Rozdział 11.


Obudziłem się zlany potem. To był największy koszmar ciągu ostatnich tygodni jaki miałem. Wstałem i ruszyłem do łazienki, wziąć gorący prysznic. Następnie w ręczniku skierowałem się do kuchni, żeby przygotować śniadanie. Niedługo później zszedł Zayn, który pocałował mnie w policzek i usiadł na krześle. I trochę się spiąłem, kiedy podszedł, ale wiedziałem, że to był tylko głupi sen, Zayn nigdy by mnie nie skrzywdził.

Przełożyłem gotowe gofry na talerz i postawiłem przed nim. Jednak w momencie, gdy się odwróciłem, mój ręcznik spadł. Pisnąłem cicho, szybko go podnosząc.

-Ładne widoki mi zapewniasz z rana kochanie- zaśmiał się.

-Spadaj dupku- zabrałem swój talerz i usiadłem obok.

-Pyszne – mruknął, kiedy zaczął jeść- słońce, możemy porozmawiać?

- Jasne, coś się stało?

- O tym chłopaku – westchnąłem. Akurat o nim nie chciałem- Powinienem był ci powiedzieć, a nie sprowadzać go do domu.

- To nic. W końcu chwilowo tu mieszkasz. Znacie się dobrze?

-Uh tak, tak jakby- mruknął- spotykamy się od stycznia.

- Od stycznia?- mruknąłem. To znaczy, że przyjeżdżając do mnie kilka tygodni temu już miał partnera. Po co więc te wszystkie czułe zwroty i obietnice? Czemu zachowywał się jak mój partner i pozwalał tak się czuć?

-Tak, przepraszam. Powinienem ci był powiedzieć- westchnął.

-Nie, nie. To nic – westchnąłem. Miałem wyrzuty sumienia o tamtego gówniarza, ale Zayn kogoś miał. To już nie miało dłużej znaczenia.

Czy to dlatego Liam i Niall tak się zachowują względem niego?

Czy po prostu wszyscy wiedzieli, tylko nie ja?

-To nie jest nic słońce.

Uśmiechnąłem się krzywo.

-Chyba nie powinieneś już tak do mnie mówić.

-Boo...

-Cieszę się, że jesteś szczęśliwy Zaza- pocałowałem go w kącik ust i wyszedłem z kuchni. Chyba wolałem mój sen od rzeczywistości.

XXX

-A nie mówiłem?- Ed nalał mi, Niallowi i Liamowi wina. Oczywiście, sobie też. Nie był osobą, która odpuszczała możliwość picia- Ostrzegałem cię Louis.

Odchyliłem głowę, opierając ją na oparciu kanapy.

-No miałeś rację, zadowolony?- westchnąłem.

-No właśnie nie jestem zadowolony, bo się o ciebie martwię, Louis. Nie chcę żebyś cierpiał. Najpierw przez śmierć mojego brata, a potem jeszcze przez dupka, który cię okłamał- skrzywiłem się lekko. Ale on miał rację. Zayn zataił przede mną parę faktów, ale przecież to było w porządku. Po pierwsze byliśmy przyjaciółmi, a po drugie miał prawo spotykać się z kim chciał- Przyniosę ciasto- mruknął Ed i wyszedł do kuchni. Ja sam zacisnąłem na moment oczy, chcąc powstrzymać łzy. Gdy przyjaciel zadał mi pytanie, spojrzałem na niego.

-Co czujesz do Zayna? - spytał cicho Liam. Niall przyjrzał mu się uważnie.

- Nie wiem – przyznałem- Jest bliską mi osobą, to chyba tyle.

- Louis...

-Dobra! Dobra- westchnąłem ciężko. Nienawidziłem mówić o tym, co było między mną i Zaynem bo po pierwsze to dawno skończone, a po drugie nigdy tak naprawdę sam nie wiedziałem. Jak zniknął w 2015 roku, wszystko się zmieniło, a ja już nie wiedziałem, co czuję ani CZY coś czuję. Problem polegał na tym, że ja nie byłem pewien swoich uczuć ani do Zayna, ani do Harry'ego. Bo z Harrym wszystko wyglądało inaczej niż miało. Z Harrym było inne życie. Pełne dram i problemów, zbyt trudne, by przejść je we dwoje, a jednak zawsze próbowaliśmy od nowa, mimo iż ja chciałem złożyć pozew o rozwód dwa razy. Gdy zaczął mi grozić, szantażować mnie i zmuszać do seksu, już nie chciałem się rozwieść, bo się go bałem. Jego śmierć była zbawieniem, choć zdecydowanie nie cieszę się z tego. Bo mimo tego, jak było źle, to ja kochałem Harry'ego. I wciąż za nim tęsknię. I nie mam pojęcia czy w ogóle kiedyś przestanę, bo czy można przestać kogoś kochać z dnia na dzień? Czy można zapomnieć o kimś, kto był dla nas ważny?- To trwa od początku, okej? Od jebanego 2010 roku. Od momentu kiedy się poznaliśmy, coś jest na rzeczy. Ale nie było nam dane rozwinąć tego, bo pojawił się Harry, a ja ślepo się zakochałem... A może zauroczyłem? Nie wiem. Związałem się z Hazzą, a Zaynem zostaliśmy przyjaciółmi. W momencie, kiedy was coś łączyło, my mieliśmy za sobą pierwszy pocałunek. Zayn nie był sprawiedliwy wobec ciebie, bo on nigdy cię nie kochał ani nie traktował poważnie- przyznałem- Od zawsze byłem ja. I to jest najgorsze bo wiedziałem, jak się czujesz, wiedziałem, jak cię to boli. Ale ciągnęło mnie do niego.

-Ale byłeś wtedy z Harrym- rzucił Niall.

-Tak, prawda. Między mną i Zaynem dużo się działo przez kilka lat, ale nie było to nic groźnego. Dopiero w 2014 toku to wybuchło, jak Harry poszedł na imprezę, ktoś wrzucił zdjęcie jak się z kimś całuje, mi puściły hamulce i przespałem się z Zazą. Zresztą, zrobiliśmy to tylko cztery razy. Wszystko bardziej opierało się na uczuciu, a nie na seksie. Podejrzewam, że to wtedy zacząłem czuć, że jestem z niewłaściwą osobą. Prawda jest taka, że gdyby Zayn nie wyjechał w marcu, dzisiaj nie byłbym wdowcem. Ponieważ nigdy nie byłbym po ślubie z Harrym- usłyszałem tłuczony talerz.

-Ale teraz Zayn wrócił – zauważył Niall. Trochę odsunął się od swojego męża i domyślałem się, że coś jest nie tak. Już od kilku dni zachowywali się dziwnie i ewidentnie mieli jakieś problemy. Ale z jakichś powodów mnie o nich nie informowali.

- Ale ma partnera- dodał Liam.

- To prawda. Wiedzieliście o tym wcześniej?- po ich minach, a konkretniej, wyrazie twarzy Liama, widziałem, że tak- To dlatego mnie ostrzegaliście. Czemu po prostu nie powiedzieliście?

-Ja nie wiedziałem- mruknął Niall.

- A mnie Zayn poprosił, żebym ci nie mówił – westchnął Liam. Uniosłem brwi zaskoczony. Zayn i Liam?

- Miałeś kontakt z Zaynem?- blondyn był cholernie zdziwiony. Payne skinął – Czemu nie powiedziałeś mi do cholery? Od kiedy?

- Od zawsze.

- Liam... - zacząłem, ale Niall mi przerwał.

-Kto do cholery jest tym partnerem Zayna? - spytał chłodno Horan. Spojrzałem w jego niebieskie, załzawione oczy i wiedziałem, że obaj znamy odpowiedź.

xxxx

Tak wiem, jestem polsatem... Ale i tak was kocham! 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top