19
- Wątpisz w moje możliwości? - teatralnie udałem oburzonego
- owszem. To ja płacę za to mieszkanie więc beze mnie nic nie zdziałasz - uśmiechnął się
- stać mnie na kawalerkę więc bym se jakoś poradził
- serio? Kawalerka? Zadbał byś o coś dobrego dla siebie
- bardzo mi przykro, że musiałem se znaleźć mieszkanie w wieku 13 lat! Oraz, że moje potrzeby nie są takie wysokie jak twoje! - wkurzyłem się. Dobrze wiedział przez co przechodziłem
- ale to nie znaczy, że nie możesz zmienić nawyków tak?! - również podniósł na mnie głos
- otóż nie mogę! I nie licz na to, że je zmienię! - ogłosiłem
- jakbyś to zrobił było by ci lepiej - uspokoił się
- zrozum, że świat nie zawsze jest kolorowy! Życie się nie kreci wokół tęczy i jednorożców!
- ale też nie krąży wokół samotności i alkoholu!
- przez ciebie już nie pije!
- przeze mnie czy dzięki mnie? - pytanie które by zbiło z nóg każdego. Otóż to, że przez niego, bo mi nie odwala od alkoholu - a poza tym nie przestałeś jeszcze - dojechaliśmy pod moje mieszkanie w ciszy. Postanowiłem się nie odzywać, żeby nie stracić kontroli nad sobą. Kuba również się nie odezwał
- miejmy to już z głowy.. - mruknąłem wysiadając z auta. Chłopak również to uczynił. Otworzyłem moje mieszkanie, a w twarz od razu uderzył mnie smród i chłód. Zaha się skrzywił na to, a ja wszedłem jakby to było normalne. Dla mnie było, bo tu mieszkam od dawna, a on se życie w porządnym domu
- Może zacznijmy od.. salonu? - zapytał starszy
- obojętnie - odpowiedziałem. Nie wiem skąd, ale podał mi worek na szkło, a on sam zaczął zbierać plastik. Gdy to zostało ogarnięte posprzątaliśmy z kązdego pomieszczenia szkło i plastik. Worków ze szkłem były 3, a z plastikiem 4. Nie aż tak dużo jak wyglądało. Zapomniał bym o workach z puszkami. Ich było 6. Gdy to już było załatwione zabraliśmy się za czyszczenie mebli i sprzątania ubrań. Gdy ubrania już były spakowane, a szafki od środka opróżnione i posprzątane wzięliśmy się za czyszczenie kanapy i wyrzucenie telewizora na śmietnik. Meble takie jak kuchenka czy lodówka też się już tam nadawały. Całe sprzątanie mieszkania zajęło nam do późnego wieczora, ale dzięki temu wyglądało jak nowe
- widzisz Marcel? Nie było tak źle
- tak było tragiczne tonpo pierwsze. Po drugie nie mów do mnie po imieniu - powiedziałem jak to miałem w zwyczaju oschle po czym opuściłem Polak stając przy samochodzie. Nie długo później raczył przyjść także Kuba
- mieliśmy iść do tego twojego baru czy hrabia sobie jeszcze tego życzy? - próbował być wredny, ale mu nie wyszło
- owszem - pokierowałem krok nie czekając na Zahe do baru. Podbiegł do mnie i w ciszy doszliśmy do baru
- ooo kogo moje oczy widzą! - rzucił z uśmiechem barman - jak dawno tutaj pana nie było panie Magistrzę
- niech pan uwierzy, że to nie było dla mnie miłe zrezygnowanie z nie odwiedzania tego lokalu - teatralnie wykazałem smutek
- stare teatralne zagranie - zaśmiał się barman - to co zwykle? - zapytał z dumą
- jak zawsze - usiadłem przy barze, a obok mnie Kuba z lekką odrazą. Nie będzie mógł nic wypić
- a dla ciebie co? - zapytał się Kuby barman
- wodę i kebaba ostrego - odpowiedział z uśmiechem
- z buta wrócimy weź se drinka - zaproponowałem, a on przytaknął
- to będzie jakiś słaby drink - chwilę później dostaliśmy nasze drinki. Kuba z nie wielką chęcią pił, a ja natomiast leciałem kolejka z kolejką gdy ten jeszcze jadł kebaba. Po około 7 kolejkach on zjadł swój posiłek więc zapłaciłem i wyszliśmy. Oczywiste było, że szliśmy w stronę mieszkania Kuby. Ten jednak narzekał całą drogę
- to trzeba było mnie nie słuchać, a nie teraz narzekasz! Nie kazałem ci tego robić! - westchnąłem wkurzony. nie odpowiadał przez dłuższą chwilę
- mógłbyś być trochę milszy - powiedział cicho oburzony
- słucham? Ja milszy? Wiesz z kim rozmawiasz?
- z tobą
- tak ze mną, a co to oznacza?
- że rozmawiam w skrócie z potworem
- Nobla dostać powinieneś za inteligencje - resztę drogi przeszliśmy w ciszy. W domu umyłem się i położyłem spać padnięty.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hello
~słów703
~Kamilek
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top