23. Nilay


To zaczynało wymykać się spod kontroli. On nie mógł mówić mi takich rzeczy. Robił to specjalnie, by namieszać mi w głowie. To na pewno, bo co niby innego chciał tym osiągnąć?

Miałam dołączyć do jego klubu napalonych desperatek, pragnących ochłapów?

Nic z tego.

Tylko czemu już się tak czułam?

— Ufamy tylko wam. Musimy teraz dokładnie prześwietlić wszystkich. Kontaktowaliśmy się już z białym domem. Zaczynamy wdrażać w życie swój plan. To tymczasowe, dopóki sytuacja się nie uspokoi.

— Rafa zajmie się Lopezem. Jared jeszcze dzisiaj wylatuje. Już to ustaliliśmy. Co robimy z tą suką?

— Tatiana Kowalow to nasza sprawa.

— Była, dopóki nie zaangażowała w to moich ludzi i wystrzeliła przed naszym nosem samochodu martwego szefa Włoch. Więc teraz, to już jest nasza sprawa.

— Nie zrobicie nic, dopóki nie wydamy innego polecenia, zrozumiałeś, Bi.

Tych dwoje dyskutowało, ale ja byłam obok.

— Teraz są ważne Włochy i port. Broń musi dotrzeć na miejsce zgodnie z planem. Nie możecie zrobić za dużo zamieszania. Musimy uspokoić prasę.

— Mało trupów, chyba zrozumiałem. Nie wiem, czy Księżniczka też. — Zaśmiał się Książę. — Ogarnę to.

Chce pieprzyć tylko ciebie...

— Nie ty to ogarniesz, tylko wy to ogarniecie, synu. Chyba już o tym rozmawialiśmy.

— Taaa...

— Nie jestem do końca przekonany, czy Nilay to rozumie.

Chce pieprzyć tylko ciebie...

— Czyli zajmiecie się portem w Kalabrii i bankietem, Nilay? — wyrwał mnie z myśli ochrypły głos Tobiasa seniora.

Potrząsnęłam głową i oderwałam wzrok od Księcia. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że wpatrywałam się w niego jak w tęcze.

Odchrząknęłam i automatycznie odpowiedziałam:

— Tak, oczywiście.

Kalabria i mój ex Hektor... Niedobrze.

— Wszystko w porządku? — Starszy Rejes uśmiechnął się do mnie szeroko. Zauważył mój wzrok, którym obrzucałam jego syna. A wcześniej tę akcję przy ścianie. Teraz już pewnie wiedział o tym cały zamek.

— Nilay? — Znowu ten uśmiech.

Odwzajemniłam go i przestudiowałam jego twarz.

Gdybym była pijana, mogłabym go pomylić z Księciem. Wyglądali tak samo. Mega ciacho. W sumie może już byłam pijana, bo wypiłam prawie całą butelkę whiskey.

Wszystko się okaże, gdy podniosę tyłek z krzesła.

Tak, zdecydowanie byłam wstawiona.

— Zahara, to prawdziwa szczęściara. Nie dziwię się tej całej Kowalow, że ma na twoim punkcie obsesję — palnęłam, co mi ślina przyniosła na język. Chciałam te słowa cofnąć, ale już było za późno.

Książę skrzywił się mocno, a Tobias senior jeszcze mocniej wyszczerzył zęby.

— To znaczy, bo tak sobie właśnie myślałam, że jesteś mega gorącym towarem.

Kurwa, co ja w ogóle gadam. Pomyśli, że go podrywam, a on traktuje mnie jak swoją trzecią córkę.

— To znaczy, twój syn jest mega ciachem, bo jest do ciebie podobny, to znaczy, broń boże, nie, że na ciebie lecę, tylko na Księcia — zaczęłam się plątać. — Kurwa! Nie, że lecę na Księcia, to znaczy chodziło mi po prostu, że jesteście oboje bardzo... — Zamknęłam się w końcu, bo zaczęłam się coraz bardziej pogrążać.

Zdecydowanie byłam pijana, nie wstawiona. Nie powinnam w tym stanie tykać alkoholu. Język mi się rozwiązywał. Myślałam za głośno.

Oboje patrzyli na mnie jak na kompletną wariatkę.

Powinnam uderzyć głową o stół.

— Na pewno wszystko w porządku, Nilay? — zapytał Tobias senior, a kąciki jego ust drgały. Ledwo powstrzymywał wybuch śmiechu.

Zdecydowanie nie było, bo ciągle myślałam o Księciu i obietnicy jego ust na mojej cipce.

— Tak, kontynuujcie. — Chwyciłam za szklankę i wypiłam bursztynowy płyn do dna.

Nie wiem, jak to się stało, ale po chwili siedziałam na kolanach Rejesa, a Tobias senior szczerzył zęby, gdy jego syn wyrwał mi szklankę z dłoni.

— Powinnaś mi to oddać. Chyba że nadal chcesz rozprawiać o tym, jaki mój ojciec jest cudowny — mówił już z rozbawieniem.

— Chodziło mi o ciebie, idioto! — wrzasnęłam.

Kurwa! Właśnie to chciał usłyszeć. Był taki zadowolony, że powinnam przestawić mu facjatę.

— Tak, teraz możemy już kontynuować — skwitował nadal rozbawiony.

Pierwszy raz postanowiłam mu odpuścić ten przejaw władzy. Byłam pijana, głodna i zmęczona. I nie do końca myślałam logicznie.

Zaczęliśmy omawiać sprawy. To znaczy, ja tym razem starałam się słuchać tych dwóch mega seksownych samców alfa.

Musieliśmy zorganizować przyspieszony pogrzeb Francesco i Cristiano. Ich Rodziny zostały już poinformowane, a raczej rodzina Francesco. Moja siostra wypłakiwała się na ramieniu Rafaela, przypadek?

Z oczywistych powodów ślub się nie odbędzie, a w zamku przestało być bezpiecznie, więc zaraz po pogrzebie mieliśmy opuścić Positano. Rejesi zdecydowali, że bliźniaczki i synowie Markosa powinni opuścić je jeszcze dzisiaj. Mieli na ten czas zamieszkać w jednym z naszych apartamentów w Rzymie. Ojciec postanowił zabrać matkę i Ester do Neapolu, by załatwić wszystkie sprawy związane z pogrzebem rodziny. Dzisiaj w zamku mieliśmy zostać tylko ja i Książę, a za tydzień mamy lecieć do Kalabrii, by dopilnować dostawy w jednym z naszych największych portów Gioia Tauro. Kontenery z koką i bronią miały dotrzeć na czas. Dopóki ojciec nie mianuje kogoś szefem Włoch, to ja i Książę będziemy sprawowali nad nimi pieczę. To będzie dla nas coś w rodzaju testu. Jared i Rafael będą musieli zająć się naszymi interesami w Ameryce. Tylko im ufaliśmy.

***

— Co ty robisz? — Parsknęłam śmiechem, kiedy coś zaczęło wypływać z lodówki, a talerz z hukiem roztrzaskał się na ziemi.

Książę również zaśmiał się w głos, omijając kałuże, prawdopodobnie mleka i czegoś jeszcze.

— Próbuje cię nakarmić. Czy nie tego sobie życzyłaś?

A od kiedy spełniasz moje życzenia?

Ponieważ służba miała już wolne, a ja byłam okropnie głodna, Książę postanowił coś przygotować w kuchni, co w rezultacie skończyło się na rozbitej zastawie i wylanym mleku. I to raczej nie był koniec. Zresztą, mówiąc, żeby mnie nakarmił, ani do głowy mi nie przyszło, że będzie chciał zrobić to sam. Może to alkohol zakłócał mój zdrowy rozsądek, a może ten jego cholerny uśmiech i wcześniejsze pieprzenie, ale w tej chwili przestałam się tym przejmować.

— Mi to wygląda na bałagan. — Wskazałam na cały ten syf, który zrobił, przeszukując wszystkie szafki.

Zachwiałam się na nogach i prawie poślizgnęłam na mokrych kafelkach. Rejes złapał mnie w pasie i tak jakbym nic nie ważyła, usadził na wielkiej, marmurowej wyspie kuchennej, która znajdowała się na środku kuchni. Dla naszych kucharzy to był raj na ziemi. Przypominała małą restaurację z wszystkimi bajerami. Nowoczesny specjalistyczny sprzęt, od którego można było dostać oczopląsu. Ilość palników była zatrważająca. Szafki, stoły, regały, roboty kuchenne, krajalnice, ekspresy do kawy, piece konwekcyjne. Za dużo jak na mój gust.

— Jesteś w tym beznadziejny! — Znowu wybuchłam śmiechem, zakrywając dłonią usta. Wierzgałam nogami jak mała dziewczynka, a wszystko wokół wirowało.

— Gotować akurat nie potrafię. — Zmarszczył seksownie czoło i znowu zaczął grzebać w kolejnej lodówce, a że kuchnia posiadała ich siedem, miał nie lada wyzwanie.

A ja myślałam, że potrafi wszystko.

Żyliśmy w obrzydliwym luksusie, nigdy nie musieliśmy sami gotować, ale ja i tak potrafiłam to robić, bo po prostu chciałam się nauczyć.

— Mam! Cassata siciliana! — krzyknął i obrócił się na pięcie jak Michele Jackson. Zaczął machać talerzem z szerokim uśmiechem.

Boski idiota.

— Chcesz mnie nakarmić deserem? Tylko na to cię stać? — Śmiałam się jak słodka idiotka i przez to dostałam pijackiej czkawki.

— Śmiejesz się, naprawdę się śmiejesz, Księżniczko. — Jemu również uśmiech nie schodził z twarzy.

— Jestem nawalona jak autobus, a ty robisz z siebie błazna, więc to chyba normalne? — Uniosłam pijacko brew.

— No właśnie nie. Nawet nie pamiętam, kiedy się tak przy mnie uśmiechałaś, a znam cię ponad połowę swojego życia.

Bo wolę się na ciebie wściekać, niż przyznać, że... że, kurwa, nic.

— Wcale nie.

— Wcale, że tak. — Zamoczył palec w cieście i wsadził go sobie do ust. Oblizał go seksownym ruchem i zamruczał.

O dwie szklaneczki whiskey za dużo, bo teraz wydawał mi się jeszcze seksowniejszy niż zwykle. Nie mogłam się powstrzymać i po prostu pieprzyłam go spojrzeniem. Jego ciało było dziełem sztuki, a usta, język i dłonie wyprawiały cuda. Teraz kiedy już poczułam to na własnej skórze, nie mogłam przestać o tym myśleć. Chciałam, żeby znalazły się na mnie.

Ora!

— Gapisz się na mnie, kochanie. — On sam przesuwał głodnym spojrzeniem po moim ciele. Nie kłamałam, kiedy mówiłam, że mógłby nim zapładniać.

Przeszedł mnie cholerny dreszcz.

I dlaczego tak bardzo podobało mi się kochanie w jego ustach? Zdecydowanie lepiej brzmiało niż wariatka.

— Gapię — przyznałam albo alkohol to przyznał.

Przygryzłam mocno wargę.

— Wow i przyznajesz się do tego. — Kręcił głową z uśmiechem, ale nadal w jego oczach był ten ogień. — Chyba częściej musisz się upijać.

Pokazałam mu środkowy palec.

Zaśmiał się gardłowo.

Stara Nilay już rzucałaby w niego mięsem, ale nowa, napalona Nilay, tego nie chciała.

Powinnam się zbadać.

— Widzisz coś, co ci się podoba? — Oblizał usta, ponownie sunąc wzrokiem po moich nogach.

— Niestety. — Wzruszyłam ramionami. Aż za bardzo. Nie było już sensu zaprzeczać.

Seksowny drapieżnik zaczął iść w moją stronę.

O tak, chodź tu do mnie!

Ewidentnie wlałam w siebie ogromną ilość trucizny. Dosłownie płonęłam dla niego jak suchy las.

— Zdecydowanie robimy ogromne postępy. — Podszedł do mnie i rozsunął mi uda, moszcząc się między nimi. Uśmiechnął się szeroko jak zboczeniec, którym w sumie był. Wciągnęłam gwałtownie powietrze, gdy jego ciepła skóra zderzyła się z moją.

Też tak sądziłam. To była dla mnie nowość, zamiast się wściekać na niego, chciałam się z nim pieprzyć. I to najlepiej bez przerwy, wtedy unikalibyśmy kłótni.

— Doprowadzasz mnie do szaleństwa, kobieto. — Zanurzył palec wskazujący w cieście i zbliżył go do moich ust. — Otwórz te usteczka i skosztuj.

— Tak? — wymruczałam, sunąc dłonią po jego klacie. Rozłożyłam szeroko nogi, prawie robiąc męski szpagat. Rozchyliłam wargi i delikatnie oblizałam językiem jego opuszek. — Pyszne —jęknęłam, następnie zaczęłam ssać mocno cały palec, wkładając go praktycznie do gardła.

Chyba przestałam być głodna, kiedy zobaczyłam, jak jego oczy wywróciły się w tył głowy, a z gardła wydobył głośny syk.

Podobała mu się ta degustacja.

— Kurwa! — Zagryzł mocno wargę i odchylił głowę w tył. Każdy jego mięsień napiął się cudownie, a nabrzmiała żyła pulsowała na szyi. Chciałam się w nią wgryźć jak wampir.

— Pieprzyć jedzenie! — Talerz z ciastem znalazł się gdzieś po drugiej stronie blatu. Połowę ciasta wylądowało na ziemi, ale miałam to gdzieś. W tej chwili miałam już tylko na niego ochotę.

— Zrobię to, co obiecałem. Skosztuje cię. — Jego głos ociekał seksem.

W ciągu sekundy moje plecy dotknęły zimnego marmuru, a jego głowa zanurkowała między moimi udami. Po kolejnej sekundzie z koronkowych stringów nic nie zostało, a jego łapczywe usta opadły na moje opuchnięte fałdki niemal z desperacją. Zamknęłam oczy i szarpnęłam go włosy, nie umiejąc opanować emocji.

— Idealnie słodka i mokra dla mnie. Już od dawna chciałem to zrobić. — Gorączkowo zarzucił moje nogi na swoje barki, zaciskając palce na moich pośladkach.

Naprawdę chciał?

— O boże, Książę! — krzyknęłam, kiedy jego czubek języka znalazł się w moim wnętrzu.

Prężyłam się, wierciłam, a on lizał mnie, zasysał, jakby konsumował swoje najlepsze lody orzechowe, które miał mu ktoś zaraz odebrać.

— Mam imię, kochanie. — Uszczypnął mnie w sutek, nie przerywając kontaktu wzrokowego i wibrował koniuszkiem języka.

W tej chwili wirtuoz pieszczot oralnych mógł mówić, co chciał, byleby tylko nie przestawał, bo mogłam popełnić grzech ciężki.

Wbiłam paznokcie w jego muskularne ramiona. Jęczałam, wiłam się i dosłownie odchodziłam od zmysłów. Moje ciało było poza kontrolą.

— Powiedz to, Nilay — wymruczał, robiąc językiem kółeczka na mojej łechtaczce.

Jego usta na mojej małej, to naprawdę przepiękny obrazek. Jego śliczna gęba i niskie pomruki ulatujące z jego gardła, doprowadzały mnie do obłędu.

— Szlag! — Tak mocno przycisnęłam jego głowę do swojej cipki, że chyba zabierałam mu tlen.

— Ohh, tak, tak, tak! — jęczałam głośno. — Cudownie. Nie przerywaj!

— Powiedz. — Wbił palce w moje uda i nie przestawał.

Byłam już prawie na finiszu. Każdy mięsień napinał się, a nogi sztywniały z każdym ruchem jego zwinnego języka.

— Kontroler — udało mi się wyjęczeć, kiedy jego język uderzał we wszystkie moje czułe miejsca i nerwy. To było jak cholerne trzęsienie ziemi.

— A ty to uwielbiasz. — Ścisnął mocno moją pierś.

Nie!

Jęczałam tak głośno, że niosło się echem.

— Lubisz, kiedy ja rządzę, ale nie chcesz tego przyznać. — Ogarnęła go jeszcze większa gorączka. Szaleńczo lizał, zasysał i na zmianę penetrował moje wejście, zaprowadzając mnie prosto do bram piekła rozkoszy.

— Tylko — jęk — w — jęk — łóżku — dokończyłam, a wtedy przed oczami zobaczyłam cholerne gwiazdy, w uszach zaczęło mi szumieć, a ciepło zalało po czubek głowy. Oddech rwał się jak jednowarstwowy papier. Serce omal nie wyskoczyło z piersi.

Pieprzona ekstaza!

— Tobias! — krzyknęłam, drżąc na całym ciele. Wybuchłam niczym aktywny wulkan. Doszłam tak mocno, tak gwałtownie, że byłam na granicy świadomości.

— Yhmm — mruknął ochryple i sunął ustami po moim udzie.

Opadłam wiotkim ciałem na blat i nie potrafiłam otworzyć powiek. Było mi tak błogo, cudownie dobrze, że chciałam to przedłużyć w nieskończoność...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top