To chyba jakiś żart...

Harry spędził resztę dnia na błoniach. Nie chciał przebywać w pokoju wspólnym z „przyjaciółmi", zatroskaną Ginny i teoretyzującą Rose. W bibliotece również się nie widział – atmosfera nauki zbyt nachalnie przypominałaby mu o własnych zaległościach w pracach domowych. Już wcześniej zdecydował, że nie będzie niepokoić Hagrida, więc nie pozostało mu nic poza włóczeniem się po łąkach.

Było przyjemnie ciepło, lecz nie na tyle, by chodzić bez szaty. Na początku Harry spacerował, lecz szybko się zmęczył. Wtedy usiadł nad brzegiem jeziora i przyglądał się nieruchomej powierzchni wody.

Tak się zamyślił, że omal nie krzyknął, gdy coś uderzyło go w ramię. Była to mała szkolna sówka. Do nóżki miała przywiązany list.

Gdy Harry go odwiązał, ptak przycupnął w trawie. Więc wiadomość pochodziła od Nemo.

Przyjemne ciepło rozlało się po sercu chłopaka.

Widzę, że dzieje się z Tobą coś niedobrego, Harry. Słabniesz na lekcjach, nie przychodzisz na posiłki, spędzasz czas w skrzydle szpitalnym. O większości tych sytuacji dowiaduję się z drugiej ręki, dlatego nie wiem, co konkretnie szwankuje, jednak chciałbym pomóc.

Domyślam się, że nie ufasz mi na tyle, by się zwierzać, więc nawet tego nie proponuję. Jednak bardzo się o Ciebie martwię i chciałbym jakoś się przysłużyć. Jeśli możesz to zrobić, opowiedz mi, co się dzieje. Jesteś chory? Może to przez psychikę? (wiem, że nadal cierpisz, to widać po oczach)

Nie jestem specjalistą od medycyny, jednak znam się na magii. No i mam kontakty w odpowiednich miejscach. Jeśli chcesz mi powiedzieć, co Cię trapi, postaram się dobrze wykorzystać tę wiedzę. Jeśli mi nie ufasz, mogę podać Ci adres osoby, która prawdopodobnie umie Ci pomóc.

Poza Twoim zdrowiem jest jeszcze jedna rzecz, która mnie niepokoi. Mówię oczywiście o Twoim samopoczuciu. Nie chcę być nachalny, ale pamiętaj, że gdyby działo się cokolwiek złego, zawsze możesz się do mnie zwrócić. Nie wiem, czy piszę do Ciebie za rzadko, czy za często, bo ze mną nie rozmawiasz... Jednak czułbym się pewniej, gdybyś zawsze miał taką możliwość.

Nie ujawnię Ci mojej tożsamości – oboje wiemy, że byłoby to dość krępujące. Nie zrobię tego, dopóki nie nawiążemy stałego kontaktu opartego na zaufaniu. Nie wierzę, by miało się to stać w najbliższej przyszłości, o ile stanie się w ogóle. Chcę, byś czuł się bezpiecznie, a wiem, że moja osoba mogłaby Cię odstręczyć.

Dlatego proponuję taki układ: jeśli poczujesz kiedyś, że chcesz ze mną porozmawiać, zostaw list w chińskiej wazie na trzecim piętrze, w pobliżu Izby Pamięci. Zakląłem ją w taki sposób, by wyczuwać każdy ciężar na jej dnie.

Jeśli nie chcesz poznać mnie osobiście (uwierz, że nie chcesz), nie kręć się tam i nie próbuj mnie wyśledzić. Gdyby jednak było to Twoim życzeniem, postaram się je spełnić.

Naprawdę się martwię, Harry. Wbrew pozorom jesteś dla mnie bardzo ważny.

Nie potrafił opisać uczuć związanych z listem. Było ich za dużo. Zarówno pozytywne (co bardzo go zaskoczyło), jak i negatywne – a jednak wszystko przytłumione, jakby dochodziło z sąsiedniego pokoju.

Nie miał przy sobie nic do pisania, a chciał odpowiedzieć na list. Troska Nemo bardzo go przejęła. Podniósł z trawy małą gałązkę i udał, że notuje coś na odwrocie pergaminu. Wyskrobał tam kilka nic nieznaczących kresek i z powrotem przywiązał kartę do nóżki sowy, która odleciała.

Lecz nie zmierzała ku zamkowi i Sowiarni, a w kierunku kępy krzaków na brzegu jeziora, niecałe sto metrów od Harry'ego.

Chłopak poczuł, jak czerwienieją mu policzki. Zgodnie z sugestią Nemo nie pobiegł w stronę zarośli, mimo iż wyraźnie widział, jak sówka zagłębia się między leszczynami.

Tylko że nie mógł być ślepy na sztorm rudych włosów, który zaraz wyłonił się z kępy.

Harry osłupiały patrzył na Ginny idącą ku wejściu do zamku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top