Rozdział VI

Kochani tym razem spróbowałam czegoś nowego. Pierwszy raz piszę oczami faceta. Mam nadzieję, że dobrze oddałam wszystkie emocje. Miłego czytania :)

                                                                                     Oczami Adriana

Moje Audi znowu nawaliło. Byłem wkurwiony na maksa, bo miałem wracać jutro do Warszawy. Jak na złość, nikt z moich znajomych akurat nie jechał w tamtą stronę. A mogłem zabrać się z Łukaszem. Teraz pozostał tylko autobus. Święta, jak co roku, spędziłem z rodziną we Włocławku. Łukasz, mój dwa lata starszy brat, ze swoją narzeczoną Madzią, wracali wczoraj do Warszawy, żeby ostatni dzień świąt spędzić u jej rodziny. Chwyciłem za starą gitarę, która została w moim rodzinnym domu. Pozostałe miałem w mieszkaniu w Warszawie.

– Przybieżeli do Betlejem pasterze – zacząłem i za chwilę reszta rodziny zaczęła mi wtórować. Mama nie podarowałaby mi, gdybym nie zagrał chociaż jednej kolędy. No cóż, czego się nie robi.

Wieczorem spakowałem swoje rzeczy i padłem na łóżko. Przetarłem twarz dłońmi. 

– Kurwa, dlaczego? –powiedziałem na głos. 

Miałem niezbite dowody, że moja ukochana dziewczyna mnie zdradza. Mało tego, okradła mnie i pojechała za tą kasę, z tym fagasem na święta i Sylwestra do Zakopanego, wmawiając mi, że jedzie tam z rodziną. Kiedy chciałem dołączyć, to nagle okazało się, że nie będzie miejsc w tym domu, który wynajęli. Jestem naiwnym idiotą. 

Wszyscy wokół odradzali mi ten związek, ale nie, ja musiałem przecież pokazać im, że się mylą. Anka zawsze była pewna siebie i bezpośrednia, imponowało mi to. Za każdym razem, gdy się spotykaliśmy była perfekcyjnie umalowana i seksowanie ubrana. Nie dużo trzeba było, żebym przepadł. To był związek idealny. 

Razem imprezowaliśmy, potem lądowaliśmy w łóżku. Bogini seksu. Przeżyliśmy tyle kombinacji, że nawet nie wiedziałem, że tak się da. Jak wracałem z trasy koncertowej, zawsze była gotowa. Po dziesięciu miesiącach zamieszkała u mnie. 

Sielanka trwała, dopóki pewnego dnia nie wróciłem wcześniej z trasy. Byliśmy ze sobą już wtedy półtora roku. Była sobota. Nie było jej w mieszkaniu. Długo nie wracała, ale nie chciałem się wydać, że jestem w domu, to miała być niespodzianka. Byłem padnięty i w końcu zasnąłem. Obudziło mnie przekręcanie klucza w drzwiach. Zerwałem się na równe nogi i pobiegłem z sypialni do przedpokoju. Była pijana. Kiedy mnie zobaczyła, rzuciła mi się na szyję. Odór alkoholu sprawił, że mnie zemdliło. Bardzo się ucieszyła, że wcześniej wróciłem, ale nie była w stanie nic ze sobą zrobić. Pomogłem jej położyć się do łóżka. Cała pachniała męskim perfumem i nie była to moja Euphoria MEN Calvina Kleina. Patrzyłem jak śpi, miała taką spokojna twarz. Mimo, że jej cienie do powiek były delikatnie rozmazane, nadal wyglądała perfekcyjnie. Nie przespałem już wtedy nawet minuty, zastanawiając się, skąd ten męski zapach. Chciałem ją nawet o to zapytać, jak już się w niedzielę obudziła. Tylko, że jak spojrzała na mnie tymi zadziornym oczami, dałem sobie spokój. Była na imprezie, na pewno tańczyła z facetami, mogła przesiąknąć tą wonią. To był pierwszy raz.

 Po jakimś czasie mój znajomy opowiadał mi, że chyba widział ją z jakimś facetem, koło czterdziestki. Ale nie był pewny. Skoro nie był, to po chuj mi głowę zawracał? Potem inny kumpel mówił, że widział ją jak wychodziła z hotelu w towarzystwie jakiegoś czterdziestolatka. Zaczęło mi to podpadać. Postanowiłem ją w końcu o to zapytać. Oczywiście się wyparła. Zamydliła mi oczy. Uwierzyłem. Dalej było jak przedtem. 

W połowie grudnia poprosiła o pożyczenie kasy żeby mogła zapłacić swoją część za ten domek w Zakopanem. Musiała oddać rodzicom, bo za nią wyłożyli. Taki kit mi wcisnęła! Pożyczyłem jej 1000 zł. Nie miałem z tym problemu, bo zarabiam naprawdę dobrą kasę. W mieszkaniu miałem jednak też taką skrytkę, do której co miesiąc odkładałem zarobione pieniądze, na mój wymarzony wyjazd do USA. Wiedziała, gdzie to jest. Nie mieliśmy przed sobą tajemnic. Znaczy, ja nie miałem przed nią. Pojechała dzień przed Wigilią. Wybrałem kasę z bankomatu i chciałem dołożyć kolejne kilka stów. Jakże wielkie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłem, że brakuje mi 3000 zł!!! Tylko ona mogła je wziąć, nikt inny. Napisałem do niej i zapytałem, gdzie podziały się pieniądze. Odpisała wieczorem, bo była na nartach. Pożyczyła sobie, bo musiała kupić parę rzeczy na wyjazd. Odpisałem, że wystarczyło powiedzieć. Serio? Pożyczyła 3000 zł bez pytania?

Zapaliła mi się czerwona lampka. Zacząłem drążyć temat z tym całym kolesiem, z którym ją widziano. Cieszyłem się, że mam wielu znajomych, bo dzięki temu dotarłem do kilku ciekawych informacji. Od pół roku zdradzała mnie z jakimś fagasem. Ukradła mi kasę i pojechała z nim do Zakopanego. Po Sylwestrze wróciłaby do domu i byśmy żyli długo i szczęśliwie, otaczając się kłamstwami. 

Gdzie ja popełniłem błąd? Miała przy mnie wszystko, co tylko sobie wymarzyła. Może bywałem w rozjazdach, ale wiedziała na czym polega moja praca. Realizator dźwięku. Moje marzenie odkąd pamiętam. Jeżdżę po koncertach, pomagam chłopakom ogarniać odsłuch na ich występach. Dodatkowo z bratem prowadzimy wytwórnię muzyczną Sawiccy Brothers w Warszawie. Kocham swoją robotę pod każdym względem, a chyba o to chodzi, prawda? Nie miałem zamiaru z tego rezygnować. Jak mogłem dać się tak oszukać? Ona teraz pewnie w najlepsze bawi się z tym dziadem. Bolało, cholernie bolało. Zrobiłbym dla niej wszystko, a ona tak po prostu to wszystko zaprzepaściła. 

Dałem znać Oskarowi, już w tamtym tygodniu, że będę na Sylwestra. Też mi się coś od życia należało. Jak wrócę do Warszawy po Nowym Roku, czas będzie zakończyć definitywnie ten związek. Nie dam się więcej robić w chuja. Zasnąłem. 

Rano ledwo zwlokłem się z łóżka. Pół nocy nie spałem. Musiałem się szybko ogarnąć, żeby zdążyć na autobus. Pożegnałem się z rodzicami. Wiedziałem, że moja mama wie, że coś się stało, chociaż ukrywałem to idealnie. Nie pytała. Byłem jej wdzięczny. Wiedziała, że jak będę gotowy, to coś tam jej powiem. Byłem 5 minut przed czasem. Dobry czas jak na mnie. Błagałem, żeby nie musieć siedzieć znowu pomiędzy jakimiś wypachnionymi staruszkami, które czatowały na moją cnotę. Kupiłem bilet. 

Prawie wszystkie miejsca były zajęte. Poszedłem dalej i nagle moim oczom ukazał się naprawdę uroczy widok. Włosy ciemny blond, były delikatnie kręcone. W uszach miała słuchawki i patrzyła w okno. Zaryzykowałem. Niepewnie zapytałem, czy wolne. Kuźwa, czemu się tak stresowałem? To do mnie niepodobne. Kiedy zwróciła na mnie te piękne, zielone oczy wiedziałem, że muszę ją poznać. Nieważne, że obecnie miałem jeszcze dziewczynę i tak miało się to wkrótce zmienić.

Pozwoliła mi usiąść. Przyglądała mi się nieśmiało. Musiałem działać. Powiedziałem, że uratowała mi życie, bo nie muszę siedzieć z jakąś starszą panią. Idiota. A jednak przytaknęła, że zostanie moją wybawicielką. Zagadałem o muzykę. Trzymała w ręku jedną słuchawkę. Słucha LemON. No proszę, cóż za zbieg okoliczności. Rozmowa zaczęła iść w dobrym kierunku. Przyglądałem się jej, mam nadzieję, że nie odbierze tego za nachalne. 

Poczułem, że muszę się wszystkiego o niej dowiedzieć, a przecież nawet nie wiem jak ma na imię! Przedstawiliśmy się sobie. Miała takie przyjemne dłonie, długie palce, mogłaby grać na pianinie. Wyczuła moje twarde opuszki. Zapytała o gitarę. Zdębiałem. No tak, przecież grałem wczoraj milion kolęd. Moje palce odzwyczaiły się, za rzadko po nią sięgam. Zapytałem, czy też gra, skoro wiedziała, czym się objawia za długie granie. Anka nigdy nie doceniała muzyki. Gra na pianinie. Ale trafiłem! Drążyłem dalej, czego słucha, bo jeśli to będzie jakaś muzyka klasyczna, to leżę. Uf, rock. Idealnie.

Oski jakiś czas temu pokazał mi zajebisty zespół. Uznałem, że też jej go polecę, skoro nasz gust muzyczny jest taki podobny. Kiedy szukałem Forsaken, ona podała mi słuchawki. To było takie automatyczne, a przecież wcale jej o to nie prosiłem. Kiedy brałem od niej jedną z nich, znowu dotknąłem jej dłoni. Przeszedł mnie dziwny prąd. Nigdy czegoś takiego nie czułem. W naszych uszach wybrzmiały pierwsze dźwięki pianina. Na jej twarzy pojawiło się niedowierzanie, znała to. Teraz ja byłem w totalnym szoku. Jak to możliwe, że słuchała tego co ja? Zapatrzyłem się w jej oczy, były skupione, coś analizowała. Byłem jej bardzo ciekaw. 

Nagle kierowca oznajmił, że jesteśmy w Warszawie. Jak to możliwe, że te kilka godzin minęło mi w ciągu 5 minut? A co jeśli jej już nigdy nie zobaczę? Może mieszka w Warszawie? Zapytałem. Przyjechała do rodziny. Jest z Torunia. Wraca 30 grudnia. Co prawda miałem jechać do Oskara dopiero 31 grudnia, ale automatycznie powiedziałem, że ja też. Jak dobrze, że to auto mi się popsuło. Pożegnałem się. Za kilka dni znowu ją spotkam.

Ciężko było wygonić ją z moich myśli. Łukasz zrobił mi kazanie o Ance. Wiem, że jestem idiotą, załapałem za pierwszym razem. Miał rację, dałem się zrobić. Trudno, stało się, długo to już nie potrwa. Dobrze, że chociaż on trafił na normalną, fajną dziewczynę. We wrześniu biorą ślub. Dlatego po Nowym Roku muszę się ogarnąć i pomóc mu w tych przygotowaniach. W końcu mam zamiar być najlepszym świadkiem! Spotkałem się również z chłopakami. Też uznali mnie za kreatyna. No cóż. Nie udowodniłem im wszystkim mojej racji, to teraz mam za swoje. Jak zwykle się zasiedzieliśmy.

– Rusz ten tyłek, bo się spóźnię na autobus – powiedziałem do Igora.

– No już się przecież ubieram. Człowieku, nie pali się – odpowiedział blondyn.

– Muszę wracać tym kursem – spanikowałem – jak się spóźnię przez ciebie, to nie żyjesz - potarłem twarz dłońmi. Miałem nadzieję, że zdążę. Musiałem! Codziennie widziałem jej oczy, ten zgrabny nosek i ten piękny uśmiech. Jeśli mój najlepszy kumpel się nie pospieszy, to stracę swoją szansę. W końcu wyjechaliśmy z domu. Ciągle patrzyłem na zegarek. Była już 15:20, a my mieliśmy przed sobą korek. Siedziałem jak na szpilkach i błagałem, żeby ten cholerny autobus mi nie odjechał. O 15:29 wbiegłem zdyszany na pokład. Kiedy kupowałem bilet, starałem się uspokoić oddech. Jechało tylko kilka osób, ale ja od razu dostrzegłem te włosy. Powoli szedłem w jej stronę. Wydawała się smutna? Może coś się stało. Miałem nadzieję, że nic złego.

– Przepraszam, czy tu wolne? – zapytałem tak samo, jak ostatnio. 

Kiedy spojrzała na mnie, smutek wyparował. Czy to możliwe, że mogłem być tego powodem? Nie, na pewno nie. Uśmiechnęła się. Posłałem jej swój szeroki uśmiech, poprawiłem swoją grzywkę, która wciąż opadała na moje czoło i usiadłem koło niej. Autobus ruszył. 

Uznałem, że się wytłumaczę. Przyglądałem się jej chwilę. Była taka radosna, przyciągała mnie. Wypaliłem z pytaniem jak było u rodziny? Wypadało? Musiałem coś szybko powiedzieć, żeby nie pomyślała, że za długo się na nią gapię. Też zapytała o mój pobyt. Odpowiedziałem w skrócie. Powiedziała, że mamy dla siebie pięć godzin. Zabrzmiało to nawet ciekawie. Chyba się speszyła. Zapytałem czego posłuchamy. Oho, otwarta na propozycje. W sumie miałbym kilka, zaśmiałem się i pokręciłem głową. Kiedy na nią spojrzałem zarumieniła się. 

Zaproponowałem moją playlistę. Zgodziła się i walczyła z zaplątanymi słuchawkami. Musiałem jej pomóc, bo nie mogłem patrzeć jak się męczy. Zacząłem od Forsaken. Odwróciła się w moją stronę. Miała ubrany szary sweter, pasował jej. Chciałem ją bliżej poznać. Zaproponowałem pytanie za pytanie. Zgodziła się! 

Chyba z żadną z moich znajomych nie gadało mi się tak dobrze, lekko i swobodnie. O Ance nawet nie wspomnę. Naprawdę powiedziałem na głos, że cieszę się, że zepsuło mi się auto, bo inaczej bym jej nie poznał? Kretyn. Uroczo się zarumieniła. Chyba jednak plus dla mnie. Studiowała dziennie i pracowała, podziwiam. 

Jej reakcja na moją pracę była nieziemska. Naprawdę uważała tak jak ja, że to spełnienie marzeń? Chce otworzyć biznes, ciekawe jaki? Będę musiał się tego kiedyś dowiedzieć. Zapytała o inne plany, niż praca. Podróże, odpowiedziałem. Od razu przypomniało mi się, że jestem trzy tysiaki w plecy przez tą głupią jędzę. Trudno, będę musiał odkładać dłużej. Odpowiedziałem, że chciałbym zwiedzić Stany Zjednoczone. Znowu na nią patrzyłem, byłem ciekaw jak zareaguje. Jej oczy wyrażały zaciekawienie, nie irytację, tak jak oczy Ani, gdy wspominałem o USA.

Uwielbia gotować? Gdzie ty się chowałaś całe moje życie? Anka co najwyżej potrafiła wstawić wodę na herbatę. Głównie jadaliśmy na mieście. Lubi książki, ja też. Chociaż nie pamiętam kiedy ostatnio miałem chwilę, żeby czytać. Ulubiona potrawa? Pierogi babci. O tak. Ma rację, że każda babcia robi najlepsze. Dlaczego przez chwilę przyszło mi do głowy, że chciałbym, aby posmakowała pierogi mojej babci? Ogarnij się Adi. Ciekawe, czy umie też robić jakieś słodkości? Może da się też kiedyś skusić na sushi.

Chciałem mieć z nią kontakt, zapytałem więc, czy ma jakiś portal społecznościowy. Po chwili byliśmy już znajomymi na Facebooku. Kiedy skończę z Anką, może uda mi się z nią spotkać. Resztę podróży rozmawialiśmy o głupotach i słuchaliśmy muzyki. Droga zleciała mi w mgnieniu oka. Czekaliśmy na bagaże. Odważyłem się zapytać, czy jest jakaś szansa, że będzie chciała się ze mną spotkać. Zgodziła się. Co za ulga. Jej twarz się rozpromieniła, te iskierki w oczach. Nie mogłem się powstrzymać. Pocałowałem ją w policzek. Wstrzymała oddech. Dobrze, źle? Stało się. Poszedłem w swoją stronę. Odwróciłem się jeszcze raz, a ona nadal tam stała. Po chwili poszła w przeciwnym kierunku. 

Dzisiejszą noc spędzałem w jakimś hotelu. Nie chciałem zwalać się Oskarowi na głowę. Zresztą sam jeszcze do niedawna nie wiedziałem, że jednak zawitam do Torunia dzień przed Sylwestrem. Dopiero, kiedy Mela powiedziała, że wraca 30 grudnia, palnąłem, że ja też. W każdym razie nie lubię robić kłopotu, a Karola przecież jest w ciąży. Spotkałem ją tylko raz, przelotem, nawet nie pamiętam kiedy to było. A tu nagle, mój najlepszy przyjaciel zostanie wkrótce ojcem. Mroźne powietrze było ukojeniem po przebytej podróży. W hotelu wziąłem prysznic i padłem na łóżko. Kiedy zasypiałem, miałem przed oczami zielonooką piękność. 

Rano poszedłem do studia tatuażu Oskiego. Pogadaliśmy, powspominaliśmy, cieszyłem się, że w końcu mogę spędzić z nim Sylwestra, bo dawno nie mieliśmy takiej okazji. Opowiedziałem co odwaliła Anka. Powiedział tylko A nie mówiłem? Nie prawił więcej kazań. Wiedział, że wszyscy wokół już to zrobili. Byłem wdzięczny. Rozumiał mnie najlepiej. Wtedy wspomniał coś o najlepszej przyjaciółce jego narzeczonej, ale machnąłem na to ręką. Powiedziałem, że ma mi nawet nie pokazywać zdjęcia. 

Nie chciałem się teraz w nic nowego pakować. Sprawa z Anką nie jest jeszcze zakończona, a poza tym, miałem w głowie Melkę. Postanowiłem, że opowiem mu o dziewczynie z autobusu dopiero u niego w domu, bo przy klientach nie chciałem się otwierać. Zamierzałem opowiedzieć moją przygodę bez wyjawiania nawet jej imienia. Nie chciałem zapeszyć. A może miała faceta? Nie, niemożliwe, inaczej nie powiedziałaby, że się ze mną spotka. Ty kretynie, ty masz dziewczynę, a i tak zaproponowałeś jej spotkanie. Nie pomyślałem o tym. Może wieczorem napisze do niej i będę życzył udanego Sylwestra?

 Nawet nie miałem kiedy obejrzeć jej profilu na fejsie. Jak nie będę się dobrze bawił na domówce, koniecznie to nadrobię! Pojechaliśmy do domu Oskara i Karoliny. Karola okazała się niesamowita. Miło było poznać ją bliżej. Dobrze, że trafił na kogoś tak wspaniałego. Poczułem się, jakbym był członkiem rodziny. 

Pomogłem trochę w nakrywaniu do stołu i ustawiłem laptopa, bo byłem dzisiaj też w roli DJ'a. Kiedy Karolina poszła się przygotować, opowiedziałem mu po krótce autobusową historię. Potem poznałem Kamila i Olkę. Bardzo ładna dziewczyna. Kamil okazał się ciekawym rozmówcą. Muzyk, więc mieliśmy wiele tematów. Oski wtrącał się co chwilę z jakimiś swoimi dziwnymi teoriami. Naśmiałem się jak nigdy. Potem przyszedł Kuba z dziewczyną. Dziwny typek, ale nie znam, więc nie mnie oceniać. 

Dziewczyny zrobiły szum, jak przyjechała ta ich najlepsza przyjaciółka. Wyszły po nią już na zewnątrz, kobiety. Oski mówił, że jest bardzo fajna. Przywitam się, będę miły, raczej nic więcej. Stukot obcasów oznaczał, że zmierzały w naszym kierunku. Wtedy ją zobaczyłem. To ona! Moja Melka! Znaczy nie moja, ale to była ona, we własnej osobie. Wyglądała zjawiskowo. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Kurwa, wyglądała tak seksownie, że Anka nago nie umywała się do tego widoku.

– Mela, Adi? – zmówiliśmy się. Działała na mnie jak magnes. Nie mogłem przestać na nią patrzeć. Była idealna w każdym calu. Ona też przyglądała mi się z niedowierzaniem. Gdybym wiedział, że Oski mówi o niej, to bym go o wszystko wypytał!

– To wy się znacie? –- zbiorowe pytanie. Nieźle im wyszła ta synchronizacja. A ja nie mogłem przestać się na nią gapić. Obcisła, czarna sukienka ukazywała jej szczupłą sylwetkę. Te piersi. Mieściłyby mi się idealnie w dłoni. Ogarnij się, bo to się źle skończy. Sukienka sięgała jej do połowy uda. Cholera jasna, co za nogi! Kurwa, muszę się przestać gapić.

– No tak, znamy się. To jest właśnie ta dziewczyna z autobusu, o której ci opowiadałem - wykrztusiłem po chwili w stronę Oskara. Od razu jednak wróciłem spojrzeniem w jej stronę. Uśmiechnąłem się szeroko, widząc jej konsternację. Mina dziewczyn była bezcenna. Nie mówiła im? A jednak chciała powiedzieć. Oho, przyjaciółki jej nie darują.

– A ja chciałem was zeswatać – palnął Oski. Kurwa, stary serio powiedziałeś to na głos? Miałem nadzieję, że ona zna te jego głupie żarciki. Coś spadło. Spojrzałem krótko w stronę Kuby, bo stamtąd dochodził odgłos. Uuu, to mordercze spojrzenie w moją stronę wyrażało wszystko. Podobała mu się. Dziewczyny nadal nie dawały jej spokoju. Postanowiłem się odezwać. Może uratuje ją chociaż trochę z tej absurdalnej sytuacji?

– Dajcie spokój. Przecież chciała wam powiedzieć – śmiałem się do dziewczyn.

– On ją już broni, czy ty to słyszysz? – Karolina z niedowierzaniem zwróciła się do Olki. W końcu Mela uratowała sytuację.

– Dobra spokój. Jestem Melka, miło mi – śmiała się do mnie, a ja nie mogłem przestać robić tego samego. Co ona ze mną robiła?

– Adi. Również miło mi cię poznać – dotknąłem jej dłoni i znowu ten sam prąd przeszedł moje ciało. Zaproponowała toast. Zdecydowanie potrzebny mi dzisiaj mocny alkohol. Przez chwilę znowu rozbierałem ją wzrokiem. Na pewno się zarumieniła, ale odwróciła się w stronę dziewczyn, które ewidentnie nie dadzą jej dzisiaj spokoju. Odprowadziłem ją wzrokiem do stołu. Spojrzała na tego typa. Patrzył na nią z zazdrością. Czy ona coś do niego czuła? Ta jego dziewczyna się jej przedstawiła. Podszedłem do laptopa i włączyłem składankę hitów z 2015 roku. Oski i Kamil przygotowywali alkohol.

– O stary – Oski przypatrywał mi się uważnie. – Tego się nie spodziewałem. Dziewczyna z autobusu – pokręcił głową z niedowierzaniem.

– Dobrze trafiłeś – powiedział nagle Kamil. Dobrze ją znał?

– Niech mnie któryś uszczypnie, bo kurwa nie wierzę, że to ona - cała nasza trójka wybuchła śmiechem. Zerknąłem w jej stronę. Kuba nie odrywał od niej wzroku, a dziewczyny ciągle nie dawały spokoju.

– Mela jest zajebista – powiedział nagle Oski. Też patrzył w stronę stołu. – A ten co tam siedzi zajebiście ją skrzywdził – powiedział z butelką wódki w dłoni, którą skierował w stronę Kuby. – Niby nadal jest moim dobrym kumplem, ale już na pewno nie przyjacielem. Nie zasługiwał na nią – rozgadał się.

– Zgadzam się – dodał Kamil. Co ten chuj jej zrobił? Postanowiłem zapytać o to później Oskara, bo w tym momencie weszło jeszcze kilkoro znajomych. Przywitaliśmy się i usiedliśmy do stołu. Nie siedziałem naprzeciw niej, ale miałem na nią dobry widok, po mojej lewej stronie. Nie podobało mi się tylko to, że ten koleś siedział tak blisko niej. Wciąż się jej przyglądał. Ja zresztą też.

– Za najlepszego Sylwestra, zdrowie! – krzyknął Oski i po moim gardle spłynął gorzki smak wódki.

 Potrzebuję whisky. Wódka jest na dzisiaj za słaba. Otworzyliśmy z Oskarem i Kamilem butelkę bursztynowego trunku. Tego potrzebowałem. Dziewczyny zrobiły nieziemskie żarcie i podejrzewam, że Mela też miała w tym swój udział. Zaczęliśmy luźne rozmowy, jedliśmy i piliśmy. Gadaliśmy o muzyce i różnych pierdołach, ale musze przyznać, że nieźle się naśmiałem. Mój wzrok ciągle uciekał w jej stronę. Śmiała się z dziewczynami. Była taka piękna. Jej śmiech zarażał. Też spoglądała na mnie od czasu do czasu. 

Boże, jak tu nagle zrobiło się gorąco. Wstałem ze szklanką whisky w dłoni, zastanawiałem się, czy nie wyjść przypadkiem na chwilę na zewnątrz, ale tylko podwinąłem rękawy mojej czarnej koszuli. Czułem, że mi się przygląda. Widać było teraz mój tatuaż. Ciekawe czy je lubiła? Było tyle rzeczy, o które chciałem ją zapytać. Nagle usłyszałem parsknięcie Olki. Nie wiem o co chodziło, ale pokręciła głową. Patrzyła raz na jedną, raz na drugą dziewczynę. Nagle wstała, a one za nią. Z głośników poleciało Shut up and dance. Chętnie bym się zamknął i z nią zatańczył.

– Oho, zaczyna się – Oski i Kamil zaczęli się śmiać. Mela spojrzała w naszą stronę z szerokim uśmiechem na twarzy. Nasze oczy się spotkały. Naprawdę zamierzała rozkręcić imprezę? Muszę to zobaczyć.

– Ruszać tyłki ludzie, mamy Sylwestra! – krzyknęła i po chwili brylowała na parkiecie z przyjaciółkami. Nigdy w życiu bym nie powiedział, że to ona ruszy pierwsza na parkiet. Raz była taka nieśmiała, a raz pokazywała pazur. Co za kobieta. Dołączyły do nich pozostałe dziewczyny. Jezu jak ona się ruszała. Te ruchy powodowały, że robiło mi się coraz bardziej gorąco. Piosenka się skończyła i zaczęła lecieć kolejna.

– Idziemy na parkiet – powiedział Oski. Kamil wstał za nim i ruszyli w stronę dziewczyn. Krzyczeli i głośno śpiewali. Byli nie do podrobienia. Pokręciłem głową z niedowierzaniem. Pozostali chłopacy też dołączyli. Muszę z nią zatańczyć. Podszedłem szybko do laptopa. Thinking out loud, to była idealna piosenka. Kiedy pojawiły się pierwsze dźwięki utworu, każdy z facetów podszedł do swojej kobiety. Miałem swoją szansę.

– Jednak jest nam dane spotkać się ponownie – szepnąłem jej do ucha. Pięknie pachniała. Miałem ochotę pocałować jej szyję. Dotknąłem jej talii. Po palcach przeszedł mnie niebezpieczny prąd. Co ona ze mną robiła? Odwróciła się z uśmiechem w moją stronę, patrzyłem teraz w jej śmiejące się do mnie oczy. Uśmiechnąłem się szeroko i nie zamierzałem jej puścić. ­– Zechcesz ze mną zatańczyć? – nie mogłem oderwać od niej wzroku.

– Z przyjemnością – odpowiedziała. Przyciągnąłem ją do siebie. Jej prawą rękę położyłem sobie na szyi. Gdy jej dotknęła poczułem ciarki na całym ciele. Ująłem jej lewą dłoń i zaczęliśmy się kołysać w rytm piosenki. Zastanawiałem się o czym myśli. Napawałem jej słodkim zapachem. Była taka kusząca.

– Pięknie wyglądasz – szepnąłem jej do ucha. W tym momencie z głośników wybrzmiał głos Eda Sheerana: And I'm thinking 'bout how people fall in love in mysterious ways. Śpiewał o mnie? Nie, nie zakochałem się. Chyba...

– Dziękuję – odpowiedziała. Zarumieniła się przy tym. Miałem ochotę ją pocałować. Te usta powodowały u mnie naprawdę niegrzeczne myśli. – Wiesz, że jesteś ostatnią osobą, której spodziewałam się na tej imprezie? – spojrzałem na nią. Zdaje sobie z tego sprawę, ona też była ostatnia na mojej liście.

– Z wzajemnością – odpowiedziałem i zaśmiałem się. Chciałem, żeby się obróciła. Podziwiałem jej kształty i z powrotem wylądowała w moich ramionach. – To nie może być przypadek, że tak często na siebie wpadamy – wypaliłem nagle. Byłem ciekaw co odpowie. Przyglądałem się każdemu milimetrowi jej twarzy. Milczała i patrzyła na mnie.

– Wierzysz w przeznaczenie? – zapytała nagle. Cholera. To nie może być to.

– Szczerze mówiąc, to nie zastanawiałem się nad tym, ale może coś w tym jest – odpowiedziałem zgodnie z prawdą i ponownie obserwowałem jej ciało podczas obrotu. Przyciągnąłem mocniej do siebie. Poczułem, że ktoś mnie obserwuje. No tak, Kuba. Zazdrośnik z niego. Może dowiem się coś od niej na ten temat? – Dlaczego Kuba patrzy na mnie morderczym spojrzeniem? – szepnąłem jej do ucha. Po pierwsze, żeby go bardziej zirytować, a po drugie nie mogłem się powstrzymać. Przyglądała mi się chwilę.

– Zupełnie nie wiem, o czym mówisz – śmiała się do mnie. Coś było na rzeczy. Pokręciłem z niedowierzaniem głową.

– Coś mi się wydaje, że nie jest zadowolony z faktu, że z tobą tańczę – uniosłem brew. Spojrzałem w jego stronę. Właśnie powinienem leżeć martwy. – Ewidentnie przypadłaś mu do gustu – szepnąłem jej do ucha. Zobaczymy, czy mi rozjaśni sytuację, czy jednak będę musiał zapytać Oskiego, co to za akcja z tym Kubą.

– To skończony temat – odpowiedziała od razu. Nie drążyłem więcej. Zrozumiałem, że nie ma ochoty o tym gadać. Chciałem wyczytać z jej twarzy, czy na pewno temat tego typka jest definitywnie skończony. Myślę, że tak.

– Cieszę się – odpowiedziałem. Nagle z głośników wybrzmiało Blurred Lines. To moja ulubiona piosenka, nie wiem czemu. Z powrotem stworzyło się jakieś kółeczko do tańca. Złapałem kontakt wzrokowy z Oskim. Tańczyłem i głośno śpiewałem na środku parkietu z moim przyjacielem. Kątem oka zauważyłem, że dziewczyny od razu podeszły do Melki. Byłem szczęśliwy i dałem temu upust. Spojrzałem na nią, była poważna, a zaraz potem wybuchła śmiechem. Była nieprzewidywalna. Chwyciłem ją za rękę i stworzyliśmy szalony układ taneczny. Jej śmiech rozbrzmiewał w moich uszach. Po tym tańcu musiałem się napić. Wyszła z dziewczynami na taras. Pewnie w końcu opowie im o naszym spotkaniu. Dziewczyna Kuby zrobiła mu awanturę o to, że ciągle gapi się na Melę. Nie dziwię się, na jej miejscu zrobiłbym to samo. Nie było ich dłuższą chwilę. – Możemy pogadać? – zwróciłem się do Oskara.

– Jasne stary, tylko powiem, żeby już wracały. Karola nie może się przeziębić. Ile można stać na tym dworze – powiedział. Ten to się dopiero martwił o swoją kobietę. Szacun. Wrócił po chwili. – Chodź pójdziemy do innego pokoju – powiedział. Wzięliśmy nasze szklanki z whisky i poszliśmy do pomieszczenia, znajdującego się przy wejściu do domu. Przymknęliśmy drzwi. Nie zamykaliśmy ich, bo i tak nikt by nie usłyszał o czym gadamy. – Co jest? – spojrzał na mnie i upił drinka.

– Mela – westchnąłem, a on zaśmiał się i pokręcił głową z niedowierzaniem. – No co? – spojrzałem na niego i też upiłem łyka. – Co zrobił Kuba? – zapytałem. Oskar przyjrzał mi się badawczo.

– Zdradził ją – odpowiedział ze smutkiem w głosie. – Wiesz, myślałem, że się dogadują. Chociaż Mela ciągle powtarzała, że on przy nas jest inny, a jak jest z nią sam na sam, to zachowuje się dziwnie. Osacza ją i tłamsi. Nie chciało mi się wierzyć, bo przecież znam go nie od dziś. Ale Mela naprawdę się w sobie zamykała, nawet ja to widziałem. Dziewczyny starały się jej jakoś pomóc. No i kiedyś poprosiłem go o pożyczenie auta. Jak zadzwoniłem do mieszkania, to zastałem go w samych bokserkach, a za nim stała Ala, owinięta prześcieradłem. Melka w tym momencie pojawiła się na korytarzu, bo okazało się, że Karola ją zwerbowała i przyszła po mnie do bloku. Powiedziałem mu wtedy parę słów. Od tamtej pory nie jest już między nami tak samo. Stanąłem po jej stronie, bo zachował się jak śmieć. A teraz całą imprezę nie spuszcza z niej wzroku – zakończył Oski i ponownie się napił.

– Idiota – powiedziałem.

– A co z Anką? – zapytał nagle Oskar.

– Nic – westchnąłem – nadal z nią jestem – milczałem chwilę. – Chcę to zakończyć jak wróci z Zakopanego. Nie będzie robiła ze mnie debila ­– upiłem łyk drinka. Przyglądał mi się badawczo.

– Naprawdę bardzo lubię Melę – mówił dalej Oski – bardziej niż Olkę. Ty wiesz, że Dream Theater to słucham dzięki niej? – zaśmiał się. – Jak byłem już z Karoliną, to przyszła do nas któregoś dnia. Ja byłem w biurze i projektowałem nowe wzory, a one urządzały sobie pogaduszki w salonie. Poszedłem do kuchni, żeby zrobić sobie zapas kawy. Dziewczyny gadały i nie zwracały na mnie uwagi. Zawsze słuchały muzyki. Wsłuchałem się w końcu w to, co wybrzmiewa z głośników i stałem jak taki debil na środku salonu. To było tak dobre, że aż mnie wcięło. Te się ze mnie śmiały, a Mela pokazała mi kilka świetnych kawałków. No i się wkręciłem – wzruszył ramionami. – Nie mam zamiaru prawić ci żadnych kazań. Widzę jak na nią patrzysz. Zamknij najpierw sprawę z Anką, a potem dopiero daj sobie czas ją poznać. Oczywiście znając ciebie i tak zrobisz po swojemu. Nie chcę tylko, żeby któreś z was cierpiało. Żadne na to nie zasługuje – zakończył swój wywód.

– Masz rację – przetarłem twarz dłonią. – Ogarnę sprawę z Anką i coś pomyślę. Chyba pójdę się przewietrzyć. Wracaj do gości – powiedziałem. Oskar poklepał mnie po ramieniu i wyszedł. Wiedziałem, że jest po mojej stronie. Oparłem się o ścianę. Muszę się ogarnąć. Dopiłem do końca drinka i odstawiłem szklankę na szafce. Wyszedłem z pokoju. Zerknąłem w stronę salonu. Stała w progu. Patrzyła w stronę parkietu. Była smutna. Dlaczego? Musiałem to wiedzieć. Podszedłem cicho i położyłem jej dłoń na ramieniu. – Jak się bawisz? – szepnąłem do ucha. Kiedy odwróciła się w moją stronę uśmiechała się promiennie, ale oczy ją zdradziły. Były smutne. Po chwili jednak widać było w nich radość. Co cię gnębi?

– Świetnie, a tobie jak się podoba? – zapytała przyglądając mi się uważnie. Była taka piękna i niewinna w tym momencie. Miałem ogromną ochotę ją pocałować.

– Lepiej, niż mogłem sobie wyobrazić – zaśmiałem się. Dzięki tobie. Sprawiłaś, że nagle wszystkie problemy zniknęły. – Chciałabyś przejść się ze mną na krótki spacer? Potrzebuję się przewietrzyć – wypaliłem nagle. Adrenalina po rozmowie z Oskim, czy alkohol? Nie wiem, ale musiałem się dowiedzieć, co ją gryzie. Miałem nadzieję, że się zgodzi. Znowu spojrzała na parkiet. Karolina odwróciła się w jej stronę i się uśmiechnęła. Ponownie zwróciła swój wzrok na mnie.

– Chętnie – odpowiedziała. Przyglądałem się jej. Ubraliśmy kurtki i wyszliśmy na zewnątrz. Było przyjemnie chłodno. Mroźne powietrze od razu dotarło do moich nozdrzy. Kątem oka widziałem, że ona też wdycha świeże powietrze. Wyszliśmy na osiedlową ulicę. Stukot obcasów oznaczał, że wyszła w gołych nogach! Poczułem wyrzuty sumienia, że ją wyciągnąłem. Szliśmy chwilę w milczeniu. Wokół rozbrzmiewały gdzieniegdzie przytłumione dźwięki muzyki i śmiechy ludzi. Po drodze mijaliśmy kilka domów, w których też trwała domówka. Nie była to dla mnie krępująca cisza. Każde z nas chyba potrzebowało pomyśleć. Chciałem zagadać jakoś neutralnie.

– Wiesz, że to Oski jest tym przyjacielem, który pokazał mi Dream Theater? – spojrzałem w jej stronę z uśmiechem na twarzy.

– A ja pokazałam jemu – odpowiedziała od razu i zaczęła się śmiać. Kiedy na mnie spojrzała, cały smutek zniknął z jej oczu. Zamilkła na chwilę. Widziałem jak próbuje sobie przypomnieć sytuację, w której miało to miejsce. Nie wydałem się, że już wszystko wiem. – Kiedyś byłam u Karoliny na takich tam wiesz, babskich pogaduchach – zaczęła mówić, a ja czułem, że chciałbym ją słuchać cały czas. Miała taki melodyjny głos. – Zawsze słuchamy muzyki, kiedy się spotykamy. Z Karolą głównie właśnie Dream Theater, a z Olką LemON – kontynuowała. – Oski tworzył nowe projekty tatuaży, więc siedział w biurze. No i po jakimś czasie zachciało mu się kawy – śmiała się na samo wspomnienie. Zdecydowanie wolałem taką wersję, niż te smutne oczy. – Wszedł do salonu, my kontynuowałyśmy rozmowę, a ten stanął na środku i stoi. Przerwałyśmy i patrzyłyśmy na jego skupioną minę. To jest zajebiste powiedział nagle – znowu się zaśmiała i pokręciła głowa z niedowierzaniem. – Słuchamy tego zespołu już ładnych parę lat, on też słyszał ich wielokrotnie, a dopiero wtedy zareagował. Karolina miała z niego niezła polewkę. Pokazałam mu parę, moim zdaniem oczywiście, najlepszych kawałków i tym sposobem się wkręcił – zakończyła i spojrzała na mnie. Było jej zimno, widziałem to, ale nie narzekała. Schowała ręce do kieszeni i szliśmy dalej. – Skąd się znacie? – zapytała.

– Chodziliśmy razem do szkoły – zacząłem opowieść. Widziałem, że naprawdę ją to ciekawi, więc kontynuowałem. – Od podstawówki, po liceum włącznie. Potem nasze drogi się rozeszły. Oski zawsze marzył o studiach i pracy w Toruniu, a mnie ciągnęło do stolicy. Zresztą, miałem ułatwiony start, bo mój starszy brat już tam mieszkał i pracował. To, że każdy z nas poszedł w różne strony Polski nie zmieniło faktu, że cały czas mamy ze sobą kontakt – sam się zdziwiłem, że tak łatwo przyszło mi się przed nią otworzyć. – A ty skąd znasz dziewczyny? – może jednak uda mi się ją trochę lepiej poznać.

– Prawdziwa przyjaźń, to naprawdę wspaniała sprawa – zaczęła. Miała rację. – Zależy, o którą z dziewczyn pytasz – zaśmiała się. – Olkę znam od dziecka. Nasze mamy przyjaźnią się już od podstawówki i tak przeszło też na nas. Karolinę poznałam w gimnazjum. Należałyśmy do szkolnego chóru. W sumie, samo tak jakoś wyszło. Zaczęłyśmy więcej czasu spędzać w swoim towarzystwie, dobrze się dogadywałyśmy i teraz muszę się tłumaczyć z każdego wybryku – śmiała się. – Kamila znam odkąd zaczął się spotykać z Olką. Fajny facet, lubimy sobie pogadać o muzyce. No i Oski. Ten człowiek jest nie do podrobienia – pokręciła głową. Nie myślałem, że dowiem się jeszcze o poznaniu chłopaków. – Poznałam go, kiedy Karolina poszła sobie zrobić tatuaż. To była dopiero niezła akcja. Dostała na osiemnaste urodziny bon od znajomych do studia Oskiego. Gadała o tatuażu odkąd pamiętam. Kiedy w końcu zapisała się na konkretny termin, wpadła w taką panikę, że powiedziała, że beze mnie się nie rusza. No i byłam zmuszona iść z nią. Gdy tam weszłyśmy, a ona zobaczyła Oskara od razu jej panika przeszła – śmiała się z tej opowieści. – Powiedziała, że mam udawać, że przyszłam z nią po to, żeby także się zapisać. Zgodziłam się, czego się nie robi – spojrzała na mnie z uniesioną brwią. – W każdym razie i tak moim marzeniem było mieć jakieś piękne dzieło sztuki, które stworzy Oski – Jezu jak ona się pięknie wypowiadała o tatuażach.

– I masz? – zapytałem od razu.

– Mam – odpowiedziała i spojrzała na mnie z rozbawieniem. – Ty masz pięknie zrobione przedramię – powiedziała, wciąż mi się przyglądając. Przystanęliśmy nagle i odwróciliśmy się twarzami do siebie. Było jej strasznie zimno. Miała sine usta, a nogi trzęsły się jej jak galaretka. Nie mogłem na to dłużej patrzeć.

– Dlaczego nie ubrałaś czapki? – zapytałem. Śmiała się. Założyłem jej kaptur na głowę. Patrzyła na mnie tymi zielonymi oczami. – Trzęsiesz się jak galaretka, myślę, że powinniśmy wracać. – Położyłem jej ręce na ramionach i delikatnie pocierałem w górę i w dół, żeby chociaż chwilę ją rozgrzać.

– Dzięki – powiedziała po chwili. – Masz rację, wracajmy – uśmiechnęła się. Była twarda, wytrzymując tyle czasu na tym mrozie. Nawet przez chwilę się nie zająknęła. Ruszyliśmy w drogę powrotną. Chwilę analizowałem wszystko co mi powiedziała.

– Czyli oprócz grania, umiesz też śpiewać, skoro poznałyście się z Karoliną, gdy należałyście do chóru – zacząłem.

– No powiedzmy – zaśmiała się – coś tam sobie nucę.

– Gdzie masz tatuaż? – zapytałem po chwili. Spojrzała na mnie zadziornym wzrokiem. Kurwa, ale mi się nagle zrobiło gorąco.

– Może kiedyś ci powiem – odpowiedziała tajemniczo. Nagle poczułem, że mam ochotę rozebrać ją do naga i poznać każdy skrawek jej ciała, żeby się tylko tego dowiedzieć.

– No proszę, a wydawałoby się, że taka grzeczna z ciebie dziewczynka – zaśmiałem się. Byłem okropnie ciekawy, gdzie go ma.

– Cóż, pozory czasem mylą – odpowiedziała. Zaczynam coraz bardziej lubić nasze rozmowy. – Twój tatuaż też projektował Oski?

– Nie dałbym zrobić tego nikomu innemu – powiedziałem zgodnie z prawdą. – Jest najlepszy na świecie.

– Zgadzam się – odparła od razu. – Która jest godzina? Żebyśmy nie przegapili północy – powiedziała nagle. Spojrzałem na telefon. Dochodziła 23:00.

– Prawie 23:00, mamy jeszcze chwilę czasu do przywitania Nowego Roku – powiedziałem. Powoli zbliżaliśmy się do domu naszych przyjaciół.

– Uf, to dobrze – odpowiedziała. – Kompletnie straciłam dzisiaj poczucie czasu – śmiała się.

– Zupełnie jak ja. Miło, że wyszłaś się ze mną przewietrzyć. Chociaż nadal mam wyrzuty sumienia, że jest ci tak zimno – powiedziałem.

– Przestań, gdybym nie chciała się przejść, to bym odmówiła – powiedziała. – Poza tym jestem już dużą dziewczynką i mróz mi nie straszny – spojrzała na mnie z uniesioną brwią. Oj zdecydowanie jest z ciebie duża dziewczynka. Zaśmiałem się i pokręciłem głową z niedowierzaniem. Co się ze mną działo?

– Dobrze, dobrze, już nic nie mówię – odparłem i w tym momencie staliśmy przed drzwiami wejściowymi do domu. – Jeszcze raz dziękuję, że dotrzymałaś mi towarzystwa – patrzyłem jej w oczy, ona w moje.

– Cała przyjemność po mojej stronie – powiedziała nie odrywając ode mnie wzroku. Musiałem ją pocałować albo zwariuję. Powoli zbliżałem się w stronę jej pełnych ust, widziałem w jej oczach, że ona też tego chce. Nagle drzwi do domu się otworzyły i stanął w nich Kuba. Zajebiście. Chyba teraz ja powinienem go zamordować. 


Teledysk w tle: 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top