VI

Estella do końca lekcji siedziała cicho i nie wykonywała żadnych gwałtownych ruchów. Cały czas przebywała w jednej, wygodnej dla niej pozycji. Wiedziała bowiem, że nawet zwykłe przeciągnięcie się w ławce zwróciłoby uwagę Remusa - a tego bardzo nie chciała. Dziewczyna potrzebowała odpoczynku. Każda rozmowa z nim wymęczała blondynkę psychicznie, ponieważ było w niej tyle bólu, że doszczętnie przytłaczał ją. Wszelkie niejasności  odbiły piętno na duszy dziewczyny. Brakowało jej Remusa, tęskniła za tymi wspólnymi wygłupami, przedrzeźnianiem się nawzajem, a nawet zwykłego dokuczania. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego taka wspaniała przyjaźń mogła się tak bardzo zniszczyć. Jeszcze rok temu było wszystko inaczej. No właśnie, rok temu...

Dziewczyna zaczęła rozmyślać nad niedaleką przeszłością. Chciała znaleźć w niej odpowiedź, a raczej powód, dlaczego ich relacja tak bardzo się zepsuła. Od samego początku byli dla siebie dużym wparciem, więc to było wręcz niemożliwe, że mogli się tak bardzo oddalić. Estella analizowała wszystkie wzloty i upadki, kłótnie i pogodzenia zaistniałe w ich relacji. Myślała nad tym tak długo, dopóki nie zadzwonił dzwonek, który zwiastował zakończenie lekcji. Jego głośny dźwięk wyrwał dziewczynę z przygnębiających ją myśli, lecz nie z pochmurnego nastroju. Cholernie bolało ją to, że było między nimi źle. Kiedyś byli bardzo szczęśliwi i potrafili rozmawiać ze sobą bez kłótni. Dlaczego teraz to było takie trudne?

Estella zdała sobie sprawę, że z Remusem kłóciła się od ponad pół roku. Na początku to były tylko niewinne potyczki słowne, nie sygnalizujące katastrofy, lecz z czasem przerodziły się w prawdziwe piekło. Z każdą ostrą wymianą zdań oddalali się od siebie. Był dla niej najważniejszą osobą w życiu i nie chciała go stracić, ale dostrzegła, że przez cały czas robiła wszystko w tym kierunku. Wymagała od niego zbyt wiele, ponieważ najwidoczniej nie był wstanie dać jej tego, czego oczekiwała. Powinna zaakceptować jego decyzję. W końcu nie każdy chciał śpiewać o swoich problemach. Mimo że Estella tego nie robiła, ponieważ twierdziła, że jedynie użalała się nad sobą, dostrzegła, że właśnie tego wymagała od swojego, biednego przyjaciela. Zrozumiała, że maltretowała go i męczyła swoją osobą. Nie tak miała się zachowywać dobra przyjaciółka.

- Szkoda, że tak późno - pomyślała ze smutkiem blondynka. Poczuła ogromny ból w sercu, ponieważ zrozumiała, że zawiodła nie tylko jego, ale i siebie. Ta myśl dobiła ją jeszcze bardziej. Stracili tyle czasu kłócąc się i żyjąc oddzielnie. Nie mogli stracić jeszcze więcej. Byli młodzi i mieli podbijać świat. Niestety, jak na razie to leżeli wbici jak kołki w ziemię.

Nastolatka nie mogła ciągnąć tego dłużej. Mimo że nie miała siły, musiała z nim szczerze porozmawiać. Chciała naprawić tą uschniętą relację, podlać ją, aby mogła zakwitnąć na nowo, żeby puściła nowe pędy. Oboje byli winni, ale Remus zrobił krok w jej stronę, a ona nie zamierzała być mu dłużna. Estella była gotowa poświęcić wszystko, aby go odzyskać, dlatego już nie chciała poznać jego sekretu. Jak będzie chciał to sam jej powie, a jeśli nie to nie.Musiała zaakceptować jego wolę. Był wolnym człowiekiem i miał prawo wyboru.

Estella cicho westchnęła pod nosem. Wyciągnęła swoje "notatki" i po raz ostatni na nie spojrzała. Patrzyła się na nie przez kilka dobrych minut jak zahipnotyzowana. Przeanalizowała je po raz kolejny. Nic nie miało sensu, pomimo że kilka faktów się ze sobą łączyło. W pewnym momencie blondynka gwałtownie potrząsnęła swoją głową i zwinnym ruchem przekreśliła wszystko to, co znajdowało się na papierze. Miała już dość tej całej sprawy, więc postanowiła ją zakończyć i już nigdy więcej do niej nie wracać, ponieważ nie widziała w tym najmniejszego sensu. Nabazgraną kartkę wyrwała, zgniotła i wyrzuciła do kosza. Z chwilą, kiedy to zrobiła poczuła się wolna i choć małym stopniu szczęśliwa. Definitywnie zamknęła stary rozdział i zaczęła nowy, lepszy początek. Ta myśl zaczęła napawać ją optymizmem. Dostała pewnego rodzaju siły psychicznej, która zniknęła już jakiś czas temu. Zrozumiała, że powstanie z kolan jest możliwe i ona właśnie to robiła. W jej całym ciele rozchodziła się motywacja od stóp do głów. Estella była jak nowo zapalona pochodnia, która niosła w sobie jasne światło. W końcu ten (już lekko zimny) żar, który przez dłuższy czas emanował w niej, wytworzył ciepłe iskry, które przemieniły się w gorące płomienie. Blondynka w końcu poczuła w sobie życie, to, że ona cały czas była żywa i miała w sobie moc zmiany swojego świata. W końcu wszystko zaczęło zwiastować na to, że będzie dobrze.

- Teraz może być tylko lepiej. - Przeszło jej przez myśl. Była pełna optymizmu. W końcu, co mogło pójść nie po jej myśli? Odzyskała w sobie moc i miała siłę by marzyć. To głupie dziecko, którym była, obudziło się. Teraz była gotowa zmierzyć się z każdą przeciwnością losu. Za swój obecny cel obrała odzyskanie Remusa. Musieli sobie wybaczyć i się dalej przyjaźnić. Nawet jeśli nie pogodziliby się, Estella miała świadomość, że zrobiła wszystko co mogła, więc i tak była zwycięzcą.

Chłopak z daleka przyglądał się dziewczynie, ale ona go nie widziała, a przynajmniej tylko udawała. Cały czas miał w głowie rozmowę z nią. Jej zimny, a zarazem obojętny ton głosu siedział w jego umyśle. Był załamany. On naprawdę ją zranił i dopiero teraz zobaczył jak bardzo. Namieszał jej w życiu tym samym zmieniając ją na gorsze i niszcząc humor. Remus nienawidził się za to. Zmieniła się dla niego i to bardzo. Już nie była taka ciepła, energiczna i żywa. Buchający ogień z jej oczu również zniknął. Teraz to wszystko było historią, zmieniła się na gorsze. Była smutna, bez życia, wyprana z emocji. Tak jakby ten ogień, który z każdym dniem rósł, zaczął gasnąć z każdą ich sprzeczką, aż zniknął. Pozostał tylko po nim jedynie rozżarzony popiół, bez najmniejszej iskry, a przynajmniej tak się chłopakowi wydawało. Zapomniał, o tym, że nawet jak coś się wypali, żar będzie obecny - a dziewczynie z pewnością go teraz nie brakowało.

Estella zbierała wszystkie obecne w sobie siły i zamierzała go szczerze przeprosić, aby wszystko naprawić, ponieważ ona również tęskniła za tym co było w przeszłości.

Jedno było pewne, obojgu zależało im na tej relacji, wiec nie szukali wymówek, tylko zaczęli o nią walczyć. Wszystko powinno dobrze się skończyć, lecz co jeśli rozmawiali ostatni raz?

"By stanąć obok nich
Ratować ulic gwar..."

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top