Rozdział 23

,,Pamiętaj, że człowiek się zmienia, jednak jego przeszłość nigdy.''

Becca Fitzpatrick

Ze snu wybudził mnie dzwonek mojego telefonu. Otworzyłam ociężałe powieki, orientując się, że nie byłam w swoim pokoju, a już na pewno nie we własnym łóżku. Zajęło mi kilka sekund zorientowanie się, że przebywałam w mieszkaniu Jensona, przypominając sobie wszystko, co wydarzyło się poprzedniego dnia.

Odwróciłam twarz w kierunku mężczyzny leżącego obok. Sięgał właśnie po mój telefon.

– Kto to? – zapytałam, ziewając i przecierając dłonią oczy.

Jens spojrzał na ekran urządzenia i lekko się skrzywił.

– Chase – mruknął, podając mi telefon.

Odrzuciłam połączenie, nie mając zamiaru odbierać. Nawet nie upłynęła pełna minuta, a dzwonek ponownie rozbrzmiał w pokoju. Tym razem także odrzuciłam połączenie, licząc, że zrozumie, iż nie mam zamiaru z nim rozmawiać.

Ale nie zrozumiał, bo czynność ponownie się powtórzyła. Jenson patrzył na mnie, unosząc jedną brew, jednak niczego nie powiedział. Przeciągnęłam palcem po ekranie, by następnie przycisnąć urządzenie do ucha.

– Nie dzwoń do mnie, Chase – mruknęłam, chcąc od razu zakończyć połączenie.

– Co ty odpierdalasz, Erin? – warknął chłopak do słuchawki. – Twój ojciec zrobił mi rewizję, bo podobno zwiałaś z domu.

– Nie mam zamiaru z niczego ci się tłumaczyć – zapewniłam ze złością. – Przykro mi, że mój tata cię odwiedził, ale nie miałam na to wpływu. Gdyby to ode mnie zależało...

– Gdzie jesteś? – zapytał, przerywając mi w połowie zdania. – W co ty się wplątałaś?

Milczałam, nie wiedząc, co powinnam mu odpowiedzieć. Słyszałam w jego głosie niewypowiedziane zarzuty i rosnącą pogardę. Mój żołądek zacisnął się w supeł, a w gardle wyrosła ogromna gula, ponieważ ktoś po raz kolejny mnie obwiniał. Ponownie stałam się osobą, przez którą na innych spadały problemy. Byłam tą niechcianą, złą, nic niewartą Erin Davis.

– Nigdy więcej do mnie nie dzwoń – powiedziałam, czując, jak drżą mi wargi.

Rozłączyłam się, a następnie bez słowa wstałam z łóżka. Nie patrzyłam w kierunku Jensona, bo nie chciałam, żeby zauważył, jak bardzo czułam się zdruzgotana. Schyliłam się do torby leżącej na podłodze i zaczęłam szukać w niej ubrań. Zignorowałam to, gdy Jenson wstał i do mnie podszedł, bo ze wszystkich sił starałam się patrzyć w podłogę.

Złapał za moje ramiona, ciągnąc mnie do góry. Poddałam mu się niczym szmaciana lalka.

– Hej – szepnął z twarzą przy moich włosach. – Wszystko jest dobrze.

Pokiwałam głową, starając się wmówić sobie te słowa. Oddychałam głęboko, stopniowo przywracając spokój. Nie mogłam uwierzyć, że tak łatwo dałam się wyprowadzić z równowagi komuś takiemu jak Chase.

– Pamiętasz, o czym wczoraj rozmawialiśmy? – zapytał, a ja energicznie pokiwałam głową. – Więc przekuj to w siłę, bo wiem, że ją masz. Całymi tygodniami rozmyślałem, jak podbić twoje serce i uwierz, że była to trudna walka.

Zaśmiałam się, doskonale pamiętając, jak wielki mur Jenson musiał zburzyć, bym mu zaufała. Mężczyzna pocałował czubek mojej głowy.

– Rozpakuj swoje rzeczy do szafy, a ja w tym czasie zrobię śniadanie – zaoferował, odsuwając się ode mnie.

Narzucił na siebie szare spodnie dresowe, a ja stałam skołowana, przyglądając się jego poczynaniom.

– Nie wiem, czy to konieczne. Nie zostanę na długo – odpowiedziałam, wzdychając.

– Zostaniesz – zapewnił, posyłając mi swój czarujący uśmiech, a następnie wyszedł z sypialni, zostawiając mnie samą.

Podeszłam do szafy, by mimo wszystko schować tam swoje rzeczy. Koniec końców nie miało to znaczenia, czy wrócę do domu jutro, za tydzień czy za miesiąc. Trzymanie ich w torbie na środku pokoju, zdecydowanie nie było ani praktyczne, ani estetyczne.

Otworzyłam mebel i przez moment nie mogłam wyjść z podziwu, jak idealnie były w niej poukładane ubrania. Na górnym drążku wisiała cała masa koszul od białych po czarne, a i nawet znalazły się odcienie błękitu i granatu. Na dolnym drążku wisiały w takiej samej kolorystyce koszulki, a na bocznych półkach złożone zostały spodnie oraz bluzy.

Powiesiłam swoje rzeczy po jednej stronie drążka na wolnych wieszakach, a pozostałe rzeczy odłożyłam na pustą półkę. Cóż, gdyby Jenson zajrzał do mojej garderoby, bez wątpienia pomyślałby, że wybuchła tam bomba.

Postanowiłam, że najpierw zjem śniadanie, zanim się przebiorę i podejmę decyzję, jakie kroki zamierzałam poczynić tego dnia ze swoim życiem, by jeszcze bardziej go nie skomplikować.

Jenson zdążył wszystko przygotować, więc zasiadłam na jednym z krzeseł barowych. Postawił na blacie dwa talerze z tostami, a tuż obok kubki z czarną kawą.

– To zadziwiające wypić z tobą poranną kawę w tak cywilizowanych warunkach – zażartowałam z przyklejonym uśmiechem do twarzy.

– Oj tak – przytaknął mężczyzna. – W końcu moje mieszkanie bije na łeb widoki na tym twoim wzgórzu.

– Zdecydowanie. Kto normalny chciałby w ogóle spęczać czas na świeżym powietrzu?

– Słyszałem, że jest trujące, więc to spore ryzyko – rzucił z pełną powagą, na co parsknęłam śmiechem.

– Przykro mi, że naraziłam cię na tak duże niebezpieczeństwo i poświęcenie.

– Och, czego nie robi się dla kubka dobrej kawy – powiedział, puszczając mi zalotnie oczko.

Sięgnęłam po tost, a następnie ugryzłam kawałek, delektując się jego chrupkością. Nigdy nie byłam miłośniczką śniadań, jednak w towarzystwie Jensona był to zupełnie inny wymiar przyjemności. Dzięki naszym żartom całkowicie się odprężyłam i zapomniałam o druzgocącym poranku.

Było to dla mnie całkowicie nowe doświadczenie, móc jeść śniadanie w jego towarzystwie. Odnosiłam wrażenie, jakbyśmy się znali latami. Zupełnie jakbyśmy odgrywali naszą wspólną codzienną rutynę. Najbardziej fascynowało mnie to, że doceniałam tak małe szczegóły i proste czynności, które z nikim innym nie okazywały się tak niezwykłe.

Ciszę przerwał dzwonek do drzwi, na co oboje z Jensonem wymieniliśmy zdziwione spojrzenia. Mężczyzna odłożył kubek na blat i ruszył, by sprawdzić, kim był niezapowiedziany gość.

Już po chwili do moich uszu dobiegł stukot obcasów. Cassie weszła do salonu, kierując się prosto do sofy.

– Dzień dobry – odezwała się, nawet nie zerkając w moim kierunku.

– Cześć – odpowiedziałam.

Rzuciła swoją torbę na kanapę, a następnie sama na nią opadła. Podparła głowę o zagłówek, patrząc na sufit, a jej długie włosy zwisały za kanapą w plątaninie. Jenson wrócił na swoje wcześniejszej zajmowane miejsce, posyłając dziewczynie długie spojrzenie.

– Przepraszam za najście z samego rana, ale mamy duży problem – wymamrotała, zaciskając szczęki.

– Co się stało? – zapytał Jens, sięgając ponownie po kubek z kawą.

– Ten chłopak, którego jakiś czas temu zatrudniliśmy, nazwał mnie pustą idiotką i powiedział, że nie ma zamiaru wykonywać moich poleceń, bo nie jestem jego szefem – wyznała, wciąż wlepiając wzrok w sufit.

– Więc go zwolnij – rzucił mężczyzna, jakby było to najbardziej oczywiste rozwiązanie sprawy.

– Już to zrobiłam – fuknęła Cassie.

Jenson zmarszczył czoło, nie rozumiejąc, w czym leżał problem. Ja również kompletnie nie rozumiałam. Pomimo że nie znałam zbyt dobrze Cassie to wiedziałam, że nie była osobą, która potrzebowała się poskarżyć i wypłakać swojemu szefowi z przykrej sytuacji. Należała do grupy osób, które same rozwiązywały podobne sytuacje. Dziewczyna przyciągnęła dłoń do twarzy, pocierając swoje powieki.

– Bo ten problem – zaczęła niepewnie. – Jest większego kalibru.

– Dopóki nie powiesz, co się wydarzyło, to faktycznie będziemy mieć problem – mruknął Jens w odpowiedzi i przewrócił oczami.

Cassie zerwała się na równe nogi i zaczęła krążyć po salonie w kółko.

– Ten gówniarz zrobił mi zdjęcia z bardzo ważnym klientem. Gdy go zwolniłam, powiedział, że wyśle te zdjęcia do pismaków. To zniszczy całą reputację Senseless, życie tego klienta i mnie – mówiła bardzo szybko, gestykulując przy tym dłonią.

– O jakiego klienta chodzi?

Dziewczyna zatrzymała się w miejscu, zagryzając zębami jeden ze swoich długich paznokci. Spojrzała na nas, a w jej oczach dostrzegłam ogromne przejęcie, zmieszane ze strachem.

– Chodzi o polityka – wymamrotała, a widząc naglące spojrzenie Jensona, dodała: – Burmistrz.

Jenson przeczesał dłonią włosy i ciężko westchnął. Widziałam, że starał się nie okazywać złości, jednak znałam go wystarczająco, by widzieć, że cały kipiał z wściekłości.

– Co jest na tych zdjęciach?

Cassie pośpiesznie podeszła do wyspy kuchennej, stając naprzeciwko swojego szefa. Przerzuciła włosy na jedno ramię i nachyliła się nad blatem.

– Staliśmy tak przy barze – zaczęła, a następnie złapała rękę Jensona i przyłożyła do włosów opadających na jej bluzkę. – No i trzymał mniej więcej tutaj dłoń, bawiąc się moimi włosami. – Spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem. – Czy wygląda to dwuznacznie?

– Cóż, myślę, że wskazuję jednoznacznie na flirt – odpowiedziałam, zgodnie ze swoim zdaniem.

– Zniszczę Senseless – wybełkotała ogarnięta paniką.

Jenson złapał w dłoń twarz dziewczyny, ściskając palcami jej policzka i obrócił w swoją stronę, by nawiązać z nią kontakt wzrokowy.

– Ogarnij się – nakazał zdecydowanym głosem, na co ona pokiwałam głową.

Wzięła głęboki wdech, a następnie znowu zaczęła chodzić desperacko w kółko po salonie.

– Wiem, że zasługuję na zwolnienie i całkowicie się z tym zgadzam – bełkotała chaotycznie. – Oczywiście przyniosłam ze sobą już odpowiednie dokumenty.

Uśmiechnęłam się z politowaniem, bo taktyka Jensona kompletnie nie przyniosła żadnego rezultatu. Cassie zdawała się wpaść w całkowity amok.

– Na swoje usprawiedliwienie dodam, że nic nie łączy mnie z tym człowiekiem i nigdy nie przekroczyłam granic przyzwoitości.

– Nie zwolnię cię – zawołał, by do niej dotrzeć.

– Co? – zapytała z wyraźnym oszołomieniem. – Powinieneś mnie zwolnić. Ja naprawdę już się z tym pogodziłam. Może w ten sposób uda się uniknąć skandalu.

– Sam załatwię tę sprawę, więc przestań się nakręcać – oświadczył. – Nie dojdzie do żadnego skandalu. Dziś to ja zajmę się wszystkim w Senseless, a ty wróć do domu i ochłoń.

Ponownie pokiwała głową, zaciskając wargi w cienką linię. Objęła się ramionami, wyglądając na tak bezradną, że niemal miałam ochotę podejść, by ją przytulić i zapewnić, że wszystko się ułoży.

– Przepraszam, że tak tu wpadłam bez uprzedzenia – wyjąkała, a następnie zabrała swoją torbę.

– Nie przejmuj się tym – odpowiedziałam, posyłając jej pełen troski uśmiech.

Jenson odprowadził Cassie do drzwi, a gdy wyszła, wrócił do salonu i głośno przeklął. Domyślałam się, jak bardzo musiał być wściekły. Przez to jedno niefortunne zdjęcie odpowiedzialność mogła ponieść duża grupa osób.

– Czy mogę jakoś pomóc? – zapytałam, nie odrywając od niego wzroku.

– Sam muszę się z tym uporać – zapewnił, wzdychając ciężko.

Usiadł obok mnie i sięgnął po kubek z kawą. Widziałam, że analizował właśnie całą sytuację, szukając z niej wyjścia. Nie chciałam mu w tym przeszkadzać, więc w milczeniu jadłam śniadanie.

Przez resztę dnia Jenson zajmował się sprawami Senseless, a ja pozostałam sama w jego mieszkaniu. Większość czasu spędziłam w salonie, tworząc na kartce cały plan swojego życia. Nieustannie rozdzierałam papier na drobne kawałeczki i zaczynałam wszystko od nowa. Był to nieliczny dzień, w którym mogłam na moment zatrzymać się w miejscu i spojrzeć na wszystko z zupełnie innej perspektywy.

*******

Będzie mi miło, jeśli zostawisz gwiazdkę i komentarz. :)

Nika

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top