•~|11|~•

POV. Niemcy ( w końcu ktoś inny)

W mojej głowie było miliony myśli. Wszystkie łączyło jedno. Moje uczucia. Nie mogę przestać o niej myśleć . Oh Polen niewiesz nawet jak bardzo bym chciał cofnąć czas i nigdy cię nie zranić, lecz jest to nie możliwe. Nagle poczułem ciężar na kolanach. Był to Brutus ,nasz pies rasy oczywiście owczarek niemiecki długowłosy. Zaczął mnie lizać po twarzy.

- Brutus przestań!- śmiałem się bardzo. Chwyciłem go za pysio ,poczym zacząłem miziać go za uchem co uwielbiał.- No Brutus lubisz to. Oj piesku mam czasem wrażenie , że chcesz mnie pocieszać ,ale sam ostatnio wydajesz się być podejrzany.

Moje zabawy z psem przerwał mi telefon. Był to nieznany numer. Wziąłem telefon do ręki i odebrałem.

- Halo?- zapytałem się osoby

- Dzień dobry. Czy dodzwoniłem się do Niemcy?

- Tak ,ale jeśli mogę to z kim rozmawiam?

- Zapomniałbym. To ja Węgry.- byłem zdziwiony ,że on do mnie dzwoni.

- Węgry nie spodziewałem się , że zadzwonisz do mnie i tak bardzo też bym chciał przeprosić za to co wraz z Rosją zrobiłem twojej siostrze.

- Wybaczam ci ,a jeśli chodzi o Rosję to z nim już gadałem i też jest już spoko.

- To dobrze. A tak wogule to w jakiej sprawie do mnie dzwonisz?

- A właśnie. Pomyślałem , że skoro jesteś nauczycielem niemieckiego to czy mógłbyś przychodzić do naszego domu lub też moja sis do ciebie na korepetycje. Uznałem ,że Polska potrzebuje korepetycji , ponieważ źle idzie jej nauka z tym jezykiem. Myślałem też nad tym drugim nauczycielem niemieckiego ,towim wujkiem no tylko uznałem , że to nie skończy się dobrze. Oczywiście zapłacę ci. Więc okej?

- Oczywiście i nie musisz płacić to takie moje odszkodowanie za no wiesz za co. To kiedy mogę przyjść na pierwszą korepetycję ?

- Masz czas jutro ?

- No mam, co powiesz o 15:00 ?

- Dla mnie spoko. To do jutra pa.- i się rozłączył.

Odłożyłem telefon poczym rozłożyłem się na łóżku szeroko się uśmiechając. Popatrzyłem w stronę Brutusa , który nie rozumiał chyba mojej reakcji. Nagle pies  chwycił mój kocyk i wybiegł z pokoju. Na początku miałem już za nim biec ,ale przypomniało mi się, że to nie pierwszy raz gdy coś wziął typu poduszki, ścierki czy innych takich,ale nikt w domu nie wie gdzie on to wszystko wynosi. Wstałem i poszedłem do kuchni by coś zjeść. Sięgnąłem do lodówki z której wyciągałem jakąś parówkę. Gdy spożywałem moje jakże bogate do pomieszczenia wbiegł Brutus.

- Czyżby piesek zgłodniał?- odpowiedział mi szczeknięciem. - No to dobrze ,już daję.

Odłożyłem swój posiłek na blat po czym schyliłem się do szafki i wyciągłem z niej duże opakowanie psiej karmy. Pod czas wysypywania karmy do miski dla Brutusa on uderzył mordką w moją rękę przez co puściłem opakowanie z którego rozsypało się mnóstwo psiego żarcia. Czworonóg odrazu wziął się za sprzątanie.

- Ty szczwany psie - zaśmiałem się z jego sprytu. Obserwując jak pożera to co się rozsypało zauważyłem mimo jego gęstego futra okrągły brzuch.- Będziesz musiał iść na dietę kochany.

W tym momencie w kuchni pojawiła się Japonia ,która z telefonem w ręce zaczęła robić Brutusowi zdjęcia.

- Co ty robisz?- spytałem się jej.

- No robię zdjęcia na Insta Bru.- Odpowiedziała nawet nie spoglądając na mnie.

- Jakiego Insta?

- No założyłam mu konto na Instagramie już tak z rok temu... Serio nie zauważyłeś?- spytała zdziwiona

- No przepraszam byłem zajęty trochę.- powiedziałem robiąc focha

- No nie fochaj się. 

Pov. Polska

Nie ma to jak odpocząć sobie od szkoły i mafii tych Niemców na zakupach. Miałam jakieś tam sweterki ,bo czemu nie Polska może wszystko. Przechodziłam właśnie przez dział z różnymi alkoholami, jak mnie korciło no ,ale na bank mi tego nie sprzedadzą bo że jestem nie pełno letnia ,a po drugie to jakby Węgry zobaczył że jestem pijana bądź mam alko to niewiem co by zrobił więc no niestety jeszcze nie teraz.

- Em Cześć...- usłyszałam męski głos skierowany w moją stronę. Był bardzo i to bardzo wysoki niczym jak wieżowiec ,a na głowie miał uszankę... Rosja.-  Chciałbym z tobą porozmawiać Polsza .- zdziwiło mnie to, że chciał gadać ze mną.

- Ale o czym chcesz rozmawiać?

- Chciałbym wyjaśnić wiele spraw i bardzo cię przepraszam za wszystko.- powiedział z skruchą. Na początku myślałam , że kłamie lecz gdy spojrzałam w jego żółte oczy widać było szczerość.

- Naprawdę jest ci przykro ?- spytałam dla pewności.

- Nawet niewiesz jak bardzo, proszę mogłabyś mi wybaczyć ten ostatni raz - wpatrywał się błagalnie w moje oczy. No i jak mu tu nie wybaczyć.

- Dobrze wybaczam ci ,bo słowianie powinni się trzymać razem co nie?- dodałam żartobliwie na co on lekko się zaśmiał.- więc jak tam życie ? - spytałam się by jakoś zacząć temat i ruszyłam dalej z wózkiem w którym były moje zakupy, a wieżowiec ruszył za mną biorąc jeszcze jedną flaszkę boskiego napoju.

- No ,nie jest najgorzej ,choć jakiś czas temu mój ojciec zginął, a jedna osoba , która była moim dobrym znajomym z przeszłości się mnie boi ,a nic mu nie zrobiłem.- westchnął. Na wieść że ZSRR nie żyje z jednej strony się ucieszyłam ,ale przykro mi z powodu Rosji i jego rodzeństwa... Ale i tak jestem zła na Ukrainę. Mimo , że jego ojciec zrobił mi wiele złego podczas wojny i po wojnie wprowadził to komunistyczne piekło ,ale był lepszy od III Świni znaczy się III Rzeszy. Był kochającym ojcem i pamietam też jak wprowadził komunizm to często był przy mnie mimo surowego charakteru zdążyło mi się nie jeden raz nazwać go ,,Wujkiem ,, a jemu to nie przeszkadzało. Raz nawet powiedział mi , że jestem dla niego jak córka. Ten strach , który we mnie był był wsumie na początku ,a potem to głównie bałam się Rosji choć on pewnie myślał i wciąż myśli , że jego ojca. Po tym wszystkim Rosja naprawdę nie rozumiał co stało się podczas wojny i jego śmieszył mój strach więc mnie straszył. A co do drugiej sprawy jestem na 99% pewna, że tą osobą jest Ameryka. Kurwa Rusek powiedziałabym ci czemu się on ciebie boi ,ale obiecałam mu ,że nikomu nie powiem i jak już to sam powinien tobie powiedzieć.

- Przykro mi z powodu ojca ,mimo tego wszystkiego co zrobił to był kochającym ojcem. - powiedziałam i położyłam swoją dłoń na jego ,miałam pocztowo zamiar na ramieniu położyć no ,ale wiecie ja niziołek on wieżowiec.

- Był - uśmiechnął się smutno.

- Jeśli chodzi o drugą sprawę to czy tą osobą jest USA?- spytałam dla pewności.

- Tak..  chwila z kąd ty wiesz ,że o niego chodzi!?- powiedział zaskoczony.

- Ameryka to mój przyjaciel. Ja mu się żaliłam ,a on mi więc się domyśliłam.- odpowiedziałam mu.

- A wiesz czemu się mnie tak boi?- zapytał z nadzieją.

- Niestety nie powiedział mi dlaczego, ale uważam, że musisz sam z nim porozmawiać ,a najlepiej najpierw przekonaj go do siebie ,a potem dopiero spytaj.- skłamałam mu ,ale co miałam zrobić innego, przecież obiecałam Ameryce , że zostanie to pomiędzy nami. Ale za to powiedziałam w jaki sposób mógłby się tego dowiedzieć więc nie czuje się źle z tym że skłamałam.

- Dzięki za poradę.- uśmiechnął się do mnie.

- Nie ma za co.- odwzajemniłam uśmiech i puściłam mu oczko. Trzeba mu przyznać zmienił się bardzo i to na lepsze. Gdy byliśmy już przy kasie zapłaciłam za swoje za kupy ,a on za swoje.

- Z kim jedziesz do domu, bo raczej prawka jeszcze nie masz? - powiedział gdy wyszliśmy z sklepu.

- A z nikim, tak dla zdrowia się przejdę.

- Choć to cię podwiozę.- zaproponował. Na co się zgodziłam.

Podczas drogi jechaliśmy w ciszy , przyjemnej ciszy. Miłe to było z jego strony , że mnie podwiózł ,bo szczerze mówiąc nie chciało mi się tachać zakupów na nogach. Ciszę przerwało jego pytanie.

- Mam do ciebie pytanie. Czemu mi  wybaczyłaś ,a Niemcom nie ? - spytał się wciąż patrząc na drogę.

- Nas Rosja łączy słowiańska krew i jego ojciec bardziej mnie skrzywdził ,no i Cesarstwo niemieckie. - na samą myśl o tamtej dwójce przeszedł mnie dreszcz.

- Cesarstwo Niemieckie? Co on ci zrobił? Wydaje się być miły.- zapytał zaciekawiony osobą naszego nauczyciela.

- On poprostu .. on ehh. - nieumiałam złożyć sensownego zdania.

- Weź wdech i wydech.- poradził mi. Zrobiłam to co mi powiedział i po chwili odpowiedziałam mu.

- On poprostu jest starym zboczeńcem.

- ЧТО!? - widać ,że moja odpowiedź go mocno zaskoczyła.

- Tia. Zawsze jak zrobię najmniejszy nawet błąd co zawsze się zdarza ,bo ja nie umieć Niemieckiego to już mi każe zostać po lekcjach. Jak zostanę to pisze na tablicy jakieś zdanie ,a ja mam je przepisywać wiele razy. Gdy tak przepisuje to najpierw bawi się moimi włosami, potem zaczyna macać mnie po ramionach i po chwili schodzi niżej na plecy i kilka krotnie - i tu mi przerwał kierowca.

- Okej nie musisz mówić dalej, tylko pytanie. Nie zrobił ci no em no no tego dobrze wiesz chyba o co mi chodzi?!- był zawstydzony .

- Nie, naszczęście nie dopuścił się jeszcze tego. - miał coś mówić,ale dojechaliśmy właśnie do mojego domu. - To wielki dzięki za podwózkę! - podziękowałam i poszłam do domu z wszystkimi moimi zakupami.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top