100. I love you.


Camila POV

Byłam przeszczęśliwa słysząc słowa wypowiedziane przez moją dziewczynę w wywiadzie. Popłakałam się na amen. Od razu wstałam i pobiegłam do łazienki po drodze biorąc seksowną, czarną, koronkową bieliznę.*

Szybko wzięłam prysznic i się w nią ubrałam a potem założyłam swoje puchate kapciuszki i ruszyłam do pokoju.

Do: Lo 💕

Za ile będziesz?

Od: Lo 💕

A co? Tęsknisz?

Do: Lo 💕

Bardzo skarbie. Więc?

Od: Lo 💕

Właśnie wchodzę do hotelu 😘

Do: Lo 💕

Dobrze. Czekam ❤

Odłożyłam telefon na szafkę i zajęłam kapciuchy. Trochę dziwne zestawienie. Seksowna bielizna i żółte puchate kapcie spongeboba. Kiedy usłyszałam, że Lauren się zbliża podeszłam do drzwi a gdy weszła do środka, pociągnęłam ją do środka i zamknęłam od razu drzwi. Następnie przyparłam ją do ściany i namiętnie pocałowałam dzięki czemu z jej ust wydobył się piękny jęk.

- Uhh Camz... - pogłębiła nasz pocałunek. Zaczęłam ściągać z niej ubrania a ona złapała mnie za tyłek.

- Wyglądasz tak seksownie... - szepnęła i wzięła mnie na ręce co od razu owinęłam nogi wokół jej pasa nie zaprzestając całowania.

- Cieszę się, że Ci się podoba kochanie - uśmiechnęłam się do niej niewinnie i przygryzłam warge. Dziewczyna rzuciła mnie delikatnie na łóżko i zaczęła całować moje ciało. Gdy chciała zsunąć moje majtki nie pozwoliłam jej na to i przerzuciłam ją pod siebie a następnie się nad nią nachyliłam.

- Dziś to ja rządzę - szepnęłam jej do ucha i zaczęłam całować jej szyję schodząc co chwilę coraz to niżej. Kocham jej ciało i wszystko co z nią związane.

- D...dobrze... - szepnęła. Cholera, wygląda teraz na taką bezbronną. Zdjęłam jej majtki a ona się we nie wpatrywała czekając na mój ruch. Uśmiechnęłam się i nachyliłam nad jej kobiecością a po chwili zaczęłam sprawiać jej przyjemność za pomocą mojego języka.

- Camz! - jęknęła głośniej ciągnąc mnie za włosy ale mi to nie przeszkadzało. Uśmiechnęłam się na jej przyjemność i odsunęłam usta od cipki.

- Proszę... więcej.. - szepnęła spragniona lecz ja wstałam z łóżka i stojąc tyłem do niej zdjęłam stanik a potem spojrzałam na nią przez ramię uśmiechając się. Widziałam pożądanie w jej oczach. Chwilę później wypięłam się do niej i odpięłam pończochy zdejmując je

- Camzi.. zaraz dojdę tylko patrząc na Ciebie... - mruknęła zagryzając dolną wargę. Dobrze wiedzieć, że tak na nią działam. Potem zsunęłam majtki i zakrywając piersi odwróciłam się do niej uśmiechając się.

- Pokaż... - spojrzała na mnie a ja odkryłam je i usiadłam na niej okrakiem

- Mm.. uwielbiam twoje ciało - uśmiechnęła się a ja przycisnęłam swoją kobiecość do jej i zaczęłam poruszać biodrami przez co obydwie miałyśmy niesamowitą przyjemność.

O Boże... Jednak warto było posiedzieć trochę w Internecie czytając o takim czymś.

Nasze jęki się mieszały, co jakiś czas całowałam zielonooką namiętnie aż w końcu obydwie osiągnęłyśmy szczyt. Wtuliłam się w nią ciężko dysząc a ona mnie objęła całymi ramionami i cmoknęła w czoło z czułością.

- Kocham Cię Lo - szepnęłam i spojrzałam w jej piękne oczy

- Kocham Cię Camz - uśmiechnęła się i czule pocałowała. Mam swój cały świat a jest nim Lauren Jauregui. Kto by pomyślał?

*******

* - bielizna z rozdziału 57, bo Lauren nie miała okazji jej zobaczyć 😂

+ Nie umiem opisywać scen seksu więc z góry przepraszam :/

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top