𝟏𝟑.
── ✦ ──
Po wtargnięciu opuszczonego i po walce z nim, ranna i nieprzytomna Chloe trafiła do ambulatorium, gdzie była zbadana przez lekarzy i odpoczywała.
- Co z Chloe? - Zapytał Alec, który martwił się o ukochaną.
- Jest nieprzytomna i założyli jej szwy na czole, ale wszystko z nią w porządku - Odpowiedziała Izzy, która siedziała przy bracie.
- Nie wierć się - Stwierdził Robert, kiedy oczyszczał dużą ranę na ramieniu swojego syna.
- Nie wiercę się, nawet nie boli - Powiedział Alec, zanim jego telefon nie zaczął dzwonić. Czarnowłosy mężczyzna wyciągnął telefon z kieszeni od swoich spodni i spojrzał, kto dzwonił.
- Żadnych rozmów, tylko leczenie - Oświadczyła Isabelle i zabrała telefon z rąk Alec'a.
Dziewczyna odeszła od brata i swojego ojca, aby odebrać telefon.
- Alec potrzebuję cię - Wyznał Jace po drugiej stronie słuchawki.
- Tu Izzy. My potrzebujemy Ciebie - Oznajmiła Izzy. - W Instytucie był atak - Powiedziała po chwili dziewczyna.
- Atak?- Zapytał zdziwiony Jace.
- Valentine stworzył opuszczonych, którzy ominęli zabezpieczenia - Odpowiedziała dziewczyna
- To nie możliwe Izzy - Stwierdził blondyn. - Nic przez nie nie przejdzie. To czary obronne przeciwko wszystkim Podziemnym.
- Mieli krew Seelie z właściwościami anielskiej - Wyznała czarnowłosa dziewczyna. - Alec, Hodge i Chloe zostali zaatakowani
- Nic im nie jest? - Zapytał zmartwiony Jace.
- Tak, ale są trochę poobijani, a Chloe jest nieprzytomna - Odpowiedziała dziewczyna. - Na szczęście Hogde go zabił - Dodała po chwili Izzy. - Szukał...
- Kielicha Anioła - Dokończyła za Izzy Clary.
- Izzy będę tam najszybciej jak mogę - Powiedział blondyn, zanim się rozłączył.
Godzinę później
Chloe obudziła się, dostała leki przeciwbólowe i zabrała prysznic, a potem przebrała się w krótką obcisłą czarną sukienkę na ramiączkach, skórzaną kurtkę i szpilki na obcasie.
- Jak się czujesz Chloe? - Zapytała zmartwiona Lydia, która martwiła się o swoją Parabatai.
- Czuję się dobrze - Odpowiedziała z uśmiechem i spojrzała na Lydię. - Medycy stwierdzili, że mogę wyjść z ambulatorium - Dodała rudowłosa dziewczyna.
- Nawet nie wiesz jak martwiłam się o ciebie - Wyznała z uśmiechem blondynka i przytuliła Chloe, a ta odwzajemniła uścisk. - Czułam twój ból
- Nie martw się Lydia nic mi nie jest. Mam, tylko szwy na czole i jedynie o czym marzę, to wyjście z ambulatorium - Wyjaśniła spokojnie rudowłosa dziewczyna.
- To chodźmy - Powiedziała z uśmiechem Lydia i razem ze swoją przyjaciółką wyszła z ambulatorium. - Słyszałam, że masz wyjść za mąż - Dodała po chwili blondynka.
Po wyjściu z ambulatorium Chloe szukała Alec'a po Instytucie i znalazła go w sali treningowej, kiedy ten mocno uderzał w worek treningowy.
- Jak się czujesz, Chloe? - Zapytał Alec, kiedy zobaczył ją, gdy wchodziła do sali, więc przestał uderzać w worek treningowy.
- Dobrze - Odpowiedziała Chloe, a on podszedł do niej i pocałował ją w usta. - Tęskniłam - Wyznała dziewczyna, zanim odwzajemniła pocałunek Alec'a.
Mężczyzna owinął talie swoimi rękami i przyciągnął bliżej. Chloe owinęła szyję swoimi rękami i kontynuowała pocałunek, pełen pożądania.
Alec poczuł ulgę, że jego ukochana miała się dobrze.
- Muszę cię o coś zapytać - Wyznał Alec, kiedy przerwał ich pocałunek.
- To pytaj - Powiedziała z uśmiechem Chloe, kiedy spojrzała na niego.
- Wiem, że nie znamy się, zbyt długo i może to za wcześnie, ale czy ty Chloe Emmo Garroway uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie? - Zapytał Alec, kiedy uklęknął przed nią z pierścionkiem w aksamitnym pudełku.
- Tak - Odpowiedziała krótko rudowłosa. - Wiem, że to może być szalona decyzja z mojej strony, ale kocham ciebie Alec'u Lightwood'zie - Powiedziała Chloe, a on założył pierścionek na jej palec, a potem wstał i ponownie pocałował ją w usta.
- Ja też się kocham Chloe - Stwierdził Alec, zanim do sali treningowej nie weszła wkurzona Izzy.
Chloe odsunęła się od Alec'a i spojrzała w stronę Izzy.
- Dobrze, że nic ci nie jest Chloe - Przyznała spokojnym głosem Izzy, kiedy zobaczyła, że jej przyjaciółka czuła się dobrze. - A wracając do sprawy Lydia chce przesłuchać Maliorn'a i aresztowała go. A potem udaje, że to nie jej wina
- To Clave wydało rozkaz, a nie Lydia - Zauważył Alec, kiedy chwycił Chloe za rękę.
- Jesteś tego pewien? - Zapytała Izzy, kiedy patrzyła na swojego brata i Chloe. - Chloe nie możesz wpłynąć na Lydie? W końcu to twoja Parabatai
- Mimo, że przyjaźnię się z Lydia i to moja Parabatai, ona wykonuje, tylko polecenia Clave tak jak my wszyscy - Odpowiedziała spokojnie rudowłosa dziewczyna.
- Hej... - Odezwał się Jace, kiedy wbiegł do sali treningowej i zobaczył Alec'a bardzo blisko Chloe. Kolejny raz poczuł zazdrość, ale postanowił tego nie okazywać. - Wszystko w porządku? - Zapytał ich zmartwiony tonem.
- Nic mi nie jest - Odpowiedział Alec z Chloe jednocześnie.
- Rozmawiałem z Robert'em i Maryse. Wysyłają ich do Idris'u - Poinformował ich blondyn, kiedy nadal patrzył na byłą kochankę i Alec'a.
- Co? - Zapytał Jace i Izzy w tym czasie.
- To kolejny rozkaz od Lydii? - Zapytała z żalem siostra Alec'a.
- Kim jest Lydia? - Zapytał zdezorientowany Jace, który nie wiedział o nowym szefie Nowojorskiego Instytutu.
- Ona przejęła władzę nad Instytutem - Odpowiedziała czarnowłosa dziewczyna. - Jest Parabatai Chloe - Dodała po chwili.
- Co robi? - Zapytał zdziwiony Jace i spojrzał w stronę Alec'a.
- Tymczasowo - Odpowiedziała Chloe, która czuła narastający konflikt między Izzy i Jace'm, a Lydią.
- I teraz przekonała Clave, że nasi rodzice nie wykonują dobrze swojej pracy? - Zapytała coraz wścieklejsza Izzy.
- A nie przeszło ci przez myśl, że nasi rodzice nawalili? - Zapytał zły Alec. - To oni dowodzili, kiedy doszło do ataku... - Stwierdził czarnowłosy mężczyzna, ale zirytowany Jace mu przerwał.
- O czym ty mówisz? - Zapytał swojego Parabatai Jace.
- Oni byli członkami Kręgu - Wyznał gniewnie Alec.
- Co? Przecież mama i tata nie mają run Kręgu - Stwierdziła Izzy.
- Dlatego, że zawarli układ z Clave po Powstaniem. Zostali ułaskawieni za współpracę - Odpowiedział Alec, kiedy patrzyła na swoje rodzeństwo.
- Czy ty kwestionują ich lojalność? - Zapytała Isabelle.
- Valentine wrócił, a Krąg się odnawia - Westchnął czarnowłosy mężczyzna z żalem. - Teraz są podejrzani - Oznajmił Alec.
- Niemożliwe. Robert i Maryse mnie przygarnęli, a potem wychowali jak syna. Wiem, co to za ludzie - Oświadczył blondyn.
- Jesteś pewien? Okłamali nas! - Okłamywali nas - Krzyknął gniewnie Alec, kiedy bardziej zbliżał się do swojego rodzeństwa.
- Alec proszę uspokój się - Odezwała się Chloe, która widziała, że atmosfera się zagęszcza. - Wszystko da cię wyjaśnić
- Jace zrozum, że przez lata nam rozkazywali i wmawiali, że musimy bronić dobrej reputacji nazwiska Lightwood - Stwierdził Alec. - Coż to oni je zniszczyli, są hipokrytami - Powiedział czarnowłosy mężczyzna.
- To musi być Jace Wayland - Powiedziała Lydia, kiedy weszła do w sali treningowej. - Nazywam się Lydia Branwell, jesteś legendą w Idris'ie - Stwierdziła blondynka, kiedy wyciągnęła rękę do Jace'a, żeby się z nim przywitać.
- Nie wierz we wszystko, co słyszysz - Odpowiedział Jace, który zignorował Lydię.
- Mam coś ważnego do ogłoszenia - Oznajmił Alec, a Lydia, Izzy i Jace'a spojrzeli na niego i Chloe.
- Co? - Zapytała ciekawa siostra Alec'a.
- Ja i Chloe pobieramy się - Odpowiedział Alec, a Chloe, tylko się uśmiechnęła.
Jace'owi nie spodobała się ta wiadomość.
- Żartujesz? - Zapytał zły Jace. Blondynowi nadal zależało na Chloe i nie mógł pozwolić na to, aby ona została żoną jego Parabatai.
- Nie. Ja i Chloe kochamy się i niedługo bierzemy ślub - Wyjaśnił Alec.
Chloe czuła zszokowany wzrok rodzeństwa Lightwood na sobie i Alec'u.
- Nie wiem, co powiedzieć - Poinformował ich Jace, a Izzy wyszła z sali treningowej. - Chloe powiedz, że to nie prawda - Powiedział blondyn i spojrzał na Chloe, która czuła się niezręcznie.
- Jace, co ty masz za problem, przecież słyszałeś co powiedział Alec - Zauważyła rudowłosa dziewczyna. - I to prawda wychodzę za Alec'a - Oświadczyła po chwili Chloe swojemu byłemu kochankowi.
Wściekły Jace wyszedł z sali treningowej.
- Gratulacje - Powiedziała z uśmiechem Lydia i przytuliła swoją Parabatai.
Chloe przyjęła oświadczyny Alec'a, a Jace nie jest zadowolony z tego powodu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top