Ksymcia nie unoś się
* Lucyna *
- Pierdole, więcej z wami nigdzie nie jadę - powiedziała zła Medici.
- Ksymcia nie unoś się - zaśmiał się Gaston.
- Będę kurwa.
- Nie przejmuj się tym imbecylem, szkoda marnować nerwów.
- Masz rację Nina - stwierdziła Delfi.
- To co rozkładamy namioty? - spytał Mati.
- W sumie możemy - powiedziałam. - Wypadałoby się też podzielić kto z kim śpi.
- Ja chcę z Ksymeną, Niną i Lucyną - powiedziała Kamila.
- To Delfi, Amber i ja możemy być razem - stwierdziła Jaśmina.
- Ja, Piotrek i Szymon zajmujemy jeden z namiotów - powiedział Mikołaj.
- No to Mateusz, Gaston i Romek zostają razem - powiedziałam.
Od razu zabraliśmy się za rozstawianie namiotów. Chłopakom lepiej to szło, więc gdy uwinęli się ze swoją robotą pomogli nam. Jedynie Gaston się opierdalał, ale może to i lepiej, bo jak to powiedziała Nina "z jego mózgiem musielibyśmy spać pod gołym niebem".
- Gaston cwelu rusz dupsko - powiedział Romek. - Idź nazbieraj gałęzie na opał, weź się jakoś przydaj.
- Niech ktoś z nim idzie bo się chłopak jeszcze zgubi - stwierdziła ze śmiechem Amber.
- Co to kurła jakiś dzień obrażania mnie? - spytał obrażony Stracony.
- Każdy dzień na obrażanie Cię jest dobry - powiedział Piotrek.
- A dzień bez obrażania Cię to dzień stracony - dodał Szymek.
- Nina idź z nim - poprosił ją Mateusz.
- Okey, ale nie ręczę za siebie jeśli mnie wkurzy.
- Masz pełne prawo rękoczynów na Gastonie - powiedziała Kamila.
- W takim razie chodź - powiedziała Nina do Gastona.
---------------------------------------------------
Kolejny rozdział za nami, tak jak obiecałam dodaje w środę. Następny będzie z perspektywy Gastiny, może być gorąco. Mam nadzieję, że też świętujecie dzień obrażania Gastona Straconego :D możliwe że jeszcze w tym tygodniu wstawię rozdział więc wyczekujcie.
~Pozdrawiam FelicityCzyta
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top