Nic nie jest tak, jak ma być

Obudziłam się w dziwnym miejscu. Jedynie co poczułam to zapach papierosów i alkoholu. Znajdowałam się na dużym łóżku którego nie znałam. Rozejrzałam się po pokoju w którym było ciemno, prawie nic nie widziałam. Koło łóżka stała szafeczka ,na której znajdowały się moje rzeczy . Wzięłam mojego smartfona do ręki i w tej  chwili poczułam narastający ból w mojej głowie. Sprawdziłam godzinę... była 4 nad ranem.
-To są właśnie skutki imprez.-powiedziałam pół głosem sama do siebie, po czym stwierdziłam, że muszę dostać się do domu. Zadzwoniłam po moja przyjaciółka Elene, która nie mogła iść ze mną na imprezę, ponieważ zajmowała sie młodszym bratem Jacobem. Za pierwszym razem odebrała i coś bełkotała, że niby po co ja ją budzę w ciągu nocy itp.
-No dobrze przyjadę po ciebie, ale gdzie ty jesteś?- no właśnie, gdzie ja jestem?!
-W tym problem, że nie wiem. Ale czekaj za chwilę się dowiem.- nierozłączając sie z Eleną wzięłam swoje rzeczy i udałam się  w stronę wyjścia. Po chwili zorientowałam się, że nie byłam sama w łóżku. O Boże, co ja wczoraj robiłam...?! Nic nie pamiętam! Chciałam sie jak najszybciej wydostać z tego domu i znaleźć się w swoim łóżku i w mięciutkiej, pachnącej pościeli. Wiem, że jeszcze dzisiaj ,będę miała niezłe kazanie od rodziców, ale trudno raz się żyje. Spojrzałam na telefon i wpadłam na genialny pomysł. Mogę przecież zobaczyć na internecie gdzie się znajduje przez GPS-a. To jest plan. Znajdowałam się 10 przecznic stąd więc nie jest źle, nie raz jak mocno zaimprezowałam znalazłam się w innym mieście. Za 10 minut przyjechała po mnie przyjaciółka. Była trochę zaspana, ale nie dziwię się jej,bo jakby mnie ktoś obudził w ciągu nocy, byłabym na niego strasznie wkurzona.
-Siema Elena. Sorry ,za tą akcję ale nie miałam po kogo zadzwonić...
- Za chwilę cię udusze. Już miała taki piękny sen o Ianie , a ty go przerwałaś.- zrobiła złą minę, poczym zaczęła się śmiać.
-Dobra ty się już tak nie śmiej, tylko odwieź mnie jak najszybciej do domu, bo mi łeb strzeli zaraz.- mam dość słabą głowę do picia i czuję teraz tego skutki.
- Było tyle pić?
- Ty się tak nie śmiej. Mam ci przypomnieć co było na ostatniej imprezie? W sumie to ty nic z niej nie pamiętasz... - teraz to ja wybuchnęłam śmiechem, a ona spojrzała na mnie, jakbym chciała mnie zabić
-No już dobra dobra. Już jesteśmy.- wzięłam swoje rzeczy, przytuliłam ją i podziękowałam. Stanęłam przed swoim domem. Jest koloru kości słoniowej, a drzwi i okna obłożone są jasnym kamieniem. Spojrzałam w kuchenne okno i zobaczyłam zapalone światło. Dochodziła godzina 5. No to czas iść do domu i wysłuchać kazania.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top