Prolog
- Wiesz co Lupin? - Powiedziała Estella patrząc prosto w oczy swojego przyjaciela. Mimo że była wysoka, to i tak chłopak nad nią górował, dlatego też musiał lekko pochylić swoją głowę w dół, aby utrzymać kontakt wzrokowy z dziewczyną.
Noc była gwieździsta, a niebo bezchmurne. Wiał lekki, letni wietrzyk, który przyjemnie chłodził ich ciała. Oboje rozkoszowali się chwilą ciszy i spokoju. W ostatnim rzadko mieli czas wolny, nie wspominając już o tym, żeby spędzić go w swoim towarzystwie.
- Nie, nie mam pojęcia - zaśmiał się chłopak, a dziewczyna poszła w jego ślady.
Czasami mówiła o takich rzeczach, które nie śniły się nawet uczonym filozofom. Jej rozkminy dotyczące życia były trudne do rozwiązania, co powodowało, że dziewczyna uchodziła za bardzo inteligentną. Zresztą taka była, a już zwłaszcza dla Remusa.
Chłopak był nią oczarowany. Jej całą osobą. Nie widział wad dziewczyny, jedynie jej same zalety. Stan ten trwał już kilka długich miesięcy i ani na chwilę nie zniknął. Po prostu wciągnął Remusa niczym wir wodny, którego prąd był tak silny, że zdominował chłopaka.
- Jesteś cholernie tajemniczy - powiedziała odwracając się od niego. Podeszła do barierki od wieży astronomicznej i zarzuciła na nią swoje ręce. Pod wpływem uderzenia balustrada lekko się zatrzęsła, ale na dziewczynie nie zrobiło to najmniejszego wrażenia. Spojrzała prosto w nocne niebo. Skupiła całą swoją uwagę na tą jedną gwiazdę, która świeciła jasnym blaskiem. Można by rzec, że była najjaśniejsza.
Dziewczyna cicho westchnęła pod nosem. Spędziła mnóstwo pięknych chwil na tej wieży astronomicznej, dlaczego więc teraz pomyślała o tych smutnych?
Nie potrafiła znaleźć odpowiedzi na to pytanie. Zawsze była optymistką, więc powinna myśleć o wszystkim w pozytywny sposób, a nie o rzeczach, które burzyły jej radość. Tak też zazwyczaj robiła.
- Co masz na myśli? - Zapytał chłopak niby spokojnym głosem, ale Estella wyraźnie poczuła, że jest zaniepokojony. Mimo że stała do niego tyłem, doskonale wiedziała, że jego mięśnie się spięły. Znała go od pierwszego roku w Hogwarcie, więc zdążyła Remusa "przejrzeć" na wylot.
Chłopakowi bardzo się to nie podobało. Obawiał się, że dziewczyna może poznać jego sekret. Już od dawna nie wierzyła w to, że raz w ciągu miesiąca jeździ odwiedzić chorą matkę. Nawet przestała pytać czemu chłopak znika na noc. Wiedziała, że on i tak by skłamał, więc nie miało to dla niej najmniejszego sensu. Mimo że przestała go wypytywać, to chłopak miał świadomość, że jej ciekawska natura nie śpi. Wiedział, że Estella zrobi wszystko, aby odkryć jego tajemnice. Była jak przysłowiowa kropla wody, która drąży skałę. Najgorsze było to, że blondynka miała zadatki na całkiem dobrego detektywa. Czasami mówiła takie historie z życia innych ludzi, o których na pewno ona nie powinna wiedzieć. Swoją wiedzą mogła zniszczyć komuś życie i to było przerażające.
Chłopak był niemal pewny, że Estella domyśla się prawdy lub niedługo sama ją odkryje. To było nieuniknione i to właśnie młodego Lupina przerażało najbardziej; że dziewczyna dowie się o jego "futerkowym problemie". Wiedział, że najlepiej byłoby gdyby sam jej o tym powiedział, lecz wolał jej nigdy nie mówić. Niestety przypuszczał, że wkrótce zostanie do tego zmuszony.
W jego głowie zaczęły pojawiać się różnorakie scenariusze. Począwszy od wersji, w której traci przyjaciółkę, ponieważ ta odtrąca go, gdy poznaje prawdę, a kończyły po tą, w której robi pod postacią wilka krzywdę dziewczynie. To było dla niego nie do zniesienia. Strata najważniejszej osoby w jego życiu z jego własnej winy. Nawet sama myśl o tym rozdzierała chłopakowi serce.
Estella była dla niego jak siostra. Zawsze opiekował się nią i robił wszystko, aby była szczęśliwa. Kiedy traciła humor i jedyne co czuła to wszechobecny smutek, Remus pocieszał ją, a gdy zaspała na śniadanie, robił jej kanapki i zanosił na kolejną lekcję. Sam z siebie dawał jej odrobione zadania domowe do spisania, nawet kiedy dziewczyna o to nie prosiła. Jednym słowem była dla niego najważniejszą osobą w życiu.
Dobrze wiedział, że kiedy ją straci, przestanie istnieć. Jego świat się zawali i z dnia na dzień będzie gasł. Nic mu już nie będzie sprawiać przyjemności, a rzeczy, które kiedykolwiek miały dla niego znaczenie, będą bezwartościowe. Będzie umierał od środka, a nikt nie będzie potrafił wyciągnąć go z tego stanu. W jego sercu pozostałby ból po stracie najbliższej przyjaciółki, który można by porównać do sytuacji, w której dach spada na głowę, gniotąc radość, nadzieję, rozum, poczucie ważności, serce i miłość...
Dziewczyna cicho westchnęła. Przećwiczyła mnóstwo razy tą rozmowę w myślach, ale kiedy chciała zacząć już mówić, zapomniała o czym chciała z nim porozmawiać. Sytuacja była na tyle poważna, że musiała dokładnie przemyśleć każde swoje słowo, co było dla niej bardzo trudne do wykonania.
Estella była żywa, energiczna. Zawsze wiedziała czego chce i robiła wszystko, aby osiągnąć zamierzony cel. W jej oczach tliło się piekło, a lodowate serca innych rozgrzewały się w tych płomieniach, w tym serce Remusa. Dawała mu powody do radości i sprawiała, że każdy jego dzień stawał się dużo lepszy. Właśnie za to ją uwielbiał, za to, że w nawet najgorsze dni potrafiła poprawić mu humor. Nawet po pełni, kiedy na nic nie miał siły, wystarczyło, żeby zobaczył Estellę, a jego chęci i energia życiowa wróciły na swoje miejsce.
- Słuchaj Remus - powiedziała blondynka w dalszym ciągu patrząc się w gwiaździste niebo. Chłopak, słysząc te słowa podszedł do niej i chwycił swoimi dłońmi metalową poręcz. Wiedział bowiem, że szykowała się poważna rozmowa, która w głównej mierze dotyczyła jego. Cicho przełknął ślinę i z niecierpliwością czekał na to, co dziewczyna miała mu do powiedzenia. Wolał mieć to już za sobą, ponieważ dobrze wiedział, że przegra tą wojnę, wojnę o swoją przyjaciółkę. Był niemal pewny, że jeśli nie teraz, to później ją straci na zawsze. Remus nie wierzył w siebie i teraz doskonale było to widać.
- Nie chce tworzyć kolejnej kłótni, ale... - Przerwała na chwilę, widząc w ciemności jego przerażoną minę. W ostatnim czasie coraz gorzej się dogadywali. Niemal było pewne, że niedługo nastąpi koniec ich wieloletniej znajomości. Estella już nawet zaczęła sobie wyobrażać jak wygląda jej życie bez Remusa. Nigdy nie myślała nad tym długo, ponieważ od razu smutek przeszywał jej serce niczym strzała. - Tak naprawdę to się o ciebie martwię... - Wyznała po krótkiej ciszy blondynka. Swój wzrok spuściła na drewnianą podłogę i cicho westchnęła pod nosem.
Remus był w szoku i nie potrafił wydusić z siebie ani słowa. Nie spodziewał się, że może być dla niej aż tak bardzo ważny. Wiedział bowiem, że dziewczyna nie boi się niczego i nigdy niczym się nie przejmuje, więc zszokowały go jej słowa. Nie przypomina sobie, aby dziewczyna mówiła, że martwi się o kogokolwiek, nawet jeżeli sytuacja by tego wymagała. Kiedy Lily miała zapalenie płuc i miesiąc leżała w skrzydle szpitalnym, nigdy nie mówiła, że się o nią martwiła, dlaczego więc teraz przejmowała się losem chłopaka? Przecież był tylko bezwartościowym wilkołakiem, który niszczy wszystko co napotka na swojej drodze.
- Dlaczego? - Tylko tyle zdołał z siebie wydusić.
- Ehh, sama nie wiem. - Blondynka wzruszyła swoimi ramionami. Nie miała najmniejszego pojęcia, dlaczego martwiła się o chłopaka. To działo się bez jej woli, tak podpowiadało jej serce, a już od dłuższego czasu czuła, że w okół chłopaka dzieje się coś niedobrego, tylko jeszcze nie wiedziała co. - Ja po prostu... - Spojrzała na jego poharataną twarz. Znowu pojawiły się na niej blizny. Dziewczyna była w tej sprawie bezsilna. Chłopak nie chciał jej nic powiedzieć, a ona sama na nic nie wpadła. Fakt, miała kilka tropów, ale niewiele się one ze sobą łączyły, co ją lekko zdołowało. - No martwię się tak? I nic nie mogę z tym zrobić. Dobrze widzę, że coś jest nie tak, a ty nie chcesz mi powiedzieć. - Potok słów zaczął wypływać jej z ust. - Przecież się przyjaźnimy, twój sekret jest u mnie bezpieczny. - Powiedziała z goryczą. Łzy stanęły jej w oczach, a smutek przejął nad wszystkimi innymi uczuciami kontrolę. Teraz nie czuła nic innego jak ból, który rozdzierał jej serce. Odwróciła swoją głowę nieco speszona chwilą swojej słabości. Nienawidziła płakać, a już zwłaszcza, w czyjejś obecności. Nigdy nie lubiła, kiedy ktoś widział jak łzy spływają po jej twarzy.
Chłopak widząc obecną sytuację lekko posmutniał. Dobrze wiedział, że dziewczyna cierpi przez jego kłamstwa, ale nie, że aż tak. W dodatku jego mała Esty martwiła się o niego. Nie wiedział, czy ma się cieszyć, czy płakać. To był dla niego znak, że naprawdę dużo dla niej znaczy, ale jednak wolał, żeby nie martwiła się o niego - przecież miała ważniejszych ludzi w swoim życiu. Jego najmniej lubiła, a przynajmniej tak uważał Remus.
W pewnym momencie zawiał silniejszy podmuch wiatru. Remus widząc jak szczupła sylwetka dziewczyny lekko się zatrzęsła, postanowił ściągnąć swoją kurtkę. Dziewczyna była ubrana, w bluzkę z krótkim rękawem i tej samej długości spodenki. Na dworze temperatura nie wynosiła więcej niż 10°C, więc nic dziwnego, że zrobiło jej się zimno.
Zawsze karcił ją za to, że ubierała się nie dostosowując się do pogody. Nie potrafił zrozumieć tego, że kiedy było bardzo zimno, dziewczynie było gorąco. Podziwiał ją za to, a już zwłaszcza za ten ognień, który grasował w jej duszy. Już wcale nie chodziło o piekło będące w jej oczach. Kiedy on zimą nosił grube swetry, musiał zmuszać dziewczynę, aby nałożyła na siebie długi rękaw, lecz nie wiedział, że Estella robiła to specjalnie, ponieważ bardzo lubiła, kiedy chłopak się o nią martwił. Wiedziała wtedy, że nie jest mu obojętna.
- Oh, czekaj, pewnie ci zimno. - Powiedział po czym nałożył na jej ramiona swoją kurtkę. Był dopiero początek maja, więc upały dopiero nadchodziły.
- Proszę cię. Mi zimno, mi? - Zapytała i sztucznie się zaśmiała. - Przecież gorąco jest. - Blondynka zaczęła ściągać kurtkę przyjaciela, ale ten jej przerwał, kładąc swoje dłonie na jej ramionach. Nie mógł pozwolić, żeby jego Esty się rozchorowała.
- Jeśli ściągniesz kurtkę, wracamy do Pokoju Wspólnego. - Powiedział Remus poważnym tonem.
Dziewczyna cicho westchnęła. Dobrze wiedziała, że nie ma sensu się z nim kłócić. Przynajmniej nie w ostatnim, burzliwym dla ich znajomości czasie. Zawsze lubiła się z nim sprzeczać o pierdoły, ale tym razem wolała mu odpuścić.
Włożyła do rękawów jego kurtki swoje ręce. Ubranie było dla niej za duże, przez co "topiła" się w nim. Wyraźnie czuła zapach jego perfum. Rozkoszowała się tym, ponieważ uwielbiała wszystko to, co choćby w najmniejszym stopniu było związane z mężczyznami.
- Wiesz, ja naprawdę, naprawdę chciałbym ci powiedzieć co się ze mną dzieje... - blondynka spojrzała się na niego ciekawskim wzrokiem. - Ale nie mogę, przepraszam.
Estella nie wiedziała co ma zrobić. Niby powinna uszanować wolę swojego przyjaciela, ale z drugiej strony on powinien jej zaufać. Zawsze pokazywała mu, że może na nią liczyć i starała się nigdy go nie zawieść.
Poczuła się oszukana. Miała dość tego, że była tak bardzo naiwna i łatwowierna. Robiła dosłownie wszystko, aby ten jej powiedział co go dręczy, niestety bezskutecznie. Dosłownie, kiedy powiedział ostatnie zdanie, poczuła jakby ktoś przebił kej serce sztyletem. Znowu została oszukana...
- Rozumiem - odparła dziewczyna, po czym odeszła kilka kroków od barierki i odwróciła się przodem do wyjścia. - Nawet nie wiesz jak bardzo. - Powiedziała dziewczyna zupełnie nic nie rozumiejąc.
"Chciałbym powiedzieć ci
Opisać cały ból..."
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top