11 → flowers
━━━━━ ⏳ ━━━━━
Avalon przeczesała palcami swoje włosy, gdy weszła do kuchni i ziewnęła szeroko. Zdecydowanie nie wyspała się w nocy i w szlafroku, piżamie i skarpetkach nie wyglądała zbyt wyjściowo, a jej fryzura raczej odstraszała, a nie zachęcała do rozmowy. Pomimo to nie przejęła się tym i spojrzała na przyjaciółkę, która siedziała na blacie w podobnym stanie. Tamten ostatni film to jednak nie był dobry pomysł i blondynka zdała sobie sprawę z tego dopiero wtedy, gdy chciała posolić kawę, zamiast ją posłodzić. Wymamrotała kilka niezrozumiałych słów pod nosem i odstawiła z powrotem na półkę słoiczek z solą. Oparła dłonie o blat i westchnęła ciężko. Nie miała pojęcia jak miała funkcjonować na dyżurze, ale uznała, że nie takie rzeczy już miała za sobą.
– Mam nadzieje, że dzisiaj nikt nie zaszczyci nas swoją obecnością, bo naprawdę nie mam najmniejszej ochoty, aby tu sprzątać i doprowadzać się do porządku - przyznała brunetka i spojrzała beznamiętnie na swoją kawę, po czym wylała resztkę do zlewu i zeskoczyła na ziemię. Pusty kubek włożyła do zmywarki i poprawiła spodenki, które stanowiły jej piżamę. – O której wracasz?
– Nie wiem – Ava zerknęła na dziewczynę, po czym upiła łyk swojego zastrzyku kofeiny na ten dzień. Jednego z wielu, jak przypuszczała. – Bracia chcą mnie wyciągnąć na jakieś piwo, jeszcze nie wiem, czy się na to zgodzę, czy nie, ale wolę nic nie obiecywać. Ani tobie, ani im – dodała, zaglądając do lodówki.
Bella skinęła głową, po czym przeciągnęła się i wyszła z kuchni, aby wziąć prysznic. Avalon wyjęła z lodówki kubeczek z jogurtem naturalnym i przygotowała sobie miseczkę. W szufladzie odnalazła zbożowe musli z dodatkiem owoców i choć nie było to najzdrowsze śniadanie, to zjadła je, bo nie chciała iść do pracy z pustym żołądkiem. Praca ratownika czy lekarza karetki była podobna do loterii i nie było wiadomo, kiedy znajdzie się chwila wolnego, aby chociaż skorzystać z toalety, czy coś przełknąć.
Była zajęta jedzeniem, kiedy ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Blondynka rzuciła okiem na zegar wiszący na ścianie i uniosła brew. Dochodziła ósma, kto mógł chcieć czegoś od nich o tak nieludzkiej porze? Pokręciła głową, po czym w biegu przejrzała się w lustrze na korytarzu i poszła otworzyć, wiedząc, że nie ma co liczyć na przyjaciółkę, która zamknęła się w łazience. Odchrząknęła cicho zanim nacisnęła klamkę i zobaczyła po prostu listonosza, któremu najwidoczniej śpieszyło się, aby dostarczyć inne przesyłki.
– Panna Jackman? – spytał, aby się upewnić. Blondynka niepewnie skinęła głową i pogryzła wargę, zastanawiając się, o co chodzi. Dopiero potem dostrzegła wielki bukiet herbacianych róż, który trzymał ten chłopak.
– Tak, to ja – przyznała w końcu, aby wyjaśnił o co z tym wszystkim chodzi. Zaczęła myśleć, że znalazła się w ukrytej kamerze, ale rozejrzała się po klatce i uznała, że nie było na niej nikogo podejrzanego.
– Miałem to pani dostarczyć – Wręczył jej bukiet i skinął głową. – Proszę tu podpisać i już uciekam – dodał, a Ava jakby przez mgłę uporała się z podpisem i potem słyszała już tylko jak listonosz znika na schodach, zbiegając bardzo szybko na dół.
Zamknęła za sobą drzwi, zaciskając przy okazji palce na bukiecie. Nie miała pojęcia, kto przysłał jej kwiaty i zmarszczyła przez to brwi, bo miała nadzieje, że to wszystko, tylko nie cichy wielbiciel, bo nie miała najmniejszej ochoty użerać się z jakimś adoratorem. Wróciła do kuchni i położyła kwiaty na blacie, chcąc znaleźć jakiś wazon, w który mogłaby je wstawić. Podrapała się po karku, gdy woda nalewała się do ceramicznego flakonika i westchnęła cicho, zauważając karteczkę. Sięgnęła po nią, podgryzając wargę i uśmiechnęła się mimowolnie.
❛❛𝓬𝔃𝓪𝓼𝓮𝓶 𝓷𝓪𝓳𝓫𝓪𝓻𝓭𝔃𝓲𝓮𝓳 𝓶𝓸𝔃𝓷𝓪 𝓴𝓸𝓶𝓾𝓼 𝓹𝓸𝓶𝓸𝓬, 𝓴𝓲𝓮𝓭𝔂 𝓼𝓲𝓮 𝓳𝓮𝓼𝓽 𝓹𝓸𝓹𝓻𝓸𝓼𝓽𝓾 𝓫𝓵𝓲𝓼𝓴𝓸 𝓷𝓲𝓮𝓰𝓸.❜❜
━ Z.
P.S .Teraz, gdy znam twój adres, w końcu mogę podziękować ci tak jak należy za to, że pomogłaś mi wtedy w pracy. Miłego dnia.
Avalon uśmiechnęła się szeroko, wiedząc już od kogo jest owa niespodzianka i wsadziła kwiaty do wazonu, a wazon postawiła w salonie na stoliku. Nieco przysłaniał widok na korytarz, ale nie zamierzała chować ich w swoim pokoju. Były piękne i chciała, aby ozdabiały mieszkanie przez tych kilka dni. Karteczkę schowała do kieszeni szlafroka i wróciła do kuchni, aby dokończyć śniadanie. Zdziwiła się, że takie drobny gest - i pewnie nic nie znaczący z jego strony - poprawił jej humor. Nie spodziewała się tego, ale ucieszyła się, że cokolwiek dostała. Nie pamiętała, czy kiedykolwiek ktoś dał jej kwiaty, bo zazwyczaj trafiała na mężczyzn, którym daleko było do romantyka.
Dokończyła posiłek, zmyła po sobie naczynia i udała się do swojego pokoju, aby ubrać się w coś, w czym mogłaby wyjść do ludzi. Postawiła na spodnie - były najpraktyczniejsze w tym zawodzie - a także na włosy spięte w kucyk. Nie wyglądała w takiej odsłonie powalająco, ale miało być jej wygodnie w drodze do pracy, a także po, bo w trakcie i tak miała na sobie uniform, ale nie zmieniało to faktu, że ani jej się śniło wskakiwać w spódnicę czy w sukienkę po godzinach.
– Wyłaź z tej łazienki, Bells! Wciągnęło cię czy co?! – Pogoniła przyjaciółkę, bo chciała jeszcze skorzystać z toalety. Kawa zawsze kończyła się tak, że jej pęcherz się buntował i musiała lecieć w podskokach do najbliżej łazienki.
Bella wyszła po chwili, mając zawiązany ręcznik na głowie i posłała przyjaciółce całusa. Czmychnęła do swojego pokoju, a Avalon przewróciła oczami i zamknęła się w środku. Blondynka poczuła ulgę, gdy opróżniła pęcherz i zerknęła na zegarek. Miała dobry czas, ale i tak wypadałoby powoli wychodzić, żeby się nie spóźnić. Choć ona była szefem stacji, to jednak chciała dawać dobry przykład dla innych. A w szczególności dla bliźniaków, którzy czasem olewali sobie punktualność i nie było kierowcy, który mógłby szybko zabrać karetkę i Avę w środku do miejsca zdarzenia.
Blondynka zaczęła mieć nadzieje, że uda jej się uciec z domu do pracy zanim przyjaciółka zorientuje się o kwiatach i ubierała już buty na swoje stopy, gdy Bella wyszła od siebie z pokoju. Pożegnała się z nią, zabrała swoje klucze, a także pojemnik do przechowywania żywności, w który zrobiła sobie sałatkę, po czym wyszła z mieszkania. Czekał ją ciężki dzień, ale szła do pracy z dobrym humorem.
━━━━━ ⏳ ━━━━━
mam nadzieje, że następny rozdział dodam szybciej huh
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top