XI

- Jak to pełnia jest dzisiaj?! - Krzyczała szeptem przerażona dziewczyna, kiedy siedziała na śniadaniu w Wielkiej Sali. Chciała się w spokoju najeść, ale nawet to nie było jej dane. Huncwoci woleli podzielić się z nią tą informacją z samego rana. Niestety, nie przypuszczali, że po tym nie będzie mogła już nic przełknąć.

Chłopacy natychmiast uciszyli roztrzęsioną blondynkę, ponieważ nikt niepowołany nie mógł się dowiedzieć o sekrecie Remusa. Estella bardzo bała się o niego i znowu zaczęła się trząść z nerwów - zawsze tak reagowała na silny stres.

- Spokojnie, damy radę - powiedział Syriusz, opierając swoją dłoń o jej ramię. Chciał dodać swojej przyjaciółce trochę otuchy. Na szczęście, blondynka była jedną z tych osób, które łatwo można było przekonać do tego, że wszystko skończy się dobrze. Jej wiara i nadzieja w lepsze jutro z reguły były nieodłączną częścią jej dnia, więc prędzej czy później, pozbiera się i zacznie normalnie funkcjonować. Niestety, najpierw musiała ogarnąć mętlik w swojej głowie, który był dość duży.

Estella spojrzała się na Blacka słabym wzrokiem, a sztuczny uśmiech pojawił się na jej twarzy. Nie widziała w tej sytuacji niczego optymistycznego. Cholernie bała się o Remusa i ten strach odbierał jej trzeźwość myślenia. Jednocześnie blondynka miała nadzieję, że nic poważnego mu się nie stanie. Niestety, ten głos w głowie był dość zamglony i odległy.

- Skoro tak mówicie - wypuściła ze świstem powietrze. Chciała towarzyszyć przy jego przemianie, ale niestety nie mogła. Dopiero zaczynała uczyć się animagii, a na jej efekty potrzebne były całe lata. Jedyną pomoc, którą mogła dać chłopakowi od teraz, to ważenie eliksirów tojadowych. Postanowiła, że zrobi dla Remusa ich pokaźną kolekcję. Był dla niej bardzo ważny i zamierzała pokazywać mu to na każdym kroku. Miała chociaż odrobinę nadziei na to, że jego samoocena w minimalnym stopniu się podniesie, a samemu chłopakowi będzie się odrobinę lepiej żyło, z myślą, że komuś na nim zależy.

Estella po wspólnie spędzonym śniadaniu z najbliższymi, poszła pospacerować po błoniach. Potrzebowała chwili samotności i spokoju. Musiała chwilę odetchnąć i przemyśleć kilka kwestii. Była sobota, więc nie musiała iść na lekcje, chociaż nawet gdyby one były, dziewczyna i tak nie poszłaby na nie. Nie widziała w tym najmniejszego sensu, a przynajmniej nie teraz.

- Hej - usłyszała znajomy głos za sobą. Dziewczyna cicho westchnęła. Nie miała ochoty z nikim rozmawiać, po prostu chciała pobyć chwilę sama. Musiała poukładać mętlik w swojej głowie. Po chwili spojrzała ze zmartwieniem na Remusa. Był ostatnią osobą, którą chciała widzieć, mimo że nic jej nie zrobił. - Wszystko w porządku?

- Nie - powiedziała ze smutkiem. Kiedy to zrobiła poczuła się wolna, ponieważ kiedyś skłamałaby. Wolała zatajać prawdę o swoim gorszym samopoczuciu. Uważała, że nikt nie wsparłby jej tak jak tego potrzebowała, albo wyśmiałby jej problemy. - Martwię się o najważniejszą osobę w moim życiu, ale nie mogę jej pomóc.

- Jestem bezużyteczna - pomyślała, ale szybko wypędziła tą myśl ze swojej głowy. Jej samoocena nie mogła upaść. Nie teraz, a najlepiej nigdy. Zawsze była bardzo wysoka i wolała, żeby tak zostało.

Chłopak westchnął pod nosem. Bał się o jej bezpieczeństwo. Estella nawet nie zdawała sobie sprawy z tego jak bardzo. Nie mógł pozwolić, żeby coś jej się stało, a zwłaszcza z jego winy.

- Posłuchaj mnie - położył swoje dłonie na jej ramionach i spojrzał intensywnie w jej oczy. Blask był lekko wyblakły, ale wciąż się coś w nich tliło. Taki mały promyczek nadziei.- Będzie dobrze, przechodzę przez to od dawna. Nic mi się poważnego nie stanie. - Próbował ją choć w małym stopniu uspokoić.

- Tak - powiedziała dziewczyna bez przekonania. - Będzie dobrze - uśmiechnęła się sztucznie. Nie potrafiła sama siebie przekonać. Zmartwienia odebrały jej zdolność trzeźwego myślenia.

- No co jest z tobą? Zawsze jesteś taką chodzącą optymistką, tryskającą euforią na lewo i prawo, a teraz co? Zdechłaś? - Zaśmiał się lekko. Próbował przywrócić jej humor tak, jak to ona zawsze mu robiła.

- Uh, no dobra, niech ci będzie - również się roześmiała. Nie oznaczało to, że miała humor, ale była w lepszym stanie niż zanim chłopak przyszedł. Dziękowała mu za to, ale nie przyznała się do tego. Wolała zostawić to dla siebie. W końcu, chłopak nie musiał wiedzieć wszystkiego.

Nastolatkowie spacerowali długo, a nawet bardzo, ponieważ ominął ich obiad, a skoro Estella wyszła na dwór od razu po śniadaniu, minęło kilka dobrych godzin. Lubiła tak miło spędzać czas w towarzystwie Remusa. Dawał jej poczucie szczęścia, a teraz okazało się ono niezbędne.

Dziewczyna była bardzo głodna. Burczało jej w brzuchu, ale stwierdziła, że woli spędzić ten czas z Remusem. Przecież chłopak był dużo ważniejszy od jedzenia. Cały czas śmiali się i żartowali. Chcieli wynagrodzić sobie te ostatnie miesiące pełne kłótni i kłamstw. Oboje czuli się świetnie w swoim towarzystwie i chcieli przebywać ze sobą jak najdłużej. Niestety, kiedy zaczęło padać, oboje musieli się ewakuować, ponieważ nie chcieli zmoknąć.

Deszcz wziął się dosłownie znikąd. Cały dzień świeciło słońce i było dosyć ciepło. Wiał lekki wiatr, który nie sygnalizował popsucia się pogody. Dzień był po prostu idealny, ale w pewnym momencie pojawiły się ciemne chmury, a niedługo po tym zaczęło padać. Tak jakby ta ulewa chciała zmyć brudy tego dnia.

Para wracała do Hogwartu w bardzo dobrej atmosferze. Pomimo tego, że biegli ile mieli sił w nogach, to cały czas się śmiali i żartowali. Nie wiedzieli, która była godzina, ale przypadkiem wpadli na Syriusza, który biegł do Wielkiej Sali, więc domyślili się, że trwała kolacja. Black patrzył się na nich dziwnie przez chwilę, ponieważ byli przemoczeni do suchej nitki, ale nic nie powiedział. Stwierdził, że jego wypowiedź nie miała sensu, więc lepiej by było, gdyby poszedł się najeść. Zresztą po swoich przyjaciołach mógł spodziewać się wszystkiego, toteż to nie była najdziwniejsza sytuacja. Przez te wszystkie lata spędzone razem, naprawdę dużo się wydarzyło. Kiedy Estella pomyślała o jedzeniu, jej brzuch zaczął burczeć na tyle głośno, że ci którzy znajdowali się w pobliżu, słyszeli go. Chłopacy razem z blondynką roześmiali się szczerze i razem usiedli do stołu.

"Prędzej i mocniej
Odwaga zabija mnie..."

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top