22
~Pov Polska
Niemcy zaproponował mi na uspokojenie poczytanie książki. Uznałam, że jest to niegłupi pomysł. Może nawet trochę zmieniłam swoje zdanie na jego temat.
Jednak mimo wszystko za każdym razem w mojej głowie rozbrzmiewa głos III Rzeszy.
Czy faktycznie on niczym się od niego nie różni? Czy przez to, że płynie w jego żyłach zimna krew bezwzględnego mordercy, może znaczyć to tyle, iż będzie skłonny do podobnych działań?
Właściwie do tej pory nie okazywał takich predyspozycji. Dobra, wtedy gdy tak krzyknął na cały dom przypominał swojego ojca.
Jest pochłonięty pracą, możliwe że w ten sposób rozładowuje emocje i nie ma czasu na myślenie o czymś takim. Chociaż w sumie on nie ma na nic czasu. Chociażby teraz.
Węgry próbował go wyciągnąć do jakiegoś baru.
Chyba mu powoli wychodziło, ale wtedy zadzwonił Rosja.
Za dużo o nim myślę. Jest to dla mnie niezdrowe. Skup się na książce, Polska! Piąty raz czytasz tą samą linijkę.
Ostatecznie odpuściłam sobie czytanie. Nie mogłam się na tym skoncentrować. Leżałam na łóżku patrząc tępo w sufit. „Trzeba spróbować naprawić relacje Polsko-Niemieckie. O ile kiedykolwiek były dobre i jest co naprawiać" pomyślałam wzdychając ciężko. Ostatnim razem nasze rody miały dobre stosunki... za czasów mojego pierwszego króla...? Tato nawet nie wspominał o tym. Pewnie sam się nad tym nie zastanawiał. Kiedykolwiek to było, zaraz potem zaczynała się z nimi wojna.
Mimo wszystko teraz panuje pokój, więc to jest czas na poszerzanie relacji, by w razie czego mieć mocne sojusze.
Z Rosją nie było problemu, ale przecież on jest moją rodziną. Niemcy natomiast jest widocznie otwarty na takie posunięcie... tylko pytanie czy ja będę w stanie tego dokonać.
Wstałam powoli i równie wolno dotarłam pod drzwi. Opuściłam pieczarę, stając krok przed wejściem do niej.
Chłopak jedynie podniósł na mnie wzrok, zaraz potem wracając do roboty.
Węgry o ile dobrze było mi wiadomo pojechał do sklepu. Niby była moja kolej na zakupy, ale uznał, żebym została w domu.
— Jak książka? — spytał niespodziewanie, wyrywając mnie z moich rozmyślań. Spojrzałam na niego lekko zdezorientowana. On natomiast dalej siedział nosem w papierach.
— K-książka? Ach, książka. No tak. Nie potrafiłam się skupić, więc przeczytałam chyba jedno zdanie. W takim tempie nie uda mi się jej kiedykolwiek skończyć — westchnęłam. Niemcy uśmiechnął się lekko.
— Skąd ja to znam... Często jakieś wydarzenie w książce skłania mnie do jakiś głębokich rozmyślań i tak jak zaczynam, tak nigdy nie kończę — mruknął, podpisując dokument. Muszę przyznać, że ma dużą wprawę, bo zdążył wypełnić już połowę z wysokiego stosu kartek, chociaż zaczął jakieś pół godziny temu.
— Czytasz książki? — spytałam lekko zdziwiona.
— Kiedy mam czas... w weekendy jak zrobię wszystko do końca, to próbuję coś przeczytać. Zwykle te próby są czymś zaburzane — wzruszył ramionami. Na chwilę przerwał robotę, by odpiąć kilka guzików koszuli. Wyjątkowo lubił koszule. Chodził w nich cały czas.
— Rozumiem... Jakie gatunki najbardziej lubisz?
— Jest to dla mnie całkowicie obojętne. Byle by mnie zaciekawiła. Lubię, kiedy w książce jest jakaś niespodzianka. Wiesz, czytasz, myślisz jedno, a tu nagle puf! Überraschung*! I całe twoje myślenie okazuje się błędne — machnął rękami i się cicho zaśmiał. Uśmiechnęłam się lekko.
— Czyli coś trochę bardziej w stronę kryminałów — stwierdziłam. — Pamiętasz może jakieś książki z dzieciństwa? — na to pytanie zmieszał się, ukazując po chwili lekko smutną minę.
— Ojciec zakazywał mi czytać jakiekolwiek książki. Jedyne na co mogłem liczyć to jakieś wymyślone na poczekaniu bajki. Pamiętam, jak wkradłem się do jakiegoś pokoju, gdzie stał cały regał książek. Gdy on się o tym dowiedział... przez miesiąc nie potrafiłem usiedzieć na miejscu — powiedział lekko zawstydzony. Na moment zapomniałam o tym, że mówi o tym szalonym brutalu. W sumie był również ojcem, kiedyś musiał odłożyć „obowiązki" na bok i założyć maskę surowego taty.
— Och... — wydusiłam. Niemiec przesunął się, robiąc trochę miejsca na kanapie.
— Siadaj, nie będziesz chyba cały czas stać? — zmienił temat. Niepewnie zajęłam miejsce obok niego. Przez moment oboje milczeliśmy, cisza była przerywana jedynie długopisem jeżdżącym po kartce.
— To... wczoraj. Na pewno było wszystko w porządku? — na to pytanie wyraźnie się spiął i wyglądał, jakby się nad czymś zastanawiał.
— Tak. Poczułem się trochę gorzej, ale już jest dobrze — w końcu odpowiedział. „Nie przekonuje mnie to" pomyślałam.
— Pojutrze idę na imprezę rodzinną — zapowiedziałam.
— Ooo, to życzę udanej zabawy. Tylko nie pij za dużo, bo nie wrócisz do domu — uśmiechnął się.
— Ja nie wrócę? Ja? Nie znasz moich możliwości! Trzy butelki to dla mnie nic — wypięłam dumnie pierś. On spojrzał na mnie wzrokiem typu „serio?" i podniósł jedną brew do góry.
— Po ostatniej imprezie powiedziałbym co innego... — mruknął.
— Niby co się działo na ostatniej imprezie?
— Odleciałaś jako pierwsza — spojrzał na kartki.
— Naprawdę? — nie dowierzałam. Przecież zdarzało się, że przepijałam ruska!
— Żartowałem — parsknął śmiechem. Zapewne musiałam mieć komiczną minę.
— Wiesz ty co? — powiedziałam zrezygnowana.
Podczas całej tej rozmowy totalnie zapomniałam o swoim strachu, który gdzieś tam w środku jeszcze był.
Próbowałam stłumić jego działanie, rozpoczynając coraz to kolejny temat.
Nawet nie wiem kiedy zleciała mi połowa dnia. Węgry zdążył wrócić i przyłączyć się do konwersacji, przynosząc co chwilę jakieś picie czy jedzenie.
Była to całkiem miła odskocznia od tego, co mnie czekało gdy ponownie zmrużę oczy...
~•~•~•~•~
*Überraschung - Niespodzianka [czyt. Uberraszung, z tym, że ü czyta się jak takie Uy]
A trudno. Niech będą dwa rozdziały :>
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top