Rozdział 6

,,Nie pytaj mnie, dlaczego każda minuta jest pełna ciebie.

Nie wiem.

Wiem tylko, że twoja bliskość śpiewa w ciemności zamkniętych oczu.

I nie chcę jej uciszyć.''*


Stałam pod prysznicem, pozwalając, by zimny strumień wody, zmył ze mnie wściekłość wczorajszego dnia. Jenson nie odzywał się do mnie i zastanawiałam się, czy był to już definitywny koniec. Nie chciałam, żeby tak to się skończyło. Miałam tak wiele pytań bez odpowiedzi. Nie był to jednak jedyny powód, bo w pewnym stopniu Jenson był już częścią mojego świata. Stawał się kimś naprawdę ważnym przez to, jak wiele razy to on wyciągał do mnie pomocną dłoń. Byłam przekonana, że co by się nie wydarzyło, on zawsze będzie obok gotów mi pomóc. Potrzebowałam właśnie kogoś takiego w swoim życiu, pełnym toksycznych i samolubnych osób.

Bałam się, że zrobiłam coś źle. Może nie powinnam za nim iść? Nadal byłam wściekła, ale powoli zaczynałam obwiniać w tym wszystkim siebie. Coś podpowiadało mi, że chłopakiem z Point był właśnie Jens. Wszystko na to wskazywało. Najbardziej zastanawiało mnie, skąd go kojarzyłam, bo byłam pewna, że już się widzieliśmy. W głowie wciąż odtwarzałam jego uśmiech i to spojrzenie, którym mnie obdarzył. Było w nim coś, co nie pozwalało mi tak po prostu zapomnieć. Jenson był chodzącą zagadką, którą za wszelką cenę chciałam odgadnąć i nie miało to już dla mnie znaczenia, czy gra będzie na jego zasadach. Byłam gotowa zrobić wiele, by stanąć z nim twarzą w twarz.

Wyszłam spod prysznica, zawijając swoje blond włosy w turban, a ciało owijając puchatym ręcznikiem. Gdy wytarłam dokładnie mokrą skórę i ubrałam na siebie wcześniej przygotowaną bieliznę, dokładnie przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze. Miałam lekkie wcięcie w talii, większe biodra i małe piersi, które zawsze były moim największym kompleksem. Żebra zaś zdobił tatuaż o kwiecistym wzorze, a nos małych rozmiarów kolczyk. Na biodrze posiadałam sporą bliznę, która była moją pamiątką po związku z Chasem.

Jechaliśmy wtedy motocyklem jego znajomego, którym chciał się przejechać. Wtedy nie wiedziałam, że Chase nigdy wcześniej nie prowadził takiego pojazdu i przy pierwszym ostrym zakręcie przewróciliśmy się, a ja zyskałam tę bliznę. Powinnam się cieszyć, że nic poważniejszego nam się nie stało. Ból, jaki wtedy czułam, był niczym w porównaniu z tym, co działo się po moim powrocie do domu.

Wymyśliłam najgłupszą wymówkę z możliwych, mówiąc rodzicom, że najzwyczajniej w świecie przewróciłam się na rowerze. Nie uwierzyli mi, co nie było niczym dziwnym, zważywszy na to, w jakim stanie było wtedy moje biodro. Do tej pory nie poznali prawdy, ale co mogłam innego zrobić? Mój ojciec był głównym inspektorem w policji i gdyby się o tym dowiedział, doszłoby do trzeciej wojny światowej.

Było wiele spraw, przez które Chase miałby problemy, ale ja nigdy nie zamierzałam wyjawić żadnej. Nie dlatego by go chronić, bo mój powód był znacznie inny. Nigdy nie chciałam, żeby znajomi patrzyli na mnie przez pryzmat zawodu mojego ojca. Związek z Chasem nauczył mnie dystansu do tego, co mówiłam swoim rodzicom. Poza tym w większości tych złych sytuacji sama uczestniczyłam, co było dodatkowym argumentem, dlaczego nigdy nie mogło to wyjść na jaw. Ciężko było mi zliczyć, ile razy uszłam z życiem, gdy Chase prowadził, jednak sama się na to godziłam. Zawsze zdawałam sobie sprawę z ryzyka i chyba tylko dla niego ze sobą byliśmy. Miało to jednak swoje granice, których nie byłam w stanie przekroczyć.

Nie było we mnie niczego wyjątkowego, co mogłoby zwrócić uwagę płci przeciwnej. Dlaczego akurat Jens napisał do mnie i jakie zamiary wobec mnie miał? Te pytania nieustannie mnie nurtowały. Teraz bardziej interesowało mnie, czy on w ogóle jeszcze się odezwie.

Sięgnęłam po ubrania, by w końcu się ubrać i opuścić łazienkę. Miałam do skończenia esej, a to była idealna chwila, by się za to zabrać i zająć czymś myśli.

Dzisiejszy obiad przygotowywaliśmy wspólnie z tatą i Bailey. Pomimo tego, że mama często wyjeżdżała w delegację, to zawsze bez niej było pusto w domu. Byliśmy przyzwyczajeni do jej nieobecności, ale jednak można było zauważyć jej brak na pierwszy rzut oka. Mama pracowała dla firmy transportu jako przedstawicielka i pozyskiwała dla nich nowe, korzystne umowy z innymi przedsiębiorcami. Często jednak musiała wyjeżdżać, tak jak było i tym razem. Praca sprawiała jej dużo satysfakcji, bo spełniała się w tym, co robiła. Nikt z nas nigdy nie miał do niej pretensji, bo tata świetnie sobie radził w pojedynkę. Miało to dużo swoich zalet, a jedną z nich było to, że każdy w naszym domu potrafił gotować i zwykle nie robiła tego jedna osoba.

Nasz wybór dziś padł na lasagne, która była ulubioną potrawą mojej siostry. Bailey mogłaby chyba codziennie to jeść i nigdy by jej się nie znudziło. Gdy zasiedliśmy w końcu do stołu, rozmawialiśmy jak zawsze o wszystkim, co działo się w ostatnim czasie.

– Czy Lisa może dziś u nas spać? – spytała Bailey.

– Jeśli jej rodzice się zgodzą, to nie widzę problemu. O ile posprzątasz w pokoju.

– Już to zrobiłam – przyznała dziewczyna, uśmiechając się. – A ty, Erin? Jakie masz plany na wieczór?

Wzruszyłam ramionami, bo kompletnie się nad tym nie zastanawiałam. Nie miałam żadnych szczególnych planów, chociaż rozważałam krótki spacer z Rachel, by na moment oderwać się od myśli.

– Jeśli chcesz, możesz posiedzieć z nami – zaproponowała.

– Muszę napisać esej, ale dzięki za propozycję.

Nie chciałam urazić Bailey, ale kompletnie nie miałam nastroju na siedzenie z nią i jej przyjaciółką. Miałam za dużo na głowie i nie potrafiłam się od tego odciąć.

– Jesteś dziś strasznie smutna – zauważył tata. – Coś się stało?

Uniosłam wzrok znad talerza, by posłać mu uśmiech. Przyglądał mi się badawczo, szukając odpowiedzi, dlaczego jedna z jego ukochanych córek ma parszywy humor. Nie mogłam powiedzieć prawdy.

– Mam ostatnio dużo na głowie. Sam wiesz, jak to jest na studiach – westchnęłam, udając zmęczenie, by jak najbardziej go przekonać do swoich słów.

– Pokłóciłaś się z Chasem? – zapytała Bailey, unosząc jedną brew.

Moja siostra zawsze była bardzo spostrzegawcza i nic nie mogło umknąć jej uwadze. Byłam pewna, że kiedyś pójdzie w ślady ojca i będzie najlepszym śledczym w kraju.

Nim zdążyłam odpowiedzieć, usłyszałam dzwonek do drzwi. Ucieszyłam się, bo wybawiło mnie to z niezręcznej rozmowy na temat mojego byłego chłopaka. Tata odszedł od stołu, by sprawdzić, kto przerwał nasz rodzinny obiad. Moi bliscy nie mieli pojęcia, że już nie byłam z Chasem i na razie nie zamierzałam o tym z nimi rozmawiać. To spowodowałoby lawinę innych pytań, na które nie wymyśliłam jeszcze odpowiedzi.

Siedziałyśmy z siostrą w milczeniu, czekając na ojca. To było pewne, że naszym gościem była Lisa, chociaż nie mogłam uwierzyć, że Bailey już ją zaprosiła. Prawdziwe zaskoczenie pojawiło się, dopiero gdy tata wrócił do kuchni, trzymając ogromny bukiet czerwonych róż.

– Mam nadzieje, że to dla jednej z was, bo jeśli się okaże, że to dla waszej matki to będę wściekły – zawołał z uśmiechem, podchodząc do stołu.

Wyciągnął spomiędzy kwiatów małą niebieską karteczkę, a ja już wiedziałam, do kogo była zaadresowana. Tylko jedna osoba była tak drobiazgowa, by dołączyć do kwiatów liścik w moim ulubionym kolorze. Wstałam i zabrałam kartkę, nie będąc pewna, co jest na niej napisane. Wolałam uniknąć konfrontacji, gdyby na liściku pisało coś, z czego nie mogłabym się wytłumaczyć.

– Chyba obejdzie się bez śledztwa – zażartował tata, podając mi bukiet.

– Pójdę po wazon – zaoferowała Bailey.

Kwiaty pięknie pachniały, wypełniając pomieszczenie swoją wonią. Nigdy wcześniej nie dostałam od nikogo bukietu, nie wliczając w to oczywiście mojego ojca. Spojrzałam na niebieską kartkę, bo w tym momencie to najbardziej mnie ciekawiło. Bałam się tego, co zawierała wiadomość. Może chciał się pożegnać i zniknąć?

,,Jeden bukiet nie naprawi niczego.

Liczę jednak, że wywołał uśmiech na twojej twarzy.

Przepraszam, Erin...''

Czułam, jak całe moje wnętrze wypełnia ciepło. Kilka razy przeczytałam te zdania, by upewnić się, że na pewno nie są wytworem mojej wyobraźni. Wiadomość była napisana odręcznie, starannym pismem. Nigdy wcześniej niczego dla mnie nie napisał. Co się zmieniło? Stawał się coraz mniej anonimowy i zarazem coraz bardziej rzeczywisty. W końcu miałam dla siebie jakąś jego prawdziwą cząstkę. Jens potrafił przewrócić mój świat do góry nogami, czego nie zrobił nigdy nikt inny.

– Może w końcu polubię tego twojego Chasea – zawołał radośnie mężczyzna.

Nawet gdybym z nim dalej była, to słowa taty nigdy nie stałyby się rzeczywistością. Chase od zawsze miał swoją łatkę, której nie był w stanie się pozbyć.

– Bardzo się stara – przyznałam, ukrywając swój uśmiech w kwiatach.

Czy polubiłby Jensona? Było to śmieszne, bo sama tak naprawdę mało o nim widziałam, ale ten chłopak miał w sobie coś, co nie pozwalało mi o nim zapomnieć. Miałam tak wiele określeń tego, jaki był, ale czy moje wyobrażenie było tak realne, jak on sam?

– Czyli jednak się pokłóciliśmy – stwierdziła Bailey, wracając z wazonem pełnym wody. – Czy wy przypadkiem nie zerwaliście?

– My... – Ciężko było mi ukryć zaskoczenie. – Zajmij się swoimi sprawami!

Moja siostra jak zawsze potrafiła wszystko przejrzeć. Nigdy nic nie potrafiłam ukryć przed jej spostrzegawczym spojrzeniem.

– Pójdę już do siebie – stwierdziłam, odkładając kwiaty do wazonu.

W drodze do pokoju ściskałam w dłoni telefon, zastanawiając się, co powinnam napisać Jensonowi. Kompletnie nie wiedziałam, co byłoby odpowiednie. Rzuciłam się na łóżko, a mój wzrok zatrzymał się na suficie, jakbym właśnie tam miała znaleźć podpowiedź. Brakowało mi w takich momentach osoby, która potrafiłaby mi doradzić. Brakowało mi Rachel i naszej przyjaźni, która kiedyś była tak trwała. Wtedy nie miałyśmy przed sobą sekretów, a tajemnice zawsze były wspólnymi. Nie miałam nikogo, z kim mogłabym porozmawiać o Jensonie. Przez to czułam się strasznie samotna. Moje rozmyślania przerwał dźwięk nowej wiadomości, a razem z nią nadeszło szybsze bicie serca.


Od: Jenson

Brak twojej odpowiedzi... Wściekła? Rozczarowana? Nie chcesz mnie znać?


Na mojej twarzy wykwitł jeszcze większy uśmiech niż dotychczas. Przejmował się, bo wiedział, że zrobił coś złego. Zależało mu na mnie tylko dlaczego?


Do: Jenson

Kwiaty będą tylko, gdy coś spieprzysz?


Nie byłam już na niego zła, chociaż bardzo chciałam być. Postanowiłam jednak zagrać w jego grę i pokazać mu, że nic nie będzie przychodzić mu łatwo.


Od: Jenson

Możesz je dostawać codziennie, jeśli tylko zechcesz. Przepraszam, Erin, ale musisz mi dać trochę czasu.


Czas... To zawsze było kluczowe słowo, gdy o niego chodziło. Problem był w tym, że już nie potrafiłam czekać cierpliwie, bo sama nawet nie wiedziałam, na co ja dokładnie czekałam.


Do: Jenson

Oczywiście, że dam ci czas, Jens, ale nie dostaniesz tego za darmo.


To była idealna chwila, żeby w końcu coś zyskać. Mogłam się z nim targować i mieć coś więcej niż numer telefonu.


Od: Jenson

W takim razie podaj mi swoją cenę.


W tym momencie chciałam tylko jednego, a on z pewnością zdawał sobie sprawę, co to było.


Do: Jenson

Ty nią jesteś, Jens. Jeśli chcesz czasu, ja chce więcej informacji o tobie.


Od: Jenson

Zaskakujesz mnie i zaczyna mi się to coraz bardziej podobać. Będzie, jak sobie życzysz.


Cieszyłam się, bo pierwszy raz to nie on rozdawał karty. Udało mi się w końcu postawić na swoim, stawiając warunki, które były dla mnie cholernie ważne.


Przez resztę dnia skupiałam się na pisaniu eseju i wyszłam z pokoju tylko na krótką przerwę, by zrobić sobie coś ciepłego do picia. Gdy skierowałam się do kuchni, usłyszałam głos siostry i jej przyjaciółki. Nie chciałam ich podsłuchiwać, ale mówiły na tyle głośno, że bez problemu usłyszałam fragment rozmowy.

– Jestem pewna, że nie dostała ich od Chasea – stwierdziła Bailey, a ja już wiedziałam, że rozmawiają o kwiatach.

– Wątpię, żeby dostała je od kogoś innego – upierała się Lisa. – Po co miałaby to ukrywać, skoro wasi rodzice i tak nie lubili jej chłopaka?

– Nie wiem, ale na pewno się tego dowiem.

W tym wszystkim na głowie miałam jeszcze ciekawską siostrę, która nie zamierzała odpuścić. Weszłam do kuchni, udając, że nie słyszałam ich rozmowy.

– Co tam knujecie? – zawołałam z uśmiechem.

Może powinnam zmienić kierunek studiów na aktorstwo? Ostatnio coraz lepiej mi to wychodziło, tylko Bailey jak zawsze wtykała nos w nie swoje sprawy. Dziewczyny stały obok stołu, przyglądając się bukietowi róż, jakby szukały jakiejś wskazówki.

– Piękne, prawda? – spytałam, zerkając na Lisę. – Mój chłopak w końcu się postarał.

Siostra spojrzała na mnie podejrzliwie, ale udawałam, że kompletnie tego nie zauważyłam. Byłam spięta, ale i tak obdarowałam je szerokim uśmiechem. Podeszłam do szafki, żeby wyciągnąć kubek, który chwile później był już zalany ciepłą herbatą. Wracając do pokoju, zabrałam ze sobą kwiaty, mając nadzieje, że może, gdy Bailey straci je z zasięgu wzroku, zapomni o całej sprawie. Była to cholernie naiwna myśl.

*    *    *

*Maciej Wierszycki ,,Każda minuta''

Piszcie w komentarzach, co sądzicie o opowiadaniu. 

Jakie macie odczucia względem bohaterów? 

Jestem bardzo ciekawa waszej opinii. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top