Rozdział 1 - Porwanie
Wschodziło słońce... Ptaki zaczynały powoli się budzić, i wyśpiewywały swoje pieśni. Ten cudowny dźwięk przerwał jednak niekoniecznie miły odgłos budzika...
-AAAA! - wrzasnął Aphrodi zrzucając go ze stolika - Ucisz się!
Budzik chyba miał jednak inne plany, gdyż nie zważając na krzyki blondyna, ciągle brzęczał na cały dom.
W końcu chłopak wstał i otwierając okno, wyrzucił urządzenie do basenu sąsiadów.
-No! - rzucił się z powrotem na łóżko, owijając w koc - Idealnie...
Nie minęło jednak 10 minut, a obudził go głos dzwonka telefonu.
Jęknął i wysuwając rękę spod koca, wyrwał go z ładowarki
-CZEGO?! - krzyknął odbierając połączenie
-Milej trochę... - mruknął Kidou - Czy zobaczymy dziś Szanowną Śpiącą Królewnę w szkole?
Bordowooki spojrzał na kalendarz, stos nieodrobionych zadań na biurku, i godzinę 7:59 na zegarku
-Nie - stwierdził olewczo, rozłączając się i z powrotem zapadając w sen
A tak, zapomniałam wspomnieć... Oto nasz Bohater... Afuro Terumi.
Różnie mawiają na niego... Anioł, upadły Bóg, albo totalny farciarz.
Bo co o chłopaku można było złego powiedzieć... To los mu ewidentnie sprzyjał...
-DRRRRRRRRYYYYYŃ - dało się znów usłyszeć w całym pokoju
Terumi zacisnął zęby, i wstał z łóżka podnosząc telefon z ziemi
-Tak? Słucham? - wycedził
-Afuro, mam rozumieć, że nie będzie cię dziś na meczu?
-Jakim meczu? - mruknął nagle zainteresowany
-Tym meczu - stwierdził Gouenji, podsyłając mu zdjęcie jednej z ulotek - Mamy miejsca pamiętasz?
Blondyn popatrzył na zdjęcie, a w głowie miał istną pustkę.
Jednak po krótkim przewartościowaniu, bezczynnego spania w łóżku, i pójścia na mecz z kolegami....
-Oczywiście, że mnie nie będzie! - wykrzyknął i podszedł znów do łóżka biorąc po drodze paczkę pianek - No pewnie, że jestem zajęty!
Włączył telewizor, i przełączył na jakiś nowy serial
-Ja? Ściemniam? Nie, naprawdę uwierz mi.... Jestem baaardzo zajęty... No ja też bym chciał iść na ten mecz, ale wiesz - otworzył pianki, wrzucając je do miski i walnął się na łóżko - Są rzeczy ważne i ważniejsze!
Po tym rozłączył się, wpatrując w telewizor
-Co się tak gapisz? - mruknął do swojego kota który teraz usiadł przy drzwiach - Nie chce mi się kapujesz?
Biała kotka tylko przechyliła łepek, i wskoczyła na łóżko obok właściciela
-Nie ma - mruknął zabierając miskę pianek - Moje żarcie...
Ta tylko zmierzyła go wzrokiem, kładąc mu łapkę na nodze.
-No dobra jedna pianka - mruknął poddańczo podając jej słodysz - Od kiedy koty jedzą pianki, Afrodytka?
Afrodytka... Bo tak, tak nazywało się to Bogu ducha winne zwierzę, miauknęła tylko i walnęła się na łóżko obok właściciela
No cóż.... Jaki Pan, taki kot
-Och Amaaando, czyż napewno to jego chcesz za męża? - dało się słyszeć z telewizora
-Nie chce! - krzyknął Afuro - Stefan to idiota - mruknął do kota -... W sumie tak jak ten serial...
▪️▪️▪️▪️▪️▪️▪️
Minęło trochę czasu... Tak jakby 4 godzinki nim blondyn zdecydował się wyjść z domu.
Lodówka świeciła pustkami, a on nie zamierzał żywić się powietrzem.
Jęknął, więc i wcześniej puszczając wiązankę przekleństw na przypuszczalne kolejki w sklepach, wyszedł z domu.
Przemierzał dziarsko uliczki, za światło mając tylko kilka ulicznych latarni. Była już bowiem późna godzina, i dawno zapadł zmrok...
-Zapamiętaj Teru... - szepnął do siebie - Rób zakupy wcześniej...
Wtedy właśnie latarnia tuż nad nim zgasła, a zaraz po niej trzy kolejne...
Na ulicy zapadła ciemność...
Afuro zadrżał, nic nie widząc w mroku.
Na ślepo przedostał się do murku, siadając gdzieś za kontenerami.
Sam nie wiedział czy woli wyciągnąć telefon i włączyć latarkę czy czekać na zapalenie świateł.
Bowiem jedną z rzeczy, której Aphrodi bał się jak diabli była ciemność...
-Zamierzasz tak tu siedzieć? - usłyszał z boku
Wrzasnął piskliwie, machając rękami po omacku
-Zamknij się idioto! - usłyszał drugi głos - Albo nas tu pozabijają!
-K-kim jesteście? - wyjąkał
-I tak byś nie uwierzył... - mruknęli jednocześnie - A teraz patrz na ulicę
Chłopak wychylił głowę zza murku, zauważając cztery postacie w białych, długich kapturach.
-Kto to? - mruknął
-Wysłannicy Darka - mruknął jeden z głosów - Nie odejdą stąd dopóki nie dostaną swojego celu
-A kim jest ich cel?
-Wybraniec, pewnie kojarzysz Legendę o Vemis tak?
-Kojarzę, ale co to ma do...
-A, więc wiesz, że ma ją ocalić wybranek wraz ze strażnikami... A tamci są gotowi zabić by go znaleźć
-Ale co to ma do mnie?! - prawie krzyknął rozglądając sie
-A to... - mruknął głos - Że strażnikami jesteśmy my, a wybrankiem czy ci się to podoba czy nie.... Jesteś ty
▪️▪️▪️▪️▪️▪️▪️
Afuro poczuł tylko jak ktoś chwyta go za rękę a po chwili zauważył światło.
Nie minęła chwila, a upadł na czymś twardym, jęcząc głośno
-Nie maż się - usłyszał z góry
Spojrzał nad siebie, i zauważył dwie postaci w szarych pelerynach
-To jest jakiś sen - mruknął zamykając oczy
-Nie, nie człowieczku - mruknął jeden z jego porywaczy - Jesteś Wybrankiem który ma ocalić naszą krainę!
-Japierdole, do jasnej anielki - mruknął cicho Afuro - Za dużo pianek...
-Jesteś pewny, że on nie jest uszkodzony Foxie? - mruknął, jak się już domyślił, chłopak do swojego kolegi
-Raczej nie... - mruknął jego rozmówca podając mu rękę - Wstawaj!
-No cóż, jakby reszta z nami była to może by to szybciej do niego dotarło...
-Ale ich nie ma... - warknął - Słuchaj, mów mi Gazelle, to jest Burn - kiwnął na drugą postać i zdjął kaptur
Chłopak miał srebrne włosy, prawie diamentowe oczy, i bladą twarz. Co jeszcze bardziej zszokowało blondyna, miał on też spiczaste uszka, i puszystą lisią kitkę.
Stojący obok niego kompan, też zrzucił kaptur uśmiechając się do niego zadziornie. Jego złote oczy zalśniły, gdy zastrzygł swoimi wilczymi uszami.
-Burn jestem - mruknął wyciągając rękę - Lub Nagumo Haruya, ale nie używaj tego imienia przy innych...
Aphrodi niepewnie ścisnął jego rękę
-Musimy ruszać - stwierdził Gazelle
-Czy wy jesteście zwierzętami?! - pisnął wstając szybko
Srebrnowłosy spojrzał na kolegę i jęknął przeciągle
- Jesteś pewny, że nie uszkodziliśmy go w transporcie?
-On chyba był zepsuty już wcześniej Foxie - odmruknął Burn
-Nie jestem zepsuty! - mruknął - I zadałem pytanie!
-To raczej był pisk dziewczynki... - mruknął Burn - Nasz wygląd to skutek działania klątwy.
-Słuchaj ja wiem, że to jest dla ciebie nowe - mruknął Suzuno - Ale wyjaśnimy ci to gdy będziemy bezpieczni, ten teren jest całkowicie zajęty przez Darka...
- Czyli... Nie wszystkie królestwa upadły? - zdziwił się blondyn idąc za towarzyszami
Burn i Gazelle wymienili tajemnicze spojrzenia
-Rolą strażników jest by to się nie stało...
_________________________
I tu zakończymy nasz pierwszy rozdział!
Jak się podoba?
Prawdopodobnie nie zdążę napisać Sylwestrowego shota, więc macie książkę jako special 😎
Bayy
~Rei
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top