Rozdział XIII


Oczami Adriana

Koncert w Toruniu miał się odbyć za dwa dni. Nadal nie odważyłem się napisać do Meli o spotkanie. Cholernie się bałem, że jednak nie będzie chciała po tym wszystkim się ze mną widzieć. Nie chciałem jej ranić, a tak kurewsko mocno jej potrzebowałem. Nigdy czegoś takiego nie czułem. Z Anką było totalnie inaczej, nie musiałem się o nią starać. Pochwaliłem się jaką mam robotę i sama wskoczyła mi do łóżka. Nie protestowałem. Potem to uczucie samo jakoś przyszło, ale to na pewno nie było to, co dzieje się ze mną teraz. Czekałem aż do mnie napisze. Miałem ją ciągle w głowie. Nie sypiałem za dobrze. Ale jak już mi się udało to sny, które z nią miałem były tak niecenzuralne, że to jakaś masakra. Przetarłem twarz dłońmi. Nic to nie dało. Musiałem zacząć trzeźwo myśleć, bo nie mogłem tym razem zawalić. Podniosłem się w końcu z łóżka, wziąłem prysznic i jechałem do pracy. Tam wypiję kawę.

Wszedłem do naszej kuchni. Aromat świeżo zaparzonej kawy roznosił się po całym pomieszczeniu.

– Chyba miałeś ciężką noc – brat spojrzał na mnie znad kubka kawy, którą popijał, stojąc oparty plecami o blat.

– Coś w tym stylu – skrzywiłem się i potarłem obolały kark. Naprawdę kiepsko ostatnio sypiałem. Nie wiedziałem co mam zrobić, żeby Mela nie odsunęła się ode mnie.

– Odzywałeś się do niej à propos spotkania? – zapytał niby od niechcenia.

– Nie – odpowiedziałem krótko i nalałem kawę. Usiadłem przy stole i oparłem się czołem o jego blat.

– Nie chcę nic mówić, ale się wykończysz – powiedział i usiadł naprzeciwko mnie.

– Masz rację lepiej nic nie mów – odpowiedziałem nie zmieniając pozycji.

– Adi weź się kurwa ocknij, zachowujesz się jak dzieciak. Ile ty masz lat człowieku? Naprawdę nie potrafisz jej zaproponować spotkania? A co jeśli ona też na to czeka? – spojrzałem na niego z politowaniem i popukałem się w czoło.

– Czeka? Słyszysz się? Po tym wszystkim, naprawdę myślisz, że ona czeka na mnie z otwartymi ramionami? Błagam, na jakim ty świecie żyjesz – westchnąłem.

– Jak nie napiszesz, to się nie dowiesz. Nie widziałem cię jeszcze w tak opłakanym stanie, stary. Nie wiem, co ta dziewczyna ma w sobie, ale musi być naprawdę zajebista, skoro tak się zachowujesz – spojrzałem na niego i upiłem łyk kawy. O Jezu. Jak dobrze. Oczywiście, że jest zajebista, nie brałbym się za byle kogo – pokaż jej więc, że ci zależy.

– Łatwo ci mówić – jęknąłem. Co niby miałem zrobić, żeby uznała, że mi zależy?

– Kto jak kto, ale ty z tymi twoimi pomysłami na pewno coś wymyślisz. Zostało ci bardzo mało czasu, więc radzę się wziąć w garść, a nie użalać nad sobą – wziął kawę i wyszedł.

Miał rację. Kurwa, naprawdę miał cholerną rację, że muszę coś zrobić, bo stałem się jakimś mięczakiem. Wziąłem kawę i też zabrałem się do pracy. Liczyłem, że może wpadnie mi do głowy jakiś pomysł. Po południu jechałem jeszcze do Igora, żeby ustalić szczegóły weekendu.

– Przywiozłem ci więcej pierników. Muszę ci dawkować, bo jakbyś dostał wszystkie od razu, to nie byłoby ich w dwa dni – podałem kumplowi paczkę i usiadłem w salonie na kanapie.

– Jednak o mnie dbasz – zaśmiał się Igor. – Wyglądasz jakbyś od tygodnia nie spał – skrzywił się i usiadł naprzeciwko.

– Aż tak to widać? – jęknąłem. – Nieważne. Muszę wymyślić jakiś świetny plan, żeby pokazać Meli, że mi na niej zależy. – Położyłem głowę na oparcie kanapy i zamknąłem oczy. Nagle dostałem olśnienia. – Wiem! – krzyknąłem. Igor spojrzał na mnie jak na wariata. – Będziesz musiał mi pomóc.

– A niby w jaki sposób? – zapytał marszcząc brwi i jedząc piernika.

– Ona was kocha – powiedziałem, a Igor prawie zakrztusił się jedzeniem.

– Że co?

– No w sensie, że ona kocha LemON. Powtarzała mi kilka razy, że jej marzeniem jest spotkanie z wami osobiście. Jednak ona nie wie, że jestem waszym realizatorem dźwięku. Więc muszę to zrobić tak, żeby nie podejrzewała nic od początku. – Plan był genialny! Wymagał dopracowania niektórych szczegółów, ale był genialny. Igor przyglądał mi się badawczo.

– Ty się zakochałeś. Totalnie przepadłeś – uśmiechał się szeroko. – Nigdy nie widziałem cię w takim stanie. – Przetarłem twarz dłońmi. Miał rację, przepadłem dla tej dziewczyny. – Zorganizujemy konkurs – powiedział nagle.

– Jaki konkurs? – zapytałem marszcząc brwi.

– Konkurs na spotkanie z nami po koncercie w Toruniu. Myślisz, że weźmie udział? Bo jak nie weźmie to trochę lipa. Ale w sumie wtedy to już na pewno byś ją jakoś zgarnął po koncercie.

– Na pewno weźmie udział – przerwałem mu – jesteś genialny.

– Wiem – wyszczerzył się do mnie i dalej jadł pierniki. – To ogłosimy konkurs na zdjęcie ze Scarlett. Niech ludzie dadzą opis, dlaczego będą chcieli się z nami spotkać. Adam do niej zadzwoni, że wygrała i tym sposobem będzie miała z nami spotkanie. Też ją w sumie chętnie w końcu poznam. Bo ty się za bardzo opierdalasz i ona już dawno powinna tu być. Trzeba chłopakom to powiedzieć.

– Adam do niej zadzwoni, że wygrała i ma się stawić godzinę przed koncertem. My będziemy mieli jeszcze próbę. Adam jej wtedy zaproponuje, że może chciałaby wejść już teraz. Ona wejdzie. Weźmie ją na scenę, przywitasz się z nią i pogada sobie z wami przed koncertem. O! A może weźmiemy ją do tej sali co będzie dla nas przygotowana? Ja wtedy wejdę do niej i ta dam! – plan był idealny. Aż się cały trząsłem z podekscytowania.

– Ale szczegółowo to przemyślałeś – zaśmiał się Igor i pokręcił głową z niedowierzaniem. – Hm. Miała wygrać spotkanie po koncercie – zastanawiał się chwilę. – Może niech nam po koncercie coś zagra? Chciałbym usłyszeć ją na żywo. Ma naprawdę genialny głos. Myślę, że chłopacy też chętnie posłuchają. Myślisz, że się zgodzi? Bo może się będzie wstydzić. A co, jeśli nie weźmie udziału w konkursie?

– Na pewno weźmie. Nie przegapi takiej okazji. A jak ją zapytasz, czy dla was zagra, to będzie jej szczyt marzeń – zaśmiałem się. Jezu to było to. Na pewno dostrzeże, że mi na niej zależy. Nic nie mogło mi już zepsuć humoru.

Jak codziennie pisałem chwilę z Melą. Uśmiechałem się wtedy do telefonu jak głupi. Piątek zleciał niesamowicie szybko. Wieczorem umówiłem się z nią, że pogadamy sobie w poniedziałek na Messenger przez kamerę. Oh, gdybyś ty wiedziała co cię jutro czeka. Nie mogłem się doczekać tej akcji. Spakowałem się w torbę na kolejny weekend poza domem.

Rano podjechałem po Igora i ruszyliśmy do Torunia. Harry i Kołacz jechali busem. A reszta chłopaków swoimi autami. W międzyczasie Igor wymyślił post, który został wrzucony na fejsa. Czekałem na jej zgłoszenie. Musiała to zrobić, bo za bardzo nie miałem planu B. Igor co chwilę mówił, że dostają same selfie z ich płytą, ale opisy są nawet fajne. Błagam Melka wrzuć to zdjęcie. Czułem, że ona chce zrobić coś nietuzinkowego, nie lubi iść prostymi ścieżkami. Musiałem skupić się na drodze, a nie mogłem. Igor jak zwykle gadał jak najęty.

– Jest! – krzyknął nagle. – No proszę, cóż za pomysł na zdjęcie – zaśmiał się Igor. – Chcesz zobaczyć? – podstawił mi telefon przed kierownicę. Szybko zerknąłem, bo jechałem autostradą. Zobaczyłem tylko kawałek pianina.

– Weź mi powiedz co tam jest, bo muszę się skupić na drodze, zdążyłem zauważyć kawałek pianina – powiedziałem.

– Płytę położyła na miejscu przeznaczonym dla nut. Lewą ręka złapała akord i zrobiła zdjęcie. No powiem ci, że jestem pod wrażeniem. Kurde pianino jest ekstra. To tak odpręża. Ale jestem ciekawy jak ona brzmi na żywo. Opis też jest świetny. Chce nas poznać, dowiedzieć się jak pracujemy i w ogóle. Chyba Twój plan zadziała. Musimy poczekać do 13 na wszystkie zgłoszenia, żeby potem się przypadkiem nikt nie doczepił. Pokazywałeś już chłopakom?

– Nie jeszcze, w sumie zapomniałem – odpowiedziałem.

– Wrzucę na naszą grupę na Messengera jej video z YouTube, niech sobie posłuchają. O nam też włączę. – Igor podłączył telefon do USB i po chwili głos Meli rozbrzmiał w moim aucie. Jezu. Jest niesamowita. Już nie mogłem doczekać się jej reakcji. Na razie wszystko szło zgodnie z planem.

Dojechaliśmy na miejsce. Chłopacy byli zachwyceni głosem Melki. Wiadomo! Poinformowałem ich co i jak z tym konkursem, żeby zrobić dobre pierwsze wrażenie. Rozłożyliśmy sprzęt i zaczęliśmy próbę. W międzyczasie Adam zadzwonił do Meli. Była tak zaskoczona, że aż nie wiedziała co powiedzieć. Idealnie!

Oski: Czy ty masz coś wspólnego z tym, że Mela wygrała jakiś tam konkurs związany z LemON? Bo Karola ma z niej taką polewkę, że aż mi jej żal.

Ja: Moja. A czemu ma polewkę?

Oski: Mela cieszy się jak dzieciak. Rano była nawet na mieście, żeby kupić pierniki dla chłopaków. Oczywiście, żeby nie było ja się nie mam zamiaru wygadać żadnej z nich, że jesteś ich realizatorem dźwięku. Same się dzisiaj dowiedzą :D

Ja: O to chodziło! Muszę jej pokazać, że mi na niej zależy. Chłopacy mi w tym trochę pomagają...

Oski: Nareszcie... Powodzenia! Czuję, że to będzie ciekawy wieczór. Daj znać, jak wyszło.

Ja: Pewnie.

Pojechała rano po pierniki? Igor się posika ze szczęścia. W międzyczasie zamówiliśmy pizzę z bardzo dobrej, włoskiej restauracji Siciliana. Obsługa klubu mówiła, że najlepsza. Zdecydowanie się zgadzam. Czas do koncertu mijał bardzo szybko. Dochodziła 19 i byłem ciekawy, kiedy zjawi się ona. Z góry widziałem jak Adam wychodzi z sali koncertowej i idzie odebrać telefon. To oznaczało, że już tu była. Oby wszystko poszło świetnie. Byłem tak podekscytowany, jak jeszcze chyba nigdy w życiu. Po jakimś czasie pojawiła się. Ale ślicznie wyglądała. Stała z boku, ale doskonale ją widziałem. Igor skończył śpiewać, więc zapytałem o odsłuch. Byłem ciekawy czy pozna mnie po głosie. Od razu odwróciła się w moją stronę. Szok malujący się na jej twarzy był dla mnie w tym momencie najpiękniejszym widokiem. Igor zachowywał się jak zwykle. Ona była oczarowana. Przeszli na zaplecze, więc zszedłem ze swojego miejsca pracy i też poszedłem w tamtą stronę. Czekałem za drzwiami na odpowiedni moment.

– Rany jak to jest możliwe, że ja tu sobie tak po prostu siedzę z najlepszym zespołem na świecie? Normalnie to jakiś sen – mówiła z niedowierzaniem. Postanowiłem wkroczyć.

– Podobno to spełnienie marzeń – powiedziałem. Wszedłem z rękami w kieszeni uśmiechając się do niej. Siedziała na krześle, a na jej twarzy widać było całą gamę emocji. – Może mnie chociaż przytulisz, co? – zaśmiałem się. Była taka piękna, taka naturalna. Po chwili wstała z krzesła i się na mnie rzuciła. O tak! Zapach kokosowego żelu pod prysznic uderzył we mnie z prędkością światła. Mógłbym to wdychać codziennie, jak narkotyk. Jej miękkie włosy muskały mi twarz. Była przeszczęśliwa. Tego właśnie pragnąłem. Cieszyłem się jak dzieciak, że udało mi się sprawić jej taką niespodziankę. Spojrzała na mnie świecącymi ze szczęścia oczami. Ten widok zapamiętam do końca życia.

– Co tu się dzieje? Możesz mi to wytłumaczyć? Dlaczego nie powiedziałeś, że jesteś realizatorem dźwięku właśnie ich? Czy masz jeszcze jakieś tajemnice? Nie wierzę, że to się dzieje naprawdę – złapała się za głowę. Patrzyła na nas wszystkich nie wierząc, że naprawdę się tu znalazła. Mam jeszcze jedną tajemnicę, ale o niej dowiesz się w swoim czasie.

– No więc, chciałem dać ci znać, że jestem w Toruniu, żebyśmy się mogli spotkać. Jednakże chłopacy wpadli na pomysł, żeby urządzić konkurs na spotkanie z nimi po koncercie. Wiedziałem, że ich uwielbiasz, powtarzałaś to niejednokrotnie. Byłem pewien, że weźmiesz udział w tym konkursie. No i wzięłaś – powiedziałem. Igor walnął przemowę, że nie słyszał lepszej wersji Spójrz. No cóż, powtarzał mi to pół drogi w aucie. Kiedy zapytał, czy zagra dla nich, myślałem, że mi zaraz zejdzie na zawał.

– Adi uszczypnij mnie błagam, bo to nie dzieje się naprawdę – wyciągnęła do mnie rękę. Uszczypnąłem ją delikatnie. Chciało mi się tak śmiać, że to aż niemożliwe. – Auć. Oszalałeś? Nie tak mocno – wszyscy zaczęli się śmiać. – Mam coś dla was – powiedziała nagle. Po chwili wyciągnęła pierniki. Mówiłem, że Igor się posika ze szczęścia. Kupiła go w całości tym gestem. Mela promieniała szczęściem. Chciałbym móc codziennie ją taką oglądać. – To się nie dzieje naprawdę – pokręciła głową z niedowierzaniem. – Z przyjemnością wam zagram. Nie mogłeś spełnić mojego marzenia bardziej, niż teraz – patrzyła na mnie ze łzami szczęścia w oczach.

– Chodź, do koncertu zostało mało czasu, a musisz zająć miejsce w pierwszym rzędzie – powiedziałem i wyciągnąłem do niej rękę. Przyjęła ją. Poczułem ponownie ten niesamowity prąd w ciele. Zdecydowanie muszę częściej to robić. Chłopacy się z nią pożegnali i wyszliśmy. Spojrzała na nasze splecione dłonie. Miałem ogromną ochotę ją pocałować. Bałem się jednak, że po tym wszystkim mnie odrzuci. – Chciałem sprawić ci przyjemność – powiedziałem kiedy zatrzymaliśmy się w korytarzu. Bawiłem się palcami jej lewej dłoni. Miała takie długie palce. Miękkie i delikatne ręce.

– Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym, czyim dźwiękowcem jesteś? – patrzyła na mnie uważnie.

– W zasadzie nie wiem czemu. Zawsze lubiłem się tym wszystkim chwalić, każda dziewczyna wtedy na mnie leciała – poruszyłem znacząco brwiami. Taka była niestety prawda. Chociaż wiedziałem, że nawet gdybym się jej tym pochwalił, ona i tak byłaby nadal taka naturalna i skromna. – Jednak kiedy cię poznałem, to uznałem, że chciałbym, żebyś poznała mnie od tej mojej prawdziwej, nieprzechwalającej się strony. Dzięki temu, mogłem chociaż w jakiś sposób spełnić twoje marzenie – patrzyłem na nią intensywnie. Chciałem znaleźć się z nią teraz sam na sam. Chciałem móc się nią nacieszyć jak najdłużej. Już chciałem ją pocałować, kiedy Adam nam przeszkodził i powiedział, że ma iść zająć miejsce.

– Tak jasne, już idę – powiedziała w jego stronę. – Do zobaczenia potem. Daj czadu – uśmiechnęła się szeroko i pocałowała mnie w policzek! Może jej naprawdę na mnie zależy i mój brat miał rację? Uśmiechnąłem się do niej czule i puściłem dłoń, chociaż bardzo nie chciałem tego robić. Wróciłem do chłopaków.

– I co, było buzi? – Igor wymownie poruszał brwiami. – Bo jak nie było to słabo się postarałeś – zaśmiał się.

– Spokojnie, na buziaka jeszcze dzisiaj zasłużę – pokręciłem z niedowierzaniem głową. – Dzięki chłopaki. Obiecuję tego nie spierdolić – ukłoniłem się. A oni zaczęli bić mi brawo i się ze mnie śmiać. – Dobra Idziemy zrobić show! – po chwili poszedłem na podest, żeby ogarnąć ten koncert. Wrzask, kiedy chłopacy wyszli był niesamowity. Naprawdę robili niezłą furorę. Wszystko przebiegało zgodnie z założonym przez nas planem. Igor jak zwykle dawał swoje przemowy.

– Tak sobie tu dzisiaj jechałem i zastanawiałem się jak to jest, że macie takie dobre pierniki? Ostatnio nasz Adi, realizator dźwięku – rozległy się wiwaty, kiedy Igor wspomniał o mnie. Nie wiedziałem, że też mam fanów. Zaśmiałem się sam z siebie. Co on znowu kombinował? – Ale masz powodzenie chłopie – zaśmiał się, a cała sala z nim. – No więc, ostatnio Adi był w Toruniu i przywiózł ze sobą całą torbę pierników. Myślałem, że wszystko dla mnie, ale niestety – udawał smutnego – dostałem tylko małą paczkę – pokręcił głową. O ty wredna małpo! Przecież ostatnio kolejną paczkę ci przyniosłem! Jakbym dał ci wszystkie od razu, to byś wszystkie pożarł na raz. – Tak że ja kocham pierniki, a ty masz przywieźć mi następnym razem całą torbę – patrzył na mnie. Ja ci dam pierniki! Cała sala zaczęła się śmiać. – Dobra, to teraz można się przytulić – powiedział i nagle wszystkie pary przytuliły się do siebie. Mimo, że nie widziałem jej stąd, wiedziałem gdzie stoi. Chciałem być tam i w tym momencie też ją przytulić. Dalej wszystko było idealnie. Nagle znowu dał przemowę. – Wiecie jak to czasem jest. Coś nie idzie po naszej myśli albo czegoś nie dopowiemy. Nagle wszystko trafia szlag. Każdą sytuację da się jednak naprawić. Naprawiajmy siebie nawzajem. Bo czasem serce, które do końca nie jest posklejane, potrzebuje drugiego serca w podobnej rozsypce – na bank spojrzał na Melę i potem na mnie. Rozległo się Napraw. O stary, teraz to dałeś. Zrobiło mi się gorąco. Naprawdę nie umiałem już bez niej wstać. Tylko czy ona da radę mnie pokochać?

– Czy on przypadkiem nie mówił o was? – Radek spojrzał na mnie z uniesioną brwią.

– Znając jego, to nie mógł sobie tego odpuścić – zaśmiałem się.

– Cały Igor... – westchnął.

Reszta koncertu przebiegła idealnie. Chłopacy zakończyli na Scarlett, zrobili sobie zdjęcie, więc można było opuścić stanowisko. Tłum był przerażający. Musiałem się do niej dopchać. Nie mogła tam tak stać i czekać na autograf. Miała się z nimi widzieć sama. Nie mogłem jej dostrzec. W końcu dotarłem na sam przód i spostrzegłem Kamila. Na pewno i ona była gdzieś obok. Wgniatali ją w te barierki. Położyłem jej dłonie na talii i wyciągnąłem z tłumu. Kiwnąłem Kamilowi, że też mają wyjść z Olką do nas. Skoro była z przyjaciółmi, czemu nie miałbym załatwić przy okazji spotkania z chłopakami również im.

Nie mogłem patrzeć jak cię zgniatają szepnąłem jej do ucha. Boże jak dobrze było ją mieć obok. Czułem, że jest tak jak powinno być. Bez niej była jakaś taka dziwna pustka. Z nią wszystko było inne, lepsze, pełniejsze. Nie ma sensu tam się pchać powiedziałem, kiedy Olka i Kamil przedarli się do nas. Melka i tak ma spotkanie z nimi, jak skończą rozdawać autografy, więc może poczekacie też? Na pewno podpiszą wam płyty albo strzelą fotkę. Dlatego was zawołałem – uśmiechnąłem się, a Olka patrzyła na mnie oniemiała.

Serio? Mówisz poważnie?

No pewnie wzruszyłem ramionami. Olka chyba też była zakręcona na ich punkcie. Trzymałem Melę w pasie. Wdychałem jej zapach. Chciałem żebyśmy zostali sami. Potrzebowałem z nią porozmawiać. Miałem nadzieję, że zgodzi się spotkać ze mną po tym wszystkim, chociaż na pewno będzie to już noc.

Zgadnij, kto najgłośniej krzyczał jak Igor dziękował za ciebie odwróciła się do mnie z szerokim uśmiechem na twarzy. Była tak rozpromieniona, że miałem ochotę się na nią rzucić.

No na pewno nie ty uniosłem brew, musiałem się z nią trochę podroczyć.

No wiesz co, dzięki udawała obrażoną i założyła ręce na piersi.

No dobra, już dobra słyszałem jak krzyczysz przyciągnąłem ją bardziej do siebie, śmiejąc się przy tym.

Mówiłam, że nie lubię kłamstwa odsunęła się ode mnie. Nie odchodź! Widziałem, że sobie ze mnie żartuje. Kurwa, Mela, nie przygryzaj tej wargi, bo naprawdę nie ręczę za siebie.

Wiem, dlatego wierzę, że krzyczałaś najgłośniej śmiałem się. Tłum się powoli rozchodzi, możemy podejść sobie bokiem powiedziałem. Chciałem, żeby Olka z Kamilem szli przodem. Musiałem ją zapytać, czy spotka się ze mną, bo inaczej zwariuję. Oby Łukasz miał rację. Złapałem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie. No dalej. Zrób to. Zostajemy na noc w Toruniu. Rano ruszamy do Gdańska. Spędzisz ze mną dzisiaj jeszcze trochę czasu? patrzyłem jej w oczy. One mówiły wszystko. Zobaczyłem w nich błysk. Jezu, ona też tego chciała! Szeroko się uśmiechnęła.

Oczywiście, że tak odpowiedziała. A ja przepadłem. Musiałem jej powiedzieć co czuję, bo inaczej nadal czekały mnie nieprzespane noce. Tylko ona mogła sprawić, że będę szczęśliwy. Szliśmy w stronę barierek. Hm. Chyba podoba się jej chodzenie ze mną za rękę. Bardzo dobrze, przyzwyczajaj się, bo nie zamierzam teraz tak łatwo odpuścić.

Chłopacy zagadali Melę. Ja z Kamilem i Harrym gadaliśmy o perkusji. Po chwili Igor poleciał po te swoje pierniki, a Mela siadała do pianina. O tak. Na to czekałem. Radek włączył na nią światła. Wyglądała tak pięknie, że aż mnie to bolało. Scena pasowała jej idealnie. Igor dołączył do nas. Staliśmy wszyscy oparci o barierki. Olka z Kamilem pokazali jej kciuki do góry. Było widać, że się stresuje, ale kiedy tylko dotknęła klawiszy nagle jakby odpłynęła. Miałem niesamowite ciary na całym ciele, kiedy śpiewała. Co za głos! Czułem jakby śpiewała o nas. Że jej serce za mną tęskni, to w ogóle możliwe? Skończyła. Cisza. Nikt się nie odezwał. To było tak dobre, że wszyscy zaniemówiliśmy. W końcu się odezwałem i powiedziałem, że ma coś jeszcze zagrać. Ale by było słabo, gdyby sobie pomyślała, że jej źle poszło. Zagrała Spójrz. Na ostatni refren dołączył Igor. Kurwa, co to był za duet! Rozwalili system. W życiu nie słyszałem czegoś tak dobrego. Muszą coś razem kiedyś nagrać, nie ma innej opcji. Już ja się o to postaram.

Igor zaproponował jej, żeby pojechała z nami. Wiedziałem, że ma te głupie egzaminy, więc starałem się uratować sytuację. Może potem jeszcze ją do tego przekonam? A jak nie, to mam pewien kolejny, niecny plan, ale będę musiał wypytać o kilka szczegółów.

Odprowadziliśmy Olkę i Kamila. Kiedy Olka się na mnie rzuciła, znieruchomiałem. Nie wiedziałem jak mam się zachować. Kamil stał obok i tylko się śmiał, więc uznałem, że chyba jednak nie ma mi za złe, że odwzajemniłem ten uścisk. Mela wręcz wybuchła śmiechem, dlatego wiedziałem, że ona nie pomyślała sobie nic złego w związku z tym gestem. Poszli. Jeszcze trochę i zostaniemy sami. Kiedy zaproponowała, żeby pomóc ze sprzętem, myślałem, że padnę. Oj zdecydowanie chciałbym, żebyś się kiedyś zajęła moim sprzętem, ale na pewno nie teraz, kiedy wokół są ludzie. W końcu ogarnęliśmy ten bajzel i wyszliśmy.

– Jesteś autem? – zapytałem.

– Tak, tak – odpowiedziała. I szliśmy w stronę parkingu. – Gdzie jedziemy? Osobiście jestem potwornie głodna, dochodzi już północ. Może KFC? – W końcu miała czapkę i rękawiczki. Była taka szczęśliwa, że nie mogłem się na nią napatrzeć.

– Czytasz mi w myślach – uśmiechnąłem się szeroko. Byłem potwornie głodny. – Odwieziesz mnie potem tutaj? Bo też przyjechałem swoim.

– Zastanowię się – spojrzała na mnie rozbawiona. Staliśmy obok jej samochodu. Promieniała szczęściem. Blask jej oczu powodował, że miałem ochotę patrzeć tak na nią całe życie. Musiałem ją pocałować. – Dziękuję ci z całego serca. Jesteś niesamowity. Nikt nigdy nie zrobił dla mnie czegoś tak wspaniałego – Tak jest! Jestem zajebisty. Kurwa, naprawdę mi się udało sprawić, żeby była szczęśliwa. Miałem ochotę ją pocałować, tak szalenie i namiętnie. Zarzuciła mi swoje ręce na szyję i pocałowała. Kurwa. To się nie dzieje naprawdę. Czułem tęsknotę, wdzięczność, szczęście. Mela. Co ty ze mną robisz? Oparłem ją o drzwi auta i pogłębiłem pocałunek. Ona też mnie chciała. Właśnie mi to udowodniła. Moje dłonie błądziły po jej talii, chciałem ściągnąć z niej wszystko, ale nie mogłem. Jeszcze trochę. Jęknąłem w jej usta, tak cholernie tego potrzebowałem. Dotknąłem jej policzków i oparłem swoje czoło o jej. Zaczęliśmy się śmiać. Kurwa. Zakochałem się. Totalnie. – Chodź, bo zaraz zamarzniemy – powiedziała.

Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do KFC. Zamówiliśmy żarcie i usiedliśmy na bocznych kanapach. Postanowiłem wypytać ją najpierw o ten egzamin, jeśli mój kolejny niecny plan miał się powieść.

– Umiesz już coś na ten poniedziałkowy egzamin? – zapytałem.

– No powiedzmy – westchnęła. – Ta kobieta jest straszna i na pewno będzie chciała nas wszystkich udupić. Mam wrażenie, że to jej życiowy cel – zaśmiała się.

– Oni są tobą zachwyceni, ja zresztą też. Może uda ci się wyskoczyć chociaż na dwa dni? – spróbowałem ostatni raz zapytać wprost.

– Bardzo bym chciała. To nawet nie było moje najskrytsze marzenie, bo nie miałam pojęcia, że wydarzy się coś tak niemożliwego w moim życiu. Ja mogę za nimi na koniec świata, nawet boso – zaśmiała się. – Wszystko zależy, czy w poniedziałek zdam – dobra, ciągnę dalej.

– O której masz egzamin?

– O 10, będzie trwał około godziny. Mam nadzieję, że to zdam za pierwszym razem. Muszę dzisiaj porządnie przysiąść – świetnie moja droga, powiedziałaś mi więcej niż oczekiwałem.

– Mela, kto jak nie ty? Powalisz ją tam na kolana. Będę trzymać kciuki. Daj mi znać jak coś postanowisz. Nie naciskam – powiedziałem. Ale już czułem, że nieźle się zdziwi w ten poniedziałek. Dobra, teraz czas na poważny temat. – Tęskniłem za tobą – wykrztusiłem w końcu z siebie. Pogłaskałem ją po dłoni. Mój dotyk naprawdę na nią działał. Zauważyłem po reakcji. – Przepraszam jeszcze raz, że ci tego wszystkiego nie wyjaśniłem osobiście. Spieszyłem się na ten cholerny autobus, żeby zamknąć to bagno, w którym siedziałem. Naprawdę nie chciałem cię zranić. Nawet by mi to do głowy nie przyszło – westchnąłem. – Igor miał niezłą gadkę na tym koncercie, co? – byłem ciekawy, czy tez to zauważyła.

– Rozumiem, że to naprawdę było o nas i Igor Herbut, wiedział o mnie zanim przyjechaliście do Torunia? – była rozbawiona. Tak, wiedział wszystko.

– Tak, coś tam wiedział. Opowiedziałem o naszym spotkaniu, nie chciał mi wierzyć. Potem pokazałem mu twoje zdjęcie – zamilkłem na chwilę. Kreśliłem kciukiem kółka na jej dłoni. Powiedzieć jej? Kurwa Adi. Ogarnij się. Gdzie twoja gadka? Jak jej teraz nie powiesz, to jesteś cholernym mięczakiem. – Wiesz co mi powiedział? – spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się delikatnie. Tak bardzo byłem ciekawy jej reakcji. Pokręciła przecząco głową. – Że wie, że mam złamane serce, a kiedy zobaczył twoje zdjęcie, powiedział, że mnie naprawisz. – Powiedziałem to na głos. Stało się. Serce waliło mi jak oszalałe. Błagam powiedz coś.

– Myślisz, że jestem w stanie to zrobić? – wyszeptała i splotła nasze dłonie. Zrobiło mi się nagle w chuj gorąco. – Myślisz, że twoje nieposklejane serce, potrzebuje mojego, które też jest w rozsypce? – Ja pierdole. Tak. Potrzebuję twojego serca. Cholera. Całej cię potrzebuję! Ty mnie też, widzę to w twoich oczach kochanie. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu.

– Myślę, że jesteś jedyną osobą, która jest w stanie posklejać je na nowo – powiedziałem cicho, bo nie wierzyłem, że przejdzie mi to przez gardło.

– W takim razie podejmę to wyzwanie – odpowiedziała. Ja pierdole. Naprawdę to powiedziała. Ona mnie chce, po tym wszystkim! Łukasz, stary stawiam ci flaszkę.

– W takim razie, ja również podejmuję wyzwanie, żeby posklejać twoje – uśmiechnąłem się szeroko. Nie wyobrażam sobie, żebyś miała je jeszcze kiedykolwiek złamane. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę. Odwiozła mnie potem z powrotem na parking.

– Jeszcze raz dziękuję. Nie znam nikogo, kto zadałby sobie tyle trudu, żeby to wszystko tak zorganizować. Chyba musi ci na mnie zależeć – zaśmiała się, kiedy staliśmy w tym mrozie koło jej auta.

– Nawet nie masz pojęcia jak bardzo – nie kontrolowałem się. Samo poszło. Po chwili stała oparta o drzwi samochodu. Całowałem ją tak zachłannie, jakbym miał już jej nigdy nie zobaczyć. A to był dopiero nasz początek. Pomiędzy naszymi ciałami nie było nawet milimetra odległości. Moje dłonie błądziły gdzieś między jej talią, plecami i pośladkami. Teraz ona jęknęła w moje usta i przygryzła wargę. Cholera. Mela nie rób tak, bo nie wrócisz dzisiaj do domu. Kiedy otwierała oczy, widziałem znikającą w nich mgiełkę. Ależ ona była teraz seksowna. Miałem ochotę wziąć ją na tyle tego auta. Musiałem się powstrzymać. Wszystko w swoim czasie. Nie wiem, czy wyczuła moje wybrzuszenie w spodniach. Jeśli tak, to przynajmniej wiedziała, jak na mnie działa. – Ucz się pilnie, czekam na odpowiedź – pocałowałem ją jeszcze raz. Chwilę do siebie dochodziła. Teraz to ona jeszcze raz mnie pocałowała. Też nie miała ochoty się rozstawać.

W końcu wsiadła do auta i odjechała. Stałem tak jeszcze chwilę i łapałem mroźne powietrze. Bo nie wiedzieć czemu jakoś się nagle zrobiło potwornie gorąco. Kurwa! Byłem najszczęśliwszym facetem na ziemi! Dojechałem do hotelu i poszedłem do pokoju. Igor już spał. Wziąłem prysznic i poszedłem w jego ślady. W końcu nie będę miał problemu ze spaniem. Jutro czekał nas Gdańsk. A w poniedziałek zamierzałem zrobić wszystko, żeby pojechała z nami do Warszawy. Musiałem poprosić o pomoc jej przyjaciół, żeby wszystko wyszło idealnie. 


***

Teledysk w tle: 
LemON, O niczym

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top