V. I kropka
*Nora*
I oto się stało, po długich staraniach i wielu ekscesach wylądowałam przed ołtarzem z kimś dla kogo jestem w stanie zaryzykować wszystko. W kościele było znacznie więcej osób niż zakładałam. Oprócz Marka i Stingera pojawili się też przyjaciele dziadka, sąsiedzi, wszyscy pracownicy firmy z rodzinami i nawet stara Pani Jadzia do której sklepiku zawsze za dzieciaka latałam po coś słodkiego. W skrócie świętować z nami ten wielki dzień zleciało się prawie całe miasteczko.
- Szkoda, że babcia z dziadkiem tego nie widzą.
- To, że ty ich nie widzisz nie znaczy, że ich tu nie ma. Ciągle na ciebie patrzą, opiekują się tobą i mogę się założyć, że są tu teraz. A to, że ich nie widzimy to szczegół. – powiedział z pocieszającym uśmiechem ściskając mocniej moją rękę. Czułam jak łzy napływają mi do oczu. Biłam się z samą sobą żeby najzwyczajniej w świecie nie podnieść się z tego stołka i nie zacząć wyć Willowi w ramię. Strata dziadków bolała jak nic innego.
~**~
- I wybraliście coś, co jest ponad Wasze siły. Dzisiaj ważne, żeby w tym wszystkim stanąć przed Bogiem, który jest Ojcem, który pragnie Waszej miłości i sam jest Miłością. Mówi, nad tobą Noro: Bardzo dobrze. Najtrudniejsze w tym ślubowaniu jest to, że ta miłość jest bez żadnego ale. Williamie. Ty zanim staniesz do relacji do Twojej żony, staniesz do relacji do Boga. Z tą cierpliwością, którą ma do wszystkich nas, z tym pokojem i tym, że dzisiaj Cię angażuję w tą piękną Twoją historię. – mówił ksiądz. Teraz już nie było wyjścia. Goście z tyłu siedzieli i płakali jak bobry, a my ze łzami w oczach usiłowaliśmy zachować spokój mimo, że wewnątrz oboje telepaliśmy się jak galareta. To w jaki sposób wypowiadał się ksiądz sprawiało, że wszyscy słuchaliśmy go jak zaczarowani chłonąc każde słowo jak gąbka. - Ty Noro za chwilę będziesz ślubowała miłość, wierność, uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i wszyscy święci i kropka. Bez żadnego ale. Bez żadnego koła ratunkowego. Nic z tych rzeczy. Kto może ślubować taką przysięgę pełnym, otwartym sercem? Ktoś kto wie już. I pilnuje tej pewności, że jest chciany i kochany przez Boga i tą pewność w sobie pogłębia. I to jest coś takiego w kościele co nie jest płytką sentymentalnością ale jest podstawą pod Twoje małżeństwo. Miłość jest darem. Pamiętajcie o tym.
Kiedy staliśmy już naprzeciw siebie trzymając się za rękę z mikrofonem przy ustach miałam wrażenie, że zaraz zemdleję. Byłam niezmiernie szczęśliwa ale jednocześnie tak zdenerwowana, że nie byłam pewna czy jutro będę pamiętać co tu się w ogóle stało.
- Ja, Nora biorę Ciebie Williamie za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i wszyscy święci. – powiedziałam tak drżącym ale jednocześnie tak pewnym głosem jak jeszcze nigdy.
- Ja, William biorę Ciebie Noro za żonę i ślubuję Ci miłość wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i wszyscy święci.
Przez cały ten czas nie spuściliśmy z siebie wzroku ani na sekundę. Przestaliśmy być świadomi obecności księdza i kilkudziesięciu gości. Byliśmy my i nic więcej się nie liczyło.
-------------------------------------------
BLACK JEANS - Wodospady
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top