25. Zahara
— Wiem, że moja córka cierpi, ale to było jedyne rozwiązanie. Oboje o tym wiemy. Musimy chronić nasze dzieci i interes — powiedział zmęczonym głosem mój wierny wspólnik i przyjaciel.
Musieliśmy załagodzić cios.
Od ponad doby byliśmy na nogach. I dopiero godzinę temu wylądowaliśmy w Rzymie.
— W życiu musimy podejmować wiele decyzji i tych złych i tych dobrych. Postąpiliśmy słusznie, Michele. Cristiano był zdrajcą i wiedział zbyt dużo. Jak na ostatnie minuty swojego życia, całkiem nieźle zagrał ofiarę. Muszę przyznać, że miał zadatki na aktora.
— Dzięki temu zaznał łagodnej śmierci. — Przytaknął mi Amerigo.
Na którą nie zasługiwał. Zrobiliśmy to tylko i wyłącznie dla Ester. Myślę, że wyświadczyliśmy jej przysługę.
— Ryzykował prawie tak samo, jak mój mąż, kiedy mam okres. — Uśmiechnęłam się krzywo, na co panowie się zaśmiali.
Cristiano przestał myśleć logicznie, kiedy dowiedział się o zdradzie Ester i popełnił olbrzymi błąd. Na zlecenie tej suki zabił Francesco i sam na siebie sprowadził nieszczęście. Myślał, że ujdzie mu to na sucho i nadal będzie mógł prowadzić podwójne życie i nas „oszukiwać". Można powiedzieć, że zaserwował sobie przyspieszony pogrzeb. Jego rodzina została zabita przez tych samych ludzi, których uważał za sojuszników. Głupiec podpisał pakt z dziwką, która wykorzystała to przeciwko niemu. Pomimo że staram się już nie brudzić rąk, mam zamiar zająć się tym osobiście. Bo ta sprawa była osobista. Chodziło o mojego męża i dzieci. Moją czwórkę dzieci. To nie ja wydałam Rafę na świat, ale jest dla mnie jak syn. Lata temu obiecałam jego ojcu, że w razie potrzeby zajmę się nim, a ja nigdy nie łamie danych obietnic. Nikt, absolutnie nikt, nie ma prawa zbliżyć się do mojej rodziny. Moja rodzina to świętość, jeśli ktoś tego nie rozumie, zostanie spalony na popiół. Nie ma takiej rzeczy na świecie, która mnie przed tym powstrzyma.
— Niech jeszcze raz sprawdzą wszystkich. Każdy jego kontakt. Gioia Tauro musi być czyste jak łza. Żadnych niespodzianek, bo przestanę być miła, a naprawdę ostatnio się staram. — Uśmiechnęłam się jak kot z Cheshire.
— Nasi ludzie już się tym zajmują — odezwał się mój mąż. — Rozmawiałem z Luigi. Sylvio jest już w ich rękach. Został tylko Giorno. — Podszedł do mnie i potarł moje ramiona. Od razu przeszedł mnie dreszcz, kiedy mnie dotknął.
Po tylu latach nic się nie zmieniło. Moje ciało za każdym razem reagowało na niego tak samo.
— Kochanie, twój malutki syneczek da sobie radę. — Przewrócił oczami, bo dobrze wiedział, o co mi chodziło. Nieustannie powtarzał mi, że nas syn jest dorosłym, i kiedy trzeba bezwzględnym mężczyzną, ale ja i tak za każdym razem musiałam sobie o tym przypominać.
Dopóki nie wydam ostatniego tchu, zawsze będę martwić się o moje dzieci i nic tego nie zmieni.
— Co z Kowalow? — warknęłam, choć dzięki niemu trochę się uspokoiłam.
Musnął ustami moją szyję. Zdecydowanie wiedział, że to drażliwy temat.
— Przekupiła kilku ludzi. Jakąś godzinę temu wyleciała do Stanów. Mamy wszystkie jej współrzędne — odezwał się Michele.
Przez tyle czasu pozwoliliśmy jej stąpać po tej ziemi. Swoim jestestwem brudziła i skażała ten piękny świat.
Znowu się wkurzyłam, przypominając sobie, że zabili Francesco.
— W sumie teraz zastanawiam się, dlaczego ona nadal oddycha. — Popukałam się palcem po ustach.
Pieprzona suka myślała, że jest sprytna.
Żeby iść na wojnę trzeba posiadać potężną armię i broń. Ona nie miała ani jednego, ani drugiego. Była przygotowana jak alpinistka w klapkach. Mogłam przewidzieć każdy jej ruch. Wybrała na swoich wrogów złych przeciwników i jeszcze gorszych sojuszników.
— Mam nadzieję, że każdy, kto jej w tym pomagał, jest już martwy!
Przyjaciel popatrzył na mnie wymownie, dając mi do zrozumienia, że to oczywiste.
Dobrze, że tak świetnie się rozumieliśmy.
— Może to i lepiej, że nie jest już we Włoszech. Tu zrobiło się za gorąco. Mieliśmy uspokoić prasę, a te incydenty nam nie pomogą. Coraz więcej nas kosztuje zacieranie śladów.
Złapałam się za nasadę nosa i wypuściłam głośno powietrze. Zdecydowanie byłam na kofeinowym głodzie.
— Wystarczą dwa telefony i problem zostanie szybko rozwiązany. Ona i tak nie jest nam do niczego już potrzebna. Zakończymy tę zabawę. Zgarniemy wszystkich. Nie potrzebujemy więcej.
— Nie! — Zerwałam się z fotela. — To by było zbyt proste. Po tym, co zrobiła dzisiaj, zasługuje na dużo gorszą karę. Nie po to pozwoliłam jej tyle czasu żyć, żeby teraz za pomocą jednego przycisku się jej pozbyć!
Co ta suka martwa za życia, sobie w ogóle myślała? Co siedziało w tej jej zblazowanej głowie?
Krew w moich żyłach bulgotała jak wrząca woda.
— Nie wiadomo, kto jeszcze zwrócił się przeciwko nam.
Mój ukochany potarł brodę, zastanawiając się nad czymś intensywnie.
— Powinniśmy ją zostawić i nadal obserwować każdy jej ruch. Zobaczyć, z kim będzie się jeszcze kontaktować. To ułatwi nam poszukiwanie potencjalnych zdrajców. Potem znajdę całkiem kreatywne sposoby, by ją wykończyć.
Jej śmierć nie będzie rychła. Co to, to nie!
— A ja mam jeszcze lepszy plan — odezwał się mój mąż. — Spotkam się z nią, tak jak tego chce.
Tak gwałtownie obróciłam się w jego stronę, że przewróciłam krzesło.
— Co ty powiedziałeś?! — podniosłam na niego głos.
Posłał mi krzywy, seksowny uśmieszek.
Jeśli myślał, że się na to zgodzę, był w olbrzymim błędzie.
— Kochanie... — Nie dałam mu dokończyć.
— Abso — kurwa — lutnie! Mowy nie ma!
— Możemy zaoszczędzić sobie zachodu. Tylko mi uda się wyciągnąć z niej wszystko na już. Będzie jeść mi z ręki. Potem zrobisz z nią, co tylko będziesz chciała. — Chciał mnie złapać za dłoń, ale odskoczyłam od niego, jakby raził prądem.
Prędzej spłonę żywcem, niż pozwolę, by ta suka oddychała z moim mężem tym samym powietrzem.
— To, co mówi Tobias, ma sens. To by była szybka piłka. Pomyśl czysto taktycznie, Zahara. Nie będziemy musieli marnować na nią więcej czasu. Już zaczyna męczyć mnie ten cyrk. Trzy głowy do odstrzału i koniec tej historii.
Całkowicie zignorowałam mojego przyjaciela.
— Ty chyba oszalałeś. Nie zbliżysz się do niej, nawet na kilometr i chyba już wystarczająco jasno się na ten temat wcześniej wyraziłam. Ta suka nie będzie mi dyktować warunków. To ja ustanawiam zasady, nie ona! To ona będzie tańczyć, jak jej zagram, nie na odwrót! Wy tak na poważnie? Co jest? — Rozłożyłam szeroko ręce.
Milczeli, tylko mi się przyglądali. Z ich min wywnioskowałam, że oboje się ze sobą zgadzali.
Francesco nie żyje, więc plany się zmieniły.
— Od kiedy pozwalamy sobie na coś takiego? Jak to będzie wyglądać w oczach naszych ludzi? Pomyślą, że nie radzimy sobie z jakąś podrzędną dziwką, którą sami wypuściliśmy.
W tej chwili nie było takiej możliwość. Załatwię to po swojemu, ale najpierw dowiem się jeszcze kilku rzeczy.
— Nie i koniec! — Zaczęłam chodzić tam i z powrotem.
— Zastanów się jeszcze nad tym. Ochłoń i przemyśl to na spokojnie. Nie wykonam żadnego ruchu, dopóki wszyscy nie podejmiemy decyzji. Musimy być zgodni. Jeszcze została nam sprawa Marco.
Odetchnęłam głęboko.
— Na razie ma być monitorowana dwadzieścia cztery godziny na dobę. Resztę omówimy w Rzymie. Muszę przeanalizować wszystko na chłodno. — Przeszyłam mojego męża spojrzeniem.
Na jego twarzy wykwitł uśmiech. Rozmówię się z nim na osobności. Tym uśmiechem nic nie zdziała. Gdybym to ja coś takiego zaproponowała, już by ginęli ludzie. Po spotkaniu Europejczyków był obrażony na mnie przez cały dzień, a przecież obiecałam mu, że się zemszczę.
— Czasami wydaje mi się, że jestem już na to za stary. — Michele zaśmiał się pod nosem.
— Mnie też często nachodzą takie myśli. — Kąciki moich ust lekko się uniosły.
Nasze dzieci byłyby zachwycone, ale nie tak szybko. To był proces, którego jeszcze nie ukończyli, ale byli na dobrej drodze.
— Możemy wypuścić Marco dopiero za jakieś trzy tygodnie. Na ten czas musimy wyprawiać modły, by nasze dzieci nie rozniosły tego kraju.
— Właśnie tego się obawiam, bo to całkiem możliwy scenariusz. Moja córeczka przekroczyła wszelkie moje oczekiwania. Stworzyłem diablice z krwi i kości. — Michele przewrócił teatralnie oczami, po czym na jego ustach wykwitł delikatny uśmiech.
— Jak rozmowa z naszą wybuchową dwójką? — zapytałam mojego męża.
Zaśmiał się, kręcąc głową.
— Było zabawnie, wygrałaś. — Zaczął wyciągać pieniądze z tylnej kieszeni spodni, a na jego twarzy tańczył krzywy uśmiech. Michele robił dokładnie to samo.
— Wiedziałam. — Zatarłam dłonie. Znałam mojego chłopca jak własną kieszeń. Była w nim nadal ta wrażliwa strona i nie miałam zamiaru pozwolić, by ją utracił.
— Jak zawsze — wymamrotał mój przyjaciel, wymieniając się z moim mężem tymi ojcowskimi spojrzeniami.
— Siedemset euro? — Prychnęłam, tasując wymiętolone banknoty. — Wisicie mi dwadzieścia kafli. Za pocałunek dodatkowe czterdzieści. Nie wspominając o klubie. Czyli każdy jakieś sto tysięcy.
— Jak tak dalej pójdzie, pójdę z torbami. — Michele zaśmiał się gardłowo. Jedną dłonią chwycił za kieliszek z winem, a w drugiej obracał kubańskie cygaro.
Zachichotałam jak słodka idiotka.
To nikomu z nas nie groziło.
— Jak myślicie, co teraz robią? — Poruszyłam sugestywnie brwiami.
Michele o mało nie zakrztusił się alkoholem.
— Nie musimy wdawać się w szczegóły, Zahara. — Odchrząknął kilka razy. — Uwielbiam waszego syna, ale oszczędź mi tego. — Podszedł do kominka i zaciągnął się cygarem.
Ach, te córeczki tatusia. Coś o tym wiedziałam.
Nilay jest temperamentna, tak samo, jak mój syn. Uwielbiam tę dziewczynę. To byłoby spełnienie moich marzeń, gdyby została moją synową. Inteligenta, sprytna, śliczna i na dodatek naprawdę zakochana w moim synu tak jak on w niej. Musieliśmy tylko sprawić, by oboje to w końcu zrozumieli.
Czasami trzeba dopomóc szczęściu...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top