35
Tato miał pojawić się za jakieś trzy godziny, a my z Harry' m nawet nie wstaliśmy z łóżka. Znaczy, ja chcę wstać, ale on mnie powstrzymuje. Trzyma kurczowo w swoich ramionach i ani myśli, by mnie puścić.
- Harry no. Puść mnie. Trzeba przygotować jaki obiad dla taty - jęknęłam kolejny raz, już nawet nie próbując się wyszarpać z jego ramion.
- Przyjdzie, to sam sobie coś przygotuje - stwierdził, wzruszając ramionami. Odwróciłam się w jego stronę tak, że siedziałam po turecku przed nim.
- Jesteś niemożliwy! - Uderzyłam go dłońmi zwiniętymi w pięści w tors, a on to szybko wykorzystał i chwycił je w swoje duże ręce.
- Wiem. Za to mnie kochasz.
Pociągnął mnie tak, że wylądowałam na jego torsie, ustami kilka centymetrów od jego. Żeby było mi wygodniej, zmieniłam pozycję i usiadłam okrakiem na jego brzuchu. On pociągnął mnie w dół i wylądowałam ustami na jego ustach, co chłopak przyjął tak, jak się spodziewałam - całował mnie mocno, ale nie brutalnie. Przygryzł delikatnie moją dolną wargę, prosząc o dostęp. Rozchyliłam wargi, pozwalając, by język Harry' ego wsunął się do moich ust. Poruszał się powoli, powodując dreszcze w całym moim ciele. Jego dłonie puściły moje i skierowały się na moją talię, wsuwając się pod koszulkę. Pieściły każdy napotkany kawałek skóry. Moje dłonie powędrowały do jego włosów. Lubiłam się nimi bawić, ciągnąć za nie i sprawiać, że Harry pomrukuje mi przez to w usta.
- Tak, masz rację, a teraz idę do łazienki. - Szybko wyrwałam się z jego uścisku i czym prędzej uciekłam do łazienki.
- Anabell, stój! - usłyszałam jeszcze z sobą, ale szybko zatrzasnęłam drzwi toalety, które spotkały się z pięściami Hazzy. - Ana, wpuść mnie! - jęknął żałośnie.
- Nie, daj mi się ogarnąć! - odkrzyknęłam.
Usłyszałam kolejny jęk, ale już dałam temu spokój i zabrałam się z doprowadzenie siebie do względnego porządku. Po umyciu się, wysuszyłam włosy i rozczesałam je związałam je wysoko na czubku głowy w kitkę. Niestety do pokoju musiałam wrócić w piżamie, bo nie zdążyłam niczego ze sobą zabrać. Tak też zrobiłam i chwilę potem weszłam z powrotem do pokoju. Zauważyłam Harry' ego, który leżał rozwalony na łóżku, z rękami pod głową. Gdy mnie zobaczył, szeroki uśmiech pojawił się na jego ustach, po czym wstał i podszedł powoli do mnie. Nie zamierzałam na niego czekać i po prostu podeszłam do szafy, chcąc znaleźć sobie coś do ubrania.
- Poczekaj. - Chwycił mnie w pasie i przyciągnął do swojego torsu, zanim zdążyłam dotknąć drzwi szafy.
- Harry, daj mi się ubrać. Straciliśmy tyle czasu, a tata niedługo będzie - mówiąc to, próbowałam zdjąć jego dłonie ze swoich bioder.
- Chcę spędzić ze swoją ukochaną, śliczną, cudowną i mądrą dziewczyną poranek, a ona mi właśnie odmawia na wszystkie możliwe sposoby - usłyszałam te słowa przy swoim uchu.
- Harry! - Zachichotałam.
On to wykorzystał i o obrócił mnie w swoją stronę, od razu łącząc nasze usta. Jęknęłam mu w usta, gdy odsunął się ode mnie, na co uśmiechnął się i przytulił moje drobne ciało do swojego.
- I co, tak źle było? - usłyszałam jego ciche pytanie.
- Harry...
Gdy miałam coś jeszcze dodać, ale usłyszeliśmy w całym domu dźwięk dzwonka do drzwi. To pewnie tata. Odsunęłam się szybko od chłopaka i wyszłam z pokoju. Zbiegłam prędko ze schodów, nie zważając na to, że jestem tylko w samej piżamie. Podeszłam do drzwi, wzięłam oddech i chwyciłam za klamkę, otwierając drzwi.
- Hej tatku, jesteś tak wcześnie? - zapytałam.
- Jestem punktualnie. - Spojrzał na zegarek i dodał: - No, dwie minuty po. Ale widzę, że ty jeszcze w piżamie. - Uśmiechnął się szeroko, widząc to, jak jestem ubrana.
- Wejdź - odeszłam na bok, pozwalając tacie wejść do środka.
Usłyszałam kroki Harry' ego schodzącego po schodach, zaraz pojawił się ubrany w kolorową koszulę, rozpiętą na trzy pierwsze guziki i czarne spodnie, na bosaka.
- Dzień dobry - przywitał się z moim tatą, wyciągając do niego rękę i wymieniając uścisk z nim.
-Ja pójdę się ogarnąć i zaraz wracam, a ty Harry, poczęstuj tatą kawą - powiedziałam i biegiem ruszyłam na górę, by się ubrać.
****
- Mógłbym się dowidzieć, czy Louis nie potrzebował by kogoś. Zatrudnia nowych pracowników i może byłoby dla pana miejsce - powiedział Harry.
Siedzieliśmy przy stole w kuchni. Rozmawialiśmy jakiś czas, a raczej tata rozmawiał z Harry' m, ja tylko słuchałam i czasem dodawałam swoje trzy grosze. Dowiedziałam się chociaż, że tato nadal nie znalazł pracy i Harry zamierza pomóc mu poprzez popytanie u swoich kumpli. Coś czuję, że wyjdzie mu to na dobre i brunet zaskarbi sobie przychylność mojego ojca.
- Nie chcę robić kłopotów - zmieszał się, ale ja się odezwałam:
- Daj spokój tato. Może się uda, daj mu szansę.
- No dobrze. Niech będzie.
********
- Dziękuję za to, że chcesz pomóc mojemu tacie - powiedziałam do Harry' ego, gdy siedzieliśmy we dwoje w kuchni.
Tata poszedł do siebie, jakąś godzinę temu. Chciałam, żeby został na noc, ale on wykręcił się spotkaniem z jakimś kolegą. Ściemniało się już powoli i dochodziła godzina szósta po południu, a może lepiej brzmi wieczorem?
- Oj, tam, przypomniało mi się o tym, gdy mówił, więc czemu miałbym to przemilczeć, skoro gdyby się udało, twój tata miałby bezstresową pracę.
- Racja.
- Jesteś genialny - stwierdziłam i usiadłam bokiem na jego kolanach. Mimo, że są strasznie kościste, są też bardzo wygodne i nie zjeżdżam z nich.
- Wiem - przygarnął mnie do siebie, składając całusa na moim policzku. - Może jakaś symboliczna nagroda dla mnie? - Mrugnął do mnie, po czym uśmiechnął się szeroko, ukazując przy tym swoje urocze dołeczki.
- Na przykład, jaka nagroda?
- Może wspólna kąpiel? - Gdy zobaczył, że się zastanawiam, dodał szybko: - Obiecuję, że będę trzymał rączki przy sobie!
Zachichotałam po nosem na jego desperacki głos i pokiwałam głową na znak zgody. Uśmiechnął się ponownie i podniósł mnie, niczym pannę młodą i zostawiając nie wsunięte krzesło, wszedł z kuchni i skierował się powoli schodami do góry do naszego pokoju. Trzymałam się kurczowo jego szyi, a głowę oparłam o jego bark zasłonięty koszulą. Wszedł ze mną do pokoju, przeszedł całą jego długość i prawą ręką otworzył drzwi do łazienki. Nie zamykając ich, wszedł do środka i posadził mnie na pralce, która stała naprzeciw drzwi. Zamknął je i chciał podejść do mnie, ale nagle rozległ się dzwonek mojego telefonu.
- Odbierzesz?
Harry, lekko zirytowany, mrucząc coś pod nosem, wyszedł z pomieszczenia, by odebrać. Ja w tym czasie postanowiłam napuścić wody do wanny. Harry wrócił do mnie z powrotem. Jego mina nie wskazywała na dobre wieści, więc od razu zakręciłam kurek z dopływem ciepłej wody i spojrzałam wyczekująco na niego.
- Co się stało, Harry? - zapytałam w końcu, bo sam nie raczył się odezwać.
- Twoja przyjaciółka Natty, miała wypadek. Jest w ciężkim stanie.
******
1063 słów
Taki tam pomysł wpadł mi do głowy i mam myśl, by to dalej rozwinąć... Co to będzie, dowiemy się w następnym rozdziale xd
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top