Biała gorączka wyczekiwania

Był w cieplarni i siłował się ze strzawką skandynawską, słuchając poleceń profesor Sprout, gdy to poczuł. Ostre ukłucie bólu za oczami zaprowadziło jego myśli do biało-błękitnego naczynia na trzecim piętrze. Nie udało mu się znaleźć „czystych" zaklęć na wazę, dlatego skorzystał z jednego z podstawowych czarów przeciwwłamaniowych. Niestety był zdekoncentrowany podczas rzucenia zaklęcia, czego skutkiem było zbyt silne sygnalizowanie.

Zaraz po zielarstwie udał się na trzecie piętro. Poczekał, aż korytarz opustoszeje.

- Accio pergamin – mruknął, machając różdżką schowaną pod szatą.

Do jego dłoni podleciała złożona karta. Szybko ją otworzył i przeczytał koślawe napisy:

„Wydaje mi się, że wiem, kim jesteś. Wczoraj widziałem, jak Twoja sowa wlatuje w krzaki na brzegu jeziora."

Draco ciężko przełknął ślinę. Z trudem zdusił panikę. Jeśli Harry wiedział...

Pobiegł do sowiarni, świadom, że spóźni się na następną lekcję. Zatrzymał się dopiero w połowie siódmego piętra. Przecież jeśli teraz wyśle sowę, Harry musiałby odebrać ją podczas zajęć... podczas zajęć z profesorem Snape'm.

To byłoby samobójstwo.

Powstrzymał się. Poszedł pod salę Obrony Przed Czarną Magią.

W trakcie lekcji Snape znów torturował uczniów, każąc im rzucać zaklęcia z siódmego roku. Tylko Hermiona Granger je opanowała. Draco znał te czary, ponieważ ćwiczył je w wakacje między czwartą a piątą klasą – czarodzieje tak silni jak Śmierciożercy potrafili obejść zakaz używania magii przez nieletnich czarodziejów, dzięki czemu Draco praktycznie nigdy nie rozstawał się z różdżką, a latem spędzał długie godziny na lekcjach z ojcem czy profesorem Snape'm.

Nauczyciel znał poziom wiedzy Malfoya i wiedział, że chłopak nie może się nią popisywać, dlatego oszczędził mu złośliwych komentarzy, gdy Draco machał różdżką, starając się, by wypowiedzieć formułę niewyraźnie lub ominął ważną sylabę.

Harry'emu znowu się oberwało. Ponownie nie był w stanie korzystać z mocy. Albo tego nie chciał, Draco nie wiedział. Obserwował Gryfona – z zaciśniętymi zębami patrzał, jak chłopak raz po raz upada na podłogę, krzywiąc się boleśnie. Gdy myślał, że już nie wytrzyma, rozległ się zbawienny dzwonek.

Draco poszedł za Harry'm. Sam właśnie skończył lekcje, ale musiał sprawdzić, czy już może wysłać sowę z jakże ważnym pytaniem.

Przeliczył się. Potter usiadł pod salą transmutacji z miną skazańca.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top