wstęp
- Wiesz, że to miejsce jest zwykle oblegane w walentynki? - powiedział Jisung, spoglądając w niebo.
- Dlaczego? - spytał ze zdziwieniem Chan.
- Musisz przyznać, iż to miejsce jest romantyczne, prawda? - westchnął, spoglądając na przyjaciela.
- No... Jest.
- Ludzie przychodzą tu wtedy razem, ale także i sami.
- Po co samemu obchodzić walentynki? Bez sensu - zdziwił się szatyn.
- Czekaj, nie skończyłem - zaśmiał się. - Mówi się, że jeśli osoby, które przyjdą tu same, spojrzą w to niebo, popatrzą na gwiazdy i jedna z nich spadnie to prawdopodobnie osoba, z którą powinieneś być, jest dokładnie w tym miejscu co ty, a może nawet niedaleko ciebie.
- Bzdury - prychnął, kierując się ścieżką z powrotem do miejsca z którego przyszli.
- Ej no weź... Skąd wiesz, że to brednie? Może to prawda!
- Weź... Myślisz, że ktoś w to wierzy? - zaśmiał się z kpiną.
- Tak... I ja jestem pewien, że sam coś takiego przeżyjesz - odpowiedział pewnie.
- Jeśli tak będzie to, jak niby mam rozpoznać tę osobę?
- Zobaczysz w jej oczach dokładnie tę samą gwiazdę, co widziałeś na niebie - powiedział z uśmiechem.
- Okey zapamiętam. Ale nie myśl jeszcze, że ci wierzę.
~~~
Witam :3
Jeśli właśnie czytasz
ten oto wstęp, zapewne
albo są walentynki, albo
po prostu znalazł*ś tego
oneshota randomowo
np. z nudów.
Dla wyjaśnienia:
Jest to walentynkowy
oneshot, którego niestety
zaczęłam sprawdzać
trochę za późno, więc
przepraszam wszystkich,
jeżeli w tekście znajdziecie
błędy, albo tekst będzie
niezrozumiały/bez sensu.
Mam nadzieję, że mimo
tego nie zniechęci was
to do czytania i spodoba
wam się moje kilkudniowe
dzieło.
A teraz zapraszam
do dalszego czytania~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top