I

Estella wróciła sama do Pokoju Wspólnego. Nie miała ochoty z nikim rozmawiać. Była załamana. Nastolatka miała gdzieś to, jak szybko i czy w ogóle wróci do swojego dormitorium, dlatego powrót zajął jej bardzo dużo czasu. Jakby na to spojrzeć, to po rozmowie z przyjacielem, na niczym jej już nie zależało. Czuła jakby jej dusza się wypaliła i jedyne co z niej pozostało to rozżarzony popiół. To była jedna z tych efemerycznych chwil, w której nie obchodziło ją zupełnie nic.

Dziewczyna przez zachowanie Remusa najpierw czuła ogromny, duszący smutek. Miała wrażenie jakby nie mogła przez niego oddychać. Cały czas w głowie miała ich ostatnią rozmowę i choć bardzo próbowała, to w tamtej chwili nie potrafiła myśleć o niczym innym. Kiedy gryfonka przeanalizowała całą sytuację, jej smutek przeistoczył się w gniew. Z każdą sekundą frustracja  Estelli rosła w siłę. Znowu poczuła się naiwna i wykorzystana. Tylko tej cechy charakteru w sobie nienawidziła; tej cholernej naiwności. Niestety, nie potrafiła się jej w żaden sposób pozbyć. Walczyła z nią od lat, ale nic się nie zmieniło. Według niej to była najgorsza cecha charakteru, ponieważ człowiek z własnej woli daje się wykorzystywać, a potem cała odpowiedzialność spływa na niego i wini się za cudze błędy. Główną przyczyną dlaczego dziewczyna się tak czuła było to, że zależało jej na innych ludziach bardziej, niż na samej sobie. Właśnie to ją ciągle gubiło. Od lat miała złudną nadzieję na to, że ludzie przestaną ją zawodzić i rozczarowywać. Niestety, miała wrażenie, że wszystkie ważne dla niej osoby robiły to cały czas. Estellę bardzo to bolało. Starała się robić wszystko, aby inni choć w małym stopniu docenili ją za jej starania.

Remus w dalszym ciągu przebywał na Wieży Astronomicznej. Dziewczynę już to nawet w najmniejszym stopniu nie obchodziło. Jego osoba stała się dla niej obojętna i to było bardzo przykre, zważając na ich wieloletnią przyjaźń. Gryfonka była wściekła zarówno na Lupina, jak i na to, jak potoczyły się te sprawy. W jednym ułamku sekundy wszystko dla niej straciło sens. Estella kopała różne rzeczy, które napotkała na swojej drodze; nawet przywaliła ręką w ścianę ze złości. Miała gdzieś to, czy żyje, czy nie, czy coś jej się stanie, czy też nie. Zawsze żyła chwilą obecną, a skoro oprócz gniewu nic innego jej nie czuła, a sama Estella była cała i zdrowa, to czego miała chcieć więcej?

W momencie, kiedy dziewczyna zniknęła z pola widzenia Remusa, chłopak upadł na kolana. Czuł się coraz gorzej z tym, że nie mógł wyjawić jej prawdy. Doskonale widział, że to ją niszczyło; widział jej podkrążone oczy, kiedy badała tę sprawę. Już nie raz próbowała się dowiedzieć prawdy, a skoro Remus nie chciał jej powiedzieć, dziewczyna "bawiła" się w detektywa. Najgorsze było to, że Estelli bardzo dobrze to wychodziło i niebawem mogła odkryć to, że chłopak jest wilkołakiem. Remus bardzo się tego obawiał.

Dziewczyna cicho westchnęła pod nosem. Naprawdę mocno zabolał ją fakt, że chłopak nie chciał powiedzieć jej prawdy. Przyjaźnili się od bardzo dawna, a on dobrze wiedział, że dziewczynie zależało na tym, aby poznać jego sekret. Niestety, chłopak nic sobie z tego nie robił, tak jakby nie zdawał sobie sprawy jak bardzo jego przyjaciółka przez to cierpi.

Od jakiegoś czasu nie było najlepiej z ich relacją. Ciągłe kłótnie dzieliły ich na pół, nie pozostawiając miejsca na nadzieję, że jeszcze kiedyś będzie wszystko dobrze. Mimo że Remus był bardzo inteligentny, Estella nie była pewna czy miał świadomość, że ją tracił. Ona wyraźnie czuła, że z ich znajomością jest źle, ale wiedziała, że sama niczego nie naprawi. Oboje muszą chcieć zmiany, bo inaczej ich relacja się rozpadnie i przepadnie na wieki.

Od jakiegoś czasu ciągle występowały jakieś zgrzyty między nimi. Złośliwa natura dziewczyny nie spała i w jego kierunku rzucała sarkastyczne komentarze o przyjaźni, zaufaniu i sekretach. Chłopak najczęściej reagował impulsywnie, co zazwyczaj doprowadziło do kłótni.

Dziewczyna westchnęła ze smutkiem. Tęskniła za nim i to bardzo. Kiedyś wręcz wspaniale się dogadywali i nie można było ich posądzić nawet o najmniejszą sprzeczkę, lecz teraz było inaczej. Nie potrafili ze sobą rozmawiać, a każde ich spotkanie, zamiast polepszać ich wzajemne stosunki, pogarszało je. Sama nie wiedziała dlaczego tak się stało. Fakt, miała wybuchową osobowość, przez co zwykle działała pod impulsem i to ona tworzyła większość kłótni, ale przecież miała co do tego powód, prawda?

Nigdy nie chciała, aby tak było między nimi - mogłaby ze spokojem rzec. Tylko to się działo bez jej kontroli. Jej złośliwa natura się odzywała i całkowicie przejmowała nad nią kontrolę. Powodowało to, że mówiła słowa, których normalnie nigdy nie powiedziałaby. Przerażał ją jedynie fakt, że ona czuła się cudownie. Oczywiście, dziewczyna ma prawo do pozytywnych emocji, ale ona wręcz uwielbiała się kłócić. Kochała tą dawkę adrenaliny, ponieważ nigdy nie wiedziała jak dana sprzeczka się skończy. Mało tego, dziewczyna nie miała wyrzutów sumienia spowodowanych tym, co mówiła. Tak jakby złośliwe komentarze, które wypowiadała były dla niej jak rozmowa o pogodzie. Nieco ją to przerażało, ale taka była, a skoro siebie akceptowała w całej okazałości, to pogodziła się ze samą sobą i odpowiadała jej ta "mroczniejsza" strona.

Remus był dla niej jak brat - a bynajmniej tak go traktowała. Czuła do niego coś więcej, ale nigdy się do tego nie przyznała, nie miała odwagi. Zrobi jeden zły gest w jego stronę i to koniec? Koniec tej "wiecznej przyjaźni"?

Miała ochotę wybuchnąć śmiechem. O tej godzinie nie funkcjonowała już normalnie. Myśli zaczęły kierować się w niewłaściwym kierunku. Najlepszym rozwiązaniem dla Estelli byłby sen. Zaczynała myśleć tak jak Remus, a przynajmniej o tym, co chłopak do niej mówił. Już nie raz słyszała, że jest jej przyjacielem na zawsze. Oczywiście, nie wierzyła mu w to. Dla dziewczyny nie istniało coś "na zawsze", a już zwłaszcza ludzie i uczucia. Wszystko było dla niej tymczasowe. Chłopak usiłował przemówić jej do rozumu, że bez względu na wszystko nie zostawi jej, że to właśnie ona będzie chciała zakończyć z nim przyjaźń. Nigdy nie rozumiała dlaczego. Przecież Remus to dobry chłopak, a jeszcze lepszy przyjaciel, przynajmniej kiedyś. Mimo wszystkich jego zapewnień, w głowie dziewczyny chodziło jedno ważne pytanie: czy to już koniec ich przyjaźni? Wszystko przecież szło w tym kierunku, a słowa nie miały najmniejszego znaczenia, ale czy na pewno?

"Przypomnieć wielkość chwil
Używać małych słów..."

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top