Proszę Wybacz
"Co to za zapach? Co to jest ? Znam go ale nie mogę sobię przypomnieć co to ? Ach już wiem... to ogień!" Otwieram oczy i budzę mój umysł, jestem w łóżku a dookoła jest ogień. "O cholera! " Wstaję szybko i staram się zrozumieć o co chodzi! Widzę przez okno jak moja rodzina zostaje wyprowadzana z płonącego domu przez Vestaliańskich strażników, ale co ze mną ??? Czemu zostawili tutaj mnie... ? Łzy powoli zaczeły cisnąć się w oczy, to chyba przez strach przed śmiercią. Nagle poczułem dziwne mrowienie na całym ciele i ujrzałem mrok. "Umarłem ? Chyba nie... to dobrze..." Obudziłem się w pokoju z wielkim tronem, na tronie siedział starszy człowiek...
-Powstań Kif... Powiedział starszy człowiek.
-Kim jesteś ? Powiedziałem wstając gwałtownie i patrząc w jego stronę.
-Oh.. wybacz me maniery nazywam się Zenoheld, jestem jednym z lordów Vestalii.
Patrząc w jego stare i zmęczone oczy zacząłem analizować o co tu chodzi...
*Taki wstępniak*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top