prolog
Historie nie zawsze są szczęśliwe, moja też taka nie będzie. Mój książę nie istnieje nie uratuje mnie od koszmaru mojego własnego życia. Sama nawet nie pozwoliłabym się mu do siebie zbliżyć prędzej walnęłabym go jakimś garnkiem, lub patelnią. Pochowała w jakimś parku, lesie i zasadziła kwiaty- - mówiono że w takim miejscu będą miały najlepiej, a ja upiekłabym dwie pieczenie na jednym ogniu. Czasami, gdy mam gorsze dni dopada mnie chcęć idealnego życia. Nie bogatego ,ale choć odrobine normalnego, ogródek pełen, róż, tulipanów, lawendy i goździków, dwójka małych dzieci, biegających dookoła drzew, ciepłe lato bez chmur i kochający mąż. Pójść chociaż raz na imprezę na, którą nie miałam wiele czasu, ani okazji iść.....
- Stolik czeka, Saro wiesz że to dopiero początek zmiany - powiedział Timon, rzucając firmowym notesem w moją stronę - związałam swoje ciemno brązowe włosy w wysokiego kucyka, uśmiechnęłam się do niego ostatni raz i odeszłam kierując się do nowych klientów.
- Dzień dobry, czy chcą państwo złożyć zamówienie? zapytałam, młodą parę biznesmenów ze stolika ósmego
- Dzień dobry, poproszę kawę i szarlotkę z lodami- odrzekła blondynka nawet na mnie nie patrząc - ja poproszę czarną kawę bez cukru- odparł mężczyzna
- jaką kawę, dla pani? - spytałam, kobiety
- kawę- przemówiła bardzo zobojętniałym tonem
- rozumiem, ale jest wiele rodzai i nie wiem jaką pani konkretnie lubi - odpowiedziałam spokojnie
- kawę - kobieta brnęła dalej w swoje, uniosłam delikatnie brwi w zapytaniu - rozumiem, ale jak już pani mówiłam jest wiele rodzai - Espresso, Americano , Latte, cappuccino, Macchiato , mocha, Flat White,- wymieniłam kilka
- No, dobrze to niech będzie ta Flat White tylko że bez mleka - spojrzałam na kobietę, która była z siebie bardzo dumna, nie mogłam powiedzieć tego o mężczyźnie, który siedział obok - ale, ona jest......- niech pani idzie - przerwał mi mężczyzna, niech pani zrobi jeszcze jedną czarną bez cukru przyjdzie jeszcze jedna osoba. - w porządku, odpowiedziałam cicho i odeszłam w stronę baru.
- jakiś problem ? - spytał, Timon - spędziłaś przy tym stoliku chyba z dziesięć minut
- nie, po prostu pani nie wiedziała jaką chce kawę, wcale nie to że musiałam jej wymienić kilka rodzai a ona wybrała sobie właśnie Flat White bez mleka - odrzekłam patrząc na jego zaskoczoną minę
- Taylor ale, zanieś im już to zamówienie
- jasne, już idę - powiedziałam, chwytając tacę. Podeszłam do stolika, gdzie siedziała młoda para.- Oto państwa zamówienie - uśmiechnęłam się uprzejmie, stawiając przed nimi filiżanki i talerzyk z szarlotką i lodami. - Czy mogę jeszcze w czymś pomóc?- Blondynka spojrzała na mnie z obojętnością, podczas gdy mężczyzna skinął głową.- Kobieta wzięła łyk kawy, niemal od razu ją wypluwając i wylewając prosto na mnie. Poślizgnęłam się i upadłam wprost w ramiona przystojnego mężczyzny, którego ciemne oczy przypominały węgiel.
- Wszystko w porządku? - zapytał, pomagając mi wstać.- Przez chwilę nie mogłam oderwać wzroku od jego oczu, które zdawały się przenikać w głąb mojej duszy. Jego twarz była idealnie symetryczna, a szczęka wyraźnie zarysowana. Pachniał delikatnym zapachem piżma i drzewa sandałowego, co dodawało mu jeszcze więcej uroku.
-Tak, dziękuję - odpowiedziałam z lekkim drżeniem w głosie, próbując opanować rumieniec, który powoli wypełzał na moje policzki. - Przepraszam za to zamieszanie.
- Nie ma problemu - odezwał się mężczyzna, patrząc na mnie ze zrozumieniem. - Kobieta jednak była innego zdania. Spojrzała na mnie z gniewem i uniosła głos.-Dobrze, że przepraszasz, bo wylatujesz z tej pracy!- jej słowa były jak cios w brzuch. Próbowałam zachować spokój, ale poczułam, jak moje serce przyspiesza.
- Harper - krzyknął mężczyzna, który z nią siedział- Ryan, - spojrzał na chłopaka za mną przemów jej do rozsądku. - Ryan, powiedziałam w myślach nie wierzyłam że to on, nie widzieliśmy się wieki, a jednak on też mnie nie poznał....moja nastoletnia miłość mnie nie poznała ?
- ty to zrób to w końcu twoja narzeczona chris - odparł, cicho patrząc na kobietę.
Uciekłam, Wróciłam za bar, starając się skupić na swojej pracy, ale myśli o Ryanie ,który mnie nie poznał i niesprawiedliwości, jakiej doświadczyłam, nie opuszczały mnie ani na chwilę. Dlaczego moje życie nie może być prostsze?
- zwalniam cię Taylor - trzy słowa usłyszane od szefa zmieniły całe moje życie o 180 stopni
- dlaczego?
- jesteś niezdarą ciesz się że nie chciała od ciebie odszkodowania, oparzyłaś ją
- przecież to... ja zostałam oparzona, nie ona - spojrzałam na niego ze łzami w oczach, zwolnisz samotną matkę z dzieckiem?
- tak, nie jesteś nam tu potrzebna a teraz wynoś się, nie chce cię tu więcej widzieć, -zrozumiano?
- tak- szepnęłam, trzaskając drzwiami
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top