X

Estella wróciła do Pokoju Wspólnego, cały czas trzymając za rękę Remusa. Po raz pierwszy od dawna była dogłębnie szczęśliwa. Nie wiedziała jak związek z Remusem się zakończy, ale była pewna, że zrobi wszystko, żeby kwitnął. Dużo zaryzykowała pakując się w taką relację z nim, ale stwierdziła, że nie wybaczyłaby sobie, gdyby miała zaprzepaścić taką szansę. Życie jest krótkie i nie ma co odkładać go na później.

Nastolatka czuła się lekka, miała wrażenie, jakby delikatnie unosiła się nad ziemią. Jej dusza promieniała i zarażała pozytywną energią wszystko to, co napotykała na swojej drodze. Czuła, że bił od niej słoneczny blask. Już dawno nie była taka szczęśliwa. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz miała aż tak dobry humor. W ostatnim czasie bardzo przytłoczyła ją nudna codzienność i problemy. Estella w tej, jednej chwili zapomniała o tym wszystkim i po prostu cieszyła się życiem. Miała wszystko czego potrzebowała; przyjaciół prosto od serca, kochających rodziców i chłopaka, więc czego miała chcieć więcej? Całe życie czuła jakby jej czegoś brakowało i teraz w końcu dowiedziała się czego. Miłość wypełniła tą pustkę w sercu, była tym jednym brakującym elementem. Estella ciągle uciekała od tego uczucia, ale w końcu dopadło ją. Stwierdziła, że już więcej nie będzie bronić się przed swoimi emocjami. To właśnie z nich się składała, więc nie zamierzała już ich w żaden sposób zatrzymywać, czy też unikać.

Remus też był szczęśliwy. Nie musiał już niczego ukrywać przed blondynką. Poczuł się wolny, ponieważ teraz oficjalnie skończył z kłamaniem. Jakby tego było mało, dziewczyna odwzajemniała jego uczucia. Wydawało mu się, że już lepiej być nie mogło. Wszystko kierowało się do ich szczęśliwego zakończenia, zważywszy na to, że koniec roku szkolnego nadchodził wielkimi krokami. Przez te niecałe dwa miesiące chyba nie zdążą zerwać, a przynajmniej chłopak miał taką nadzieję.

Oboje wiedzieli jedno: życie przyprawione szczyptą miłości smakuje lepiej.

- Rogacz! Oddawaj to! - Krzyczał Syriusz zbiegając ze schodów od męskich dormitoriów. James z wielkim uśmiechem na twarzy, uciekał z jakimś ciemnym workiem w dłoniach. Biegał z nim slalomem pomiędzy fotelami stojącymi przy kominku, a Black próbował go dopaść. Niestety, albo stety, nie za dobrze mu to szło. Dopiero, kiedy James upadł z głośnym hukiem na podłogę, ponieważ zaplątał się w zwisający koc z fotela, Syriusz błyskawicznie podbiegł do niego i wyrwał mu z ręki swoją własność, przy okazji uderzając nią w jego głowę.

- Ała! Zostaw mnie! - James odgonił Syriusza ręką. Black widząc jego poczynania, błyskawicznie zareagował, przez co oboje zaczęli się szamotać na podłodze. Nie obyło się również bez posyłania sobie wzajemnie przekleństw. Oczywiście nie były one szczere, jedynie dla zabawy. Ich przyjaźń opierała się głównie na papierosach, procentach i wzajemnym obrażaniu. Niektórzy nie potrafili pojąć jak ich więź mogła być taka silna, ale jak widać, mogła. Oboje czuli się świetnie w swoim towarzystwie i nie wyobrażali sobie straty, któregoś z nich. Byli dla siebie jak rodzeństwo.

- Eee, chłopcy? - Zapytała niepewnie Estella. Nie wiedziała jak miała zareagować w takiej sytuacji. Wolała nie mieszać się w spory tego typu, a już zwłaszcza tej dwójki, ponieważ wolała nie narażać swojego zdrowia i życia.

- Co? - Zapytali jednocześnie przerywając szarpaninę na podłodze. Oboje odwrócili swoją głowę w kierunku dziewczyny. Ich wzrok zatrzymał się na jej i Remusa dłoniach, które cały czas były złączone. Jamesowi szczęka opadła, Syriuszowi zresztą też. Nie spodziewali się, że sprawy potoczą się w ten sposób. Owszem, chcieli żeby zostali parą i życzyli Remusowi odwagi, aby zrobił krok w stronę blondynki, ale nie wiedzieli, że to się stanie tak szybko. Lupin potrzebował lat, aby wyjawić jej sekret, więc byli pełni podziwu, że załatwił jeszcze tę sprawę. Jednak jak chciał to potrafił przebić każdy mur. Być może właśnie to chciał sobie udowodnić?

Kiedy gryfoni otrząsnęli się z szoku, wstali z podłogi i otrzepali się z kurzu. Jakoś zapomnieli o poprzedniej szamotaninie i z szeroko otwartymi oczami patrzyli się to na Remusa, to na Estellę, nie wiedząc co mieli powiedzieć. Zwykle byli bardzo rozgadani, ale teraz po prostu ich zatkało. W pewnym momencie chłopak odchrząknął, ponieważ bardzo niekomfortowo się czuł pod uważnym wzrokiem swoich przyjaciół. Niezbyt lubił być w centrum uwagi, ponieważ czuł się jak dzikie zwierze robiące za atrakcję.

- Co? Ale? Wy jesteście... razem? - Jąkał się James, a Estella z uśmiechem na twarzy, pokiwała twierdząco głową. Nie spodziewał się, że tak szybko zostaną parą. Remus był bardzo statyczny, więc zdziwił się jego dynamicznym zachowaniem. Myślał, że będzie potrzebował kolejnych kilku miesięcy, żeby dokładnie przeanalizować sytuację. Zwykle tak to u niego wyglądało.

- Gratki stary! W końcu się przełamałeś! - Krzyczał uradowany Syriusz, klepiąc przyjaciela po ramieniu. Przy każdym jego uderzeniu, Lupin lekko się garbił. Black nie miał wyczucia, a już zwłaszcza, kiedy był pod wpływem pozytywnych emocji.

Syriusz bardzo się cieszył, że jego wierny przyjaciel w końcu znalazł jakąś porządną dziewczynę. Długo znał Esty i wiedział, że nie zraniłaby go umyślnie, ani nie znęcała się nad nim w żaden sposób. Również nie wpłynęłaby negatywnie na jego psychikę, co było dla Blacka bardzo ważne. Lupin był wrażliwym i delikatnym stworzeniem z zaniżoną samooceną, więc zdawał sobie sprawę z tego, jak ważne było wyciąganie go z tego stanu, a nie pchanie go prosto w jego sidła. Uważał, że blondynka mogła wyciągnąć jego przyjaciela z tego dołka, ponieważ już nie raz był świadkiem spełniania przez nią cudów. Mimo że nie można było ich zobaczyć, czy dotknąć, dawały duszy znak o swoim istnieniu. W dodatku, wszystkie czarne scenariusze Blacka nie mogły się spełnić, ponieważ Remus odzyskał Estellę w całej okazałości. Teraz będzie nawet lepiej niż było dotychczas.

Krzyki czarnowłosego zwróciły uwagę gryfonów, którzy znajdowali się w Pokoju Wspólnym. Już po chwili podchodzili do nowej pary i gratulowali im udanego związku. Były to współlokatorki blondynki jak i koledzy i koleżanki z ich rocznika.

Estella czuła się jakby była w siódmym niebie. Jednak ich relacja nie okazała się być iluzją. Była prawdziwa i miała nadzieję, że będzie trwała wiecznie. Dziewczyna w końcu czuła się wolna, miała wrażenie, że przeznaczenie samo ją znalazło. Skończyły się kłótnie, nieprzespane noce, zmartwienia i problemy; tak długo za tym czekała.

"Nie martw się proszę
Wszystko skończy się..."

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top