Prolog - Rezygnacja

Chyba jestem mordercą...

Zacisnął palce na pościeli.

Mordercą krewnych...

Taki drobiazg. Ot, szczególik. Według powszechnej opinii to Bellatrix jest winna jego śmierci. To ona zadała ostateczny cios.

Nikt nie zwraca uwagi na to, dlaczego Syriusz znalazł się wtedy w Departamencie Tajemnic. Nikt nie pamięta, że to Harry go tam sprowadził... że to Harry dał się oszukać...

Słynny Potter. Wybraniec. Morderca.

Jedyny, który wychodzi bez szwanku z każdej przygody. Jedyny, który może stawić czoła Lordowi Voldemortowi. Jedyny niezniszczalny. Jedyny, na którego liczą tysiące.

Wszyscy myśleli o jego nietykalności. O tym, że pięciokrotnie przeżył spotkanie z Czarnym Panem. O tym, że mimo przeciwności losu nieprzerwanie parł przed siebie.

Nikt jakoś nie myślał o jego bliskich.

Najpierw bezsensowna ofiara rodziców...matka, która zasłoniła go własnym ciałem...

Potem o mały włos Ginny nie wyzionęła ducha w Komnacie Tajemnic...

...później Cedrik... Harry tak bardzo go kochał...

Kochał też Syriusza, który zginął PRZEZ NIEGO zeszłej wiosny... Zginął. Zniknął za zasłoną. Umarł. Po prostu. Bez większych fanfar. Bez przedstawienia. Nikogo to nie obeszło. Syriusz po prostu... odszedł.

Nawet się nie pożegnał.

Co wynikło z łańcuszka niekończących się katastrof i śmierci? Wybraniec bez siły do dalszej walki. Wybraniec, którego złamano dostatecznie wiele razy, by zaprzestał wysiłków.

„Niech się dzieje wola nieba"...

Harry rezygnował z roli wyzwoliciela świata.

Harry kapitulował.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top