Prolog
Obudziłam się. Nie wiedziałam co się dokładnie dzieje. Głowa mnie piekielnie bolała.
- Już dobrze. Jesteś bezpieczna.- zagruchał głos pełen ciepła i czułości.
Kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam że znajduje się zupełnie w obcym pokoju. Ściany i wszystko było bogato urządzone. Dominowały tu jasne kolory i złoto. To nie był mój hotelowy pokój w którym byłam ostatnio. Jednak to nie pomieszczenie w którym się znajdowałam wywarło na mnie spore wrażenie a osoba siedząca obok mnie. Miała krwisto czerwone oczy i uśmiechała się przyjaźnie. Jej tęczówki były przerażające ale postanowiłam to przemilczeć.
- Gdzie ja jestem?- spytałam pełna obaw bo wcześniej czułam ręce gładzące mnie po włosach. I to z całą pewnością nie były moje dłonie.
- W zamku Volturi.- odpowiedziała nieznajoma tonem pozbawionym jakichkolwiek emocji. Poderwałam się gwałtownie, przez co zakręciło mi się w głowie.
- Spokojnie kochanie. Twoje ciało jest jeszcze obolałe po narkotykach.- odpowiedziała tak ostrym tonem jak brzytwa. Narkotyki!?
- Słucham!?- pisnęłam przerażona.
- Ten sukinsyn podał ci narkotyki.- wyjaśniła nieznajoma blondynka zimnym tonem.- kiedy cię znalazłam byłaś nie przytomna a on chciał się do ciebie dobrać po omacku. Nic tak nie sprawiło mi przyjemności niż uduszenie go gołymi rękami.- kontynuowała dalej nie wzruszona moim strachem. - twój wujek już zajmuje się resztą skarbie.- zagruchała ponownie. A ja za nie mówiłam.
- Przepraszam, ale czy możesz mi powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi?- wydusiłam ledwo. Nie zdolna do jakiejkolwiek interakcji. Westchnęła jakby czekała nas długa rozmowa. Nie pamiętałam jej nawet przez minutę. A co dopiero żebyśmy się znały.
- Kiedy lekarz cię zbadał, po tym jak cię tu przyprowadziłam wykryto narkotyki i alkohol w twoim organizmie. Okazało się że to tabletka gwałtu.- kiedy to powiedziała przeszły mnie ciarki. Gwałtu!? Ale ja nic nie pamiętam! Gorączkowo szukałam w mojej głowie wspomnień z ostatniej imprezy ale nic nie znalazłam. Cholerny pech.
- Jane! Wystraszyłaś ją!- skracił blondynkę nieznany brunet który wślizgnął się do środka.
- Cześć mała.- zagruchał.- jak się czujesz? Jego ciepły uśmiech sprawił że poczułam przyjemne ciepło w sercu i trzepotanie które sorawiło że zapomniałam o jego krwisto czerwonych oczach chciałam wiedzieć znacznie więcej, niż wiedziałam teraz.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top