Perspektywa suki
(Nieprzyjemne uczucie - kiedy pocisz się, męczysz i nie dosypiasz, żeby pisać, bo słyszałaś, że tak dobrze ci to wychodzi i w ogóle "Aga, pisz dalej, chcę wiedzieć, co się z nimi stanie!"... a potem masz tą jedną gwiazdkę na rozdziale... po jakimś czasie może dwie czy trzy... Co jest nie tak z moimi tekstami, hm? Czekam na odpowiedź.)
- Cześć, Draco! – zapiała Pansy, wpychając się na miejsce między nim a niezadowolonym czwartoklasistą. – Byłam przed chwilą u profesora Apuchtina. – Po płaskiej twarzy dziewczyny rozlał się rumieniec. – Nie uwierzysz, co mi w tajemnicy powiedział!
Draco zmusił się do zachowania spokoju. Po pierwsze, obecność Pansy była dla niego niebywale irytująca i kusiła szybkim odejściem od stołu. Po drugie, samo wspominanie Rosjanina przyprawiało chłopaka o dreszcze pierwotnego strachu.
- Jeśli nie zaczniesz nadawać ciszej, wasz słodki sekrecik przestanie być sekretem – mruknął, niechętnie odrywając wzrok od fryzury po drugiej stronie sali.
Pansy prychnęła, ale nie obraziła się. Była zbyt nakręcona.
Nachyliła się ku Draconowi. Była tak blisko, że ciepłym oddechem muskała jego ucho.
Chłopak powstrzymał się od skrzywienia z obrzydzeniem.
- Profesor Apuchtin powiedział – szepnęła Pansy z przejęciem – że jako prefekci będziemy doglądać uczniów z eksperymentu. – Pisnęła, omal nie przedziurawiając Draconowi bębenka. – Wyobrażasz to sobie? Będziemy mogli wchodzić im do pokojów i donosić profesorowi o rzeczach, których nawet nie zrobili!
Draco prychnął z pogardą i już miał stosownie odpowiedzieć, gdy poczuł zimny dotyk na karku.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top