1

-Jesteś beznadziejny! Nie potrafisz nic innego poza siedzeniem i nic nie robieniem!-wykrzyczała na mnie mama

-Ale mamo dostałem 4

-a co dostał Adam?!-rzuciła zeszytem o stół.

-5...-odpowiedziałem

-Weź się za nauke a nie! Tylko nie zapomnij pozamiatać i pozmywać naczyń!

-Nie! Mam dzisiaj urodziny i chce chociaż raz być traktowany jak moi rówieśnicy! Mam 7 lat a traktujesz mnie jak 12 latka!-wybiegłem z domu. Udałem się do altany na którą wymykałem się nocami. Siadając tam zacząłem płakać. Leżała tam pusta butelka. Rzuciłem nią o stół i wziąłem ostry kawałek szkła. Przyjrzałem mu się dokładnie i go odłożyłem. Mijały godziny. Ściemniało się już bardzo. Przyszła policja do mnie i zabrała mnie na komisariat. Przyszła moja mama. Podeszła do mnie i udawała wielce miłą i udawała że jest przejęta

-odsuń się ode mnie!-odepchnąłem ją jak tylko mogłem i podbiegłem do policjanta. Schowałem się za nim.

-Marcelku chodź wracamy do domu.-powiedziała moja matka zbliżając się do mnie.

-Zostaw mnie! Nie chcę cię znać! Jesteś najgorszą matką na świecie! Jak można tak traktować 7 latka?!-spojrzała z zdziwieniem. 

-Marcel!-krzyknęła na mnie, a policjant co zrobił? Wziął mnie na ręce i podał mnie mojej matce.

-Nie odzywaj się do mnie!-krzyknąłem zanim cokolwiek powiedziała. Tak mijały każde urodziny. 8, 9 ,10 ,11 ,12... W trzynastych postanowiłem zrobić coś czego nigdy nie zrobiłem. Spakowałem wszystkie swoje rzeczy kiedy mojej matki nie było w domu. Wynosiłem je już do budynku w którym było wolne mieszkanie. Nikt tam nie chodził a był ocieplany więc miałem gdzie mieszkać. A co do pieniędzy i jedzenia musiałem już pracować od 12 urodzin więc miałem pieniądze. Kiedy moja matka przyszła do domu sprawdziła czy posprzątałem.

-Jaki tu jest syf miałeś posprzątać!-skierowała się do uśmiechającego siedzącego na kanapie chłopaka. Czyli do mnie. Spojrzałem na nią z uśmiechem

-czego się uśmiechasz?!

-a bo mam powody!-krzyknąłem ubierając kurtke.

-chodź tu w tej chwili!

-Bo kurwa co? Uderzysz mnie znowu?!-skierowałem się do wyjścia

-Coś ty powiedział?!

-To co słyszałaś! Ah no tak zapomniałem jesteś ślepa i głucha więc nawet nie zauważysz kiedy mnie nie będzie. Spierdalam stąd nie będę się dłużej użerał z tobą.-otworzyłem drzwi wejściowe i kiedy miałem już wychodzić złapała mnie za rękę.

-nigdzie nie idziesz do puki pokój nie będzie posprzątany.-nie krzyczała tym razem.

-jak byś nie zauważyła mój pokój świeci pustkami tak jak się tu wprowadziliśmy!-wyrwałem się z jej uścisku i wybiegłem z bloku. Dzwoniła do mnie setki razy ale ani razu nie odbierałem. Usamodzielniłem się. Znajomych też nie miałem...

Zawsze mi się to przypomina jak wchodzę do baru.

-to co zwykle panie barman.-powiedziałem zasiadając przy blacie. Przytaknął tylko a ja jak zwykle schowałem twarz w dłoniach. Jestem stałym klientem od prawie roku. Zawsze biorę to samo. Najmocniejsza mieszanka wódki nie robi na mnie już wrażenia. Teraz daje mi tylko po parunastu kieliszkach stan upojenia.

-dzięki.-powiedziałem odbierając mojego drinka. Wypiłem duszkiem i pokazałem barmanowi gestem że ma dać mi jeszcze jednego. Nie żałował mi bo w końcu za to mu płacą i nikt się mną nie przejmował. Po trzech drinkach zadzwonił do mnie telefon.

-Halo?-powiedziałem do słuchawki

-Cześć Marcel!-no tak. Zapomniałem o znajomych w internecie

-mówiłem że masz mi nie mówić po imieniu.-walnąłem delikatnie pięścią o blat.

-dobra magister pytanie jest.

-jakie?-wypiłem kolejnego drinka

-nie chciał byś może wpaść do nas i nas zobaczyć?

-Kuba... Mówiłem ci coś na temat takich spotkań

-No ja wiem ale dawaj będzie fajnie.

-Zaha no

-No weź

-a kto tam będzie?-wypiłem kolejnego drinka

-no ja i parę znajomych.

-czyli?-powiedziałem już trochę podpity

-gdzie jesteś?

-w barze. Znaczy idę do domu.-barman dał i drinka którego wypiłem i dałem mu pieniądze

-do jutra panie magistrze!-powiedział barman kiedy wychodziłem

-do widzenia panie barmanie.-ukłoniłem się na co się zaśmialiśmy

-będę zaraz po ciebie-usłyszałem w słuchawce

-nie. Może jutra dzisiaj nigdzie nie idę.-nawet nie zauważyłem kiedy już siedziałem z nim w samochodzie.-co ja tu robię?-zapytałem zdezorientowany. Kuba był jedyną osobą którą widziałem na żywo.

-jedziemy na spotkanie ze znajomymi.-przytaknąłem i po chwili wyszliśmy. Zachwiałem się wychodząc. Zazwyczaj po tyle nie widać że wypiłem. Barman się postarał. Plusy dla niego.

-ile wypiłeś?-usłyszałem po chwili

-mniej niż zawsze bo mi przeszkodziłeś.-westchnął zakluczając pojazd. Weszliśmy jego domu. Słyszałem rozmowę znanych mi głosów. Wszedłem za Zahą do pokoju w którym rozmawiali nasi znajomi. Zeskanowali mnie wzrokiem od góry do dołu

-kto to jest?-zapytał Nexe. Jego głos rozpoznam wszędzie. Brunet brązowe oczy z okularami. Oni za chudy ani za gruby.

-No jak to kto. Chłopak zahy-zaśmiali się. Ewron jest bardziej wkurzający niż myślałem.

-Mhm ale Zaha wam mówił że jedzie po mnie chyba więc nie wiem czemu się tak zachowujecie-usiadłem na fotelu który był wolny

-Magister?-zapytał mandzio

-nie, twój stary-zaśmialiśmy się z Zahą.-no to ja debile

-Aaaaa-powiedzieli na raz

-myślałem że inaczej wyglądasz.-zaznaczył Thorek

-no ja też.-powiedziało kilka osób.-wywróciłem oczami i chowałem wzrok w telefonie kiedy oni se tam gadali. Mimo że atmosfera była miła to wolałem siedzieć sam w domu. To już chyba przyzwyczajenie...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Sieaaaaaa! książka pisana na życzenie _ApPiRiTiOn_ mam nadzieje że się wam spodoba

~słów 755

~patkaa  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top