwi. O co jej chodzi?

- Okej - pokiwałam głową i usiadłam na kanapie obok Lauren. Widziałam jak dziewczyna się denerwuje. Lauren się denerwuje przy mnie?

- No więc zacznę od tego, że zauważyłam Twojego tweeta do mnie. Przyciągnął moją uwagę więc nie zawahałam się Cię zaobserwować. Wiem ile to znaczy dla fanów ale Twoja osoba naprawdę mnie zainteresowała. Emm... potem gdy miałam chwilę wolnego zaczęłam przeglądać twój profil i jak pamiętasz napisałam kilka razy. Jak nie na prywatną wiadomość to tweeta by Ci dodać otuchy. Bałam się o Ciebie nawet nie znając Twojego imienia. No i potem by się bardziej do Ciebie zbliżyć założyłam nowe konto bo management kontroluje wszystko co piszę na moim oficjalnym. Te nowe konto to "sassy Lauren". Podałam imię Michelle, bo bałam się, że się skapniesz, że to ja... chciałam mieć kontrolę czy wszystko u Ciebie w porządku.. no i.. zaczęło mi na tobie zależeć... - skończyła swoją wypowiedź i spuściła głowę obawiając się mojej reakcji. Słuchałam jej co ma do powiedzenia. Nie sądziłam, że Michelle z którą pisałam to tak naprawdę Lauren.

- więc... Co to za dziewczyna która ma na imię Michelle? - zapytałam zdezorientowana

- To moja przyjaciółka Normani. Miałam koncert więc nie mogłam stać obok. Nie pomyślałam o tym kiedy ci to zaproponowałam - zaśmiała się a ja razem z nią tyle, że ciszej. Westchnęłam po chwili. Zaczęłam się nad tym zastanawiać. Chciała bym była bezpieczna i chciała się do mnie zbliżyć a teraz mi mówi, że jej na mnie zaczęło zależeć. Mi też zaczęło zależeć na sassyL4uren. Wiem, że to te dwie same osoby ale jak dziwnie się z tym czuje z wiedzą iż Lauren specjalnie dla mnie założyła inne konto. Spojrzałam się na nią. Wciąż miała spuszczoną głowę.

- To trochę dziwne - przerwałam wreszcie ciszę a ona raczyła na mnie w końcu spojrzeć unosząc brwi

- To wszystko... nasze poznanie, Twoje starania... ale ja jestem zwykłą dziewczyną z problemami a ty gwiazdą. Nie pasuje tu - rozejrzałam się po pokoju

- Nie mów tak Camz... Nie patrzę na to jak wyglądasz czy z jakiej rodziny pochodzisz... Zainteresowała mnie Twoja osobowość. Jesteś taka silna, chciałabym być obok Ciebie by dodawać Ci więcej tej siły na walkę z tym wszystkim... - złapała mnie za rękę a ja na tam spojrzałam

- Nie chce Ci psuć wizerunku...

- Przestań pierdolić głupoty. Mogą mi dupę pocałować jak będą coś do Ciebie mieli. Chce Cię obok. Camzi... - spojrzała na mnie swoimi pięknymi zielonymi oczami

- Nawet jakbym chciała mam jeszcze dwa miesiące szkoły - przeklęta szkoła.

- Nie ma problemu... skończy się szkoła a ja z przyjemnością wrócę do Miami by Cię zabrać w moją trasę - posłała mi szeroki uśmiech który podziwiałam tylko na ekranie telefonu.

- Zastanowię się. Nie wiem jak to będzie - wzruszyłam ramionami a ona mnie przytuliła. Pachnie tak świetnie... Wtuliłam się w nią jak mała małpeczka a ona się zaśmiała i mnie objęła mocniej.

- Daj mi znać jeśli będziesz gotowa Camzi...

- Dobrze Lolo... - zamknęłam oczy i delektowałam się naszą wspólną chwilą.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top