19 → dress
━━━━━ ⏳ ━━━━━
Avalon z frustracją zasunęła zamek w sukience na swoich plecach i spojrzała krytycznym wzrokiem na swoje odbicie. Były właśnie razem z Bellą w jednym z wielu sklepów w centrum handlowym, aby znaleźć dla blondynki coś na bankiet, skoro już zgodziła się na niego pójść razem z Zaynem, ale jak na złość nic jej się nie podobało. Sama nie wiedziała, co tak naprawdę chciała znaleźć czy czego oczekiwała od tej sukienki, ale ubrała już przynajmniej kilka i w każdej znalazła coś, co zniechęcało ją do zakupu. Bella, siedząc na kanapie przed przymierzalnią miała z niej niezły ubaw, a to dodatkowo irytowało Jackman.
– No wychodź, pokaż mi się – ponagliła ją przyjaciółka, gdy zwlekała przed wyjściem na zewnątrz. Blondynka dmuchnęła w kosmyk włosów, który opadł jej na czoło, a później odsunęła zasłonkę i pokazała się brunetce, zakładając przy tym dłonie na biodra.
– Nie wiem, nie jestem przekonana – przyznała, oglądając przez ramię swoje plecy i pośladki. Niby sukienka dobrze leżała, a granatowy kolor do niej pasował, ale nie czuła tego czegoś, co wręcz krzyczałoby jej do ucha, aby pobiegła do kasy z sukienką, żeby nikt jej nie ubiegł. – A ty co sądzisz?
– Mi się podoba – Bella zmierzyła ją swoim wzrokiem, zakładając nogę za nogę. – Jest lepsza niż tamta czerwona – dodała znacząco i oparła się o kanapę z dłońmi skrzyżowanymi na piersi. Avalon przewróciła oczami, a później spojrzała na przyjaciółkę.
– Nie wiem – Przysiadła na oparciu kanapy i zagryzła swoje wargi. Zależało jej na tym, aby Zaynowi się spodobało i żeby jego rodzice ją polubili. Sama nie wiedziała, po co tak się tym wszystkim stresowała, skoro i tak prawdopodobieństwo, że później spotkałaby kogokolwiek z jego rodziny było bliskie zeru. Chciała jednak wypaść, bo skoro już ją zaprosił i po tym co jej powiedział na punkcie widokowym zależało jej na tym, aby nie zawieść bruneta. – Na pewno ta? Może jeszcze raz ubiorę tamtą zieloną?
– Nie, zielona to na pewno nie jest to – Bella pokręciła głową i westchnęła cicho, a później spojrzała na przyjaciółkę. – Mówię ci, że ta będzie dobra – dodała, uśmiechając się pokrzepiająco, aby przyjaciółka jej uwierzyła.
– Już i tak nie mam czasu – przyznała, zauważając godzinę na swoim zegarku. Za pół godziny zaczynała dyżur, więc musiała się pośpieszyć, aby zdążyć dojechać na stację. – Biorę tę, najwyżej ją oddam jutro – dodała, po czym zniknęła od nowa w przebieralni. Po kilku minutach miała już na sobie swoje normalne ubranie i popędziła do kasy, żeby jak najszybciej zapłacić i wydostać się z centrum handlowego.
━━━━━ ⏳ ━━━━━
Na dyżur Avalon spóźniła się całe pięć minut, ale nikt jej nie miał tego za złe. Schowała zakupy do swojej szafki i pobiegła się przebrać, aby być już gotowa na nowe wezwania, chociaż rzekomo noc zapowiadała się wyjątkowo spokojnie. Blondynka miała taką nadzieje, bo chociaż dobrej pogody i ciepłych nocy, które nadeszły nie miała ochoty użerać się z jakimiś fałszywymi zgłoszeniami czy czymś w tym rodzaju. Cały czas myślała o tej sukience i o tym czy faktycznie dobrze zrobiła, że ją kupiła.
Nocne dyżury miały to do siebie, że na stacji było wyjątkowo cicho. Nikt się nie śmiał, nikt nie grał w piłkarzyki stojące w kącie pomieszczenia. Ratownicy tylko siedzieli i czekali na jakieś wezwanie, mając nadzieje, że nikt jednak nie będzie potrzebował pomocy i nie będą musieli opuszczać budynki stacji. Avalon siedziała na kanapie, trzymając w dłoniach kubek z kawą i ziewnęła cicho.
– Co to za zakupy? – spytała w pewnej chwili Bonnie i machnęła blondynce ręką przed twarzą, aby ta zwróciła na nią swoją uwagę. – Ava, halo!
– Hm...?
– Zapytałam się, co to za zakupy w twojej szafce. Widziałam jak coś chowałaś, a ty i galeria handlowa to dosyć niespotykany duet - przyznała i spojrzała na Jackman. Avalon powstrzymała ochotę przewrócenia oczami. Bonnie bywała bardzo wścibska, ale pomimo to każdy na stacji ją uwielbiał. – No to co to było?
– Sukienka – westchnęła, odkładając kubek na stolik, aby uwolnić swoje ręce. Przeczuwała, że już za chwilę będzie musiała ją pokazać dziewczynie, więc przygotowała się mentalnie do wstania z wygodnej kanapy i ruszenia się w jakikolwiek sposób. Nie wiedziała o co chodziło, ale nie miała ochoty tamtego dnia na zupełnie nic, więc ciężko jej było udawać, że wszystko jest w porządku lub, że nie jest zirytowana czy zmęczona i jedyne, o czym marzy to łóżko i sen. – Umówiłam się na randkę i uznałam, że wypada jakoś wyglądać – dodała wymijająco, aby nie tłumaczyć się całej stacji co zamierzała robić i z kim, a wiedziała, że dla Bonnie taka wypowiedź będzie satysfakcjonująca.
– Na randkę? – Uniosła brew i uśmiechnęła się znacząco. – Najpierw Desmond, teraz ty. Nie poznaje was. Czy tylko ja zostanę szczęśliwą singielką?
– Na to wychodzi – Ava roześmiała się pod nosem, a później wstała i podeszła do swojej szafki, aby pokazać Bonnie sukienkę. Chciała mieć to z głowy, zresztą zdecydowała się na kolejną kawę, aby postawić się na nogi i otworzyła drzwiczki. Wyjęła papierową torebkę, a później sukienkę i rzuciła ją w stronę dziewczyny. – Nie jestem do końca przekonana. Bella mówi, że jest wszystko w porządku, ale ja nie wiem, co powiedzieć.
– Jest cudowna. Bardzo dobrze zrobiłaś, że ją kupiłaś – Bonnie podeszła do lustra i przyłożyła materiał do swojego ciała, uśmiechając się pod nosem. – Nie mój kolor, ale bardzo mi się podoba – dodała, kiwając z uznaniem głową.
– Cieszę się, że ci się podoba – Avalon odwzajemniła jej uśmiech, a później zaczęła robić sobie kolejną kawę. – Schowasz z powrotem?
– Jasne – Bonnie skinęła głową, a po chwili wszystko z powrotem znalazło się w szafce blondynki. Ava podziękowała jej uśmiechem, a później przewróciła oczami, sięgając do krótkofalówki, którą miała schowaną w kieszeni na udzie. Zdążyła się już nacieszyć gorącą kawą, a co za tym szło kolejną dawką kofeiny. Wezwanie jednak nie mogło czekać i gdy słuchała szczegółów od Desmonda z dyspozytorni, skinęła głową na zespół, z którym tamtej nocy była na dyżurze i ruszyła do wyjścia ze stacji. Jakiś wypadek w centrum miasta sparaliżował ruch i byli tam potrzebni, aby upewnić się, że nikt nie zginął. Jak zawsze.
━━━━━ ⏳ ━━━━━
na feriach przewiduje maraton tego ff:)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top