Rozdział 5

,,Ucieknij ode mnie, a będę cię gonił.

I znajdę cię...''*

Dni bardzo szybko mi mijały przez natłok obowiązków. Mama wyjechała w delegacje, więc zostałyśmy z Bailey same z tatą. Obie musiałyśmy teraz dawać z siebie więcej, a w szczególności ja jako starsza siostra. Przez to poniekąd wpadłam w totalną rutynę. Rano jeździłam na uczelnie, później spędzałam kilka godzin w bibliotece, pisząc esej, bo właśnie tam miałam największy spokój. Resztę dnia spędzałam w domu, pomagając w domowych obowiązkach. Starałam się jak najmniej wdawać w kłótnie z siostrą, chociaż było to ciężkie, bo Bailey teraz przechodziła przez swój nastoletni bunt.

– Tato, dlaczego Erin idzie na imprezę, a ja muszę sprzątać? – zawołała brunetka.

– Erin robi to cały czas, gdy ty jesteś w szkole – odpowiedział, całkowicie niewzruszony jej zachowaniem.

– I tak uważam, że to niesprawiedliwe i też chce wyjść! – krzyczała Bailey.

– W takim razie idź z Erin – mruknął pod nosem, wciąż wpatrując się w ekran laptopa.

– Nie zabiorę młodszej siostry na imprezę do kampusu! – sprzeciwiłam się, splatając ręce na piersi.

To byłaby przesada. Bailey miała szesnaście lat i nie zamierzałam zabierać jej ze sobą. Nikt nie przychodzi na imprezy z młodszym rodzeństwem, w dodatku na imprezę studencką. Nie chciałam całego wieczoru spędzać na pilnowaniu Bailey. Tylko dziś miałam szanse na odcięcie się od codzienności.

– I tak nie poszłabym z taką nudziarą, jak ty! – zawołała dziewczyna, wychodząc z kuchni.

– Świetnie, że się dogadaliśmy – przyznał tata, uśmiechając się pod nosem.

Z moją siostrą w ostatnim czasie nie dało się dojść do porozumienia. Jedyną osobą, która potrafiła zapanować nad buntowniczym nastawieniem Bailey była mama.

Poszłam do swojego pokoju, żeby przygotować się przed imprezą i dłużej już nie przeszkadzać ojcu w pracy. Chciałam, dziś wyglądać najlepiej jak tylko potrafiłam, bo wiedziałam, że mogę spotkać Chasea z Veronicą. Użyłam lokówki, by stworzyć lekkie fale na moich z natury prostych włosach, po czym zrobiłam delikatny makijaż, który podkreślał moje kości policzkowe i pełne wargi. Ubrałam obcisłe białe spodnie, czerwoną bluzkę i skórzaną ramoneskę.

Przed wyjściem napisałam do Jensona, że wybieram się na imprezę, która będzie w kampusie, ale on nie odpisał. Chciałam wreszcie spotkać się z nim twarzą w twarz. Niestety ten chłopak niczego mi nie ułatwiał. Zastanawiałam się, co było powodem jego tajemniczości.

Gdy byłam już prawie na miejscu, zauważyłam Rachel i Harryego otoczonych grupką osób, przed kampusem. Spóźniłam się, więc dziwiło mnie, że nie byli w tym momencie na imprezie. Podeszłam do nich bliżej i wtedy zauważyłam krew na twarzy chłopaka mojej przyjaciółki.

– Hej, co tu się stało?! – zawołałam, podchodząc do znajomych.

Harry miał przecięty łuk brwiowy i posiadał kilka otarć, ale poza tym nie wyglądał źle.

– Później ci opowiem – powiedziała z westchnieniem Rachel. – Zmywamy się stąd. Idziesz z nami do Point?

– Jasne.

Z jednej strony żałowałam, że ominie mnie impreza, ale cieszyła mnie świadomość, że nie zobaczę tego wieczoru Chasea.

Point było barem, do którego zwykle chodziłyśmy z Rachel, gdy miałyśmy się spotkać. Było to małe miejsce, w którym w weekendy organizowali imprezy. W ciągu tygodnia czasami można było załapać się na karaoke, koncerty nieznanych zespołów czy stand up. Dziś jednak nie szłyśmy tam same. Towarzyszył nam Harry i kilku jego kolegów, których słabo znałam.

Gdy byliśmy na miejscu, jedynymi wolnymi miejscami były wysokie stoliki przy ścianie. Zajęliśmy jeden z nich w pobliżu baru. Dziś miała być tu impreza, więc Point było już oblegane przez ludzi, którzy chcieli załapać się na darmowe wejście i wolne loże.

Siedziałyśmy z Rachel obok siebie na samym końcu stoliku, by móc w spokoju porozmawiać. Harry poszedł zamówić nam drinki, więc miałyśmy chwile dla siebie.

– Co się stało? – spytałam, przyciszonym głosem.

– Harry pokłócił się z Chasem i przy okazji wdali się w bójkę – wyznałam. – Chase znowu gadał o swoim zniszczonym samochodzie, oskarżając ciebie. Harry powiedział tylko, że jest pewny, że tego nie zrobiłaś i że to na pewno robota jego nienormalnych kolegów. No i od tego się zaczęło.

Nie mogłam uwierzyć, że on wciąż mnie o to podejrzewał. Byłam zdziwiona, że był to nawet powód, dla którego był w stanie uderzyć swojego przyjaciela. Mogłam być tylko szczęśliwa, że ten chłopak był już zamkniętym rozdziałem w moim życiu.

– Chase to skończony kretyn.

Tylko tyle byłam w stanie powiedzieć na jego temat. Odkąd ze sobą zerwaliśmy ani przez sekundę za nim nie zatęskniłam. Żałowałam jedynie tego, ile czasu na niego poświęciłam. Rachel już nie pytała o to, czy nieznajomy dalej do mnie pisał, więc miałam nadzieje, że nigdy więcej do tego nie wróci.

Gdy Harry podał nam drinki, od razu się napiłam. Tego właśnie było mi dziś trzeba.

– Jak twój esej? – spytała dziewczyna, podpierając podbródek na dłoni.

– Mam prawie cały, także przynajmniej to niedługo będę miała z głowy. A jak twój?

Musiałam przyznać, że naprawdę przyłożyłam się do swojej pracy. Siedziałam nad tym każdego dnia, ale było warto.

– Mam zaledwie początek. Nie mogę się za to zabrać, a Harry kompletnie mi w tym nie pomaga. – Zerknęła na chłopaka, przygryzając dolną wargę.

Rachel kompletnie straciła dla niego głowę. Nie dziwiłam się, bo Harry był naprawdę przystojnym chłopakiem o burzy ciemnych loków, niebieskich oczach i odrobiną piegów.

W czasie, gdy moja przyjaciółka mówiła coś do swojego chłopaka, ja rozglądałam się po pomieszczeniu. Zbierało się coraz więcej osób, bo impreza kilka minut temu się zaczęła. Przy barze nie było nawet jednego wolnego miejsca. Przyglądałam się ludziom dookoła, szukając kogoś znajomego. Nikogo takiego jednak nie widziałam. Były tam zupełnie obce mi osoby. Mój wzrok zatrzymał się dopiero na chłopaku, który wyraźnie mi się przyglądał. Brunet miał wyraźnie zarysowaną szczękę i kilkudniowy zarost. Siedział przy barze, w dłoni trzymając szklankę z wodą. Kto w weekend w takim miejscu pił coś, co nie zawierało alkoholu? Zmarszczyłam czoło, na co chłopak posłał mi pewny siebie uśmiech. Nawet z tej odległości mogłam dostrzec dzikość jego oczu. Zaraz...

– To ty – szepnęłam, zeskakując z barowego krzesła.

Chciałam do niego podejść, ale nim zrobiłam krok do przodu, poczułam uścisk na nadgarstku. Spojrzałam w tamtym kierunku i zauważyłam, że była to Rachel.

– Gdzie idziesz? – zawołała, nachylając się w moją stronę.

Nie wiedziałam, co powinnam jej powiedzieć. Miałam za duży mętlik w głowie. Musiałam się przekonać czy to był Jenson.

– Zauważyłam znajomego i chciałam iść się przywitać – skłamałam.

– Pójdę z tobą.

Ignorując przyjaciółkę, z powrotem odwróciłam się w stronę baru, ale jego już tam nie było. Pozostała tylko pusta szklanka na blacie. Idąc w tamtym kierunku, rozglądałam się dookoła, ale nigdzie go nie widziałam. Pobiegłam do wyjścia, mając nadzieje, że może tam go znajdę, ale gdy dotarłam na zewnątrz, również nie było po nim śladu.

– Kurwa! – krzyknęłam, rozglądając się po ulicy.

Z zainteresowaniem spojrzała na mnie dziewczyna paląca papierosa przed wejściem.

– Widziałaś może chłopaka wychodzącego z baru? – spytałam, wskazując na miejsce za jej plecami.

– Ktoś wychodził, ale nie zwróciłam uwagi kto i gdzie poszedł – odpowiedziała, zaciągając się dymem.

Rachel stanęła obok mnie, kompletnie nie rozumiejąc, co się dzieje. Pod wpływem emocji, wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Jensona. Sama nie wiedziałam, co sobie w tym momencie myślałam, ale za wszelką cenę, chciałam go znaleźć. Niestety, usłyszałam tylko głuche sygnały. Nie odebrał. Byłam wściekła.

– Co ty wyprawiasz, Erin? – spytała Rachel.

– Nic. Myślałam, że to stary znajomy, ale najwyraźniej z kimś go pomyliłam.

Dziewczyna nie wydała się przekonana moją bajeczką, ale już nie dopytywała. Ruszyłam z powrotem do baru, a czarnowłosa zaraz za mną. Dyskretnie rozglądałam się po barze, ale jego już tu nie było. Gdy usiadłyśmy z powrotem przy stoliku, wypiłam resztę swojego drinka. Te oczy wydawały mi się znajome. Jakbym już gdzieś widziała tego chłopaka. Kompletnie jednak nie mogłam sobie przypomnieć, gdzie i kiedy. Postanowiłam do niego napisać, skoro nie zamierzał ode mnie odebrać.


Do: Jenson

Napisz jeszcze słowo na temat bezgranicznego zaufania i tego, że się nie ukrywasz, to zablokuje twój numer i chyba w końcu pójdę na policję.

*    *    *

*Cytat Jeaniene Frost

Komentujcie, bo jestem bardzo ciekawa waszej opinii. :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top