12
Ethan
- Teraz musimy iść do historyka.
- Co? Po co? Kto to? - zdziwiona spytała wracając do ludzkiej postaci. Znów wyglądała jak aniołek.
- Historyk to śmiertelnik wtajemniczony w ten świat. Zna go lepiej niż my. Czyta. Zbiera różne starożytne artefakty. - ująłem jej dłoń i pociągnąłem dalej.
- A po co do niego idziemy?
- Popytać. O mieszańce... i w ogóle co w trawie piszczy.
Przytakneła i wyszliśmy. Przytuliłem ją i chciałem polecieć z nią w ramionach.
- Czekaj. Chce je wypróbować.
Z żalem ją wypuściłem, a ona rozwineła skrzywdła. Patrzyłem na nią oniemiały. Zauważyła to i zarumieniła się po koniuszek noska.
- Wiem, że wyglądam dziwnie ale nie patrz tak na mnie.
- Kati... ty nie przemieniłaś się cała. Wyglądasz normalnie i tylko skrzydła pokazują że nie jesteś człowiekiem.
Obróciła się i zobaczyła swoje odbicie w szybie.
- Moge się przemienić częściowo... fascunujące.
W końcu polecieliśmy. Katherine cieszyła się jak dziecko. Latanie po tylu latach było dla mnie monotonią... normalnością, ale widząc moją słodką nie mogłem się nie uśmiechać. Faktycznie jest to wspaniałe. Wiatr rozwiewa twoje włosy, skrzydła łopoczą na wietrze, czujesz się jakbyś był stworzony do latania, a pod tobą przesuwa się cudny widok.
Historyk mieszka na odludziu. W końcu ujrzałem jego domek.
- Katherine, tam - wskazałem na nasz cel, zlecieliśmy tam i obydwoje przybraliśmy ludzką formę. Podeszłem do machoniowych drzwi i zastukałem wyłonił się chydy starzec z długą brodą i wciągnął mnie do środka z okrzykiem.
- O! Ethan! Wchodz! Wchodź - po czym zatrzasnął drzwi.
- Z czym tym razem do mnie przeszedłeś?
-spytał rozemocjonowany.
- Em... z kimś komu zatrzasnąłeś drzwi przed nosem.
Podskoczył jak oparzony i z rozmachem otworzył drzwi.
- Ooo!!! - tylko tyle wydusił na widok mojej małej piękności.
- To anioł? - spytał po chwili zdziwiony. Bo przecież anielica to nie towarzystwo dla syna Lucyfera.
- Właśnie chce byś ty nam przybliżył jej postać - wyjaśniłem przyciągając ją do siebie i zamykając drzwi.
Staruszek podrapał się po brodzie i popatrzył na Kati podejrzliwie.
- Nie jest aniołem?
- Jestem mieszańcem. - oznajmiła.
- Raczysz pani żartować - zaśmiał się i raptownie przestał gdy Katherine zmieniła postać. Poprawił okulary i patrzył jak oniemiały.
- Chodź - pociągnął ją do biblioteki.
- To fascynujące... jak to się stało? Twoi rodzice to anioł i diabeł?
- Nie. Do wczoraj byłam anielicą.
Jego oczy były teraz jak spodki.
- Więc jak? Nie ma innego sposobu... chyba, że zdobyłaś serce diabła - spojrzał na mnie z cwaniackim uśmiechem, a moja słodka zarumieniła się.
- Opowiedz co się stało - domagał się człowiek.
- Ethan dał mi swój wisiorek... swoją dusze. Zmieniłam się w anioła, a po chwili zaczełam się świecić i się zmieniłam w mieszańca.
Historyk podrapał się po brodzie.
- Musiałaś go aktywować inaczej Ethan też by się zmienił.... wściekłość. Byłaś wściekła.
Katherine spuściła wzrok. Anioły nie bywają wściekłe. Każdy to wiedział.
- Tak. Zdradzili niebo... - przytuliłem ją i spojrzałem z powagą na historyka.
- Dziękuje.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top