24 → breakfast
━━━━━ ⏳ ━━━━━
Avalon przekręciła się na drugi bok i zmarszczyła nos, czując jak promienie Słońca okalały jej twarz, wpadając do sypialni przez duże okno, które tak naprawdę było wielkości ściany. Blondynka mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem, naciągając kołdrę na głowę. Nie miała zamiaru wstawać i liczyła na to, że Zayn wciąż leżał obok niej, ale gdy wyciągnęła rękę na drugą poduszkę, odkryła, że była pusta i zdążyła się zrobić zimna. Jęknęła drugi raz, bo zorientowała się, że brunet na pewno poszedł już pobiegać i był na dole, tylko ona jak zwykle zmarnowała cenny czas o poranku i spała. Z drugiej jednak strony, wcale tego nie żałowała, bo czuła się wyspana jak nigdy. Położyła się na plecach, przeciągając się przy tym i w końcu otworzyła oczy, chociaż było zbyt jasno i tylko się skrzywiła. Blondynka jednak po jakimś czasie przyzwyczaiła się do tego i wzięła głębszy oddech. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz była taka szczęśliwa i chciała, aby to już trwało bez końca.
Ava spojrzała w bok, na elektroniczny zegarek, który stał na szafce i ze zdziwieniem stwierdziła, że była dopiero dziewiąta, więc i tak wyjątkowo wcześnie jak na nią. Uniosła się na łokciach, szukając wzrokiem obecności bruneta w sypialni, ale nigdzie go nie było, a z łazienki nie dobiegał jej żaden dźwięk, czy chociażby szum wody, więc uznała, że na pewno musiał być już na dole. Sama zdecydowała się jednak odświeżyć zanim dołączy do Zayna i powędrowała po chłodnych panelach do łazienki, gdzie z kolei jej stopy zetknęły się z zimnymi kafelkami w czarnym kolorze. Blondynka przejrzała się w lustrze, odgarniając swoje włosy z twarzy i westchnęła cicho, mając nadzieje, że prysznic jakoś postawi ją na nogi, bo gdy już podniosła się z łóżka, odpłynęła z niej cała pozytywna energia. Miała tylko nadzieje, że nie zarazi swoim humorem Zayna i nie zepsuje mu dnia, bo to było ostatnią rzeczą jaką chciałaby zrobić.
Po szybkim prysznicu, który wzięła i po umyciu zębów, uznała, że wygląda należycie i może się tak pokazać mężczyźnie, chociaż nie kłopotała się tym, aby ubrać na siebie coś jeszcze oprócz jego koszulki i bielizny. Po cichu zeszła na dół, słysząc jeszcze z korytarza działające radio w kuchni i śpiew bruneta. Wielokrotnie już mu to mówiła, ale nie chciał jej słuchać i mówił, że tylko jej się wydaje, że ładnie śpiewał. W takich sytuacjach jak ta miała ochotę go nagrać i mu to pokazać, ale wiedziała, że i tak nie zrobiłby niczego w tym kierunku, zresztą jeśli już traktował śpiewanie w jakiś sposób, to tylko jako hobby.
– Dzień dobry, śpiochu – przyznał brunet, gdy ją zobaczył. Stał przy kuchence, pilnując czegoś na patelce, więc podeszła do niego, wtulając policzek w jego plecy. Nie miał na sobie koszuli, przez co widziała wszystkie jego tatuaże. Nie chciała powiedzieć tego na głos, ale bardzo jej się podobał taki widok i chciała widzieć go w takiej odsłonie jak najczęściej. – Jak się spało?
– Cześć – odpowiedziała w końcu, po czym westchnęła i musnęła swoimi ustami jego skórę. – Całkiem dobrze, a tobie?
– Mi również, chociaż musiałem z tobą w nocy walczyć o kołdrę, bo owinęłaś się jak w kokonie i prawie nic dla mnie nie zostało – zaśmiał się, gdy usiadła na blacie nieopodal płyty indukcyjnej i sięgnęła po dzbanek z sokiem pomarańczowym. Nalała sobie trochę do szklanki, rumieniąc się przy tym i spojrzała na bruneta. – No co? Taka prawda. To nie moja wina, że nie jesteś przyzwyczajona do spania we dwójkę, ale nie robimy tego pierwszy raz. Powinnaś już dać sobie spokój i podzielić się kołdrą – dodał, śmiejąc się pod nosem.
– Oj dobra, dobra. Nie irytuj się tak. I przynoś sobie koc czy coś w tym stylu, skoro ci zabieram kołdrę. Nie rozumiem dlaczego widzisz w tym problem – zaśmiała się, upijając później sok. –Naprawdę.
– Dobrze, już dobrze, nie irytuj się tak, kochanie. Nie wiedziałem na co miałeś ochotę, więc uznałem, że zrobię nam omlet. I tosty. Może być? – spytał troskliwie, a później spojrzał na blondynkę.
– Jasne, że tak. Przecież wiesz, że wcale nie musiałeś się tak fatygować dla mnie. Mogłeś równie dobrze poleżeć ze mną w łóżku i też byłabym bardzo zadowolona. Naprawdę – przyznała i pogładziła go czule po policzku, gdy znalazł się pomiędzy jej nogami. Posłała mu uśmiech i pocałowała czule w czoło. Miała czasami wrażenie, że miała do czynienia z małym chłopcem, który potrzebował jej uwagi dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. – Ale i tak bardzo dziękuje za śniadanie.
– Nie ma za co. Podziękujesz jak zjesz - przyznał, śmiejąc się i wziął ją na ręce, aby posadzić ją na stołku barowym. Po chwili miała już przed sobą talerz z tostami i drugi z omletem, a także sztućce. Zayn usadowił się obok ze swoją porcją, z tym wyjątkiem, że on pił kawę, a nie sok. Ava miała zamiar go o to poprosić, ale uznała, że równie dobrze może ją wypić w domu, gdy już do niego wróci. – Mam nadzieje, że ci posmakuje. Nie jestem zbyt dobrym kucharzem, jeśli mam być szczery.
– Na pewno mi posmakuje. I naprawdę nie musisz się dla mnie tak starać, ja i tak doceniam to, że spędzamy ze sobą tyle czasu. Poza tym to ja mogę coś zrobić następnym razem. Nie uważam się za nie wiadomo kogo, ale całkiem dobrze radzę sobie z patelką – zaśmiała się cicho, przełykając kęs omletu. Był dobry i bardzo jej smakował. Coraz częściej zastanawiała się jakie jeszcze sekrety brunet przed nią ukrywał i kiedy je wszystkie pozna.
– Odwiozę cię do domu, gdy już zjesz. Mam coś do załatwienia w mieście, więc nie będziesz musiała iść na piechotę czy jechać autobusem.
– Akurat spacer by mi dobrze zrobił. Dawno nie biegałam i boje się, że tracę swoją formę – powiedziała, wzdychając. Spojrzała na bruneta, a on tylko zmierzył ją wzrokiem.
– Możemy się o tym przekonać jutro rano. W końcu tak się poznaliśmy, więc możemy wrócić do wspólnego biegania. O ile nie będziesz chciała dłużej pospać zamiast się porządnie wypocić - zaśmiał się cicho, zakładając jej kosmyk włosów za ucho.
━━━━━ ⏳ ━━━━━
dwadzieścia trzy minuty spóźnienia, oops
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top