Rozdział X
Oczami Melki
Nie dałam rady jechać autem. Musiałam się uspokoić. Wyglądałam jak siedem nieszczęść z tym rozmazanym makijażem, ale miałam to naprawdę gdzieś. Nie wiem ile minęło czasu odkąd uświadomiłam sobie jaką jestem totalną idiotką. Przecież wiedziałam, że ma dziewczynę. Czego oczekiwałam? Uczucia? Wiedziałam, że nie będzie ze mną. A jednak to sobie zrobiłam. Złamałam swoje ledwo posklejane serce ponownie. Potrzebowałam Karoliny albo Olki. Jak na złość jedna i druga była w pracy. Olka pracowała dzisiaj w sklepie do wieczora, a Karolina po zamknięciu salonu o 14 miała spędzić czas z mamą na zakupach. Odpaliłam auto i ruszyłam.
Zatrzymałam się na wjeździe tak dobrze znanej mi posesji. Wiedziałam, że skończył pracę, w soboty był w studio do 14. Była 15:40. Jego auto było zaparkowane na końcu podjazdu, co potwierdziło moje przypuszczenia. Wzięłam głęboki oddech. Zadzwoniłam do drzwi. Nie wiedziałam właściwe co chce mu powiedzieć, ale wiedziałam, że to on najlepiej zrozumie tę idiotyczną sytuację. Otworzył drzwi z uśmiechem na twarzy.
– Hej Oski, czy.... – właściwie co chciałam powiedzieć? Kiedy zobaczył mój opłakany stan, jego twarz wyglądała na zmartwioną, a w oczach widniał smutek. On już wszystko wiedział. Adrian dał mu znać. Czułam to.
– Oh, Melka – powiedział czule i mnie przytulił. Poczułam się bezpiecznie. Jak wtedy, kiedy stanął po mojej stronie po akcji z Kubą.
Naprawdę lubiłam drugie połówki moich przyjaciółek. Przez ten czas, który ze sobą spędzaliśmy, bardzo się zżyliśmy. Byli dla mnie jak starsi bracia, którzy chronią swoją młodszą siostrę przed całym złem tego świata. Zdjął mi kurtkę, wziął za rękę i poprowadził do salonu, po czym posadził moje bezwładne ciało na kanapę.
– Kawa, herbata czy woda? – zapytał idąc w stronę kuchni.
– Woda – odpowiedziałam. Chwilę milczałam. – Oski ja wiedziałam, że on jest zajęty – powiedziałam to na głos. Musiałam. Zdawałam sobie sprawę z tego, że dziewczyny będą wściekłe jak się dowiedzą, ale wiedziałam, że to Oski jest tą osobą, która może mi chociaż trochę to wszystko wyjaśnić. Na dźwięk tych słów odwrócił się w moim kierunku i spojrzał pytającym wzrokiem. Przełknęłam gulę tkwiącą w moim gardle. – Słyszałam waszą rozmowę na Sylwestrze – powiedziałam cicho. Głupio mi było się do tego przyznawać. Oski wciągnął powietrze. Wziął szklankę wody z kuchni, postawił ją na stoliku przy kanapie i usiadł na przeciwko mnie na fotelu.
– A mogę wiedzieć co dokładnie słyszałaś? – zapytał i pochylił się w moją stronę.
– Jak pytałeś go co z Anką, a on odpowiedział, że nic i nadal z nią jest. Tylko tyle i aż tyle. Wystarczyło. Oski ja przepraszam, wcale nie chciałam tego słyszeć. Odwieszałam kurtkę, bo wróciłyśmy z dziewczynami z dworu i szłam do łazienki. To było przypadkiem – tłumaczyłam się zażenowana i totalnie rozbita, a ten tylko pokręcił głową i zaśmiał się lekko.
– Słyszałaś tylko strzępek rozmowy wyrwanej z kontekstu – spojrzał na mnie i wiedziałam, że mówi prawdę. – Owszem, powiedział, że nadal z nią jest, ale po Nowym Roku chce to zakończyć – otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia. – Widzisz Melka – westchnął – to jest trochę skomplikowane. Tak naprawdę to on powinien ci to wszystko wytłumaczyć, nie ja.
– Oski jeśli obiecałeś mu, że czegoś nie powiesz, to nie mów. Wiesz dobrze jakie mam do tego podejście – uśmiechnął się do mnie czule.
– Wiem. Bardzo to szanuję. Nic mu nie obiecałem. Napisał do mnie przed chwilą, że jeśli Karola albo ty będziecie mnie o to wszystko obwiniać, to mam powiedzieć, że to on mi kazał nic nie mówić.
– Nie winię cię za nic, dobrze o tym wiesz. Jestem tak cholernie głupia i naiwna, że dałam się w to wkręcić – oparłam głowę o zagłówek kanapy i zamknęłam oczy. Adi chciał wziąć winę na siebie, żebym nie obwiniała naszego przyjaciela. Szanuję. – To wszystko jest takie skomplikowane, ja chyba nie potrafię mieć spokoju w swoim życiu – zaśmiałam się i pokręciłam głową. Czułam, że Oskar bacznie mi się przyglądał. Otworzyłam oczy.
– Myślę, że jutro będzie miał już wszystko zakończone – powiedział pewnie. – Jeśli zrobi tak, jak mi mówił, to mam nadzieję, że to co jest między wami nie będzie do końca skreślone. Jeśli odważy się do ciebie odezwać, to postaraj się go chociaż wysłuchać. Obiecasz mi to? – spojrzał na mnie z troską.
Wiedziałam, że jest ze mną całkowicie szczery i wie zdecydowanie więcej niż ja. Chciałam to sobie dalej robić? Mogę zaufać facetowi, który mając dziewczynę, nieważne, że chciał to zakończyć, tak dobrze bawi się z inną? Co jeśli mnie też tak potraktuje? Popieprzone to wszystko.
– Obiecuję, że wysłucham. Na to się mogę zgodzić – westchnęłam. – Czemu myślisz, że ma się nie odważyć do mnie napisać? – zapytałam.
– Uwierz mi, że zawsze robi wszystko po swojemu i rzadko kogo słucha. Ale zżerające go wyrzuty sumienia będą kazały mu trzymać się od ciebie z daleka na jakiś czas, żeby nie zranić cię bardziej. On zdaje sobie sprawę z tego, że nie chcesz go znać.
– To nie tak, że nie chcę go znać – jęknęłam i schowałam twarz w dłoniach. – Przecież wiedziałam w co się pakuję. Wiedziałam, że ma dziewczynę, a jednak kiedy tylko przebywałam w jego towarzystwie, nagle zapominałam o tym, że jest zajęty. Sama jestem sobie winna – westchnęłam. – Mam tylko trochę żal do niego, że mi tego wprost nie powiedział.
– Mówiłem mu, że ma to zrobić, ale tak jak wcześniej wspomniałem, robi wszystko po swojemu – Oski pokręcił głową. Widziałam, że też go to dotknęło, w końcu to jego najlepszy przyjaciel, a ja mu się wypłakuję w rękaw. Boże Mela, ty to naprawdę czasem nie myślisz.
– Przepraszam – powiedziałam. – To twój przyjaciel, ja nie mam...
– Przestań – przerwał mi i złapał za ramiona. – Też jesteś moją przyjaciółką, jesteś dla mnie jak siostra. Nie mogę po prostu patrzeć jak wzajemnie się ranicie, przez te wszystkie niedopowiedzenia – westchnął. – Chciałbym, żeby każde z was było szczęśliwe. Mam nadzieję, że w jakiś sposób się dogadacie.
– A co tu się dzieje? Mela, co się stało? Czemu jesteś w takiej rozsypce? – nawet nie wiem, kiedy Karolina weszła do domu. – Kochana moja – rzuciła wszystkie torby na ziemię i w momencie znalazła się przy mnie, mocno do siebie przytulając. Tego potrzebowałam. Chwilę tak trwałyśmy po czym opowiedziałam jej wszystko od momentu, kiedy usłyszałam, że Adi ma dziewczynę, do momentu mojego załamania w aucie.
– Wiedziałeś? – spojrzała gniewnie na Oskara. Przytaknął. – I pozwoliłeś jej w to brnąć dalej? – patrzyła na niego z pretensją.
– To nie jego wina – odpowiedziałam od razu. Nie mogłam pozwolić, żeby kłócili się z tego powodu. – Zrozum, ja sama o tym wiedziałam, a szłam w to dalej. Oski nie ma z tym nic wspólnego. Nie wiń go za nic, proszę. On mi próbował pomóc – Karola patrzyła raz na mnie, raz na swojego narzeczonego.
– Dobrze, rozumiem. Dziękuję, że z nią o tym porozmawiałeś – patrzyła na niego z miłością. Ich relacja była tak wspaniała, że to było aż nieprawdopodobne. – Czemu mi nie daliście znać? Przyjechałabym wcześniej – odpowiedziała i wciąż trzymała mnie za rękę.
– Daj spokój. Już ogarniam. Może nie wyglądam, ale na pewno ta rozmowa pozwoliła mi się uspokoić. Będę się zbierać. Muszę to wszystko sobie jakoś poukładać – westchnęłam.
– Zostań. Nie będziesz przecież siedziała sama – powiedziała natychmiast moja przyjaciółka.
– Dziękuję, ale nie będę wam robić więcej kłopotu – patrzyłam raz na jedno, raz na drugie. – potrzebuje pomyśleć w samotności.
– Rozumiem. Pamiętaj jednak, że jesteśmy z Oskim dostępni 24 godziny na dobę – spojrzała na mnie z uniesioną brwią. Widziałam w jej oczach troskę i zrozumienie. Zresztą u Oskara to samo. Dobrze jest mieć takich przyjaciół.
Pożegnałam się z nimi i wróciłam do domu. Zasiadłam do pianina. Zaczęłam grać. Przelałam w to cały swój ból, złość, smutek i żal. Lepiej mi się oddychało. Do końca dnia nie wyszłam z pokoju. Wieczorem Olka zadzwoniła i zapytała jak po randce, więc jej opowiedziałam. Nie była taka wyrozumiała jak Karolina. Ochrzaniła mnie konkretnie. No cóż, miała rację.
Niedziela minęła mi szybko. Artur przyszedł na obiad, więc chwilę z nimi posiedziałam. Potem zajęłam się przygotowaniem na jutrzejsze zajęcia. Musiałam też rozplanować sobie porządnie naukę na te wszystkie zaliczenia, które zbliżały się wielkimi krokami. Ciężki powrót do rzeczywistości. Dźwięk Messengera oderwał mnie od notatek.
Adrian Sawicki: Hej. Długo zastanawiałem się, czy powinienem do Ciebie napisać... Nie mogę jednak przestać o Tobie myśleć. Czy znajdziesz w sobie tyle siły, żeby wysłuchać co mam Ci do powiedzenia? Zrozumiem, jeśli nie chcesz mnie znać. Nie dziwię się. Chciałbym jednak, żebyś znała prawdę, nawet jeśli miałbym stracić przez to z Tobą kontakt.
Wpatrywałam się w ekran i zastanawiałam się co zrobić. Chciałam z nim porozmawiać i wszystko wyjaśnić, a z drugiej strony zastanawiałam się, czy ma sens brnięcie w to dalej?
Ja: Wysłucham Cię.
Odpisałam i po chwili wysłałam mu swój numer. Wiedziałam, że z mojej nauki i tak już dzisiaj nici. Rozległ się dźwięk telefonu. Wzięłam głęboki oddech. Odebrałam.
– Hej – powiedziałam spokojnym tonem. Przynajmniej starałam się, żeby tak to brzmiało.
– Melka przepraszam – jego głos był taki przejmujący i zraniony, jakby cierpiał jakieś katusze. – To wszystko nie miało tak wyglądać – zamilkł na chwilę. – Chciałbym tylko, żebyś mnie wysłuchała.
– Wysłucham cię Adi, możesz kontynuować – powiedziałam cicho. Siedziałam na łóżku oparta o poduszki i zamknęłam oczy. Jego głos powodował, że moje ciało przechodziły niesamowite ciarki.
– Dziękuję – odpowiedział. – Zasługujesz na cała prawdę. Proszę, nie myśl o mnie źle. Jakiś czas temu miałem pewne podejrzenia, że moja dziewczyna mnie zdradza – zaczął opowieść, a ja na te słowa znieruchomiałam. Dlatego chciał się z nią rozstać. – Zbagatelizowałem je. Kochałem ją nad życie, zrobiłbym dla niej wszystko. Zresztą miała przy mnie wszystko co chciała. Naprawdę. – Jego głos co jakiś czas się łamał, ale starał się mówić spokojnym i opanowanym tonem. Słyszałam jego ból. – Mieliśmy w tym roku pojechać na święta do mojego rodzinnego domu. Wszystko było zaplanowane, dopóki pewnego dnia w grudniu nie oznajmiła mi, że ona jednak jedzie ze swoją rodziną na święta i Sylwestra do Zakopanego na domek. Ucieszyłem się, bo myślałem, że pojedziemy tam razem, skoro byliśmy już prawie dwa lata ze sobą. Otóż nie. Moja dziewczyna oznajmiła, że niestety już wszystkie miejsca są zajęte przez jej rodzinę. Było mi cholernie przykro, ale nie protestowałem. W końcu rodzina jest najważniejsza. W połowie grudnia poprosiła mnie o pożyczenie kasy, żeby móc opłacić swoje miejsce, ponieważ rodzice wyłożyli ją za nią. Oczywiście zgodziłem się bez wahania. Rzekomo oddała rodzicom. Wyjeżdżała dzień przed Wigilią – zamilkł. Bardzo go to bolało. Mnie też. – Mówiłem ci, że moim marzeniem jest wyjazd do Stanów Zjednoczonych. Odkładam sobie na niego do skarbonki, jak dzieciak z podstawówki. Wróciłem do domu, bo chciałem dorzucić kolejną część i zniknęły mi trzy tysiące – westchnął. Co za głupia małpa! – Napisałem do niej, gdzie moja kasa. Odpowiedziała, że pożyczyła, żeby sobie kupić kilka rzeczy na wyjazd. To już był cios poniżej pasa. Napisałem do kumpli, którzy już jakiś czas temu mówili mi, że widzieli ją z jakimś czterdziestolatkiem. Nie chciało mi się wierzyć wtedy, że moja Anka mogłaby mi zrobić coś takiego. Przecież zajebiście nam było razem. Teraz wiem, że chyba tylko ja tak myślałem – ponownie zamilkł. Tak bardzo czułam, jak jest zraniony. Sama miałam łzy w oczach. – Miałem dowody, całe mnóstwo pierdolonych dowodów, że mnie zdradza od pół roku. Postanowiłem, że jak wróci z Zakopanego zakończę to raz na zawsze. Nie mogłem patrzeć na inne dziewczyny, w każdej doszukiwałem się fałszu. Dopóki nie spotkałem cię w autobusie. Ja nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Nie wychodziłaś mi z głowy. Jak przyjechałem do Torunia, Oski gadał mi ciągle o jakiejś przyjaciółce jego narzeczonej – zaśmiał się na to wspomnienie. – Wiesz, że powiedziałem mu wtedy, że nie chce nawet widzieć jej zdjęcia, bo nie mam ochoty nikogo poznawać? Po pierwsze sprawa z Anką nie była zakończona, a po drugie – westchnął – miałem w głowie ciebie. Kiedy okazało się na Sylwestrze, że to ty jesteś tą przyjaciółką, nie wierzyłem w swoje szczęście. Przepraszam, że ci tego nie powiedziałem. Wiem, że jestem idiotą, kretynem i totalnym dupkiem. Nie chciałem cię zranić, przysięgam. Nie wiem czemu tego nie zrobiłem. Po prostu jak przebywam z tobą wszystko inne przestaje mieć znaczenie – zakończył. Przez cały czas czułam jego smutek i rozpacz. Kiedy powiedział, że przy mnie wszystko przestaje mieć znaczenie, moje serce się zatrzymało. Naprawdę? Ja przy tobie też o wszystkim zapominam. Jest sens przyznawać mu się do tego, że wiedziałam, że ma dziewczynę? Tak bardzo się przede mną otworzył. Westchnęłam.
– Muszę ci się do czegoś przyznać – powiedziałam cicho.
– Co się stało? – zapytał od razu. Był spięty.
– Co jeśli ci powiem, że od Sylwestra wiedziałam, że masz dziewczynę, a mimo wszystko brnęłam dalej w tę znajomość? Znienawidzisz mnie za to? – ostatnie zdanie wypowiedziałam wręcz szeptem.
– Słucham? – rozległo się w słuchawce.
– Podsłuchałam przypadkiem twoją rozmowę z Oskim. Usłyszałam tylko, że nadal jesteś z Anką i nic poza tym. Byłam wkurwiona, że znowu jak kogoś poznaję, okazuje się, że nie mam szans. Tyle, że ty się nie przyznałeś i spędzaliśmy ze sobą czas tak, jakbyś był wolny. Kiedy z tobą byłam, naprawdę wciąż zapominałam o tym, że masz dziewczynę. Dopiero ten telefon mi uświadomił jaką jestem naiwną idiotką. Wtedy dopiero zrozumiałam, że wściekła byłam tylko i wyłącznie na siebie, a do ciebie miałam po prostu żal, że nie powiedziałeś tego głośno. Teraz już wiem, że masz złamane serce – westchnęłam.
– Wiem, że powinienem był od razu postawić sprawę jasno, ale nie potrafiłem. Cóż. Bardzo ją kochałem. Cholernie boli mnie ta sytuacja. Przepraszam Melka, bardzo cię przepraszam – miałam wrażenie, że zaraz rozpłacze się mi się do tego telefonu. Boże dlaczego to było tak cholernie trudne?
– Przyjmuję przeprosiny – powiedziałam. – Musisz mi jednak coś obiecać.
– Co takiego? – zapytał z niepewnością.
– Że będziemy ze sobą zawsze szczerzy – odpowiedziałam i zamknęłam oczy. Chciałam. Nie. Ja po prostu potrzebowałam mieć z nim kontakt.
– Obiecuję – odetchnął z ulgą. – Dziękuję. Nie spodziewałem się, że wybaczysz mi takie coś.
– Wybaczam. Wiem jak to jest mieć złamane serce. Trudno je potem posklejać – to ostatnie dopowiedziałam prawie szeptem.
– Zgadzam się – westchnął. – Dziękuję, że mnie wysłuchałaś. Wcale nie musiałaś. Mam nadzieję, że spotkasz się ze mną jak następnym razem będę w Toruniu albo jak ty będziesz w Warszawie? – zapytał z nadzieją.
– Chętnie – odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy. Nadal chciał mieć ze mną kontakt. To było najważniejsze.
– Uśmiechnęłaś się, czy mi się tylko zdawało? – czuć było, że się rozluźnił.
– Tylko trochę – oczywiście zaśmiałam się bardziej.
– Przysięgam, że nigdy więcej nie będziesz przeze mnie płakać – powiedział z pewnością w głosie. No cóż, nie trudno było się domyślić, że jak poszedł na autobus, to się totalnie rozkleiłam. – No chyba, że ze śmiechu – dodał po chwili.
– Na to liczę – pokręciłam głową z niedowierzaniem.
– Cieszę się, że wywołałem uśmiech na twojej twarzy. Nie przeszkadzam ci już. Do usłyszenia. Dobranoc Melka.
– Dobranoc Adi – rozłączyłam się. Ulżyło mi, że wszystko sobie wyjaśniliśmy. Wiedziałam, że leczenie złamanego serca nie jest łatwe i będzie potrzebował czasu. Siedziałam tak jeszcze przez jakiś czas na łóżku. Ciężar, który miałam w sercu jakby zelżał. Nie mogłam się już kompletnie skupić na nauce. Przygotowałam torbę na jutrzejsze zajęcia i położyłam się spać. To był naprawdę szalony i niezapomniany czas. Jutro jednak czekał mnie ciężki powrót do rzeczywistości.
– Melka! Co to za przystojniak? – Klara wpadła na mnie rozemocjonowana, jak tylko przekroczyłam próg uczelni. Szłyśmy w stronę sali, w której zaraz miały odbywać się zajęcia.
– Jaki przystojniak? – zapytałam, nie wiedząc o co jej chodzi.
– Jak to jaki? Ten, z którym cię widziałam w sobotę na mieście – oczy jej błyszczały z podekscytowania. Świetnie, ktoś mnie widział z Adim. O tym nie pomyślałam. Eh.
– To Adrian, mój znajomy – uśmiechnęłam się lekko. Stałyśmy przed salą.
– Znajomy? Czemu wcześniej nie widziałam was razem? Skąd go znasz? Jest z Torunia? – fala pytań uderzyła we mnie jak grom. Co ja jej miałam odpowiedzieć?
– Hej Mela, jak tam po świętach? – usłyszałam głos Kacpra dochodzący z mojej prawej strony. Nie zdążyłam jednak odpowiedzieć, bo Klara napadła na niego.
– Ty mi tu teraz nie wyskakuj kolego z tak błahym pytaniem, bo widziałam ją w sobotę z jakimś przystojniakiem i próbuję ustalić kto to? – poruszała znacząco brwiami, a Kacper intensywnie mi się przyglądał.
– Klara zejdź ze mnie, proszę – zaśmiałam się i pokręciłam głową. – Po świętach super, szkoda tylko, że tak szybko zleciało – zwróciłam się w stronę blondyna. – A u was jak? – zapytałam. Klara tylko przekręciła oczami, wciąż drżąc z emocji, bo bardzo chciała się dowiedzieć kim jest Adrian.
– Też świetnie, szybko minęło. Widziałem twój cover na YouTube – ożywił się Kacper. – Co za głos dziewczyno! Nie myślałaś o jakimś Mam Talent, czy coś w tym stylu?
– Coś ty, nie nadaję się do takich rzeczy. Scena mnie fascynuje, ale zarazem trochę przeraża – zaśmiałam się. – Wolę zacisze swojego pokoju.
– Uważam, że się marnujesz – spojrzał na mnie z uniesioną brwią.
– Też uważam, że się marnujesz – dopowiedziała Klara. – A teraz jak już sobie wszystko powiedzieliście, mów co to za Adrian? Bo zaraz zwariuję – zaczęła się śmiać.
– Już Ci mówiłam, że znajomy. Poznaliśmy się w Sylwestra, okazał się przyjacielem Oskara i tak po prostu wyszło, że pokazałam mu trochę Toruń, bo jest z Warszawy – powiedziałam w ogromnym skrócie.
– Pokazałaś mu Toruń. Yhm. – Klara już snuła w głowie te swoje teorie spiskowe. Na szczęście wchodziliśmy właśnie na zajęcia. Przemek dobiegł w ostatniej chwili. Dzień zleciał bardzo szybko. W zasadzie był to nasz ostatni tydzień zajęć. W kolejnym mieliśmy już kilka zaliczeń. Sesja zbliżała się wielkimi krokami.
***
Oczami Adriana
Napisałem do brata, Oskara i Igora, że zakończyłem związek z Anką. Poczułem ulgę, ale nie do końca. Miałem niewyjaśnioną sprawę z Melą. Dobijało mnie to koszmarnie. Chciałem jej wszystko wytłumaczyć, ale zżerały mnie potworne wyrzuty sumienia. Nie chciałem jej dalej ranić.
Oski: Pogadaj z nią i jej wyjaśnij.
Łatwo ci mówić stary. Ona nie chce mnie znać, więc niby tak po prostu mam napisać? W życiu nie będzie chciała mnie słuchać.
Ja: Ona nie chce mnie znać, gdybyś zapomniał.
Oski: Przekonaj się.
Przetarłem twarz dłońmi. Na pewno mnie nie chce znać. Nie byłem jeszcze gotowy na kolejny cios w serce.
Igor: No nareszcie! Myślałem, że nigdy to nie nastąpi...
Ja: Ulżyło. Jestem wolny. Trzeba to opić.
Igor: W piątek u mnie.
Ja: Piszę się.
Będę musiał mu opowiedzieć, jak zjebałem swoją życiową szansę. Westchnąłem.
Łukasz: W końcu. Ten związek nie powinien mieć w ogóle miejsca. Opowiesz mi jutro w pracy.
Miał rację. Tak bardzo chciałem im udowodnić, że się mylą. A teraz kurwa mam za swoje. Na obiad zamówiłem sobie sushi, bo musiałem uczcić mój kawalerski stan. Nie miałem ochoty nigdzie wychodzić, więc odpaliłem sobie FIFA'16, bo nie pamiętam, kiedy ostatnio miałem czas grać.
Mela nie wychodziła z mojej głowy nawet na chwilę. Wciąż widziałem jej smutne oczy. Kurwa. Siedziałem na kanapie z padem w dłoniach i zastanawiałem się jak długo jeszcze wytrzymam, żeby się do niej nie odezwać. Nie wytrzymałem. Napisałem, najwyżej nie odpisze. Naprawdę mnie wysłucha? Weź się w garść Adi. Opowiedziałem wszystko. Wyrzuciłem z siebie cały ból, który we mnie tkwił. Dopiero teraz poczułem, że całkowicie spadł mi ciężar z serca. Wybaczyła mi. Jest niesamowita. Co??? Wiedziała o Ance? A jednak się w to pchała? Nie przestanie mnie zaskakiwać. Przyjęła moje przeprosiny. Muszę sobie wszystko poukładać. Mam nadzieję, że spotka się ze mną jeszcze. Obiecuję, że zawsze będę z tobą szczery. Sprawiłem, że na jej twarzy pojawił się uśmiech, może nie wszystko stracone.
Kolejnego dnia w pracy opowiedziałem Łukaszowi o zerwaniu z Anką.
– Nareszcie, już nie mogłem na nią patrzeć – skrzywił się. – Obyś kiedyś znalazł kogoś normalnego.
– Zobaczymy – zaśmiałem się. Zastanawiałem się, czy wspominać o Melce. Powiedzieć mu, że poznałem dziewczynę w autobusie? Jak to zabrzmi. Może pokaże mu jak ona śpiewa?
– O czym tak intensywnie myślisz, zaraz ci mózg wypali – brat stał oparty o blat w kuchni, którą zrobiliśmy sobie w naszej wytwórni muzycznej. Naprzeciwko wejścia było kilka wiszących szafek. Pod spodem na blacie znajdował się zlew, obok stał czajnik elektryczny, przelewowy ekspres do kawy i dalej mikrofala. Na dole też było miejsce do przechowywania. Po lewej stronie był stół i kilka krzeseł. Po prawej stała lodówka i wieszak na kurtki. Popijał kawę. – No mów, bo teraz już jestem ciekawy – patrzył na mnie rozbawiony.
– Pokażę ci kogoś – westchnąłem. Puściłem nagranie Meli i czekałem na jego reakcję. Wysłuchał całość i się nie odzywał. – No powiedz coś, przecież sam słyszysz, że ona ma genialny głos – przyglądał mi się badawczo.
– Kolejna, która poleciała na to, że może stać się przy tobie gwiazdą, bo wypuścisz jej piosenki? – zapytał. No cóż. Spodziewałem się tego trochę. Faktycznie często się tak kończyło, kiedy mówiłem dziewczynom, że mam wytwórnię muzyczną. Nagle potrafiły śpiewać i koniecznie chciały, żebym je wypromował. Lubiłem o tym mówić, bo wiedziałem, że wtedy będą mną jeszcze bardziej zainteresowane.
– Ona nie wie – odpowiedziałem. Brat przyglądał mi się uważnie.
– Nie wie? Nagle przestałeś się tym chwalić? – spojrzał na mnie podejrzliwie.
– Wie, że jestem realizatorem dźwięku i jeżdżę po koncertach – brat upił znowu łyk kawy, nie spuszczając ze mnie wzroku. – No co tak się gapisz?! – wybuchłem. Irytowało mnie już to jego spojrzenie, a ten zaczął się śmiać.
– Czekam – szczerzył się do mnie jak głupi.
– Na co kurwa czekasz? – zapytałem zbity z tropu.
– Aż coś o niej więcej powiesz. Nie zdarza ci się pokazywać mi kogoś, zanim dokładnie nie przedstawisz jak ją poznałeś i gdzie. Dziwnie się zachowujesz – uniósł brew. – Coś musi być na rzeczy z tą dziewczyną, skoro milczysz jak zaklęty – jak zwykle mnie przejrzał na wylot. Zajebiście.
– Poznałem ją w autobusie, jak wracałem po świętach – odpowiedziałem zrezygnowany. Usiadłem na krześle, które stało pod ścianą i oparłem o nią głowę. Opowiedziałem mu tę zwariowaną i nieprawdopodobną historię.
– Wymyśliłeś to na poczekaniu prawda? – patrzył na mnie jak na idiotę.
– Serio myślisz, że mam kurwa aż tak bujną wyobraźnię? – skrzywiłem się.
– Ale jazda – usiadł na krześle naprzeciwko mnie. – Ale tak serio? – niedowierzał.
– Serio. No więc jak ci się podoba jej głos?
– Piękny, taki spokojny, ale jednocześnie mocny. To, że gra na tym pianinie, to jeszcze bardziej ukazuje jej talent. Kiedy przyjedzie? – zabiło mnie to pytanie.
– Yy. Nie wiem.
– Jak to nie wiesz? Nie zaproponowałeś jej? Przecież może wpaść, zobaczyć jak to wygląda od tej strony – mówił to tak swobodnie. Dla niego to było takie proste?
– Czy ty słyszałeś co ci powiedziałem? Ona nie wie, że jestem też producentem muzycznym! Nagle teraz mam wyskoczyć z tekstem: Cześć Melka, może zechciałabyś przyjechać do Warszawy? Wiesz zapomniałem ci wspomnieć, że wraz z bratem mam jeszcze wytwórnię muzyczną. Może chciałabyś coś nagrać? – powiedziałem sarkastycznie.
– No jest to jakiś plan – zastanawiał się Łukasz.
– Nie, to jeszcze nie ten czas. Dopiero co przyjęła moje przeprosiny po akcji z Anką. Na razie muszę ją z powrotem do siebie przekonać – powiedziałem.
– Rób jak uważasz, zresztą, zawsze tak robisz – brat spojrzał na mnie z uniesiona brwią. No cóż miał rację. – Jak się zdecydujesz ją jednak oświecić, to daj znać. To jest świetny materiał – wskazał głową na telefon. Włożył kubek do zlewu i wrócił do pracy. Posiedziałem tak jeszcze chwilę i też zabrałem się z powrotem do roboty.
Tydzień zleciał szybko. Pisałem w tym czasie trochę z Melką. Przygotowywała się na te wszystkie testy i egzaminy, które niebawem ją czekały. Nie chciałem jej za bardzo przeszkadzać. W piątek o 20 stałem z butelką whisky w ręku i dzwoniłem do drzwi Igora.
– No nareszcie, już wszyscy na ciebie czekamy – powiedział kumpel. Wszedłem do środka i w jego salonie siedział Harry, Kołacz, Piotrek Walicki, Andrzej, Rubens, Radek, który jest ich realizatorem światła i Adam, manager.
– Siema – powiedziałem do wszystkich zebranych.
– O dodatkowy prowiant przyszedł – zaśmiał się Rubens. – Gratulacje wolności stary! – po tym tekście wszyscy się ożywili i przyjmowałem słowa uznania, że w końcu zostawiłem tę sukę.
Po krótce im opowiedziałem jak to wyglądało. Dalej temat dotyczył głównie trasy koncertowej. Czekały nas intensywne weekendy. Za dwa tygodnie zaplanowany był też Toruń. Zastanawiałem się, czy napisać do Meli. W sumie nie będę miał pewnie za dużo czasu, żeby ją spotkać, ale może uda się chociaż na chwilę. Postanowiłem to przemyśleć. Zostało jeszcze trochę czasu. Ustaliliśmy wszystkie szczegóły na najbliższy miesiąc. Chłopacy wrócili do domów i zostałem sam z Igorem.
– Co jest? – spojrzał na mnie marszcząc czoło, kiedy z powrotem siedzieliśmy na wygodnej kanapie ze szklanką whisky.
– Poznałem kogoś, ta dziewczyna nie wychodzi mi z głowy. Przepadłem – spojrzałem na niego. Szczerzył się jak dzieciak.
– Szybko ci poszło – skwitował.
– No powiedzmy. Pamiętasz jak ci kazałem zbierać szybciej dupę, żeby się nie spóźnić na ten cholerny autobus?
– Oczywiście, że pamiętam. Chciałeś mnie wtedy zabić, jeśli nie dowiozę cię na czas – skrzywił się.
– No to właśnie wtedy spotkałem się z nią drugi raz – zacząłem. Wpatrywałem się w bursztynowy płyn w mojej szklance i opowiedziałem mu całą historię.
– Jaja sobie robisz? – patrzył na mnie zdziwiony. – Masz jakieś jej zdjęcie? Bo nie uwierzę – odpaliłem fejsa i znalazłem jej zdjęcie profilowe. Siedziała zamyślona w jakimś jasnym pomieszczeniu. Uśmiechała się delikatnie i opierała się łokciem o jakiś stół, a dłoń trzymała pod brodą. Zielone oczy wpatrywały się we mnie z intensywnością, a kosmyki włosów opadały na jej piękną twarz. Pokazałem zdjęcie. – No proszę. Czyli jednak istnieje – Igor patrzył na mnie i się nad czymś zastanawiał.
– Co tak myślisz? – zapytałem, kiedy nie odzywał się dłuższą chwilę.
– Myślę, że ta dziewczyna naprawi twoje złamane serce – odpowiedział. Cholera. Serio widzi, że mam złamane serce? Westchnąłem. Zapomniałem, że on zawsze widzi takie rzeczy. Dla chłopaków był to po prostu powód do świętowania, że ta jędza odeszła. Dla niego każda sytuacja ma jakiś głębszy sens.
– Zostaw to na razie dla siebie ok? Wie jeszcze Łukasz, ale też prosiłem go o dyskrecję – blondyn przytaknął i po chwili zmieniliśmy temat rozmowy. Czekały nas teraz naprawdę intensywne, koncertowe weekendy.
***
Teledysk w tle:
LemON, Hollow
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top