Mój strach
Nie mam pojęcia co natchnęło mnie do pisania o swoim strachu. No więc boje się wielu rzeczy.
Boję się sama zostawać w domu.
Boję się sama gdzieś wychodzić.
Boję się samotności.
Boję się wypuścić mojego kota na dwór.
Boję się owadów.
Boję się kołdry... a raczej kiedy jestem nią przykryta i ktoś na mnie siada.
Boję się powiedzieć przepraszam.
Boję się wybojów na drodze.
Boję się kiedy ktoś biegnie w moja stronę.
Boję się ogromnych psów.
Boję się że stracę bliskie mi osoby.
Boję się burzy.
Boję się ciemności.
Boję się zadawanych mi pytań i tego że nie będę umiała na nie odpowiedzieć.
Boję się stresu.
Boję się poznać kogoś nowego.
Boję się kogoś zranić.
Boję się odtrącenia.
Boję się ludzi.
~~~~~~~~~~~~~
Skąd się bierze ten cały strach? Nie wiem.
Ale wiem że ten rozdział będzie dość długi.
Mam bardzo dziwny rodzaj strachu... ponieważ wszystko czego się boje tak bardzo mnie fascynuje, że nie potrafię czasami sobie tego odmówić. Na przykład:
Boję się sama zostać w domu, bo wiem że w każdym momencie może zapukać ktoś obcy, może coś mi zrobić, może coś zrobić mojemu kotu, może spalić mój dom, może odebrać mi zbyt wiele... ale zostaje sama w domu, by chociaż starać się obronić to co mam, możliwe że też dlatego ze chce sprawdzić samą siebie czy jestem w stanie to zrobić.
Boję się sama gdzieś wychodzić głównie z tego samego powodu co wyżej.
Boję się samotności, bo kiedy zostaje sama moja głowa wypełnia się mnóstwem myśli, głównie coraz bardziej wypełnia się opinią o mnie samej. Ale też strachem że będę sama już zawsze.
Boję się wypuszczać mojego kota na dwór, jestem do niego na prawdę ogromnie przywiązana ma na imię Blacky aka Demon jest ogromnie opiekuńczy, ale tylko w stosunku do mnie, innych to by pewnie pozabijał albo poodgryzał stopy. Bardzo się o niego boje, że kiedyś mi go zabraknie, że coś może mu się stać kiedy jest na zewnątrz. Ale go wypuszczam ponieważ nie mogę stałe go trzymać w domu, poza tym jest bardzo szczęśliwy kiedy wychodzi.
Boję się owadów, mam na strychu gniazdo szerszeni i to nie byle jakich. Każdy jest wielkości mojego małego palca. Nigdy żaden mnie nie uzondlił, mowa tutaj nie tylko o szerszeniach ale też o pszczołach, osach itd. itp. I to jest ten lęk, który można nazwać u mnie panicznym.
Boję się kiedy jestem przykryta kołdrą i ktoś na niej siada. Mam wtedy odruch zrzucania jej z siebie. Czuje się wtedy skrępowana, czuje że się duszę mimo, że nie zakrywa mi twarzy. To również jest paniczny lęk.
Boję się powiedzieć przepraszam, boje się tym przyznać do błędu. Jeżeli kogoś przepraszam to sarkastycznie lub z litości, jednak kiedy przepraszam szczerze i kiedy przemyśle daną sytuacje trzeba to wziąść na prawdę na poważnie, bo nie przychodzi mi to od tak sobie.
Boję się wybojów na drodze, kiedy jadę z rodzicami/chłopakiem, kimkolwiek boje się nawet progów zwalniajacych, martwię się że kiedyś mogą one spowodować jakiś wypadek. Na rolkach to zupełnie coś innego, wyboje, dziury, progi, krawężniki to dla mnie skatepark. Uwielbiam przez nie skakać i mimo że wiem, że mogę się lada moment wyrwrócić, wpaść pod czyjeś koła to nadal to robie bo sprawia mi to wielką frajdę.
Boję się kiedy ktoś biegnie w moja stronę, jeśli takowej osoby nie znam zbyt dobrze zacznę uciekać, a nawet jeśli znam to cofam się kilka kroków w tył.
Boję się ogromnych psów, ale też je bezgranicznie kocham. Kiedyś pogryzł mnie owczarek szwajcarski i szczerze mówiąc to najpiękniejsze zwierzę jakie tupta po ziemi, będę kiedyś takiego mieć. Naprawdę nie wiem dlaczego chce dużego psa mimo że się go boje, ale są piekne bez względu na rasę.
Boję się że stracę bliskie mi osoby nie wiem jak to wytłumaczyć... nie chce zostać sama.
Boję się burzy, piorunów, że kiedyś jakiś pierdolnie niedaleko mnie, co najgorsze we mnie czy w mój dom. Ale uwielbiam patrzeć na nie i lubie wychodzić w czasie burzy.
Boję się ciemności, bo... bo tak. Bo tam coś może być, czego być tam nie powinno.
Boję się zadawanych mi pytań i w zasadzie głównie tego ze nie będę mogła na nie odpowiedzieć. Kiedy nie mogę sobie przypomnieć odpowiedzi albo kiedy jej nie znam, rośnie wtedy ogromne napięcie.
Boję się stresu, podczas stresujących sytuacji jestem w stanie zrobić sobie nieświadomie krzywdę. Głównie podrapac się do krwi... to straszne bo potem żałuję że nie mogłam tego powstrzymać.
Boję się poznawać nowe osoby, ponieważ boje się że się z kimś zaprzyjaźnie na tyle, że będę mogła ja skrzywdzić.
Boję się zranić kogoś bo nie chce czyjegoś cierpienia.
Boję się odtrącenia, że kiedyś przyjaciele stwierdza lub zaczną myśleć o mnie tak jak ja... i mnie zostawią... samą.
Boję się ludzi, ale nie wszystkich, jednak jestem w stanie podejrzewać każdego o wszystko... i tego się boje, że to "wszystko" o tym kimś może być prawdą.
No i chyba tyle... chociaż nie... ale już nie mam siły, jestem zmęczona idę spać, przy lampce. Dobranoc.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top