Rozdział XXXII
Oczami Adriana
Ten trening z Tomkiem to była jedna wielka porażka! Miałem ochotę zabić gnoja. Perfidnie gapił się na Melę i ciągle mnie pouczał. Pieprzony tancerz. Jednak ja postanowiłem zatańczyć w tym teledysku, choćbym miał ćwiczyć te dziwaczne kroki po nocach i w deszczu. Nie dotknie jej.
Kiedy jednak w końcu zdecydował się pokazać nam choreografię i przyciągnął do siebie moją dziewczynę. Poczułem, jak wszystko we mnie wrze. Sukinsyn. Mela była tak przerażona jego dotykiem, że nawet nie czuła, że z nim tańczy. A ja stałem obok i miałem ochotę zrobić mu krzywdę. Sunął z nią po tym parkiecie, mocno do siebie przyciągając, a ona patrzyła na niego jak zahipnotyzowana.
Obserwowanie tego tańca było czymś potwornym. Nigdy nie spodziewałem się, że mogę poczuć się jeszcze gorzej, niż wtedy, gdy prawie ją straciłem po akcji z Oli. Ten ból w jej oczach był czymś, co dotąd mnie prześladuje. A jednak czułem, jak paliło mnie wszystko od środka. Chciałem się na niego rzucić, ale przecież go nie pocałowała, ani nie zrobiła nic niestosownego, a ja odnosiłem wrażenie, jakby mnie w tym momencie zdradzała. Rozpadałem się. Tak bardzo jej się to podobało, że nie reagowała?
Nie mogłem na nich patrzeć, kiedy zakończyliśmy trening. Myślała, że na nią nakrzyczę, jestem tego pewien, bo stanęła naprzeciw mnie z założonymi na piersi rękami. Początkowo chciałem to zrobić, ale potem uznałem, że to nie skończyłoby się dobrze. Może ona po prostu woli jego?
Jechaliśmy autem, a ja ciągle miałem ich przed oczami. To tak koszmarnie bolało. Ledwie kontaktowałem, że siedząca obok Mela, coś do mnie mówi, ale miała rację, jeśli nie porozmawiamy o tym, co przed chwilą miało miejsce, to znowu się pogubimy.
– Bolało – powiedziałem po chwili ciszy. – Tak cholernie bolało, kiedy widziałem cię w jego ramionach.
Dopiero kiedy powiedziałem to głośno, poczułem jak bardzo powstrzymywałem się przed tym, żeby nie płakać.
– Wiem, kochanie – powiedziała delikatnie i położyła mi rękę na udzie. – Znam to uczucie – wyszeptała.
A ja właśnie zdałem sobie sprawę z tego, dlaczego to cholerne uczucie poznała. Przeze mnie! Co ze mnie za facet, skoro ją ciągle ranię? Znowu wszystko wracało do tej pieprzonej sytuacji z Oli. Myślałem, że to już zamknięty rozdział naszego życia, ale okazuje się, że nie.
– Mela, przepraszam – oznajmiłem w końcu. – Pomyślałem, że wolisz...
– Nie kończ tego zdania – powiedziała przerażona i ścisnęła moje udo. – Jeśli je dokończysz, to uznam, że nie wyniosłeś żadnej lekcji z dzisiejszych wydarzeń.
– Wyniosłem – westchnąłem.
Miała cholerną rację. Jak mogłem pomyśleć, że woli kogoś, kto chciał ją skrzywdzić? Myśl czasem, to chyba nie jest takie, kurwa, trudne!
– To był naprawdę ciężki dzień. Popołudnie wręcz koszmarne. Jestem zmęczona. Doskonale wiem, co sobie pomyślałeś. Nie wierzysz w nas, Adi? – zapytała poważnie, patrząc na mój profil.
– Co? – krzyknąłem. – Co to za głupie pytanie? – skrzywiłem się.
– Jesteś zazdrosny o każdego faceta, włącznie ze swoim bratem, co jest dla mnie kompletnie niedorzeczne. Boli mnie to, bo mam wrażenie, że nie masz do mnie zaufania. Naprawdę myślisz, że kochając cię do szaleństwa, byłabym w stanie zdradzić cię z kimkolwiek? Nie przeszło mi to nawet przez myśl! Pomyśl. Czy dałam ci kiedykolwiek odczuć, że jestem zainteresowana kimś innym? Odpowiem za ciebie. Nigdy. To ty sobie uroiłeś, że mogę cię zostawić. Dlaczego? Przetrwaliśmy już nasz pierwszy kryzys z Oliwią i chciałabym, żeby był on zarazem ostatnim. Tylko że jeśli nie wierzysz w nas, to będziemy zaczynać za każdym razem od nowa. Ile razy mam ci powtarzać, że jesteś dla mnie najważniejszy i nie chcę nigdy nikogo innego? – kiedy kończyła wypowiedź, była już naprawdę przygnębiona i zirytowana. Odwróciła twarz ku bocznej szybie. Znowu miała rację.
– Wierzę w nas, kochanie. Nigdy nie chciałem cię zranić. Ale on patrzył na ciebie z takim pożądaniem i tylko czekał, aż będzie mógł cię dotknąć – powiedziałem zrozpaczony. A ona nie spojrzała nawet na mnie, tylko pokręciła głową z niedowierzaniem. – Mogę zadać ci pytanie?
– Tylko dobrze się nad nim zastanów, żebyś się bardziej nie pogrążył – powiedziała i spojrzała na mój profil. A ja czując jej spojrzenie zastanowiłem się, czy aby na pewno chcę je zadać. No ale ja musiałem to po prostu wiedzieć...
– Chciałabyś, żeby to on z tobą tańczył i wystąpił w tym teledysku? – odważyłem się zapytać.
– Prosiłam, żebyś się zastanowił – pokręciła głową i zaśmiała pod nosem. – Tam jest przystanek, zatrzymaj się – powiedziała nagle.
– Co? Oszalałaś?
– Nie oszalałam. Zatrzymaj się na tym pieprzonym przystanku – powiedziała stanowczo.
Może zrobiło się jej słabo? Obejrzałem się, czy nie jedzie za mną jakiś autobus i zjechałem we wskazane miejsce. Wysiadła. Nagle, wyciągnęła z bagażnika swoją torbę. Co ona robi? Zaciągnąłem ręczny i wypadłem z tego auta jak z procy.
– Mela, kochanie, co ty wyprawiasz? – byłem przerażony. Nie miałem pojęcia, co się dzieje.
– Nie słuchasz mnie – wysyczała mi w twarz. Auć.
– Chodzi ci o to, że zadałem to pytanie? – zapytałem zdezorientowany i przytrzymałem ją za ramiona. Ludzie na przystanku gapili się na nas jak na głupich.
– Nie – odpowiedziała i zaśmiała się pod nosem. A ja zgłupiałem. – Chodzi o to, że w ogóle pomyślałeś o tym pytaniu. Zadaj je jeszcze raz, głośno, no proszę – patrzyła na mnie, a na jej twarzy widziałem coraz większą irytację i ból. – Poprosiłam cię o coś. Powtórz je na głos.
– Chciałabyś, żeby to on z tobą tańczył i wystąpił w tym teledysku? – spełniłem jej prośbę.
– Teraz je przeanalizuj i odnieś się do mojego wcześniejszego wywodu. To może zrozumiesz, o co mi chodzi – wyrwała się z moich objęć.
Jak mogła chcieć, żeby tańczył z nią facet, którego dotyku się bała? Przecież to ona zaproponowała, żebym ja wystąpił w tym przedsięwzięciu. Ja, nie on. Naprawdę, zachowuję się ostatnio jak jakiś kretyn. Ale to dlatego, że za dużo facetów kręci się wokół niej i boję się, że wybierze w końcu kogoś innego.
– Jestem idiotą – powiedziałem wzdychając. Przetarłem twarz dłońmi.
– Brawo. Cieszę się, że to w końcu do ciebie dotarło – odpowiedziała i stanęła kawałek dalej, sprawdzając rozkład autobusów.
– Nie jedź do taty, błagam – prawie jęknąłem. – Wróć ze mną do mieszkania i porozmawiajmy normalnie. Obiecuję, że będzie to rozmowa dwójki dorosłych ludzi.
Wciąż sprawdzała przystanki albo udawała, że sprawdza. Po chwili odwróciła się do mnie z powrotem.
– Czy ja naprawdę muszę się porządnie wkurwić, żeby coś do ciebie dotarło? – zapytała. – Czy jestem zmuszona do użycia drastycznych środków, w postaci szantażu, że jadę do taty? Jak tak dalej pójdzie, to wykończę się, zanim wyjdzie jakikolwiek mój utwór i zostanę pośmiertnie odznaczona orderem cierpliwości – powiedziała i wrzuciła bagaż na tylne siedzenie auta.
Wsiadła do niego z powrotem, jak gdyby nic się przed chwilą nie stało. Stałem jak idiota na środku przystanku, bo zastanawiałem się, co tu właśnie miało miejsce.
– Będziesz tak stał, czy jedziemy? – usłyszałem z boku, kiedy uchyliła szybę od strony pasażera. Wsiadłem szybko i ruszyliśmy dalej. – Dotarło? – zapytała nagle.
– Tak. Uwierz, że jak tak będziesz robić, to ja się wykończę – odpowiedziałem poważnie.
– Ty się wykończysz? – zaśmiała się.
O Jezu, jaki to był cudowny dźwięk. Aż ciarki przeszły mnie na całym ciele, gdy usłyszałem to przyjemne brzmienie jej głosu. Spojrzałem na chwilę na jej twarz. W oczach skakały iskierki. To była moja Melka.
– Jak będziesz kazała mi wysiadać na przystanku i będę miał znowu czuć na sobie wzrok tych wszystkich obcych ludzi, to owszem, wykończysz – sam zacząłem się śmiać.
– Nie kazałam ci wysiadać – zaczęła się ze mną drażnić.
– To prawda, ale nie widziałem innej opcji, bo byś mi zwiała, a do tego nie mam zamiaru nigdy dopuścić – powiedziałem spokojnie i wjeżdżaliśmy właśnie na podziemny parking.
– To pokaż mi, że zrozumiałeś Adi, proszę – powiedziała niemal błagalnie, kiedy ja parkowałem.
– Dam z siebie wszystko. Bardzo cię kocham i po prostu, kiedy zobaczyłem, jak Tomek z tobą tańczy... – Mela westchnęła i zamknęła oczy. – Poczekaj, daj mi dokończyć – złapałem ją za dłoń i delikatnie głaskałem. – Spójrz na mnie – poprosiłem. Zwróciła w moją stronę, te piękne, zielone oczy. – Kiedy to zobaczyłem, zdałem sobie sprawę z tego, że on trzyma w rękach cały mój świat. Zrozum, że ja nie umiem bez ciebie funkcjonować. Ciągle mam w głowie, że na ciebie nie zasługuję.
– Przestań tak myśleć – powiedziała stanowczo. – Jestem normalną, zwykłą dziewczyną, która bardzo cię kocha i proszę, nigdy więcej nie mów, że na mnie nie zasługujesz. Po prostu postaraj się zrozumieć, że będę otaczać się zawsze jakimiś facetami. Ale żaden. Powtarzam. Żaden. Nie będzie tobą – kiedy to mówiła, miałem wrażenie, że cały ból, który jeszcze przed chwilą czułem, wyparował.
Wplotłem palce w jej włosy i pocałowałem. Nasze języki od razu złapały jeden rytm. Było to tak zachłanne i namiętne, jakby dopiero teraz dotarł do mnie sens jej słów.
***
Oczami Melki
Sobota. Wczoraj wyjaśniliśmy sobie wszystko z Adim i mam nadzieję, że jak to się mówi, co nas nie zabije, to nas wzmocni. Tego się trzymajmy! Od rana byliśmy w wytwórni i ćwiczyłam z chłopakami z LemON do koncertu. Jak to w ogóle brzmi? To po prostu jakaś abstrakcja.
Sala była niewielkich rozmiarów. Pomalowana na beżowy kolor. W lewym tylnym rogu rozstawiona była perkusja, a w przeciwległym, stało pianino. Przed perkusją był stojak na gitary dla Rubensa, a w drugim końcu sali drugi pod bas Kołacza. Andrzej, skrzypek, stał pomiędzy dwoma Piotrkami. Dodatkowo z przodu rozstawione były głośniki oraz odsłuch. My z Igorem byliśmy gdzieś na środku salki pomiędzy wszystkimi.
– Spójrz na niebo, choć na parę sekund, ono widzi gdzieś w nas ład* – zakończyliśmy śpiewać.
– Jaką ty mi sprawiasz przyjemność tym brzmieniem – powiedział rozmarzony blondyn. – Koncert za dwa tygodnie, a ja już się nie mogę doczekać – kontynuował i usiadł na głośniku, który stał obok.
– A co ja mam powiedzieć? – usiadłam na podłodze przy ścianie. – Będę śpiewać na waszym koncercie – odkręciłam butelkę z wodą. – Kosmos.
– To co, przerwa? – zapytał Harry.
– Przyda się wszystkim – odpowiedział radośnie Rubens.
Chłopacy powyłączali swoje instrumenty i wyszli. Igor został, a ja siedziałam z zamkniętymi oczami i zastanawiałam się, jak to możliwe, że jestem teraz w tym miejscu.
– Myślałaś nad moją propozycją? – zapytał Igor i usiadł obok mnie, popijając wodę.
– Tak. Nawet napisałam już dla nas tę piosenkę – spojrzałam na niego.
– Żartujesz, prawda? – zapytał i zatrzymał butelkę przed ustami. Odwrócił swój zszokowany wzrok w moją stronę.
– Nie żartuję. Napisałam ją – powtórzyłam. – Mam tekst w notatniku, czekaj.
Wyciągnęłam telefon z tylnej kieszeni jeansów i szukałam odpowiedniej notatki, wśród miliona innych.
– Oczywiście jestem otwarta na wszelkie uwagi, korekty i tym podobne. Melodię mam nagraną, ale mogę ci w każdej chwili zagrać na pianie – mówiłam i wciąż szukałam tekst.
– Mela – wyszeptał Igor i położył dłoń na moim telefonie, zasłaniając ekran. Zwróciłam twarz ku niemu. – Nie szukaj, zagraj – wpatrywał się we mnie jak zahipnotyzowany swoimi niebieskimi oczami. – Proszę.
No przecież nie mogłam odmówić! Wstałam z tej podłogi i podeszłam do pianina. Podłączyłam sobie wszystko i zaczęłam grać. Jak zawsze, kiedy moje place dotykały klawiszy, odpłynęłam.
Ref.
Nie musisz mówić nic,
bo mam pewność, że to Ty.
Ty jesteś światem mym.
Spytaj miłość czy wie,
że nieoczekiwanie zjawia się.
Mijamy się.
A jednak widzimy ten sam brzeg,
którego przypływ zabrał już część.
Mijamy się.
A jednak widzimy to samo niebo,
czarne z odcieniem szarego.
Mijamy się.
A jednak patrzymy na to samo słońce,
które zachodzi, czerwieniąc się.
Mijamy się,
A jednak spotkałam/em Cię,
pośrodku niczego.
Spójrz mi w oczy,
a zobaczysz jak,
moja dusza gra.
Dla Ciebie. **
Cisza. Skończyłam śpiewać i otworzyłam oczy. Oprócz Igora stał cały zespół, Łukasz i Adi. Nikt się nie odezwał. Przełknęłam głośno ślinę.
– No to ten – zaczęłam cicho. – Tak jak mówiłam, można coś pozmieniać, czy coś – wstałam od pianina i wzięłam głęboki oddech.
– Nie ma opcji, że zmienię w tym utworze, cokolwiek – powiedział w końcu Igor.
– Liczyłam w sumie na jakieś twoje ozdobniki – zaśmiałam się, odzyskując trochę pewności siebie.
– Wiesz, ja wiedziałem, że jesteś utalentowana. Jak tylko usłyszałem twój cover na YouTube, czułem w środku takie mrowienie – wskazał dłonią gdzieś w okolice serca. – To był znak. Znak, że muszę coś z tobą nagrać, bo zwariuję. Ale to, co usłyszałem przed chwilą... – zawiesił się. – Lepiej bym tego nie wymyślił. I uwierz, że bycie gościem na twojej płycie, to dla mnie ogromny zaszczyt – ukłonił się przede mną.
– Igor, no przestań – zaśmiałam się nerwowo i podniosłam go natychmiast. – Co ty gadasz? – kompletnie się zmieszałam, bo nikt inny nadal się nie odzywał.
– Prawdę – powiedział najspokojniej w świecie i wzruszył ramionami.
– Mamy Intro do twojej płyty moja droga i to jakie – powiedział dumnie Łukasz, stojąc z rękami w kieszeniach.
– Polecamy się na dogranie reszty instrumentów – uśmiechnął się szeroko Rubens.
– Piękne to było – wykrztusił Harry i pokiwał głową z uznaniem.
– Dzięki – uśmiechnęłam się i odetchnęłam z ulgą. Więcej wiary w siebie Mela! – Chyba zaraz policzki mi spłoną – zaśmiałam się i położyłam na nich dłonie. – Muszę się przewietrzyć.
– Czas najwyższy – powiedział Adi i wyciągnął rękę w moją stronę, którą od razu ujęłam.
Nie mogłam wyczytać z jego twarzy żadnych emocji, co nie ukrywam rzadko się zdarzało. Szliśmy korytarzem, na mój ukochany balkon.
– Nic nie powiesz? – zapytałam go, kiedy akurat stanęłam przy barierce i zaciągnęłam się rześkim powietrzem.
Pogoda była dzisiaj naprawdę ładna. Promienie słońca przyjemnie pieściły moją twarz. Moje samopoczucie od razu było lepsze. Potrzebowałam słońca do szczęścia. Wiosny. Ciepła. Chociaż temperatura i tak była jeszcze bliższa zeru, to czułam rosnące endorfiny.
– Kocham cię – wyszeptał mi do ucha. Przytulił mocno od tyłu i wodził nosem po mojej szyi. Czułam gęsią skórkę na całym ciele. Jego oddech na moim karku powodował, że moje serce przyspieszyło rytm. – Nie ma słów, żeby opisać, jak bardzo jestem z ciebie dumny, a to dopiero początek.
– Dziękuję – przylgnęłam do jego klatki i zamknęłam oczy. Czułam się bezpiecznie, a fakt, że był ze mnie dumny, powodował jeszcze większą motywację. Nie potrzebowaliśmy więcej słów. Czułam bicie jego serca, co mnie niesamowicie uspokajało. – To co, wracamy? Bo jeszcze dużo rzeczy dzisiaj przed nami – westchnęłam.
– Na szczęście jesteś bardzo zorganizowana i wszystko ogarniemy bez problemu – zaśmiał mi się do ucha.
Odwróciłam się do niego przodem i zaplotłam ręce na jego karku. Przyciągnął mnie mocno do siebie.
– Wiesz, czuję, że nie zasnę dzisiaj szybko z tej ekscytacji – przygryzłam delikatnie wargę i patrzyłam prosto w jego oczy, które właśnie pociemniały z pożądania.
– Doprawdy? No cóż, mogę jedynie powiedzieć, że podejmuję wyzwanie, żeby tak było – szelmowsko się uśmiechnął i namiętnie pocałował.
– Nie mogę się doczekać – uniosłam brew i zaśmiałam się. Ruszyliśmy z powrotem na próbę.
Wszystko przebiegło bez większych problemów. W związku z tym, że mogłam być w Warszawie tylko w weekendy, kolejna próba miała odbyć się jutrzejszego dnia. Zespół grał w tym miesiącu tylko koncert w klubie Stodoła. Kolejna trasa miała zacząć się jakoś w połowie kwietnia.
Następnie, byłam na spotkaniu z Borysem, który oznajmił mi, że załatwił już ekipę do nagrania teledysku, więc musimy się spiąć z tym tańcem, bo za dwa tygodnie miało wydarzyć się wiele rzeczy. W piątek, nagrywanie teledysku. W sobotę miałam wystąpić gościnnie na koncercie LemON, który odbywał się w klubie Stodoła w Warszawie. A na jeszcze kolejny tydzień, miał wyjść mój singiel wraz z teledyskiem. Nieźle napięty grafik, prawda?
***
– Gotowy? – zapytałam Adiego, kiedy wychodziłam z łazienki związując włosy w wysoki kitek. Ubrałam siwe, dopasowane dresy i czarną koszulkę na krótki rękaw.
– Niestety tak – westchnął. – Naprawdę nie chcę mi się na niego patrzeć – skrzywił się.
– Dlatego, im szybciej to ogarniemy, tym lepiej – oznajmiłam i włożyłam buty.
– Ruszajmy – westchnął ponownie.
Wziął torbę z naszymi butami i ubraniami na przebranie, bo po treningu, musieliśmy załatwić jeszcze jedną, bardzo ważną sprawę. Droga minęła szybko. Stresowałam się, bo bałam się reakcji swojego ciała. Dla mnie naprawdę liczył się tylko Adi. A to, co się wczoraj ze mną działo, było dość niepokojące.
Trasę do naszej sali pokonaliśmy w ciszy. Tomek już na nas czekał i chyba właśnie kończył rozgrzewkę. Ubrany w czarne dresy i podkoszulek tego samego koloru, siedział na podłodze w rozkroku i z zamkniętymi oczami rozluźniał kark, kręcąc dookoła głową. Był to ciekawy widok, ale nie zareagowałam już tak jak wczoraj, na szczęście.
– Hej, już jesteśmy – powiedziałam i zdjęłam kurtkę.
Tomek otworzył oczy i spojrzał na nas w lustrzanym odbiciu.
– No cześć – powiedział. – Widzę, że posłuchaliście mojej rady i w końcu się normalnie ubraliście – uśmiechnął się delikatnie.
– Taa – odpowiedział Adi i skrzywił się. Ubrany był na czarno, jak Tomek, z tą różnicą, że koszulkę miał na krótki rękaw.
– To chodźcie, rozgrzejemy się – powiedział spokojnie nasz choreograf i znowu nie spuszczał ze mnie wzroku. Ubraliśmy sportowe obuwie i dołączyliśmy do niego.
Po rozgrzewce i przypomnieniu sobie wczorajszego kwadratu pokazał nam jeszcze kilka kroków. W końcu dotarliśmy do momentu, w którym miałam tańczyć z Adim już w parze. Najpierw ćwiczyliśmy ten cały kwadrat w miejscu, a potem już musieliśmy trzymając się kroków, tańczyć w okręgu.
– Rama Adrian – powtórzył po raz n-ty Tomek. – Wyżej lewa ręka. Raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy. Dobrze. Coraz lepiej. Nie myślałem w sumie, że załapiecie to tak szybko – oznajmił zdziwiony.
– To chyba dobrze, prawda? – zapytałam.
– W sumie, to chyba dobrze – powiedział, jakby ze smutkiem w głosie. – Dobra, chwila przerwy. Napijcie się wody i pokażę wam przejścia. – Stał z butelką w dłoni i upił łyka. – Tak sobie teraz myślę – powiedział nagle. – Żeby nie wyszło za sztywno z tym tańcem, to wpleciemy trochę innych elementów. Raczej nie powinieneś mieć problemu z podniesieniem Meli, prawda? – zwrócił się w stronę Adriana.
– Oczywiście, że nie – odpowiedział pewnie Adi.
– Czekaj, jakie podnoszenia? – zapytałam przerażona. – Tomek, my za dwa tygodnie nagrywamy ten dziwaczny teledysk. Zostały nam cztery treningi, jak ty sobie to wyobrażasz?
– Spokojnie, nic się nie martw, będzie pięknie – powiedział i uśmiechnął się miło.
– Coraz bardziej mnie to przeraża – westchnęłam zrezygnowana. Siedziałam po turecku, opierając się plecami i głową o ścianę.
– Mela – odezwał się Tomek i usiadł obok mnie z wyprostowanymi nogami i oparł się tak jak ja. – Nie mam zamiaru odstawić żadnej szopki. W końcu będę ujęty w tym całym przedsięwzięciu. Chcę się postarać zarówno dla ciebie, jak i dla siebie.
– Jakby nie patrzeć, brzmi to sensownie – powiedział Adi, który zajmował miejsce po mojej lewej stronie. – Mam tylko nadzieję, że nic nie kombinujesz, bo ja nadal ci nie ufam.
– Wiem, że po tym wszystkim ciężko wam uwierzyć w to, że jestem normalny – zaśmiał się pod nosem. – Lubię cię, Mela – westchnął. – Zależy mi na tym, żeby dobrze to wszystko wyszło – mówiąc to spojrzał na mnie łagodnie i podniósł kąciki ust w górę. – Nie zabijaj mnie wzrokiem, stary – spojrzał za moje ramię. – Po prostu, próbuję wam uświadomić, że sam mam w tym swój interes. Nie żebym narzekał na brak zainteresowanych, ale wiecie, jak to pójdzie w świat, to kto wie, może będę miał więcej zleceń – wzruszył ramionami.
– Powiedzmy, że ci wierzę – stwierdził, nie do końca przekonany, Adi. – To pokaż, te twoje pomysły – westchnął niezadowolony.
– Jedna prośba – powiedział Tomek patrząc na naszą dwójkę. – Przestańcie się spinać i się rozluźnijcie, będzie nam łatwiej – uśmiechnął się i wstał, co oznaczało, że musieliśmy wziąć się ostro do pracy.
Po trzygodzinnym, morderczym treningu, byliśmy totalnie padnięci. Ledwo trzymaliśmy się na nogach. Bałam się jutrzejszych zakwasów. Przebraliśmy się w łazience w szkole tańca i ruszyliśmy w stronę domu mojego taty. Obyło się bez korków, na całe szczęście. Zaparkowaliśmy. W budynku paliły się światła, więc wnioskowałam, że mój rodziciel jest na miejscu. Zadzwoniliśmy dzwonkiem.
– Mela? Adrian? A co wy tu robicie? – mój tata po otrząśnięciu się z pierwszego szoku, uśmiechnął się do nas szeroko. – Wejdźcie – wpuścił nas do przedpokoju.
– Cześć, tato – mocno go przytuliłam. – Mam nadzieję, że nie przeszkadzamy? My tylko na chwilkę.
– Oczywiście, że nie przeszkadzacie – mówił radośnie i przywitał się z Adim uściskiem dłoni. – Ale niespodzianka – był naprawdę szczęśliwy. – Jolka, mamy gości – krzyknął w stronę kuchni.
– Kogo? – odkrzyknęła. Zdjęliśmy zimowe ubrania i weszliśmy do salonu, w którym właśnie pojawiła się Jola. – O rany! Ale super, że jesteście – powiedziała uradowana i nas wyściskała. – Co to za okazja? – zaśmiała się.
– No w zasadzie, to mamy coś dla ciebie, tato – powiedziałam i wyciągnęłam w jego stronę kopertę. – Jest to połowa twojego urodzinowego prezentu. Odpakuj, proszę.
– Prezentu? – zmarszczył brwi. – Przecież moje urodziny są dopiero pod koniec miesiąca.
– Dlatego mówię, że to połowa, a druga połowa będzie na twojej imprezce urodzinowej – wyszczerzyłam się, jak dziecko. – No otwórz, nie daj się prosić – ponaglałam go, bo byłam ciekawa, jak zareaguje.
Powoli odpakował kopertę. Spojrzałam podekscytowana na Adiego, który uśmiechał się do mnie. Wyciągnął ozdobną, podłużną kartkę i zaczął śledzić tekst. Z każdym czytanym słowem, jego oczy robiły się coraz większe. Jolka zaglądała mu przez ramię i reagowała tak samo.
– Czekaj, bo nie wiem, czy dobrze rozumiem. Mam zaproszenie na koncert LemON, który odbędzie się za dwa tygodnie w klubie Stodoła wraz z wejściem za kulisy? – patrzył na nas z niedowierzaniem.
– Dokładnie tak. Zawsze mieliśmy iść razem na ich koncert, ale nigdy nie było nam po drodze, więc twoje pięćdziesiąte urodziny, to chyba dobry czas, prawda? – przyglądałam mu się uważnie.
– Nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać – pokręcił głową z niedowierzaniem i szeroko się uśmiechnął. – Jestem zachwycony, w końcu spędzimy razem chociaż chwilę czasu – mocno mnie przytulił. – Dziękuję, kochanie – wyszeptał mi do ucha.
Wiedziałam, że mój tata był wzruszony. Naprawdę wiele razy chcieliśmy iść razem na koncert chłopaków, ale ciągle coś nam przeszkadzało. Nareszcie uda mi się wyciągnąć staruszka z domu, a dodatkowo będzie miał kilka innych niespodzianek. W końcu kartkę wypisał dla niego Igor i podpisał się na niej cały zespół.
– Postarałaś się młoda – Jolka pokiwała z uznaniem głową. – No to może uczcimy to jakoś? – uśmiechnęła się.
– Wino, piwo, whisky? – zapytał tata, kiedy oderwał się ode mnie i otarł kąciki oczu.
– Jestem tak padnięta, że jeśli napiję się alkoholu, to zasnę – zaśmiałam się.
– Ja podziękuję, bo prowadzę – westchnął Adi. – Chyba że Melka będzie kierowcą? – spojrzał na mnie z uniesioną brwią.
– Czy ty właśnie zaproponowałeś mi, żebym prowadziła twoje auto? – patrzyłam na niego oniemiała.
Nikt nie mógł prowadzić jego audi, serio. Ani Łukasz, ani Igor, nikt kompletnie nie siedział za kierownicą jego miłości życia. Spojrzałam kątem oka na Jolę, która wpatrywała się w niego tak jak ja oraz tatę, który uśmiechnął się pod nosem. Jak już facet pozwala swojej kobiecie usiąść za sterami jego ukochanego samochodu, to musi być bezgraniczna miłość!
– Tak, kochanie. Chętnie wypiję z twoim tatą szklaneczkę whisky, jeśli wsiądziesz za kierownicę – uśmiechnął się szelmowsko.
Matko, co ten facet ze mną robił. W jednej chwili czułam niedowierzanie, ekscytację i podniecenie na samą myśl, że będę mogła poprowadzić.
– Ty się jeszcze pytasz? Odkąd zobaczyłam to auto, błagałam w myślach, żebyś mi to kiedykolwiek zaproponował – poruszałam wymownie brwiami.
– No i w tym momencie, nie wiesz co zrobiłeś – mój tata zaśmiał się w głos.
– Cicho, nie ma odwrotu – cieszyłam się jak dzieciak. – Będę prowadzić audi, będę prowadzić audi – śpiewałam na głos, podskakując i kierując się na kanapę.
– Powiedz mi kim jesteś i co zrobiłaś z moją Melką? – zapytał przerażony Adi, kiedy usiadł w fotelu naprzeciwko mnie.
– Po prostu, właśnie uruchomiłeś potwora – zaśmiała się głośno Jolka i poszła do kuchni.
– Spełniłeś kolejne moje marzenie – posłałam mu całusa w powietrzu. – Nie patrz tak na mnie. Nawet nie wiesz, ile sprawiłeś mi tym radochy – zaśmiałam się.
W oczach Adiego dostrzegłam błysk. Zaczął patrzeć na mnie z takim pożądaniem, że zrobiło mi się w momencie gorąco. Po moim zmęczeniu nie było już śladu. Dodatkowo ten samochód. Czułam rosnące z każdą chwilą podekscytowanie w moich żyłach. Nie mogłam się doczekać. Mój tata nalał im whisky i pogrążyli się w rozmowie.
– Potowarzyszę ci wodą, bo muszę jechać jeszcze po Janka do moich rodziców – powiedziała druga połowa mojego taty i postawiła na małym stoliku przed nami karafkę, w której była wodą z cytryną i dwie szklanki. – Spędził dzisiaj cały dzień z dziadkami. Byli na lodowisku, w kinie i nawet chyba nie chcę wiedzieć gdzie jeszcze – zaśmiała się.
– Dzień pełen atrakcji, na pewno wróci padnięty – powiedziałam i nalałam sobie wody.
– Z pewnością – przytaknęła Jolka. – Jak ci idzie nagrywanie?
– Dobrze. Mam tak napięty grafik, że to jest jakaś masakra – westchnęłam i opadłam na oparcie kanapy. – Studia, licencjat i teraz ta płyta. Niestety nie mogę ci zdradzić zbyt wielu szczegółów, ale jeśli to wyjdzie tak, jak widzi to Borys, mój manager i Łukasz, brat Adiego, to będzie to coś pięknego. Tylko zanim to wszystko nastąpi, powypruwam sobie trochę flaków – zaśmiałam się.
– Dasz radę, kto jak nie ty – wtórowała mi śmiechem.
– Zobaczymy.
Pogadaliśmy jeszcze jakiś czas i razem z Jolką wyszliśmy z domu. Ona pojechała po Janka, a ja zasiadłam na miejscu kierowcy. Pogładziłam kierownicę z takim namaszczeniem, jakby to był jakiś skarb. Motyle w moim brzuchu skakały z radości, a ja miałam z podekscytowania gęsią skórkę.
– Zapnij pasy – powiedziałam w kierunku mojego chłopaka i zrobiłam przebiegły uśmieszek.
Adrian posłusznie zapiął pasy. Był tak cholernie spięty, że parsknęłam śmiechem. Spojrzał na mnie zestresowany.
– Adi, jechałeś ze mną nie raz. Wiesz, że potrafię prowadzić, przestań się tak zachowywać – śmiałam się, patrząc na niego.
– Ruszajmy – powiedział cicho i przełknął głośno ślinę.
Wcisnęłam sprzęgło i wrzuciłam pierwszy bieg. Przez pierwsze kilka minut, Adi siedział nieruchomo w fotelu, a ja czułam się jak w siódmym niebie.
– Nie przesadzaj, serio – śmiałam się. – Naprawdę myślisz, że rozwaliłabym ci auto? Przecież to twoja miłość.
Czułam jak intensywnie przygląda się mojemu profilowi. Byłam skupiona na drodze, ponieważ przejeżdżaliśmy właśnie przez centrum Warszawy, a jego spojrzenie wręcz paliło mój policzek.
– Co mi się tak przyglądasz? – zapytałam, kiedy stanęliśmy na czerwonym świetle.
Odwróciłam się w jego stronę. Uśmiechał się szelmowsko, jego rozwichrzone włosy opadały delikatnie na czoło, a oczy płonęły pożądaniem.
– Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jaki to podniecający widok – powiedział to tak seksownym głosem, że poczułam go w całym ciele.
Zielone światło. Ponownie skupiałam się na jeździe.
– Musisz mnie bardzo kochać, skoro pozwoliłeś mi prowadzić swoją Perełkę – powiedziałam.
– Jak nazwałaś moje auto? – niemal wyszeptał to pytanie.
– No Perełka. Słyszałam, jak tak kiedyś ją nazwałeś – powiedziałam i znowu staliśmy na czerwonym świetle, więc spojrzałam w kierunku mojego chłopaka.
– Nie masz pojęcia, jak bardzo cię teraz pragnę – powiedział lekko ochrypłym głosem. – Masz rację, bardzo cię kocham i chyba częściej będę chciał cię widzieć za kierownicą – uśmiechnął się zawadiacko.
– No proszę, jaka nagła zmiana zachowania, jeszcze przed chwilą, siedziałeś nieruchomo – zaśmiałam się i ruszyliśmy dalej, byliśmy już prawie na miejscu.
– No właśnie też się na tym zastanawiam – śmiał się. – Dasz radę zaparkować tyłem? – zapytał.
– Nie ma żadnego problemu – odpowiedziałam swobodnie.
Adi otworzył bramę i po chwili parkowałam tym cudnym autkiem. Zgasiłam silnik i wysiadłam, a on w momencie znalazł się przy mnie. Przycisnął mnie do drzwi, jedną dłoń wplótł we włosy i zachłannie pocałował.
– Nie masz pojęcia, co znaczyło usłyszeć z twoich ust, jak nazywasz ten samochód Perełką w dodatku prowadząc go – szeptał mi do ucha. – Bardzo mnie nakręciłaś – zaśmiał się w moją szyję, a ja dostałam gęsiej skórki. Złapałam go za podbródek, tak aby spojrzał mi w oczy.
– Nie masz pojęcia, jak bardzo podniecające było prowadzenie tego auta – uniosłam brew.
Po chwili poczułam szarpnięcie i Adi trzymał mnie na rękach, biegnąc ze mną w stronę wind. Echo naszego śmiechu rozniosło się po całym parkingu.
***
* LemON, Spójrz
** Piosenka autorska
Teledysk w tle:
Kamil Bednarek, Igor Herbut - Spragniony
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top