Rozdział XXXI

Oczami Melki

Marzec zaczął się z ogromnym przytupem. Ostatnio wszystko w moim życiu wywróciło się do góry nogami. Szósty semestr na studiach zapowiadał się ciężko, mimo, że miałam wolne poniedziałki i piątki, co nie ukrywam, bardzo mnie cieszyło, to od wtorku do czwartku, siedziałam na uczelni dosłownie cały dzień. Dodatkowo, ten nieszczęsny licencjat. Naprawdę, nie wiem, jak pogodzę ze sobą naukę na zajęcia, pisanie licencjatu, pomoc w restauracji i spędzanie każdego weekendu w Warszawie. Muszę się po prostu skupić i znowu zacząć planować, bo inaczej zginę w natłoku obowiązków.

Siedziałam właśnie w pociągu do Warszawy. Uznałam, że to jednak tańszy, lepszy i szybszy środek transportu, bo mogę spokojnie pracować na laptopie. Zasłuchana w głos Igora, robiłam analizę badań do mojej pracy dyplomowej. Przetrwałam pierwszy tydzień zajęć i nie ukrywam, że zamiast nam ułatwić ostatni semestr, to chyba jednak nienawidzą nas na tej uczelni. No, ale trzeba będzie przeżyć.

Trzygodzinna podróż zleciała mi bardzo szybko. Moja analiza wyników szła ku lepszemu, ale i tak trzeba było to jeszcze dopracować. Mimo wszystko, cieszyłam się jednak, że chociaż coś skleiłam. Z Warszawy Zachodniej miał mnie odebrać Adi, więc wysiadłam z pociągu i rozglądałam się za tymi rozwichrzonymi włosami, ale nigdzie ich nie mogłam dostrzec. Jak na zawołanie rozdzwonił mi się telefon.

– No hej, gdzie jesteś? Właśnie wysiadłam – powiedziałam do słuchawki.

– Już prawie dojeżdżam. To przez te cholerne korki – powiedział zrezygnowany. – Nigdzie mi nie uciekaj, zaraz po ciebie będę.

– Dobrze, że mówisz, bo już chciałam wsiadać w pociąg powrotny – zaśmiałam się do telefonu. – Będę czekać na parkingu, pasuje? – zapytałam.

– Świetnie. Do zobaczenia, kochanie – powiedział i się rozłączył.

Przeszłam więc we wskazane miejsce i czekałam jeszcze parę minut.

– Wiesz, że jesteś cholernie upartym człowiekiem? Po co jechałeś po mnie taki kawał, skoro mogłam spokojnie dojechać tramwajem albo miejskim autobusem? – powiedziałam wsiadając do auta.

– A może by tak: Hej, kochanie, cieszę się, że cię widzę, tęskniłam – powiedział Adi, udając mój głos i wpatrując się we mnie rozbawiony.

– Hej, kochanie, cieszę się, że cię widzę, tęskniłam – powiedziałam i pokręciłam głową z niedowierzaniem. – To co, dasz mi tego buziaka, czy jeszcze jakieś obiekcje? – uniosłam brew.

– Do tego akurat nie musisz mnie namawiać – szeroko się uśmiechnął.

Pocałowaliśmy się na przywitanie i ruszyliśmy zakorkowanymi ulicami Warszawy, w stronę wytwórni.

– Jak ci szło pisanie pracy w pociągu? – zagadał Adi.

– W sumie, nawet przeanalizowałam kilka wyników badań, więc nie najgorzej – odpowiedziałam. – Czy rozmawiałeś w końcu z Łukaszem?

– Tak. Zgodnie stwierdziliśmy, że lepiej będzie, żebym ja jednak tańczył w tym całym teledysku – skrzywił się.

– Co? Nie podoba ci się? – zaśmiałam się. – Teraz sam widzisz, że dla mnie to totalnie nie ma sensu.

– Teledysk ma sens, ale ja się nie nadaję do takich rzeczy – westchnął.

– No popatrz, to zupełnie jak ja. Mamy tak wiele wspólnego... – powiedziałam i oboje wybuchliśmy śmiechem. – Tomek już wie?

– Nie, dowie się dzisiaj. W sumie, to nawet jestem ciekawy jego reakcji – poruszał wymownie brwiami.

– Szykuje się całkiem interesujące popołudnie – stwierdziłam.

Droga minęła nam na opowiadaniu sobie o minionym tygodniu i o planach na ten weekend. Zapowiadało się pracowicie, z czego bardzo się cieszyłam, bo moje marzenie o tym, żeby ludzie poznali moją twórczość, zaczęło się coraz bardziej spełniać.

W wydawnictwie spotkałam się z trenerką wokalną. Marika była świetna. Pogadałyśmy, ustaliłyśmy jak widzimy naszą współpracę. Stwierdziła, że tak naprawdę, to wystarczy nam kilka spotkań, żeby poćwiczyć emisję głosu.

Poznałam również Borysa, mojego managera. Oczywiście Adi był obecny podczas naszej rozmowy, bo uznał, że musi posłuchać, jak on widzi tę współpracę i zaakceptować. Prawda była taka, że był cholernie zazdrosny, a mnie przecież nie interesował żaden inny facet, oprócz niego.

– Jak tak dalej pójdzie i będziesz chodził ze mną na każde spotkanie z Borysem albo innymi facetami z branży, to każdy z nich w końcu uzna, że nie potrafię sama o sobie decydować – powiedziałam od niechcenia, kiedy byliśmy w drodze na trening tańca. Adi milczał i skupiał się na jeździe.

– To nie tak... – zaczął nagle, ale po chwili zamilkł.

– Widzę, że jesteś zazdrosny. Rozumiem to, też jestem o ciebie zazdrosna. Ale jeśli nie będziemy sobie ufać, to nie zajdziemy daleko – powiedziałam.

– Masz rację – westchnął. – Jestem cholernie zazdrosny o każdego faceta. Nie widzisz jak oni na ciebie patrzą?

– Nie – zaprzeczyłam. – Bo jak to kiedyś sam stwierdziłeś, ja widzę tylko jedne oczęta, takie niebieskie – przytoczyłam jego słowa, które wypowiedział kiedyś w restauracji, na śniadaniu, w momencie, gdy ja uznałam, że kelnerka gapi się na niego.

– Obiecuję poprawę – westchnął zrezygnowany po chwili.

– To może ustalmy jedną rzecz – powiedziałam. – Dasz mi spotykać się z moim managerem sam na sam, tak jak i innymi facetami z branży. Chyba, że będę chciała, żebyś był obecny, ale za to nie opuścisz ani jednego treningu tańca z Tomkiem. Co ty na to?

– I tak nie opuszczę żadnego treningu tańca, bo nie pozwolę, żebyś została z nim sam na sam – odpowiedział patrząc na drogę.

– Świetnie, cieszę się, że mamy to ustalone – uśmiechnęłam się.

Reszta drogi upłynęła na małoistotnych kwestiach. W końcu znaleźliśmy się przed szkołą tańca Tomka. Był to piętrowy budynek w kształcie litery U. Pomalowany na biało, z dużymi oknami, za którymi można było dostrzec tańczących ludzi. Na jednej ze ścian widniał ogromny, neonowy napis Zakrzewski Dance Studio. Spojrzeliśmy na siebie z Adrianem. Chyba żadne z nas nie spodziewało się, że będzie to takie świetne miejsce.

Na drzwiach wejściowych wisiało kilka ogłoszeń. Kiedy przekroczyliśmy próg uderzyło w nas przyjemne ciepło oraz odgłosy muzyki. W środku również wszystko było pomalowane na biało. Na wprost znajdowała się szatnia. Po prawej stronie stała szara, dwuosobowa kanapa i mały stolik kawowy. A po lewej, pięły się schody w górę.

Weszliśmy na piętro. Znajdował się tam długi korytarz, wzdłuż którego stało kilka czarnych i siwych puf. Duże okna, znajdujące się po prawej stronie, ukazywały widok na parking. Z lewej zaś, znajdowało się kilkoro drzwi, prowadzących do poszczególnych sal tanecznych. Przeszliśmy w ciszy dalej, zgodnie ze wskazówkami, naszego pożal się boże, trenera.

Na końcu korytarza, skręciliśmy w prawo. Znajdowały się tu jeszcze dwie sale po prawej stronie, a po lewej, ogromne okna wychodziły na pobliski park. Nas interesowały drzwi na wprost, które były uchylone. Trwał tam jeszcze trening, gdyż słychać było dźwięki piosenki Want to Want Me, Jasona Derulo. Otworzyliśmy drzwi i zajrzeliśmy do środka.

Sala była niewielka. Pomalowana w ciemnych barwach. Po prawej stronie, na całej ścianie rozciągało się lustro. Stanęliśmy zaraz przy wejściu. Tańczący, byli bokiem do nas, wpatrzeni w lustro i swojego trenera, wykonywali skomplikowany układ taneczny.

Spojrzałam w stronę Tomka i mnie zatkało. Ubrany był w dopasowane ciemnoszare dresy i czarną koszulkę na ramiączkach, która ukazywała jego umięśnione ciało. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że jest tak wysportowany. Kiedy patrzyłam jak tańczy, zrobiło mi się jakoś dziwnie gorąco. Wierzcie mi, że nie mam pojęcia co się ze mną działo, ale jego ruchy były takie seksowne, że to się nie mieści w głowie. Nigdy nie widziałam jak tańczy, a to co właśnie obserwowałam, było naprawdę niesamowite.

Girl, you're the one I want to want me
And if you want me, girl, you got me
There's nothing I, no, I wouldn't do, I wouldn't do
Just to get up next to you
*

Właśnie podczas tych słów, Tomek patrząc w lustro, nie spuszczał ze mnie wzroku. Przełknęłam głośno ślinę. Nie wiem, czy Adi był tego świadomy, że on się tak we mnie wpatruje, ale ja czułam, że cała w środku płonę. Co się ze mną działo? Przecież to Tomek, wszyscy wiemy co chciał mi zrobić, a ja jak taka idiotka się na niego gapię. Ogarnij się, Mela!

– Świetnie poszło – krzyknął uradowany trener. Reszta tańczących odkrzyknęła niezrozumiałe słowa i bili sobie przez chwilę brawo. – Jak tak dalej pójdzie, to wygraną mamy w kieszeni – uśmiechnął się do nich szeroko, bo zebrali się na środku sali. – Na dzisiaj to wszystko, do poniedziałku.

Ludzie zaczęli nas mijać. Wszyscy wychodzili z uśmiechami na twarzy i przyspieszonymi oddechami, tryskała od nich bardzo pozytywna energia.

– No cześć, widzę, że przyszłaś z ochroną – powiedział spokojnym tonem Tomek i zbliżał się w moją stronę.

Jego ciało było mokre od potu, a ja miałam wrażenie, że moje ciało przechodzą jakieś dziwne dreszcze. Lustrował mnie z góry na dół i zrobił ten swój półuśmieszek. Stanął blisko, bardzo blisko, tylko po to, żeby sięgnąć ręcznik, który leżał tuż obok mnie. Mimowolnie wstrzymałam oddech. Nie bałam się jego, ale byłam przerażona swoją reakcją.

– No właśnie, skoro już raczyłeś o mnie wspomnieć – zaczął Adi, krzywiąc się. – Chciałem ci oznajmić, że to ja będę z nią tańczył, a nie ty – powiedział triumfalnie.

Ja nie byłam się po prostu w stanie odezwać. Ścisnęło mi gardło, a moje ciało strasznie się spięło i nie mogłam się ruszyć. Tomek wycierał swoje spocone ciało ręcznikiem i przyglądał się Adiemu. Po chwili spojrzał na mnie.

– To twój pomysł? – zapytał.

– Czy to jest ważne, czyj to pomysł? – odezwał się niepytany Adrian.

– Pytałem Melkę, nie ciebie – odpowiedział nie odrywając ode mnie wzroku.

– Tak, to był mój pomysł – powiedziałam pewnie. W końcu odzyskałam czucie w ciele. Zdjęłam kurtkę i podwinęłam rękawy mojej cienkiej, bordowej bluzki na długi rękaw. – Zaczynamy? Im szybciej będę to miała z głowy, tym lepiej.

– Jeśli mogę dać wam radę, to powinniście przychodzić ubrani na luzie. Będzie wam niewygodnie tańczyć w tych ubraniach – powiedział spokojnie i podszedł do małego stolika na drugim końcu sali.

– Jeszcze będzie mi mówić co mam robić – prychnął Adi pod nosem i skrzywił się.

Zdjął kurtkę. Miał pod spodem czarną, dopasowaną koszulkę na krótki rękaw. Do tego ciemnogranatowe jeansy i czarne adidasy.

– Długo myślałem nad tą choreografią – mówił z końca sali i grzebał coś w telefonie. – Piękna melodia, idealnie skomponowany walc angielski – powiedział i spojrzał w moją stronę, jednocześnie puszczając moją piosenkę, ale bez tekstu.

Łukasz musiał dać do niej dostęp, żeby mógł nam ułożyć choreografię. Oczywiście nie mógł jej nikomu udostępnić, bo czekały go wtedy konsekwencje.

– Dziękuję – odpowiedziałam. – Czy możemy już zacząć? – zapytałam zniecierpliwiona.

– Oczywiście – powiedział. – Nie będzie ci wygodnie w tych spodniach – wskazał głową na moje jeansy z wysokim stanem.

– Czy przestaniesz w końcu marudzić i zaczniemy? Następnym razem ubierzemy dresy, ale teraz powiedz jaki masz pomysł – odezwał się Adi, podniesionym głosem.

Jeszcze nie zaczęliśmy, a ja już miałam serdecznie tego dość. Chciałam wyjść stamtąd jak najszybciej. Tomek w końcu podszedł do nas.

– Umiesz walca? – skierował pytanie do mojego chłopaka.

– Nie umiem tańczyć i doskonale o tym wiesz, więc przestań robić ze mnie idiotę – Adi był zirytowany już do granic możliwości. Myślałam, że zaraz pęknie mu żyłka na szyi.

– Czyli musimy zacząć od podstaw – westchnął Tomek.

Czuł się niesamowicie pewnie. Wcale mu się nie dziwię. W końcu to od niego wszystko zależało, ale myślę, że najistotniejszym był fakt, że to Adi musiał się słuchać jego poleceń.

– Każdy trening zaczynamy od kilkuminutowej rozgrzewki i rozciągania, żeby się nie uszkodzić – mówił pewnym siebie tonem. – Najpierw nauczę was podstawowe kroki walca. Potem pokażę, jaki miałem pomysł na choreografię. Zobaczymy jak bardzo jesteście pojętni, od tego będzie zależeć ilość naszych spotkań – rzucił od niechcenia i podszedł do telefonu. Zapętlił melodię.

– To jest naprawdę najgorszy pomysł Łukasza, jaki miał do tej pory – powiedziałam cicho do Adiego, na co ten tylko przytaknął, bo obok nas pojawił się nasz trener.

– Zdejmijcie buty, będzie wygodniej – stwierdził.

Wykonaliśmy polecenie i zaczęliśmy rozgrzewkę. Faktycznie moje ubranie nie było odpowiednie, ale nie pomyślałam o tym, żeby założyć coś wygodniejszego. Musiałam się przemęczyć. Porozciągaliśmy się chwilę i nasz trener zaczął pokazywać nam kroki walca.

Staliśmy przed lustrem, widząc każdy swój ruch. Tomek robił każdy krok z taką gracją, że nie mogłam przestać się w niego wpatrywać. Szczerze mówiąc, to trochę się cieszyłam, że jestem usprawiedliwiona tym, że muszę się na niego patrzeć, bo ciężko było oderwać wzrok.

Kiedy tańczył był w swoim świecie. Był taki inny, wyluzowany, jakby nic innego nie miało znaczenia. Jakby to co robi, sprawiało, że wszystko wokół przestawało istnieć. Czasem zamykał oczy, a wtedy jego twarz wydawała się taka spokojna. Był przystojny. Nie mogłam zaprzeczyć.

Spojrzałam na Adiego. Jego twarz, przez cały czas była wykrzywiona w grymasie niezadowolenia. Nie dość, że nie miał ochoty tu być, tak jak zresztą i ja nie nadawałam się do tańca, to jeszcze musiał znosić dyktaturę Tomka.

– Dobrze, to była rozgrzewka, a teraz zaczynamy podstawowe kroki walca angielskiego. Będziemy tańczyć taki jakby kwadrat. Prawa noga do przodu – postawił krok. – Lewa w bok – zrobił tak jak powiedział. – Następnie dostawiacie prawą. Lewa do tyłu, prawa do tyłu i w bok – swoje słowa zamienił w kroki taneczne. – Wszystko jasne? – spojrzał na nas w lustrze. Przytaknęłam, a Adi westchnął. – No to zaczynamy. Raz, dwa, trzy – zaczął liczyć, a my powtarzaliśmy jego kroki.

– Jesteś tancerzem towarzyskim, czy tańczysz raczej jakiś nowoczesny taniec? – zapytałam po chwili, wciąż powtarzając jego kroki.

– To i to. Jednak jako choreograf, co prawda początkujący, ale choreograf, muszę znać zasady i techniki różnych stylów tańca. Wszystkie kroki i figury taneczne, bo nigdy nie wiem, czy będę opierać się na jednym stylu, czy będę je łączyć – odpowiedział i nie odrywał ode mnie wzroku.

– Nigdy nie pytałam cię o taniec – zaczęłam. Byłam bardzo ciekawa jak to wszystko się zaczęło. Tomek się tylko zaśmiał. – Długo tańczysz?

– Zacząłem jak miałem pięć lat – powiedział. – Taniec towarzyski. Ale po kilku latach mi się znudziło. Potem mieszkaliśmy w Londynie i chodziłem na balet – skrzywił się na samo wspomnienie. – Wiem jak to brzmi, no ale w sumie nauczyło mnie to elastyczności. Moja mama chciała, żebym był światowej sławy tancerzem, ale zdecydowanie się tam męczyłem. No i w ten sposób rozpoczęła się przygoda z nowoczesnym. Na koniec stwierdziłem, że choreografia, to jest coś dla mnie. Połączenie każdego tańca i możliwość nauki innych. No i tym sposobem wylądowaliście na tym parkiecie. Adrian błagam, weź włóż w to trochę życia, bo jesteś tak sztywny, że aż mnie to boli – zrobił zniesmaczoną minę.

– Żebyś ty zaraz nie leżał tu sztywny – odgryzł się mój chłopak.

– Chcesz, żeby ten teledysk wyszedł, czy nie? – patrzył na niego wrogo w odbiciu lustra. Adi się nie odezwał. Widziałam jak szybko oddycha i walczy ze sobą, żeby nie wybuchnąć. – Bo póki co, ćwiczymy ten kwadrat tylko dla ciebie. Mela załapała po dwóch minutach – zrobił ten swój półuśmieszek. Widzę, że korzysta ile może, ze swojej pozycji.

– Czy moglibyście nie skakać sobie do gardeł? – odezwałam się w końcu i przestałam wykonywać te kroki. – Żadne z nas nie chce tu być, więc może po prostu zróbmy sobie przysługę i przestańmy na siebie naskakiwać. Przynajmniej znieśmy to z godnością. Im szybciej to ogarniemy, tym lepiej dla wszystkich – westchnęłam.

– Dobrze – odpyskował Adi. – Postaram się, pasuje? – pluł jadem, niby w stronę Tomka, ale poczułam się tak, jakby i mnie to dotyczyło.

– Stary, nie robisz tego dla mnie, tylko dla niej – nasz choreograf wzruszył ramionami. Miał rację.

– Myślisz, że nie zdaję sobie z tego sprawy? – skrzywił się. – Doskonale też wiem, że będziesz gadać, że źle mi idzie, bo liczysz, że w końcu się poddam i sam będziesz mógł z nią zatańczyć – stali naprzeciwko siebie i mierzyli się spojrzeniami.

– Czy ty się słyszysz? – Tomek pokręcił głową z niedowierzaniem. – Zachowujesz się jak dzieciak. Serio, myślisz, że zniżyłbym się do tego poziomu, żeby specjalnie ci mówić, że coś źle robisz? – trzymał ręce na biodrach i wybuchnął śmiechem.

– Nie pogrywaj sobie ze mną – wysyczał Adi, a jego palec wskazujący znalazł się tuż przy jego twarzy. Z oczu ciskały błyskawice. Widziałam, że ma ogromną ochotę go uderzyć.

– No proszę, uderz. Pokaż jaki jesteś silny – zaśmiał się bezczelnie Tomek.

– Już raz ode mnie oberwałeś. Chcesz kolejny? A może mam iść na policję, w związku z tym co chciałeś zrobić? – Adi uniósł kącik ust do góry. Zrobiło mi się gorąco. Nie chciałam do tego wracać.

– A może przestałbyś ją w końcu ranić? – wysyczał. – Kiedy kobieta płacze przez faceta, to chyba nie świadczy o nim dobrze, prawda?

– Nic ci do tego. Ona jest moja, zapamiętaj to sobie raz na zawsze – powiedział stanowczo Adi, na co Tomek zaśmiał się pod nosem i włożył ręce do kieszeni.

– To ją dobrze pilnuj, panie ochroniarzu – powiedział niebezpiecznie cicho.

– Kurwa! – krzyknęłam. A oni w sekundzie, odwrócili się zszokowani w moją stronę. Moja klatka piersiowa unosiła się z wściekłości. Zachowywali się jak takie dwa koguty, które miały zaraz stanąć do walki. – Czy ja się niejasno wyraziłam? – powiedziałam najspokojniej jak potrafiłam. – Przestańcie się prowokować, a ty Adi zacznij go słuchać w kwestiach tańca. Jeśli będziecie się zachowywać jak idioci, to nigdy to się nie skończy. Wszystkim nam zależy, żeby poszło to jak najszybciej, bo żadne z nas nie ma ochoty na siebie patrzeć. Więc błagam, zacznijcie zachowywać się jak dorośli ludzie, obaj – powiedziałam stanowczo i zaczęłam ubierać buty.

– Gdzie idziesz? – zapytał przerażony Tomek.

– Jak najdalej stąd – powiedziałam oschle.

– Melka – zaczął cicho Adi i szedł w moją stronę.

– Zostaw mnie. Ćwicz kroki. Idę się przewietrzyć – powiedziałam.

Byłam na niego zła, za to, że tak się zachowywał. Normalnie, jak rozwydrzony dzieciak. Zresztą Tomek też przegiął. Miałam ich obu serdecznie dość. Potrzebowałam być sama. Kurtkę ubrałam w połowie korytarza i zeszłam na dół. Kiedy tylko otworzyłam drzwi i poczułam świeże powietrze, zaciągnęłam się nim głęboko.

Teledysk. Też mi coś. Jakby nie mógł tam wystąpić ktoś inny. Oddychałam głęboko. Zamknęłam oczy i próbowałam się zrelaksować. Oparłam się głową o boczną ścianę budynku. Miałam ochotę zadzwonić do Łukasza i go opierdolić za ten idiotyczny pomysł. Wdech. Wydech. Miałam ochotę zapalić, mimo, że nigdy tego nie robiłam. Olkę to zawsze uspokajało.

Postałam tak jeszcze chwilę i wróciłam na górę, z nadzieją, że się nie pozabijali. Idąc korytarzem nie słyszałam żadnych krzyków, ale nie wiedziałam, czy mogę uznać to za dobry znak.

– Raz, dwa, trzy – usłyszałam, kiedy skręciłam w ostatnią prostą. – Kurwa, stary, zegnij te nogi, nie tak sztywno – emocjonował się Tomek.

– Nie umiem inaczej, jak mam to rozluźnić? – krzyknął Adi.

– Dobra. Czekaj – westchnął. – Zamknij oczy.

– Po cholerę? – krzyknął Adrian. Nawet widziałam oczami wyobraźni, tę jego skrzywioną minę.

– Próbuję ci pomóc – powiedział przez zaciśnięte zęby nasz choreograf. – Zamknij oczy. Weź głęboki wdech. Przytrzymaj powietrze i wypuść powoli. Powtórz to kilka razy. Uspokój się, przestań być taki spięty, bo to się odbija na twoich ruchach. Wdech. Przytrzymaj. Wydech.

Nie słyszałam, żeby Adi coś mówił, więc chyba zaczął wykonywać jego polecenia. Serio? Musiałam się wkurwić do granic możliwości, żeby zaczęli współpracować? Faceci... Uznałam, że jeszcze chwilę poczekam na rozwój sytuacji.

– Lepiej? – zapytał Tomek, po jakimś czasie.

– Lepiej – odpowiedział spokojniej mój facet. – Dobra, spróbujmy jeszcze raz – westchnął.

– Raz, dwa, trzy – zaczął liczyć ten drugi. – W lewo. Raz, dwa, trzy. Do tyłu. Super. I jeszcze raz. Raz, dwa, trzy – kontynuował.

Uznałam, że mogę już wrócić, więc uchyliłam drzwi i weszłam do środka. Stałam chwilę z założonymi rękami na piersi i opierałam się o ścianę. Adi wykonywał ćwiczenie coraz lepiej. Tomek, jak zawsze perfekcyjnie się poruszał. Płynął po tym parkiecie. Obaj patrzyli w swoje odbicia w lustrze, by po chwili przenieść swoje spojrzenia na moją osobę.

– I co? Nie można było tak od razu? – zapytałam oschle. Zdjęłam buty.

– Przepraszam – powiedzieli równocześnie, aż sami się zdziwili. Podeszłam do nich.

– Jasne. Powiedzmy, że wybaczam. Skoro Adi radzi sobie coraz lepiej, to może pokażesz, jak widzisz ten układ? – zapytałam Tomka. Przyglądał mi się uważnie.

– Jasne, będziesz mi potrzebna – powiedział i pociągnął mnie nagle za rękę, przybliżając do siebie. – Spokojnie, muszę to po prostu zademonstrować, inaczej się tego nie nauczysz – skierował te słowa w stronę Adriana, który znowu miał ochotę go zabić, kiedy tylko mnie dotknął.

– Tylko się nie zapędzaj – powiedział zirytowany.

– Na wstępie będziecie oddaleni od siebie kawałek – odsunął się ode mnie. – Na, na, na, wstęp przeleciał i wtedy jest tekst o chwyceniu za rękę. Podchodzisz do mnie Mela i wyciągasz dłoń przed siebie, zapraszając mnie do tańca. – Zrobiłam jak prosił. – Potem zamykam oczy, a ty się zbliżasz. Biorę głęboki wdech i chwytam cię delikatnie w talii – kiedy mnie dotknął i przyciągnął do siebie, czułam na ciele gęsią skórkę.

Byłam totalnie oszołomiona tym, że zna tekst pierwszej zwrotki. Zdawałam sobie sprawę, że musiał ułożyć tę choreografię, ale i tak byłam w szoku. Dziwnie reagowałam na jego bliskość. Nie bałam się, miałam świadomość, że żałuje tego co chciał zrobić. Mój organizm zaczął reagować na niego w bardzo niepokojący mnie sposób.

– Ćwiczyłaś kiedyś taniec? – zapytał cicho, przyglądając mi się uważnie.

– Nigdy, a czemu pytasz? – zmarszczyłam brwi.

– Bo nawet nie zdajesz sobie teraz sprawy z tego, że cały czas ze mną tańczysz – powiedział cicho i się delikatnie uśmiechnął.

Gwałtownie się zatrzymałam i odsunęłam od niego. Miał rację. Nawet nie czułam, że z nim tańczę. To było takie naturalne, jakbym totalnie się mu poddała. W sumie, to właśnie to zrobiłam. A on prowadził mnie w tańcu, jakbym sunęła po lodzie. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, spojrzałam na Adriana i spotkałam się z pociemniałym spojrzeniem. Przełknęłam ślinę. To się nie skończy dobrze.

– No dobra. I co dalej? – próbowałam mówić bardzo naturalnie i załagodzić napiętą, do granic możliwości, sytuację.

– No i wtedy pokażę wam więcej kroków i figur. No, a na koniec, kiedy są słowa, że przytuleni w swych ramionach pokonacie wszystkie trudności, to przytulicie się, zamkniecie oczy, zrobicie delikatny uśmiech, który będzie mówił o tym, jak bezpiecznie jest wam w swoich ramionach i mamy to – zakończył Tomek.

– Podoba mi się, a tobie? – zapytałam mojego faceta, którego oczy wracały do swego pierwotnego, niebieskiego koloru.

– Tak. Może być – odpowiedział krótko.

– Dobra, na dzisiaj koniec – powiedział Tomek, patrząc na zegarek. – Za pięć minut zaczynam ostatni trening, więc do zobaczenia jutro – uśmiechnął się krótko i wyszedł.

Odwróciłam się w stronę Adiego i spojrzałam mu w oczy. Założyłam ręce na piersi i czekałam, aż zacznie mi wypominać.

– No, słucham – powiedziałam. – Wyduś to z siebie, bo widzę, że zaraz pękniesz, jak mi tego nie powiesz – westchnęłam.

– Nie wiem, o czym mówisz – wypuścił powietrze zrezygnowany. Spuścił wzrok i ruszył w stronę naszych zimowych ubrań.

– Dobrze wiesz o czym mówię. Jeśli nie powiesz tego głośno, to zje cię to od środka. Poza tym, umawialiśmy się, że będziemy ze sobą rozmawiać, pamiętasz? – zapytałam, podążając za nim. Ubrałam buty.

– Daj spokój Mela. Wracajmy do domu – powiedział cicho.

Nie tego się spodziewałam. Myślałam, że będzie na mnie krzyczał, że jak mogłam dopuścić do tego, żeby on mnie dotknął. Jak mogłam z nim tańczyć? Czyżbym zapomniała, co chciał mi zrobić? Czekałam, aż się na mnie wyżyje, ale on tego nie skomentował. Ubrał się i w ciszy przeszliśmy do auta.

– Nie będziesz się do mnie odzywał? – zapytałam patrząc w swoją szybę, gdzie uliczne lampy, zlewały się w jedną, świecącą linię.

– Będę – odpowiedział cicho i niepewnie.

– Możesz wypowiedzieć na głos swoje myśli? – poprosiłam i spojrzałam na jego profil. Był skupiony na jeździe. Mogłoby się wydawać, że jest spokojny, ale mocno zaciśnięte dłonie na kierownicy, świadczyły o czymś zupełnie przeciwnym.

– A czy będzie miało to jakikolwiek sens? – zaszczycił mnie spojrzeniem i zaśmiał pod nosem.

– Oczywiście, że tak, bo jeśli nie zaczniesz ze mną rozmawiać, to pogubimy się w tym wszystkim, Adi – powiedziałam cicho, patrząc na niego.

Miałam ochotę płakać. Niby nie zrobiłam nic złego, bo po prostu tańczyłam z Tomkiem, przy moim facecie. Nie posunął się za daleko, tylko trzymał mnie w talii. A jednak, miałam poczucie, jakbym go w jakiś sposób zdradziła. Adi milczał, więc zaczęłam patrzeć przez przednią szybę. W oddali majaczył oświetlony Pałac Kultury i Nauki.

– Bolało – powiedział po chwili ciszy. – Tak cholernie bolało, kiedy widziałem cię w jego ramionach – prawie wyszeptał i gdy zerknęłam z powrotem na jego profil, po policzku spływała pojedyncza łza.

***

* Tłumaczenie autora:

Dziewczyno, jesteś tą jedyną, której chcę.
A jeśli Ty mnie chcesz, dziewczyno, masz mnie.
Nie ma niczego, czego nie, nie zrobiłbym, nie zrobiłbym,
tylko po to, żeby wstać obok ciebie.

Teledysk w tle:

Jason Derulo, Want to Want Me

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top