XIII

Chłopak spojrzał się wdzięcznie na Estellę. Blondynka była dla niego idealna w każdym calu. Była piękna, inteligentna, miła i kochana. Jej uśmiech dawał słoneczny blask, który nachodził na innych. Uwielbiał jej bliskość, ponieważ jej ciepło dawało mu poczucie bezpieczeństwa. Z nikim nie czuł się tak dobrze jak z nią. Była jego świecącą gwiazdą na niebie. Najjaśniejszą ze wszystkich.

Remus uważał, że Estella była tą właściwą, tą jedyną. Dziewczyna miała wszystko czego potrzebował. Wiedział, że jeżeli kiedyś płakałby w jej ramionach, to ona mówiłaby całemu światu, jaki jest silny. Znał ją na tyle, żeby mógł tak myśleć i nie zamierzał w to wątpić. Estella nigdy nie cofała się przed niczym, co dałoby chłopakowi poczucie szczęścia i już nie raz się o tym przekonał. Była taką świecącą gwiazdą, której blask przechodził na niego i sprawiał, że Remus również promieniał.

Blondynka dawała mu duże wsparcie od samego początku znajomości. Odkąd ugryzł go wilkołak, załamał się. Był smutny i nie widział sensu życia. Rzeczy, które dotychczas sprawiały mu radość, przestały. Nikt nie potrafił go wyciągnąć z tego stanu. Dopiero, kiedy w jego życiu pojawiła się Estella, wszystko się zmieniło. W końcu poczuł szczęście, którego tak długo mu brakowało. Z początku dziewczyna nie wiedziała o tym, że chłopak miał niskie mniemanie o sobie i mimo tego, że żartował, nie miał humoru i nie był do końca szczęśliwy. Dowiedziała się o tym później i od razu zaczęła go "pchać prosto w życie"; żeby poczuł tą radość i czerpał z drobnych chwil jak najwięcej.

Estella dawała mu siłę, ba! To ona była jego siłą. Po długich tygodniach, miesiącach, a nawet latach, w końcu jej się udało - Remus nareszcie był szczęśliwy.  Chłopak po tak długim czasie cierpienia, stał się osobą, którą był zanim ugryzł go wilkołak. Miał w sobie tą dziecięcą radość i chęć poznawania świata na nowo. Myślał, że to niemożliwe, że się zmieni; że szczęście nie jest dla niego pisane. Po raz pierwszy tak bardzo się pomylił, ale był z tego powodu zadowolony.

Remus, mimo że miał bardzo logiczny umysł i nie wierzył w różne absurdy dotyczące spełniania życzeń takie jak tort, czy fontanna; przypadkiem, podczas nocy spadających gwiazd, pomyślał marzenie. Chciał być chłopakiem takim, jakim był kiedyś i ten cud się stał. To było wręcz niemożliwe, ale mimo wszystko, spełniło się. Był pod dużym wrażeniem, ponieważ nie wierzył w to, że jeszcze kiedyś będzie cieszył się życiem. W jeszcze większy zachwyt wprawiała go myśl, że ten cud spowodowała Estella. To ona była jego spadającą gwiazdą.

- Dziękuję ci... - Powiedział niepewnie Remus do blondynki. - Nawet nie wiesz jak bardzo mi na tobie zależy. - Dodał po chwili ciszy i spojrzał prosto w jej oczy z miłością. On ją naprawdę kochał i nie chciał nigdy stracić, więc starał się to okazywać tak często, jak tylko mógł.

Dziewczyna zachłysnęła się powietrzem. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz słyszała coś podobnego od kogokolwiek. W dodatku, w jego głosie wyczuła tyle szczerości, ile litrów ma ocean. Była pod ogromnym wrażeniem. Zdawała sobie sprawę z tego, że była ważna dla innych osób, ale nigdy tego od nich nie usłyszała. Pokazywali jej to swoimi czynami, a nie słowami, więc była to dla niej swego rodzaju nowość.

- Mi też na tobie bardzo zależy. - Wydusiła z siebie i spojrzała na niego z troską w oczach. Biło od nich ciepło, swego rodzaju żar. Chłopak zobaczył w nich piekło i przez chwilę miał wrażenie, jakby jego zimne serce ogrzewało się w tych płomieniach. - Ale teraz już nic nie mów, bo widzę, że z trudem oddychasz. - Powiedziała poważnie.

Chłopak westchnął. Fakt, z trudem rozmawiał, ale miał jej tyle do powiedzenia. Czuł wszechobecne szczęście, ponieważ dziewczyna była przy nim w najtrudniejszych chwilach i chciał jej za to bardzo podziękować; jak zresztą za wszystko.

- Kocham cię - powiedział po chwili ciszy. Mimo złego stanu zdrowia, czuł jak endorfiny rozchodzą się po jego ciele. Było ich na tyle dużo, że w minimalnym stopniu zagłuszyły ból.

- Ochhh, ale z ciebie uparciuch. - Powiedziała żartobliwie Estella, szukając czegoś w swojej podręcznej torebie. Dzień wcześniej spakowała do niej bandaże, plastry, opatrunki, tabletki przeciw bólowe, wodę i kilka innych niezbędnych przedmiotów. Kiedy w końcu znalazła to czego szukała, podała Remusowi. - Proszę, weź to i popij wodą. Poczujesz się lepiej. - Uśmiechnęła się zachęcająco.

Chłopak nie odrywając od niej wzroku, wziął tabletkę i połknął ją. Efekty były niemal natychmiastowe. Zaczął zachowywać się dziwnie, ale przynajmniej przestał odczuwać ból.

- Jeśli kiedykolwiek przyjdzie mi zapłacić za naszą miłość to oddam wszystko, bo za miłość zawsze warto. - Chłopak powiedział to jakby był pod wpływem ognistej. Dziewczyna się roześmiała, ale nic nie powiedziała. Wiedziała bowiem, że teraz chłopak będzie mówił dużo rzeczy wyrwanych z kontekstu za sprawą leku.

- Chodź, musisz pójść do skrzydła szpitalnego - rzekła, nic sobie nie robiąc z tego, co Remus powiedział kilka sekund wcześniej. Mimo wszystko, szeroki uśmiech zagościł na jej twarzy. Wiedziała, że przez długi czas będzie miała w pamięci te słowa.

Remus wstał, ale po chwili zachwiał się i upadł z powrotem na fotel. Dziewczyna wstrzymała oddech, a fala gorąca przeszła przez całe jej ciało. Dopiero wtedy, kiedy chłopak był gotów, Estella pomogła mu wstać. Remus zawiesił swoje ramię na jej szyję, a sama dziewczyna chwyciła go w pasie. Chłopak ledwo stawiał krok za krokiem. Kiedy wyszli z pokoju, James i Syriusz podbiegli do nich i teraz oni stanowili podporę dla Remusa. Chłopak w prawdzie nie czuł bólu, ale z powodu dużej utraty krwi, był bardzo osłabiony. Nadal potrzebował specjalnej opieki pielęgniarki, więc szybko musieli wrócić do zamku.

Estella była szczęśliwa i czuła spokój na duszy. Oprócz ran na klatce piersiowej, Remusowi nic poważnego się nie stało. Przecież byłoby znacznie gorzej, gdyby stracił jakąś kończynę, nie mógł się ruszać, lub wcale nie dawałby znaku życia.

Kiedy chłopak wyzdrowieje, Estella planowała zaprosić go na randkę. Jeszcze nigdy na takowej nie byli, a jak wiadomo, kiedyś musiał być ten pierwszy raz. Estella bardzo kochała chłopaka, a dopiero w chwili zagrożenia, zdała sobie sprawę z tego, jak bardzo. Dziewczynie zależało na nim, a jemu na niej. Może akurat to będzie trwały związek? Taki, który przetrwa wszystkie burze?


"Oddałem wszystko
Żeby wszystko mieć..."

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top