16

- nie strasz mnie tak, bo zawału dostanę - powiedziałem siadając na krześle regulując oddech

- czemu palisz?

- nie wiem jakoś mi tak pasowało - parsknąłem kręcąc głową

- oddaj paczkę z fajkami - powiedział stanowczo

- ja nawet nie wiem skąd ją wziąłem - rzuciłem paczką do niego

- połowa jest wypalona. Jak to wytłumaczysz? - powiedział patrząc do środka opakowania

- nie będę się powtarzał. - rzuciłem wymijająco

- masz kategoryczny zakaz palenia zrozumiano? - znalazł się opiekun

- bo co?

- bo ci to zaszkodzi. Lepiej żyć zdrowym niż chorować do końca życia

- od kiedy palenie to choroba?

- od kiedy jesteś taki marudny? - stanąłem przed nim tracąc nerwy

- nikt nie nauczył że się pytaniem na pytanie nie odpowiada?

- to skorzystaj z tej rady

- od kiedy bawisz się w złego chłopca? - tu już nie wytrzymałem i mówiłem z mordem w oczach na skraju wytrzymałości

- od kiedy zacząłeś mnie wkurzać

- ja cię wkurzam? Zapomniałeś chyba jaki mam charakter

- ale mógłbyś od czasu do czasu być miły - czy on serio liczy, że będę miły dla niego? Jestem nie ugięty i dla nikogo nie jestem miły

- nie wystarczy ci, że spędzam z tobą czas? Nie mam tego w zwyczaju i jak byś był taki uprzejmy i poszedł, bo będę szedł spać. Muszę iść rano do pracy

- i tak ja cię zaworze

- to tobie radził bym to samo - szedłem w jego stronę przez co się cofał wyraźnie wystraszony

- chyba nie zrobisz mi krzywdy prawda? - no aż tak nie normalny to ja  nie jestem

- czy ty myślisz, że ja jestem jakimś zwyrolem, żeby bić ludzi?

- tak

- widać, że dużo rzeczy o mnie nie wiesz - kiedy przekroczył próg pokoju na korytarz zamknąłem drzwi zakluczając je mając ochotę rozwalić wszystko co się w nim znajduje, bo we mnie się wręcz gotowało. Rozejrzałem się po pokoju gdzie na biurku dostrzegłem butelkę wina. Zapomniałem mu powiedzieć, że zabrałem ją do siebie po odłożeniu rzeczy. Złapałem za butelkę, którą otworzyłem wcześniej i zacząłem ją pić tak jak poprzednio z gwinta. Mimo, że wiedziałem, że alkohol nie daje upustu emocji to zawsze był czymś co zajmowało głowie, ale jako iż to było wino nie mogłem się nim upić jak drinkami od barmana. Swoją drogą tam właśnie były najmocniejsze drinki. Kilka chwil później butelka była pusta. Ręce ze zła mi się aż trzęsły. Wtedy przypomniało mi się co zrobiłem po pijaku..

Siedziałem nawalony w salonie pijąc kolejną butelkę piwa. Byłem wściekły na swoją matkę. Nie dość, że do mnie się odezwała po kilku czy nawet kilkunastu latach to jeszcze śmiała mnie zwyzywać, a przecież tak płakała, że za mną tęskni. Zaczepiła mnie w sklepie i zaczęliśmy się kłócić. Złość we mnie była nie do opisania. Zadzwoniłem na policję i oskarżyłem ją o nękanie przez co musiała jechać na komisariat. Nie musiałem zeznawać, bo wszystko było nagrane. Poszedłem po tej kłótni do baru gdzie wypiłem z 12 najmocniejszych drinków, a wracając do domu kupiłem sobie jeszcze 8 lub 10 piw, które po powrocie zacząłem pić. Nadal byłem wściekły. Wtedy skończyły mi się piwa przez co się wkurzyłem jeszcze bardziej. Wziąłem butelki i zacząłem rzucać przed siebie trafiając w telewizor. Miałem gdzieś co zrobiłem. Od tego wyładowania emocji na butelkach poczułem się lepiej i poszedłem do sypialni gdzie od razu się położyłem spać i po chwili zasnąłem.

To by wyjaśniało stan telewizora. Emocje miałem prawie na tym samym poziomie co tamtego dnia. Położyłem się na łóżku patrząc w sufit. Nie dawało to żadnego efektu czego mogłem się spodziewać. Obróciłem się na bok w celu zaśnięcia gdyż było już po północy. Wziąłem jeszcze na chwilę telefon nastawiając budzik na 6 rano. Postanowiłem wziąć słuchawki i posłuchać jakieś muzyki z wiarą, że pomoże mi zasnąć. Tak też się stało po niespełna 30 minutach zasnąłem. Obudził mnie cholerny budzik. Zebrałem się i wyszedłem z pokoju do łazienki gdzie oblałem twarz zimną wodą na rozbudzenie. Ubrałem garnitur i przyszykowałem torbę z laptopem. Poszedłem do kuchni gdzie zrobiłem kawę dla siebie i dla Kuby mimo naszej kłótni. W końcu on mnie zawozi do pracy i dobiera, a także daje gdzie mieszkać. Mówiłem już wcześniej dlaczego tak robię. Usiadłem przy stole. Zanim się obejrzałem wbiła 7, gdzie do kuchni przyszedł Kuba

- kawę masz na blacie - rzuciłem krótki popijając gorący napój

- dziękuję? - bardziej zapytał niż oznajmił i także zabrał się za picie napoju. Po wypiciu go Kuba poszedł się chyba szykować. Robiłem coś chwilę na telefonie i przyszedł Kuba. Wstałem i zawiązałem krawat czego nie zrobiłem wcześniej.

- musimy wychodzić - powiedziałem patrząc na zegarek. Chłopak stanął przede mną poprawiając mi krawat

- teraz możemy jechać - uśmiechnął się po czym ruszyliśmy do wyjscia. Wsiedliśmy do auta i Kuba pokierował prosto pod moje biuro

- miłej pracy - rzucił zanim wyszedłem z auta

- dzięki - szepnąłem wysiadając. Pokierowałem się prosto do mojego 'gabinetu' gdzie zasiadłem do biurka i zacząłem pracę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Siea!

~słów 826

~Kamilek

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top