20

Obudziłem się z niemałym stresem. Była godzina 7:34, a ja ledwo co się przebudziłem. Zerwałem się gwałtownie z łóżka i pobiegłem do łazienki robiąc nie mały hałas. Przebrałem się w garnitur oraz na szybko zacząłem się golić, po drodze klnąc na wszystko co tylko spadło, bądź gdy zrobiłem coś nie tak. Przeze mnie aż wkurwiony z rana przyszedł do mnie mój współlokator.

- Co ty odpierdalasz tak wcześnie? - z senną miną i głosem opierając się o framugę odezwał się nie kto inny jak Kuba.

- Do pracy się spieszę nie widać? - powiedziałem, z szczoteczką do zębów w ustach. Musiało to wyglądać zabawnie. Na to spotkałem się z ziewnięciem chłopaka, który poszedł prawdopodobnie do kuchni. Dokończyłem czynność w postaci mycia zębów wypluwając pianę oraz myjąc szczoteczkę. Wytarłem usta o ręcznik, po czym opuściłem pomieszczenie. Pobiegłem z powrotem do pokoju biorąc swojego laptopa jak i telefon. Spojrzałem na zegarek drugi raz w ciągu tego dnia. 7;50. No to jestem w dupie. Nie uda mi się zdążyć. Po krótce usłyszałem głos starszego.

- Jak chcesz zdążyć to lepiej weź taksówkę. - no tak, kazałem mu samochód zostawić pod moim mieszkaniem. Normalnie poziom inteligencji wyjebał za skalę. Zadzwoniłem po taksówkę która na szczęście była chwilę od domu. Założyłem buty wychodząc z domu. Gdy zobaczyłem jadącą już taksówkę postanowiłem podejść bliżej. Gdy tylko kierowca się zatrzymał, wsiadłem oraz podałem mu adres pod, który musiałem jechać.

- Pracuje pan tam? - zapytał taksówkarz. Jeszcze tego brakowało. Jakbyśmy nie mogli jechać w ciszy.

- Tak, od niedawna. - mruknąłem spuszczając 'osłonkę przed słońcem'. Nie wiem jak to się nazywało, lecz każdy wie, o co chodzi. Spojrzałem w lusterko sprawdzając jak wyglądam. Włosy. Wyglądałem jak istna miotła po przejściach. Porozrzucane oraz streczące w każdą stronę.

- Na jakim stanowisku? - to się jakoś nazywają te stanowiska? Zdecydowanie muszę się doinformować

- Mam osobne biuro na 10 piętrze. - ponownie mruknąłem poprawiając włosy. Kurwa tu nawet szczotka by nie pomogła. Muszę umyć te kudły, bo już jutro będzie gorsze niż zło.

- Ooo jest pan jednym z najlepszych w firmie? Jak udało się to panu w tak krótkim czasie? - czy on może nie? Nie mam ochoty spowiadać się jakiemuś taksówkarzowi, który słysząc już kilka informacji miał wzrok uradowany, a oczy błyszczały jakby nie wiadomo co bym powiedział. Kogo to tak naprawdę obchodzi co kto robi i jak uzyskał taki wynik? Bądźmy szczerzy, większość ma to w dupie, lub siadają na kiju i są zazdrośni. 

- Lata nauki, tyle wystarczy by uzyskać 'sukces'. - mówiąc szczerze jestem zerem. Zamknąłem tą całą osłonkę i zobaczyłem, że jesteśmy w miejscu, które nie było drogą do firmy więc zapytałem;

- Gdzie pan mnie wiezie? - spojrzałem na niego już z nie małym wkurwieniem jak i mordem.

- Pod adres, który mi pan podał. - spojrzał na mnie. Jestem pewien, że zauważył moje wkurwienie, lecz to na nic. Wcisnął przycisk blokowania drzwi, po czym nałożył maseczkę gazową. Wtedy zobaczyłem, że to nie wygląda jak taksówka. Bynajmniej nie do końca. Wcisnął kolejny guzik, a z wiatraczków zaczął lecieć dym. Wstrzymałem oddech łapiąc za kierownicę i mocno przekręcając powodując wypadek. Wtedy moje granice złości sięgały zenitu. Obróciłem się na tylne siedzenie patrząc co tam jest gdyż gaz się dalej ulatniał, a kierowca stracił przytomność. Był tam młotek więc wziąłem go rozwalając szybę. Wyszedłem przez okno zabierając laptopa, który mam nadzieje, że nie ucierpiał. Stanąłem obok tego wszystkiego, zadzwoniłem na policję.

- Dzień dobry, może mi pan wyjaśnić co tu się stało? - zapytał policjant po tym jak wraz z karetką oraz strażą pożarną przyjechali. Dokładnie wyjaśniłem całą sytuacje po czym zostałem zwolniony z dalszego uczestnictwa gdy tylko mnie przebadali. Zadzwoniłem do firmy zgłaszając, że padłem ofiarą wypadku. Kierownik zgodził się bym wrócił do domu więc to też uczyniłem. Poszedłem na piechotę chcąc uspokoić nerwy.  Jednakże to nie pomogło, więc wparowałem do domu trzaskając drzwiami. Odłożyłem laptopa na komodę zdejmując marynarkę jak i buty. Hałas zwrócił uwagę niższego, który od razu przyszedł to sprawdzić. Widząc mnie był bardzo zdziwiony.

- co się stało? - zapytał. Poszedłem do salonu i krążyłem po nim w tę i z powrotem. Zacząłem mu wszystko opowiadać.

- No i gdy udało mi się wysiąść,  zadzwoniłem po policję, i im to wszystko powiedziałem. - mówiłem nerwowo ciągle podnosząc głos. Wtem stanął na przeciwko mnie Kuba, robiąc coś czego się nie spodziewałem. Mianowicie chłopak mnie pocałował..

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

witajcie kochani! Jak tam? Cieszycie sie z mojego powrotu?/jak myślicie, dlaczego Zaha go pocałował?

~słów 711

~Kamilek  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top