27
- Teraz słucham. Masz szczęście, że cały dzień nie było mnie z tobą na hali, bo już dawno byś mi wszystko wyśpiewała! Ze szczegółami!
Czułam zirytowanie przyjaciółki faktem, że nie opowiedziałam jej jeszcze swojej historii. Po skończonej pracy wyszłyśmy z budynku na parking, do jej auta.
- Natty, czemu tak się uparłaś? Jestem zmęczona, nie mam ochoty. Odwieziesz mnie do domu?
- Którego? - Podchwyciła, uśmiechając się zwycięsko.
Siedziałyśmy w jej samochodzie, a ona właśnie odpalała maszynę, przekręcając kluczyk w stacyjce. Westchnęłam, bo wiem, że muszę jej wskazać drogę do domu Harry'ego i przy okazji opowiedzieć wszystko.
- Do domu Harry'ego.
- A więc jednak. Twoja mama miała rację.
- Z czym? - Zdziwiłam się.
- Z tym, że mieszkasz u niego. Jak w ogóle do tego doszło? - Wzruszyła ramionami, wjeżdżając na drogę główną. Na szczęście nie zaczyna od wyrzucenia mi mojego wyboru...
-Ja...
- No? - Ponagliła mnie.
- Dobra. Skręć teraz w prawo.
Pamiętasz tego chłopaka, który powiedział mi, że jestem jego, wtedy wieczorem? - Przeniosłam na nią swój wzrok, mnąc w palcach materiał torebki.
- No pamiętam, i co?
-To był Harry. Wtedy, gdy przybiegłam do ciebie z płaczem... Ja mieszkałam u niego kilka dni. Wiesz co dalej było.... No i gdy go wypuścili po rozprawie, przyszedł do mnie. Chciał wiedzieć, dlaczego zeznałam na jego korzyść, a nie powiedziałam prawdy. Nie odpowiedziałam mu i kazałam wyjść.
- I co dalej?
- No i potem spotkaliśmy się w kawiarni, następnego dnia był po mnie w pracy, kolejnego do niej zawiózł...
- I?
- No i wtedy wrócili rodzice. Matka się ze mną pokłóciła, zwyzywała i wyrzuciła z domu. Ot, cała historia -wzruszyłam ramionami.
- No tak, ale nie powiedziałaś mi, jak to się stało. Że mieszkasz z nim, u niego.
- Skręć w lewo i jego dom jest trzeci po prawo. Tak się stało, że gdy chodziłam tak po miasteczku, zatrzymałam się całkiem przypadkiem przed jego domem. On musiał zauważyć mnie z okna i przyszedł do mnie, gdy odeszłam kawałek. Zaproponował, żebym weszła do niego. Zgodziłam się, przenocowałam. A gdy chciałam rano wyjść, zatrzymał mnie, wyznał, że kocha i poprosił bym mu dała szansę. No i dostał ją.
Skończyłam opowiadać. Ta historia zajęła nam całą drogę, bo po chwili Natt zatrzymała się przed właściwym miejscem. Zagwizdała, widząc przez przednią szybę, jak bogaty jest dom chłopaka.
- No no. Rozboje przynoszą efekty.
- Nat, nie znasz go... On nie kradnie, ani...
- No to skąd ma tyle hajsu, żeby mieć taką willę?
- No...
- Wiem, że nie wiesz. Nawet się nie łódź, że ci powie.
- Wolę żyć w nieświadomości.
- Jak chcesz. Podjechać jutro po ciebie? - zapytała, a ja otworzyłam drzwi pasażera i wysiadłam z wozu.
- Nie. Jutro mam wolne. Do poniedziałku.
- No pa.
Po zatrzaśnięciu drzwi, dziewczyna odjechała, a ja powoli dotarłam do drzwi frontowych, omal się nie przewracając. Jestem naprawdę wykończona. Otworzyłam je, nie siląc się, by zadzwonić dzwonkiem i powiadomić lokowatego o moim poworocie.
- Jestem - odezwałam się, stawiając torebkę na komodzie.
W korytarzu panował półmrok, a na podłodze zobaczyłam ścieżkę z róż. Uśmiechnęłam się delikatnie do siebie, zabierając ze sobą torbę. Ruszyłam ścieżką, która doprowadziła mnie do naszej sypialni. To znaczy tego pokoju, w którym zawsze się budziłam. Uchyliłam je, wchodząc do środka. Zobaczyłam Harry'ego, który siedział na jedym z foteli orzy stoliku, na którym stało czerwone wino w butelce i dwa kieliszki, oraz sałatka i jeszcze jakieś danie.
- Cześć - szepnęłam cicho.
To naprawdę cudne, co zrobił, ale ja chcę iść szybko spać. Chłopak podszedł do mnie i objął w talii. Miał na sobie białą koszulę w czarne grochy i czarne spodnie. Złożył całusa na czole i zapytał:
- Hej kochanie. Jak się czujesz?
- Padam. Chcę spać.
- Dasz radę coś zjeść?
Szczerze, to nawet nie byłam głodna, ale widząc, jak się postarał, pokiwałam głową na tak i pozwoliłam się doprowadzić do drugiego fotela. Usiedliśmy, Harry polał wino i wzieśliśmy toast.
- Za nas. Żeby nic nam nie przeszkodziło w naszym wspólnym życiu - powiedział i stuknął szkłem trzymanym w dłoni o moje. Upiłam większy łyk, a potem kolejny, gdy nakładał na nasze talerze jedzenie.
- To co, teraz masaż? - zapytał, gdy byliśmy już po kolacji. Siedziałam na łóżku, między jego nogami, oparta o jego tors.
- Poproszę. - Czułam, że w połowie jego pracy zasnę, ale mniejsza.
Zajął mój szary sweterek, który miałam na sobie. Pod nim miałam żółtą sukienkę na ramiączka, z czarnym paskiem w talii, na suwak.
- Nie - zaprzeczyłam, gdy chciał osunąć w dół materiał na ramionach. To za dużo.
- Dobrze, przepraszam.
Zgodził się i złożył jednego całusa na lewym barku i drugiego na prawym. Przeszły mnie przyjemne ciarki na ten gest. Chłopak zaczął swoje zadanie, a ja powoli odpływałam, z racji tego, jak dobrze się czułam. Jego dłonie pokazały mi dziś, że potrafią też sprawiać przyjemność, a nie tylko ból.
- Kocham cię, Harry.
*******
I jak się podoba????
Zapraszam do zapoznania się z moją nową książką i że cię nie opuszczę .
Jest już tam prolog!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top