Ghouls

Ghoul World
(Mają i zdolności i macki)

Fyo- Chuuya Nakahara, prawda?

Rudzielec uparcie nie odpowiadał, a silne ręce jeszcze mocniej zacisnęły się na jego szyji.

Ch- Czemu zabijasz ghouli, skoro sam jesteś jednym z nich!?
Fyo- To dla lepszego świata, wolnego od tych brutalnych potworów.

Zbliżył się trochę za blisko, lekko nacinając skórę na obojczyku kapelusznika trzymanym stanowczo ostrzem.

Ch- Portowa mafia Cię dopadnie...
Fyo- Nie boję się byle jakiej organizacji przestępczej.
D- Ne, czyją organizację nazywasz "byle jaką"?

Fyodor odsokczył w bok, czując ciepły oddech bruneta na plecach.

D- Znowu posłusznie dałeś się złapać, ślimolu?
Ch- Jeszce słowo i stracisz nogi...
Fyo- A więc zaplanowałeś to?

Osamu wyciągnął pistolet, celeujac lufę w stronę Rosjanina, który tylko z rezygnacją poniósł ręce do góry, zachowując przy tym pełen spokój.

D- Przez Ciebie wielu moich podwładnych wpadło... wiesz, co Cię za to czeka~
Fyo- Nie tylko ty umiesz przewidywać takie rzeczy, Dazai.

W chwili, gdy brunet pociągnął za spust, Dostoyevsky szarpął rude włosy, których właściciel syknął na to z bólu, wpadając w silny uścisk Rosjanina.

Fyo- Strzelaj śmiało, kara i tak Cię nie ominie, grzeszniku.
D- Puść ślimola...
Ch- Po prostu to zrób, Dazai!
D- Zamknij się, Chu. Dorośli rozmawiają~

Twarz mafiosy nabrała kolor jego włosów, ale ciemnooki się tym nie przejął, zwyczajnie odrzucając pistolet na bok.

D- Teraz go puść.
Fyo- Wolisz sam zostać zraniony, byle nic mu się nie stało? Odważnie, nie powiem...
Ch- DAZAI!

Jednak Rosjanin strzelił, podniesionym macką z ziemi pistoletem, trafiając w nogę. Nie wiedział, że wystrzał był sygnałem dla schowanego oddziału mafii do ataku.

Na widok uzbrojonych podwładnych bruneta, Fyodor zaczął uciekać, goniony przez większość ludzi. Przed budynkiem został tylko Nakahara z rannym Osamu na rękach.

Ch- Ty gnido, czemu!?
D- Zgodnie z planem...
Ch- Nie o to pytam! Czemu tyle ważysz, cholero!?
D- Chibi wymięka?
Ch- Tsh...
D- Jesteśmy partnerami~

Objął szyję kapelusznika, składając pocałunek na zrobionej wcześniej rance.

D- Dlatego nie pozwolę, by ktoś inny niż ja Cię zranił.
Ch- Zaraz polecisz na ścianę, gnido!

Oboje się roześmiali, ignorując zniesmaczone spojrzenia przechodniów.

Co prawda Fyodor uciekł, ale to był dopiero początek ich problemów...

_Happy End_

Ps: przy wpisaniu "soukoku" moja książka wyskakuje pierwsza:

(Idzie po wino)
Dziękuję, kochani czytelnicy ♡♡♡

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top