VIII
- Umm... - Remus nie wiedział co miał powiedzieć, jak należało postąpić i czego oczekiwała od niego dziewczyna. Była bardzo skomplikowana. Znał ją na tyle dobrze, żeby mógł wiedzieć, że mówiła jedno, a myślała drugie. Blondynka całkowicie namieszała mu w głowie, zresztą nie po raz pierwszy. Remus zgubił się w tym wszystkim; w tej całej sytuacji i w oczekiwaniach innych. To po prostu było dla niego za bardzo zagmatwane.
Chłopak nie musiał mieć w życiu wszystkiego. wystarczyła mu ta blondynka, która stała przed nim. Była dla niego wszystkim. To właśnie jej obecność sprawiała, że nie potrzebował już niczego innego do szczęścia. To było dziwne, ale nic nie mógł z tym zrobić. Serce pchało go w jej stronę. Remus w końcu zrozumiał co powinien zrobić i co było dobrym wyborem. Prawda była czymś odpowiednim. Może i była zła i okrutna, ale Esty powinna zrozumieć. Jeśli tak by się nie stało, ich relacja nigdy nie miała prawa bytu i należałoby ją zakończyć. To właśnie prawda i czyny miały wyraźnie podkreślić i zaznaczyć to co było realne. Nawet jeśli chłopak teraz by ją stracił, dowiedziałby się, że nie była kimś odpowiednim, kimś, kto nigdy nie powinien się znaleźć w jego życiu. Oczywiście, miał nadzieję, że wszystko co było między nimi było szczere i nieudawane, ponieważ ją kochał. To chyba jasne, że chciał, żeby jego uczucia były odwzajemnione.
Estella spojrzała na niego wyczekującym wzrokiem. Była ciekawa tego, co chłopak miał jej do powiedzenia, ponieważ w zasadzie to nic nie musiał mówić. Oboje chcieli naprawić swoją relację i to jej w pełni wystarczyło. Swoim sercem doceniła to co miała, a posiadała naprawdę wiele. - Nie chcę cię stracić. - Remus chwycił jej delikatną dłoń. Postanowił iść na żywioł. Jeszcze tego nie próbował, ale miał nadzieję, że zadziała.- Już nigdy więcej nie chcę czuć tego strachu, tej ogromnej tęsknoty. Myślałem o tobie cały czas, Esty. Cholernie tęskniłem. Śniłem o tobie każdej nocy i chociaż przez chwilę czułem, że dogadywaliśmy się tak jak dawniej. - Remus kochał ją i nie mógł odpuścić. Zamierzał zrobić wszystko co w jego mocy, aby odzyskać blondynkę. Dziewczynę zatkało. Totalnie się tego nie spodziewała i nie wiedziała do czego chłopak zmierzał. W dodatku nie wiedziała, że był aż tak romantyczny. To wszystko brzmiało tak poetycko, tak nierealistycznie, jakby było tylko snem. - Przez te wszystkie lata próbowałem ci jakoś wynagrodzić to, że nie mogłem powiedzieć ci tego jednego, żałosnego sekretu, ale myślę, że już pora, żebyś wiedziała o tym, że jestem wilkołakiem. - Powiedział Lupin ze łzami w oczach. To wszystko kosztowało go za dużo nerwów. Po tych wszystkich latach w końcu poczuł się wolny. Niczego już przed nią nie ukrywał. Nawet jeśli dziewczyna teraz odtrąciłaby go, cieszył się, że w końcu to z siebie wyrzucił. Zasługiwała na prawdę.
Dziewczyna zamarła. Nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Na początku nie chciała w to uwierzyć. Przecież to niemożliwe, żeby Remus był wilkołakiem. To po prostu do niego nie pasowało. Chłopak był bardzo spokojny i grzeczny, więc niepojęte było dla Estelli to, że mógł się zmieniać raz w miesiącu w krwiożerczą bestię.
Co chwilę otwierała i zamykała usta, żeby coś powiedzieć, ale nie była pewna tego, co chłopak chciał usłyszeć. Wiedziała też, że słowa w tym momencie nie miały dużego znaczenia. Bez ostrzeżenia wtuliła się w jego klatkę piersiową. Chłopakowi zrobiło się bardzo gorąco. Dawno z nikim nie miał takiego bliskiego kontaktu fizycznego. Dziewczyna zareagowała inaczej niż chłopak się spodziewał. Nie odeszła od niego, ani nie zaczęła trząść się ze strachu. Poczuł spokój na duszy, którego od dawna mu bardzo brakowało i wszechobecną radość. W końcu pozbył się tego sekretu i był wolny.
- Jak mogę ci pomóc? - Zapytała dziewczyna po chwili ciszy, nadal nie odrywając się od niego. Było jej bardzo przyjemnie. Czuła szybkie bicie jego serca, co działało na nią uspokajająco. Jego ciepło również dobrze na nią oddziaływało. Tęskniła za nim i w końcu chwytała go za ciało, a nie za wspomnienia. Zawsze, kiedy opowiadała o nim innym, chciała mówić normalnie, ale potrafiła tylko z miłością. Był dla niej zbyt inny od wszystkich. Za bardzo różnił się tym, ile znaczył dla niej. Był takim diamentem spośród zwykłych, szarych kamieni.
Chłopak westchnął. Właśnie tego się obawiał. Za nic w świecie nie chciał, żeby dziewczyna się w to mieszała. To było dla niej zbyt niebezpieczne.
- Właśnie dlatego ci nie powiedziałem - oderwał się od niej i spojrzał prosto w jej oczy. - Nie chcę żebyś mi pomagała, bo może ci się przez to stać krzywda. - Powiedział z powagą. Chłopak nie wybaczyłby sobie, gdyby ją zranił, albo co gorsza przemienił w wilkołaka. Najprawdopodobniej skoczyłby z tej Wieży Astronomicznej. Nie przeżyłby upadku i uwolnił się od wyrzutów sumienia, które dręczyłyby go aż do ostatniego tchu.
- Okej - wzięła oddech. - W takim razie będę stała z boku i patrzyła na twoje cierpienie - powiedziała z goryczą. Bolało ją zarówno to, że nie mogła nic zrobić, jak i to, że chłopak cierpiał co miesiąc. Doskonale pamiętała te wszystkie razy, kiedy emanowała energią i próbowała oddać ją chłopakowi, a on nie miał na to siły. Męczyła go, a on nigdy nic z tym nie zrobił. Zamiast tego sztucznie się uśmiechał. Jak miała teraz to odebrać?
- Esty--
- Nie, jest dobrze. - Kiedy zobaczyła, że chłopak do niej podchodzi, cofnęła się. Nie chciała cierpieć bardziej. - Dziękuję ci za to, że mi zaufałeś i powiedziałeś prawdę. Naprawdę. - Czuła jak z każdym słowem gula w jej gardle rosła. Kochała swoich przyjaciół i za nic w świecie nie chciała, żeby cierpieli. Zawsze starała się dawać im to, czego potrzebowali. Estella nigdy nie chciała podziękowań za to, że była przy innych w najgorszych momentach. Ona tylko chciała, żeby i w tych lepszych jej nie zostawili. Dziwnie się czuła z tym, że chłopak nie chciał od niej pomocy, ale nic w tej kwestii nie mogła zrobić, jedynie zaakceptować jego wolę. Powiedział jej prawdę, a ich relacja zmierzała w dobrym kierunku, więc wszystko znowu zaczęło się układać. Zaczynało się robić dobrze, w końcu oboje tego chcieli. - Jest jeszcze coś o czym chciałeś porozmawiać?
"Czy to że sił mi brak
Zwiastuje koniec nas?"
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top