28. Nilay

Więc to już oficjalne. Podpisałam cyrograf z diabłem. Gdyby nie to, że przeszkodzili nam nasi ludzie, to dałabym się przelecieć Rejesowi przy ścianie w cholernym kontenerze. Już praktycznie byłam bez ubrań. Ale to miało trwać, dopóki nie załatwimy wszystkich spraw we Włoszech. Potem każdy z nas pójdzie w swoją stronę i dalej będziemy robić to, co do nas należy i na co przyjdzie nam ochota. Jedynie, co ma się zmienić, to nasza współpraca. Książę dał mi swoje słowo, że od teraz działamy razem i kontaktujemy się w ważnych sprawach. Koniec działań na własną rękę i robieniu sobie na złość. I to w końcu było rozsądne rozwiązanie. Miałam nadzieję, że tym razem dotrzyma słowa.

Wiem, że moje zagranie z Hektorem nie było czyste, ale tylko w ten sposób uratowałam go przed śmiercią. Byłam pewna, że gdyby Tobias dowiedział się wcześniej, że coś nas łączyło, od razu strzeliłby mu w łeb. Teraz zrozumiałam, że on naprawdę był o mnie zazdrosny, tak samo, jak ja o niego. Tylko z czego to wynikało? Chyba nie chciałam się w to zagłębiać. Musiałam płynąć z prądem i czekać na rozpieprzające mózg przyjemności. Na tym musiałam się skupić. Na przyjemnościach, które wiedziałam, że są gwarantowane.

Zanim przyjechaliśmy do portu, dostałam telefon od ojca, który uprzedził mnie o starym Antonio. Zaraz potem wybrałam numer, z którego dzwonił do mnie Hektor i umówiłam się z nim na spotkanie, które nie było miłe, ale musiałam wiedzieć, że nie miał z tym kompletnie nic wspólnego i ustalić szczegóły. W sumie wyszło nawet lepiej, niż to sobie zaplanowałam. Giorno wyśpiewał dosłownie wszystko.

Prosto z portu pojechaliśmy z Tobiasem do hotelu i tak przez dwa dni kotłowaliśmy pościel. Praktycznie nie jedliśmy i nie piliśmy, nie licząc owoców i szampana, które dowoziła nam nasza obsługa. Jak tak dalej pójdzie, stracę przytomność z niedoboru kalorii, bo chyba spaliłam wszystkie możliwe.

A myślałam, że trening z Leo jest męczący...

Jakoś o piątej nad ranem, obudziłam się i chciałam wyślizgnąć się z łóżka Księcia, by udać się do swojego apartamentu, ale nie pozwolił mi na to. Przyciągnął mnie do siebie, zarzucił na mnie swoją ciężką nogę i to przesądziło sprawę.

Przestałam się oszukiwać. Pragnęłam Rejesa i po prostu przestałam z tym walczyć. Stawka była wysoka, ale ja uwielbiam ryzyko. Przecież słynę z ryzyka, szaleństwa i nieobliczalności, więc dlaczego miałabym to zmieniać. Przecież potrafię to kontrolować. Potrafię kontrolować pieprzone uczucia. Zawsze potrafiłam i to się nie zmieni!

Świetny seks z gorącym szaleńcem? Czemu nie. Nie mogłam się doczekać ciągu dalszego, tej eskapady namiętności, którą mi obiecał. Musiałam postąpić tak, jak zwykle, oddzielić cipkę od głowy i narządu, który podobno nazywają sercem, a wszystko będzie w porządku.

Potrafiłam to, kurwa, zrobić! Potrafiłam! Co nie?

Finalnie skończyliśmy w moim apartamencie, a na zegarze wybiła godzina piętnasta. Nawet nie chciałam włączać telefonu, bo ilość wiadomości pewnie była zatrważająca. Wyłączyliśmy nasze smartfony, chwilę przed tym, jak wylądowaliśmy w jego łóżku.

Książę leżał całkiem nagi na brzuchu, miał lekko rozchylone usta, zmierzwione włosy, a na jego opaloną skórę padały promienie słońca, przebijające się przez okno, które rozpościerało się na całą długość za naszymi głowami. Jego mięśnie pleców pracowały za każdym razem, gdy się poruszył. Wyglądał na zrelaksowanego i spokojnego. Kilka razy nawet uśmiechał się przez sen. Przystojny idiota przyprawiał mnie o ciarki. Może przespałam jakieś trzy godziny, a znowu miałam ochotę na nim pojeździć.

Nie mogłam się powstrzymać. Wyciągnęłam dłoń w stronę jego włosów i przeczesałam je opuszkami palców. Były takie miękkie. Chyba żaden z moich facetów, nie miał tak jedwabiście miękkich pukli. Mogłabym tak chyba bez końca. Papier ani podpaska tu nie pomoże. Powinnam na stałe włożyć ręcznik między nogi, bo moja cipka na jego widok, dosłownie płacze na mokro. Co tu dużo mówić, żaden z moich wcześniejszych facetów, a raczej kochanków, nie mógł sobie nawet stanąć przy Rejesie, a ta cholerna myśl, w ogóle mi się nie podobała.

Wariatkowo, jadę, został jeszcze kilometr!

Ostatni raz musnęłam palcami jego twarz i uniosłam się na łokciach. Całkowicie naga, na paluszkach, ruszyłam w stronę łazienki. Nie chciałam go obudzić, a potrzebowałam prysznica, i to najlepiej zimnego.

Ostatni raz obróciłam głowę, by na niego spojrzeć i chwyciłam za klamkę.

Łazienka była królewskich rozmiarów. Przeważała w niej biel, czerń i drewno. Ściany i podłoga zostały wyłożone betonowymi płytkami. Cztery nowoczesne, ceramiczne, kwadratowe umywalki z czarnymi bateriami, a pod nimi drewniana szafka. Nad nią wielkie podłużne lustro, które obejmowało całą łazienkę oraz zawieszone na długich sznurach żarówki w szklanej oprawie. Na wprost olbrzymia, kwadratowa wanna, obok przezroczysta szklana tafla wydzielająca strefę bez brodzika.

Wybrałam prysznic.

Nabrałam głęboki wdech, gdy chłodna woda zderzyła się z moją rozpaloną skórą. Stałam tak dobre kilka minut i rozkoszowałam się przyjemnym doznaniem. Nalałam odrobinę szamponu na dłoń i zaczęłam rozprowadzać go po włosach. Nie zdążyłam wejść pod strumień wody, a poczułam na swoich biodrach dwie wielkie dłonie, a na tyłku twarde przyrodzenie Księcia. Chyba go obudziłam.

— Mhmm — wymruczał mi w szyję. — Zamówiłem nam śniadanie, ale chyba najpierw skonsumuje ciebie. — Chwycił mnie za biodro, a drugą ręką rozsunął mi nogi. Przywarł do mnie całym ciałem, odsunął mi włosy, przerzucając je na jedną stronę, a następnie zaczął kąsać mój bark.

— Tak właśnie powinno rozpoczynać się dzień. — Jedną dłoń przeniósł na moją pierś i zaczął ją niemal brutalnie ugniatać.

— Nie masz jeszcze dość? — Mój oddech zaczął się rwać. Te cholerne dłonie doprowadzały mnie do szaleństwa. A gdy palce musnęły moją łechtaczkę, praktycznie odebrało mi oddech.

— Ani trochę — warknął i praktycznie jego fiut torował sobie drogę do mojej małej.

Nienasycony.

Odchyliłam głowę i objęłam jego kark przedramieniem. Przyciągnęłam jego usta do swoich, a potem nasze języki zaczęły pieprzyć się ze sobą. Jego dłoń nadal pracowała nad moim guziczkiem i rzucała na mnie swoje czary. Mimo że lała się na nas chłodna woda, ja byłam rozpalona jak gorące żelazo.

— Tobias — wyjęczałam mu w usta, a potem ugryzłam go mocno w dolną wargę.

Zacisnęłam powieki z nadmiaru bodźców i poddałam się tej oszałamiającej ekstazie. Kilka okrężnych ruchów palcami, parę wychrypianych w moją skroń sprośnych słów, a moim ciałem wstrząsnął orgazm z mocą młota pneumatycznego.

— Na kolana, kochanie — warknął seksownie, obracając mnie w swoją stronę.

I co zrobiła waleczna Nilay? Uklęknęła na cholerne kolana. To było tego warte. Wiedziałam już, co potrafi mi zrobić i nie miałam zamiaru z tego teraz zrezygnować.

Książę w całej swojej nagiej chwale prezentował się po prostu pysznie. Na jego twarzy malowało się zadowolenie, ale i też żądzą, która zapowiadała dla mnie rozpieprzającą mózg rozkosz. Jego ciało wprost samo się prosiło, żeby je dotykać i lizać.

Przejechałam po tej idealnej tarce, na której mogłabym zetrzeć marchewkę i w ciągu dalszym nie mogłam nadziwić się jego rozmiarem. Pod wpływem mojego dotyku zadrżał.

— Taki duży... — Chwyciłam go za umięśnione uda, a po chwili miałam go prawie całego w ustach. Z jego gardła wyrwał się niekontrolowany jęk, a palce znalazły się w moich włosach. Szarpnął za nie mocno.

— O kurwa! — wydyszał, poruszając w przód biodrami. — Robisz to zajebiście idealnie.

Chwyciłam go za pośladki i pracowałam ustami, skupiając wzrok na jego twarzy. Patrzył na mnie tym swoim drapieżnym, namiętnym wzrokiem, a jego szczęka poruszała się w napięciu, gdy niemal pożerałam go całego, dotykając tylnej ściany gardła. Chciałam, żeby oszalał.

— Nilay — wycharczał przez zaciśnięte zęby, odchylając głowę w sufit.

Czułam pod palcami jego napinające się mięśnie ud, a chrapliwe jęki rezonowały w moim ciele i odbijały się echem w całym pomieszczeniu. Przez to znowu czułam pulsowanie między nogami. Przyspieszyłam i przyjęłam go jeszcze głębiej. Zakrztusiłam się, z oczu popłynęły łzy, ale wszystko było tego warte. Z każdym moim ruchem, miałam wrażenie, że pęcznieje i wydłuża się w moich ustach jeszcze bardziej.

Widok jego twarzy doprowadzał mnie do szaleństwa. Miałam zamiar wyssać go do ostatniej kropli.

— To należy tylko do mnie. — Popatrzył na mnie z zaborczością. W tej jednej sekundzie wyglądał mrocznie.

— Yhym — wymruczałam jak kotka. W tej chwili nawet tego nie kwestionowałam. Wciągałam mocno policzki i ssałam go jak najlepszego loda.

— Uwielbiam twoje usta — wydyszał. Oddech mu się rwał.

Zaczęłam masować swoje piersi, ale to nie były dłonie Księcia. Potrzebowałam jego i chyba czytał mi w myślach. Nim się zorientowałam, wyciągnął mnie do góry i przycisnął moje plecy do ściany. Owinęłam go nogami w biodrach i przejęłam jego język. Nie panowaliśmy już nad sobą. Zsunął mnie na swoją twardą jak stal erekcję i zaczął się we mnie gwałtownie wbijać. Jęczałam głośno przez głębokie uczucie wypełnienia. Zatopiłam paznokcie w jego barkach, robiąc mu krwawy ślad, a on nacierał na mnie ostro, dysząc mi w szyję. Po kilku minutach tego rodeo moja twarz została przyciśnięta do ściany, a dłoń Księcia z plaskiem opadła na moim pośladku. Praktycznie krzyknęłam, gdy znowu się we mnie wślizgnął, łapiąc moje mokre włosy w pięść.

Ja Nilay Amerigo, byłam mu całkowicie uległa i, kurwa, podobało mi się to. Każda tego sekunda.

— Lubisz to, Księżniczko — wychraczał po hiszpańsku, jakby czytał mi w myślach. Lubiłam, gdy mówił w swoim ojczystym języku. Jego głos wydawał się wtedy jeszcze seksowniejszy.

— Tak! — krzyknęłam, gdy wbił się we mnie praktycznie do końca, a w palcach skręcił sutek.

— Powiedź mi, jak bardzo? — Znowu gwałtowne pchnięcie.

— Bardzo! — Znowu okrzyk. W tej chwili powiedziałabym wszystko.

— Jakie to uczucie? Gdy jestem w tobie?

— Uhh, cudowne. Czuje cię tak głęboko.

Z jego gardła wyrwał się zwierzęcy pomruk.

I znowu rozpoczął swój opętańczy wyścig. Szturmował mnie mocno i agresywnie. Jedną ręką ugniatał moją pierś, drugą unieruchamiał biodra. Ślizgałam się policzkiem i dłońmi po kafelkach, a każdy jego ruch zaprowadzał mnie do miejsca, z którego nie było ucieczki. Jego jęki i sprośne słowa nakręcały mnie do czerwoności. Nogi miałam jak z waty. Ciało zaczęło drżeć i osuwać się po ścianie, gdy władzę nade mną przejął orgazm. Poddałam się temu. Moje gałki oczne wywróciły się w tył głowy, a pulsujące ciepło iskrzyło w moich żyłach. Zaczęłam dochodzić głośno, zaciskając się na nim długo i rytmicznie.

Przeniosłam się do innego świata. Orgazmowego świata Księcia. Nie mogłam złapać tchu. Jednak Rejes się nie zatrzymywał i wchodził we mnie raz za razem, gnając po swój orgazm.

Każdy kolejny raz był lepszy. Rozkosz nie miała końca.

— Jeszcze raz, kochanie — wycharczał, przytrzymując mnie w talii. Jego biodra uderzały w moje pośladki, ze specyficznym dźwiękiem.

Chciał sprawić, żebym całkowicie postradała zmysły. Koncentrował się całkowicie na mojej przyjemności. Tobias Rejes myślał o mnie, nie o sobie... I dotarło do mnie, że od początku to robił. Za każdym razem, gdy się pieprzyliśmy.

Po kilku minutach tych rozkosznych tortur znowu poczułam to paraliżujące napięcie. Nacierał na mnie pod takim kątem, że ponownie obudził wszystkie moje nerwy do życia. Błyskawicznie pokonałam kolejne okrążenie. Doszłam, kwiląc z błogiego wycieńczenia, a wtedy ostatni raz pchnął mocno i zaczął finiszować we mnie długo i ostro, aż nasze wymieszane soki zaczęły rozmazywać się na moich udach pod strugą wody. Gdyby mnie nie złapał w pasie, padłabym twarzą na mokre kafle. Byłam wykończona. Mój puls szalał niemiłosiernie, a serce praktycznie wyskakiwało z klatki piersiowej.

— Tym razem jaka punktacja? — zapytał kąśliwie, ale miałam pewność, że się uśmiecha. Odkąd zaczęliśmy się pieprzyć, punktowałam jego umiejętności.

— Cztery i pół, dupku — powiedziałam z trudem.

Pieprzony milion! Mógłby zostać moim seksualnym niewolnikiem.

Zaśmiał się.

Dobrze wiedział, że łgałam jak z nut. Byłam tak wypieprzona, że ledwo ruszałam kończynami.

Obrócił mnie w swoją stronę, a potem przytulił do siebie z czułością. Nie za bardzo miałam czas na analizowanie tego, więc oparłam twarz na jego klatce piersiowej i również objęłam go w pasie. Uderzył mnie jego zapach, dzięki któremu, chciało się go skonsumować w całości.

Szlag, jak on pachniał.

— Głodna? — zapytał i musnął ustami moją skroń. Jego dłoń z czułością dotykała mojego karku.

— Mhmm. — Na więcej nie było mnie stać. Powieki zaczęły mi ciążyć.

Znowu się zaśmiał.

— Chyba mi tu znowu nie zaśniesz? — zapytał radosnym głosem.

Nawet na niego nie spojrzałam.

— Mhmmm.

Znowu śmiech.

— A coś więcej?

— Mhmmm.

— Cztery i pół, co? — zapytał z przekąsem.

— Ojj, zamknij się, idioto — wybeblałam, muskając ustami jego pierś — i nakram mnie.

Ostatni raz pocałował mnie w skroń, a po sekundzie wszedł ze mną pod strumień wody. Przytrzymując mnie ręką w pasie, zaczął obmywać moje ciało z pozostałości płynów. Po jakiś pięciu minutach otulił mnie miękkim ręcznikiem i wyniósł w ramionach z łazienki. Zachowywał się tak, jakby robił to każdego dnia. Tak naturalnie...

Mogłabym się do tego przyzwyczaić, ale od razu wyrzuciłam z głowy tę myśl.

Położył mnie na łóżko i obdarzył tym swoim perwersyjnym uśmieszkiem. Patrzyłam jak całkiem nagi, zbierał swoje ubrania z połogi. Miałam ochotę klepnąć go w tego umięśnione bułeczki. Zdawał sobie sprawę, że go obserwuje. Podobało mu się to.

— Daj mi pięć minut, dalej mam na sobie pianę. Zaraz obsługa przywiezie jedzenie. — Chwycił za ubrania i już praktycznie ruszył w stronę łazienki, ale nagle się zatrzymał i obrócił w moją stronę. Położył ręce po obu stronach mojej głowy i dosłownie pożarł moje usta. Tak żarliwie mnie pocałował, że zakręciło mi się od tego w głowie.

— Tak, teraz już mogę iść — rzucił z wesołym uśmieszkiem i czmychnął do łazienki.

Moje usta przypominały wielką literę O.

Co się właśnie teraz wydarzyło?

Zaczęłam rozglądać się za moją komórką, ale nigdzie jej nie dostrzegałam. I jak na zawołanie zadzwonił telefon, tylko nie mój, a hotelowy, który znajdował się na stoliku nocnym. Odebrałam, a w słuchawce usłyszałam głos Leo.

— Nie chciałem ci przeszkadzać, ale w hotelu pojawił się twój były, inwalida, i mówi, że nie wyjdzie, dopóki z tobą nie porozmawia.

Życie mu niemiłe? Kretyn powinien się cieszyć, że nadal żył.

— Gdzie jest? — Przewróciłam oczami.

— Stoi koło mnie, przed twoimi drzwiami do apartamentu. Jego ludzi zebrali się przed wejściem i robią pieprzone zamieszanie.

Ja pierdolę. Powinnam sama odstrzelić mu łeb. Całkiem możliwe, że Tobias to zaraz zrobi.

Chwyciłam za ręcznik i owinęłam go sobie wokół piersi. Przeczesałam palcami włosy i ruszyłam w stronę tego nieszanującego się życia popaprańca.

Otworzyłam drzwi. Na szczęście całe górne piętro było do naszej dyspozycji, więc nie było możliwości, by znalazł się tu ktoś nieproszony. Tylko my, Archie i nasza ochrona.

— Hektor — warknęłam, widząc tego inwalidę, podpierającego się o dwie kule ortopedyczne. Elegancki gangster w garniturze i przestrzelone dwa kulasy.

Gdzie ja miałam oczy?

Kiedy mnie zobaczył, na moment go zamurowało.

— Czego chcesz? — wysyczałam, zaciskając mocniej ręcznik na piersi. — Nie powinieneś być w szpitalu? Czy chcesz, żebym tym razem jednak strzeliła ci w cholerny łeb. — Mlasnęłam głośno, zdradzając swoje niezadowolenie z jego niezapowiedzianego przybycia.

Co to w ogóle za samowolka?

— Wypisałem się na własne żądanie — zignorował moje ostatnie słowa.

— Do rzeczy, bo kończy mi się cierpliwość. Chyba zapominasz, kim jestem! To, że kiedyś się pieprzyliśmy, nie daje ci pieprzonego prawda pojawiać się bez zapowiedzi i nie wiadomo czego oczekiwać. Gdyby teraz stał tu mój ojciec, już zdrapywaliby twój mózg z dywanu.

— Dzwoniłem do ciebie chyba tysiąc razy, nie odbierałaś. Mamy problem.

— Jak na razie, to ty jesteś moim problemem.

Zaczął przekraczać granicę. Chyba się zapomniał.

Zamknął na chwilę powieki i wciągnął nosem powietrze.

— Ktoś wysadził w tym samym czasie nasz magazyny i klub ze striptizem — powiedział szybko.

Leo posłał mi szybkie spojrzenie.

— Co znowu?! — Wyrzuciłam ręce w górę.

Dwa dni, pieprzone dwa dni bez telefonu, a tu już odwalają się takie rzeczy.

Miałam dość tych pieprzonych piromanów bez żadnych zasad. Ani człowiek nie może się w spokoju pieprzyć.

Chwyciłam za klamkę.

— Wchodź do środka. Nie będziemy rozmawiać na korytarzu — warczałam jak rozjuszone zwierzę.

— Leo, zrób porządek z tymi na dole — rozkazałam.

Mój przyjaciel skinął mi głową i od razu ruszył w stronę windy.

Gdy tylko znaleźliśmy się w apartamencie, Hektor zaczął się rozglądać, jakby czegoś szukał.

Zaraz go znajdziesz, a wtedy zrobi się brzydko.

— Ile?! I kto jest za to odpowiedzialny? — warknęłam, aż para buchnęła mi z uszu.

Zaczęłam krążyć po pokoju i uderzać pięścią w drugą otwartą dłoń.

Obiecał mi, że gdy przyskrzynimy starego Giorno, on będzie sprawował nad wszystkim pieczę. To on przejął władzę i to on powinien nad wszystkim panować. Nawet jeśli był w cholernym szpitalu.

— Na szczęście nic. Zanim doszło do wybuchu, moi ludzie przejęli towar. Gorzej z klubem. Nie żyje siedmiu cywilów, a wszystkie nagrania z kamer zniknęły. Gość odpowiedzialny za monitoring strzelił sobie kule w łeb. Jedynie, co mamy, to nagranie sprzed klubu. Chciałem, żebyś to ze mną sprawdziła.

— Twój tatuś narobił sobie wrogów — syknęłam.

Usłyszałam za sobą kroki i długo nie musiałam czekać, aż powietrze przeciął krzyk.

— No nie wierzę! Co on tutaj, kurwa, robi?!

Hektor wybałuszył oczy. Chyba jednak się go tu nie spodziewał. Wyglądał, jakby miał zaraz dostać wylewu.

Obróciłam się w stronę Tobiasa, która goły od pasa w górę, jeszcze z mokrymi włosami, pruł w naszą stronę. Mimo jego przerażającej miny, moje jajniki zadrżały. Kurwa, jaki on był seksowny. Przenosił wściekły wzrok to na mnie, to na kalekę Hektora. Po spojrzeniu, jakim mnie obdarzył, zrozumiałam, że nie spodobał mu się mój brak stroju.

Zacisnęłam ręcznik i ruszyłam w jego stronę, żeby zagrodzić mu przejście.

— Uspokój się. — Doskoczyłam do niego, kładąc dłonie na jego klatce piersiowej. Zaparłam się całym ciałem. Nic mi to jednak nie dało, bo był zbyt silny i zbyt wkurwiony.

— Ten skurwiel nie daje mi wyboru! — W ogóle na mnie nie patrząc, chwycił mnie za ramiona i przesunął w bok.

— Powiedziałam, uspokój się! To nie tak jak myślisz. — Chwyciłam go za bark i z całej siły zaczęłam ciągnąć w swoją stronę, ale był jak taran.

— A skąd wiesz, co myślę? — wysyczał po hiszpańsku, tak żebym tylko ja go zrozumiała.

Dobrze, że nie miał spluwy, bo byłam pewna, że Hektor już byłby martwy.

— Bo nie mieliśmy robić syfu! — wydarłam się na całego gardło i znowu wystawiłam w jego stronę ręce. Słaba wymówka, ale warto było spróbować.

— Wow, ciekawe, od kiedy największa Królowa syfu, Nilay Amerigo, tym się przejmuje?!

Miał rację, gówno obchodził mnie bałagan.

­— Tobias! — Chwyciłam go mocno za brodę i zmusiłam, by przeniósł na mnie wzrok. — Możesz mnie raz posłuchać?

— Ostatnio robię to zbyt często! — Zatrzymał się, ale dosłownie zabijał wzrokiem Hektora. Nadal trzymałam dłonie na jego klacie i próbowałam zapanować nad sytuacją.

Hektor w tej chwili był nam potrzebny. I tak naprawdę nie chciałam go zabijać. Mimo wszystko lubiłam tego kretyna. Jestem pewna, że Książę zrobiłby z niego miazgę. Znałam ten wzrok i poziomy jego wkurwienia, a ten należał do tych ostatecznych, śmiercionośnych.
I chyba tylko na mnie nie działał. Inni już sraliby w spodnie. Po minie Hektora, stwierdziłam, że był tego bliski. Wiedział, jaki potrafi być Książę. Każdy znał jego reputację.

— Co ten pizdeusz robi w twoim apartamencie?! — Znowu się szarpnął do przodu. — Zajebię go!

Zaraz będę musiała go uszkodzić, a naprawdę nie chciałam tego robić.

— Jeśli go zabijesz, niczego się nie dowiemy, a Kalabria zostanie bez szefa.

— Nilay ma rację, szefie — odezwał się spanikowany Hektor.

Tobias skrzywił się i zacisnął pięści. Dosłownie słyszałam, jak odlicza sekundy do jego śmierci.

— Zamknij, kurwa, ryj. Nikt cię nie prosił o zdanie! — Rejes wymierzył w niego palcem.

Hektor uniósł w górę kulę i zachwiał się lekko na nogach. Wyglądał, jakby sam się chciał zapakować w gips.

— Tobias! — powtórzyłam, wciąż tarasując mu drogę.

— Gdyby to był ktoś inny, już dawno zrobiłabyś z niego ser szwajcarski. Po prostu przyznaj, że ci na nim zależy! — krzyknął do mnie.

— Zależy mi tylko na tobie, idioto! — wrzasnęłam bez zastanowienia, a kiedy to zrobiłam, zasłoniłam ręką usta.

Ja pieprzę!

Czy ja naprawdę to powiedziałam? Co ja właśnie teraz zrobiłam?

Tobias stanął jak wryty i przyglądał się mojej twarzy, jakby ujrzał jakiegoś obcego z innej planety. Zaraz potem szok ustąpił, a na jego twarzy wykwitł piękny, megawatowy uśmiech, jaki nigdy u niego nie widziałam. Dosłownie mogłam policzyć wszystkie jego zęby, aż do dziewiątek, których nie posiadał.

Boże, ten idiota był taki przystojny...

Szlag, szlag. Na szybko myślałam, jak cofnąć te słowa. Na co je zwalić...

Po prostu otwierałam usta, a potem je zamykałam, a on stał i uśmiechał się już bez śladu zdenerwowania. Jakby ktoś całą jego złość wciągnął do odkurzacza.

Tyle mu wystarczyło?

— No w końcu, Księżniczko.

— Wiedziałem... — Usłyszałam za sobą mruknięcie Hektora.

— Zamknij się! — krzyknęłam, robiąc gwałtowny obrót w jego stronę.

Hektor wyglądał na zdruzgotanego. Jakby dopiero coś do niego dotarło, coś, co przesądziło dla niego wszystko.

Czy on po dwóch latach miał jeszcze jakąkolwiek nadzieję?

— Nie, nie, niech mówi. Jestem ciekaw, co miał na myśli — odezwał się już tym razem wesołym głosem Książę.

Posłałam Hektorowi złowrogie spojrzenie, dając mu do zrozumienia, że ma trzymać mordę na kłódkę, bo właśnie uratowałam mu pieprzone życie i to po raz drugi.

Zrozumiał.

Ręcznik odsunął mi się lekko z piersi, co oczywiście nie umknęło uwadze Księcia. Zacisnął szczęki, a jego wzrok przeniósł się z moich piersi na Hektora.

— Idź się ubrać, Nilay. Wtedy może porozmawiamy — rozkazał mi Rejes.

Że co proszę?

— Czy ty mi właśnie rozkazałeś? — prychnęłam, krzywiąc się.

Wyrzucił oczy ku niebu, wypluł kilka przekleństw po hiszpańsku, a potem przeniósł wzrok z powrotem na moją twarz. Przypominał coś, co wyszło prosto z piekła, tylko zapomniał, że ja również z niego wyszłam.

Posłał mi spojrzenie w stylu — stąpasz po bardzo cienkim lodzie, a moja granica zaraz zostanie przekroczona.

Ale ja lubię ją przekraczać.

To teraz zrobimy mały pokaz. Moje starania, by utrzymać przy życiu Hektora, pójdą jednak na marne.

No trudno. Nie dam mu tej satysfakcji.

— Faktycznie, masz rację. — Uśmiechnęłam się do niego czarująco, a potem jak gdyby nic, pozwoliłam, by mój ręcznik osunął się na podłogę. Zostałam całkiem naga. Goła i wesoła.

Jego mina była bezcenna.

— Kurwa! — W ciągu sekundy ręcznik znalazł się w tym samym miejscu na moim ciele, a ja w ramionach wkurwionego Księcia. No i nigdy nie widziałam, żeby ktoś tak szybko zrobił obrót, mając dwie postrzelone nogi. Jestem przekonana, że gdyby nie Rejes, Hektor nie narzekałby na ten pokaz. Nie wiem, czy w ogóle zdążył coś zobaczyć. Ten ruch był godny rekordów księgi Guinnessa.

— Najpierw cię przelecę, a potem po prostu, kurwa, uduszę! — Tobias zaczął nieść mnie w stronę garderoby, krzycząc do Giorno, że ma wypierdalać na zewnątrz, dopóki nie wrócimy.

Byłam przekonana, że to przedstawienie mi się opłaci.

Wkurzony Książę był taki seksowny...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top