𝟏𝟕.
── ✦ ──
Jakiś czas później Chloe była z Alec'iem na rozprawie Izzy.
- Przeżyję, jeśli tego dotknę? - Zapytał Magnus, kiedy stał przed Mieczem Dusz.
- Jeśli powiesz prawdę - Odpowiedziała Imogen.
- Po przez moc tego Miecza, Czy przysięgasz bronisz swojego klienta uczciwie i szczerze? - Zapytał Magnus'a Cichy Brat, kiedy czarnoksiężnik dotknął Miecza Dusz swoimi rękami.
- Nie zaprzeczę - Odpowiedział Magnus, zanim puścił Miecz Dusz, a Cichy Brat odszedł.
- Głos należy do ciebie, czarnoksiężniku - Powiedziała Inkwizytorka Herondale.
- Moja sprawa jest prosta. To prawda, że Isabelle Lightwood wystąpiło przeciwko rozkazom Clave, próbując uwolnić Seelie, Meliorn'a. Ale nie wystąpiła wbrew interesom Clave - Stwierdził Magnus, kiedy zobaczył surowe spojrzenie Imogen. Chloe wiedziała, że Magnus był świetnym adwokatem i wygra rozprawę Izzy. - Zapobiegnięcie przymusowego przesłuchania i możliwej śmierci Seelie mogło uratować Porozumienia - Zauważył czarnoksiężnik.
Chloe trzymała Alec'a za dłoń, który był zestresowany, chociaż tego nie okazywał.
- Nie zebraliśmy się tu po to, żeby spekulować, co mogłoby się wydarzyć gdyby pozwana nie wtrąciła się - Stwierdziła chłodno Imogen, kiedy patrzyła na Magnus'a swoim lodowatym wzrokiem.
- Masz na myśli, co mogłoby się stać, gdyby nie powstrzymała Cichych Braci przed torturowaniem Seelie? - Zapytał Magnus.
- Czekam na sensowny argument, masz chociaż jeden jakiś? - Zapytała chłodnym głosem Inkwizytorka.
- To czego naprawdę chcesz to Kielich Anioła. Tak się składa, że moja klientka go nie ma - Zauważył Magnus, który podniósł ton głosu. - A ponieważ całe postępowanie nie dotyczy tego, o co naprawdę chodzi, więc zgłaszam wniosek o umorzenie sprawy - Powiedziała po chwili dziewczyna.
- To nie na miejscu - Stwierdziła wkurzona Imogen.
- Nie. Ten cały proces jest nie na miejscu - Powiedział zirytowany Magnus, który był wkurzony zachowaniem Inkwizytorki Herondale. - To nie wina Isabelle! Tu chodzi o Kielich Anioła! Postawcie Kielich Anioła przed sądem! - Krzyknął czarnoksiężnik, zanim spojrzał na Izzy.
Chwile później Lydia wstała z krzesła, na którym siedziała obok Chloe i wezwała Izzy, która stała i usiadła obok Imogen.
- Chcesz, żebyśmy uwierzyli, że sama przeprowadziłeś całą operację. Ale tamtej nocy Clary Fairchild były widziana tej nocy w pobliżu Miasta Kości - Powiedziała Lydia, kiedy patrzyła na Izzy.
- Może poszła na spacer - Odpowiedziała chłodno Izzy.
- Oczekujesz, że uwierzymy, że sama odwróciłaś uwagę strażników, a potem uciekłaś z więźniem na własną rękę? - Zapytała Lydia, która podeszła bliżej do Izzy.
- Sprytnie rozegranie, prawda? - Zapytała z półuśmiechem czarnowłosa dziewczyna, zanim spojrzała na Inkwizytorkę Herondale.
- Pomyśl lepiej, o tym co się stanie, gdyby Valentine zdobył Kielich Anioła, aby stworzyć armię zbuntowanych nocnych łowców? - Zapytała Imogen, kiedy upomniała Isabelle i spojrzała na nią złowrogo.
- Nie chcę, żeby Valentine zdobył Kielich Anioła - Wyznała Izzy
- To pierwsze rozsądne zdanie jaką od ciebie usłyszałam - Odpowiedziała Inkwizytorka Herondale, która nadal utrzymywała kontakt wzrokowy z oskarżoną.
- Wiesz co jest nierozsądne? Myślenie że mamy prawo traktować życie Podziemnych jako bezwartościowe - Stwierdziła stanowczo Izzy.
Chloe wiedziała, że większość nocnych łowców uważała się za lepszych od Podziemnych, bo ich żyłach płynęła krew anioła.
- Isabelle powinnam cię ostrzec, że wszystko, co tu powiesz, zostanie uwzględnione w werdykcie - Poinformowała Izzy Parabatai Chloe, która nadal utrzymywała kontakt wzrokowy z siostrą Alec'a.
- Dobrze zanotuj to sobie - Oświadczyła Izzy, kiedy wstała z krzesła. - Valentine nie pojawił się znikąd. Używamy naszej anielskiej krwi, aby usprawiedliwiać wszystko, ale jak on zapominamy, że jesteśmy nie tylko aniołami. - Powiedziała z podniesionym głosem Izzy, kiedy spojrzała na obecnych nocnych łowców, którzy siedzieli kilka metrów przed nią
Chloe podziwiała odwagę Izzy, kiedy mówiła takie rzeczy przy Inkwizytorce Herondale.
- Możemy czuć strach, a strach czyni nas okrutnymi i obracamy nas strach przeciwko Podziemnym jak Valentine - Zauważyła czarnowłosa dziewczyna, nie zmieniając tonu głosu. - I zupełnie jak on skończymy rzucając się sobie do gardeł
- Myślisz, że robimy to tobie? - Zapytała Imogen, kiedy Izzy=odwróciła się w jej stronę.
- Musisz odpowiedzieć na to pytanie sama Pani Inkwizytor - Odpowiedziała czarnowłosa dziewczyna, zanim usiadła obok Magnus'a, który chwile później wstał.
- Wzywam Lydię Branwell - Powiedział Magnus, kiedy spojrzała na Inkwizytorkę Herondale. Chloe spodziewała się takiego ruchu ze strony Magnus'a.
- Nie widzę związku - Stwierdziła Inkwizytorka Herondale, która szybko spojrzała na Lydię, zanim znowu spojrzała na Magnus'a.
- To jest nas dwóch. Nie widzę powodu tego całego procesu - Oznajmił szybko Magnus. - Panno Branwell. Będzie pani zeznawać? - Zapytał czarnoksiężnik, który spojrzał na Lydię, która po chwili usiadła na miejsce, na którym wcześniej siedziała Izzy. - Mam tylko jedno pytanie. Dlaczego oskarżać w tej sprawie? - Zapytał Magnus, zanim podszedł bliżej Lydii. Lydia nie wiedziała, co robić, dopóki Imogen, nie kazała jej odpowiedzieć na pytanie Magnus'a.
- Bo prawa są surowe, ale jest prawem. Ale to nie znaczy, że jest dobre - Odpowiedziała po chwili milczenia blondynka. - Oceniamy kogoś za współczucie, za samodzielne myślenie, ale ona ratowała życie, które miało zostać poświęcone za nic - Zauważyła Lydia, a jej Parabatai była z niej dumna, że wreszcie zaczęła mówić, co myśli.
- To wystarczy, Branwell - Powiedziała Imogen, która próbowała ją uciszyć, ale dziewczyna mówiła dalej.
- Właśnie, że nie. Patrzę na wasze twarze i widzę brata i siostrę, którzy nie zgadzają się ze wszystkim. Poza tym jak bardzo się kochają chcą i jak bardzo są lojalni względem siebie - Kontynuowała Lydia, kiedy patrzyła na rodzeństwo Lightwood oraz Chloe, która uśmiechnęła się do blondynki i dodała jej otuchy. - Miłość, lojalność przyzwoitość, współczucie, to pojęcie, na które powinniśmy zwrócić uwagę, decydując o winie lub jej braku w tej sprawie.
- Te pojęcia nie są związane z prawem - Stwierdziła wściekła Imogen Herondale, kiedy złowrogo patrzyła na blondynkę. - Koniec tych bzdur
- Zgadzam się. Ta sprawa to bzdura, oddalam zarzuty - Oświadczyła Lydia, kiedy wstała z krzesła. - Ta sprawa to bzdura, wycofuję zarzuty - Powiedziała blondynka, a wszysscy nocni łowcy zebrani w pomieszczeniu zaczęli klaskać w tym samym momencie, a wesoła Izzy wstała i uściskała Magnus'a.
Alec i Chloe wstali z krzeseł i poszli przytulić Izzy. Wtedy wszystkie papiery i brokat wyleciały z teczki Magnus'a.
- Cisza! - Krzyknęła wściekła Imogen i uderzyła małym drewnianym młotkiem, a w pomieszczeniu nastała cisza. Chloe i Alec odsunęli się od Izzy i spojrzeli na Imogen. - Jeśli wierzysz, oddalenie zarzutów uniewinnia oskarżoną, to się mylisz. Ona jest winna - Powiedziała Inkwizytorka, kiedy wstała i z chłodem spojrzała na nocnych łowców.
Chloe przeraziła się spojrzenia Imogen.
- Obrona miała rację. Clave chce Kielicha Anioła. Jeśli zostanie zwrócony w 24 godzin, to wyrok zostanie oddalony - Poinformowała ich Imogen Herondale. - Ale jeśli nie, Isabelle Lightwood zostanie pozbawiona swoich run zostaną i wygnana ze społeczeństwa nocnych łowców na zawsze - Oznajmiła o chwili rudowłosa kobieta i ponownie uderzyła młotkiem.
── ✦ ──
Jakiś czas później Alec udał się pokoju swojej siostry, aby poinformować ją, że jest wolna, bo Clary i Jace wrócili i dali Kielich Anioła Lydii. Natomiast Chloe wróciła do swojego pokoju, aby unikać towarzystwa Jace'a i swojej siostry Clary. Niestety blondyn zapukał do jej drzwi, a ona otworzyła drzwi i wpuściła go do środka.
- Co chcesz Jace? - Zapytała chłodno Chloe, która była w zielonym krótkim szlafroku, bo brała prysznic. - Znowu mnie znokautujesz? - Zapytała po chwili dziewczyna, kiedy patrzyła mu w oczy.
- Chcę porozmawiać i nie miałem zamiaru cię znokautować, ale sytuacja mnie do tego zmusiła - Wyznał Jace, z nadzieją, że naprawi relacje z Chloe.
Chłopak bardzo tęsknił za dziewczyną, kiedy był z Clary i naiwnie wierzył, że Chloe zostawi Alec'a dla niego.
- Nie mam ochoty z tobą rozmawiać, ale muszę ci coś ważnego powiedzieć - Stwierdziła rudowłosa dziewczyna. - Jestem w ciąży i to może być twoje dziecko - Powiedziała Chloe i zobaczyła szok na jego twarzy, czego się spodziewała.
- Jak to możliwe? - Zapytał Jace, nadal będąc w szoku po usłyszeniu wiadomości od Chloe.
- Przecież wiesz skąd się biorą dzieci i jak się je robi - Powiedziała dziewczyna, która czuła się niezręcznie. - Równie dobrze moje dziecko może być Alec'a. Gdyby jednak okazało się, że jest twoje, Alec zgodził się je wychować ze mną. Więc nie będziesz musiał brać odpowiedzialności i angażować się w jego wychowanie
- Ale, jeśli jest moje, to chcę być w życiu tego dziecka - Oznajmił blondyn, co nie spodobało się Chloe.
- Problem, w tym, że nie nadajesz się na ojca. Oboje wiemy, że nie lubisz zobowiązań I stabilnego rodzinnego życia, tylko rozrywkowe życie z kobietami na jedną noc - Zauważyła Chloe. - Po co chcesz sobie komplikować życie, skoro Alec zadba o to dziecko i będzie wspaniałym ojcem, a dla mnie dobrym mężem - Stwierdziła rudowłosa dziewczyna.
- Wiedz, że będę o nas walczyć - Oświadczył Jace, który chciał odzyskać Chloe i być przy niej w czasie ciąży, a potem wychować z nią dziecko.
- Jace proszę wyjdź. Jestem zmęczona i źle się czuję - Powiedziała dziewczyna, która chciała zakończyć rozmowę z Jace'm.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top